Nocny nalot policji na punkt interwencji kryzysowej warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej w Gródku to kolejna próba zastraszania wolontariuszek i wolontariuszy, a także mieszkańców i mieszkanek Podlasia niosących pomoc humanitarną migrantkom i uchodźcom na pograniczu.
Funkcjonariusze zjawili się na miejscu w środę 15 grudnia 2021 roku w godzinach wieczornych. Przyjechało kilkanaście radiowozów na sygnale, wioząc grupę kilkudziesięciu policjantów – część z nich była w pełnym uzbrojeniu, w kaskach i z długą bronią. Przez całą noc, do wczesnych godzin porannych, prowadzone były przeszukania pomieszczeń oraz przesłuchania wolontariuszy i wolontariuszek KIK. Policja zarekwirowała komputery i telefon, czyli narzędzia służące do niesienia pomocy humanitarnej. Zabranie tych sprzętów wolontariuszom i wolontariuszkom ratującym życie ludzi na granicy można porównać do zabrania wozu strażackiego ochotniczej straży pożarnej.
Według rzecznika podlaskiej policji powodem nocnego nalotu miało być podejrzenie „organizowania nielegalnego przekroczenia granicy”. Takie podejrzenie to absurd. Jeśli ktokolwiek w toku obecnego kryzysu organizuje nielegalne przekroczenia granicy, to są to funkcjonariusze białoruscy oraz funkcjonariusze polskich służb mundurowych, którzy w sposób nielegalny i haniebny zmuszają wygłodzonych, zmarzniętych i zastraszonych migrantów do przechodzenia z jednej strony granicy na drugą.
Nocny najazd uzbrojonych w długą broń policjantów na centrum pomocy humanitarnej KIK uznajemy za akcję pokazową, mającą na celu zastraszanie osób niosących pomoc humanitarną ludziom, których życie jest zagrożone. Wpisuje się ona w cały ciąg działań uderzających w wolontariuszy i wolontariuszki ratujących ludzi na granicy. Wszyscy pamiętamy zniszczenie samochodów Medyków na granicy czy spuszczenie powietrza w ich karetce podczas akcji humanitarnej w lesie. Pamiętamy także brutalne w