09/06/2024
Od kilku godzin zbierało się na deszcz. Gdy wychodziłam rano z domu nic na to nie wskazywało, więc nie miałam powodu, by brać ze sobą parasol. Po całym dniu w pracy wracałam autobusem do domu. Gdy wysiadłam na przystanku, poczułam na ramieniu delikatne krople deszczu. Nie miałam do przejścia długiego dystansu, jednak przy ulewie był on wystarczający, by porządnie zmoknąć. Przyśpieszyłam kroku. W międzyczasie delikatna mżawka zamieniła się w ulewę. Ludzie dookoła mnie otworzyli swoje parasole. Ja miałam tylko torbę, w dodatku z zamszu. Z zamszu była też moja kurtka i buty. A ten materiał nie lubi wody. Co za pech - pomyślałam - przemoknę i zniszczę ulubione ubrania. Zaczęłam iść jeszcze szybciej. I nagle minęłam drzewo. Dla większości zwykłe drzewo, które niedawno przekwitło - nic szczególnego. A dla mnie? Symbol wielu rzeczy. Nieuchwytnego piękna, przemijania, zachwytu nad chwilą obecną…
Cofnijmy się teraz kilkanaście dni wstecz. Pewnego poranka szłam do pracy. Zauważyłam je. Drzewo, które jeszcze wczoraj miało zamknięte pąki kwiatów, w końcu rozkwitło i pokazało swoje piękno. Zachwyciłam się. Moje serce zaczęło szybciej bić, nos łapał piękny zapach, a uszy odgłosy owadów, które latały dookoła. Przypomniałam sobie, że rok temu mąż zrobił mi przy tym drzewie piękne zdjęcie. W tym roku również chcę zrobić tutaj jakieś zdjęcia, będę miała wyjątkową pamiątkę - postanowiłam. I tak minął jeden dzień, drugi, trzeci. Życie się toczyło. Praca, zakupy, wizyty u lekarzy, próby łapania na raz kilku srok za ogon i szukania w tym względnego balansu - proza codzienności. Po kilku zupełnie zwyczajnych dniach, znów je zobaczyłam w trakcie spaceru. Uschnięte, bez kwiatów. Moje piękne drzewo. Jeszcze kilka dni temu zachwyciło wszystkie moje zmysły, a dziś nie było w nim nic wyjątkowego. Poczułam smutek, złość, rozczarowanie. Poczułam też stratę. Uświadomiłam sobie, że czas płynie znacznie szybciej, niż myślę. Że nie jestem w stanie go zatrzymać ani powtórzyć jakiegoś momentu. Nigdy nie będzie takiej samej chwili, jaka dzieje się w TU i TERAZ.
Stojąc przed tym drzewem w strugach deszczu czas się jakby zatrzymał. Ja też się zatrzymałam. Dotarło do mnie, że uciekam przed deszczem, podczas gdy jeszcze niedawno miałam dość słońca. Chciałam troszkę chłodniejszych dni. A gdy one przeszły, uciekałam w biegu do domu, wolałam słońce od deszczu. Normalka, ciągłe niezadowolenie rzeczywistością wokół mnie. Ciągłe oczekiwania, że rzeczywistość się zmieni, a ja nie będę musiała nic robić. Bzdura. To zupełnie nie tak, STOP!
Rzeczywistość nie jest idealna, co więcej, jest bardzo nieidealna, często trudna i brutalna. Ale jednocześnie to właśnie w tej samej rzeczywistości dzieje się magia i codzienne cuda. Świat mnie zachwyca, ludzie otaczają miłością i wsparciem, a ja mogę realizować swoje pasje i robić krok w stronę realizacji marzeń. To się naprawdę dzieje, TERAZ. Niezależnie od tego, czy pada deszcz czy świeci słońce. Każdy moment jest wyjątkowy i żaden się nie powtórzy. I to nie warunki zewnętrzne mają się zmieniać, ale ja.
Zrozumienie tego było dla mnie olśnieniem. Dziś wydaje mi się to oczywiste, ale jednak takie nie jest. Gdy biegłam w deszczowe popołudnie do domu z pewnością takie nie było. Przypomniało mi o tym drzewo, które było piękne tylko przez kilka dni, a ja tego nie zdążyłam wykorzystać. Dlatego nie chciałam marnować kolejnych momentów. Postanowiłam chwytać to, co się wokół mnie dzieje. Już nie chciałam uciekać od deszczu, nie chciałam się kulić z obawy przed zmoknięciem. Chciałam zmoknąć, chciałam doświadczyć tego deszczu w pełni. Zwolniłam kroku, wystawiłam twarz w stronę nieba. Czułam krople na mojej twarzy, czułam też radość w środku i jakąś dzikość. Ten deszcz był taki pierwotny, nieokiełznany. Moje serce, w którym również nieśmiało tli się pewna dzikość, poczuło się cudownie. Sunęłam się powolnym krokiem, chcąc by droga do mieszkania nigdy się nie kończyła, tak jak i ten deszcz. Było mi tak cudownie.
Zmoknięta i szczęśliwa wróciłam do domu. Postanowiłam zachować tę chwilę w sercu, by przypominać sobie, jak ważna jest obecna chwila i bycie TU I TERAZ.
W codzienności dzieje się magia. Tylko często jej nie zauważamy. Zatrzymaj się, rozejrzyj, wsłuchaj. Jakie małe cuda zauważysz? 💛