Asia Kriventsov

Asia Kriventsov pozytywnie o:
Stwardnienie rozsiane | niepełnosprawność | ADHD | otyłość | depresja | lumpowanie
(2)

Joanna Irena Kriventsov - Psycholog, Psychodietetyk, Trener zdrowego podejścia do życia.

Prowadząc szkolenia w ramach .niewidzialni rozmawiamy o różnych sytuacjach jakie mogą spotkać  . Czasem mam wrażenie, że...
30/09/2023

Prowadząc szkolenia w ramach .niewidzialni rozmawiamy o różnych sytuacjach jakie mogą spotkać . Czasem mam wrażenie, że mówimy takie oczywiste oczywistości. Że przecież spotykamy się z dorosłymi ludźmi (choć na niedzielnym warsztacie w pokazały, że nie są w niczym gorsze od dorosłych. A nawet czasem ich mnie szczerze zachwyca i dochodzę do wniosku, że to my od nich powinnismy się uczyć).

Opowiadamy o sytuacjach teoretycznie z życia wziętych. Chcę Wam dziś przytoczyć jedną z nich:

„Młody, wysportowany mężczyzna parkuje swój wielki, drogi na kopercie. Spotyka go oburzenie, niewybredne komentarze. Nawet jeżeli ma, i zaatakowany chce pokazać, kartę parkingową, to słyszy sugestie, że to pewnie jego dziadka.”

Tutaj następuje chwila dyskusji. Czy uczestnicy spotkali się z taką parkingową aferą, czy brali w niej udział? Czy uważają, że mamy jako ludzie sprawdzać uprawnienia innych osób do parkowania? Jeżeli tak, to w jaki sposób powinnismy to robić?

I wydaje mi się zawsze, że uczestnicy słuchają i myślą „No przecież to oczywiste, że lub rodzaj auta nie świadczą o niepełnosprawności i o uprawnieniach do zajmowania dostosowanych miejsc parkingowych.”

No tak mi się wydaje.. i być może te osoby myślały tak zawsze, albo zaczęły po naszym szkoleniu. (Jak zapytałam ostatnio, czy ich w boku nie kłuje jak przed Biedronką stoi wielki merol na kopercie to nikt się nie przyznał).

I tak sobie szkolimy ludzi, nie w dziesiątkach, ale już w setkach. Wiem, że to co robi .info jest niezmiernie ważne. Dla osób z niepełnosprawnością, dla ogółu społeczeństwa.

Ale także dla mnie. Bo kiedy pochwaliłam się Wam uprawnieniami do parkowania i oczekiwaniem na kartę dostałam od bliskiej mi osoby z Instagrama , którą widzicie na zdjęciach.

Prowadząc te wszystkie szkolenia myślałam, że scenariusz z parkingiem jest na tyle pozadyskusyjny, że w sumie można byłoby go usunąć. A jednak…

Ta wiadomość pokazała, że jeszcze długa droga przed nami.

29/09/2023
Hej hej, nie zawsze mogę tu automatycznie przerzucić rolki z Instagrama testuję więc inną opcje. Komu udało się zobaczyć...
25/09/2023

Hej hej, nie zawsze mogę tu automatycznie przerzucić rolki z Instagrama testuję więc inną opcje. Komu udało się zobaczyć krótką relację z Turnieju Rycerskiego?

23/09/2022

Utworzyłam na Instagramie Rolkę, ale wiem ze niektórzy z Was dalej się tam nie wybierają, wiec filmik razem z opisem wrzucam tutaj. Ostatnio dzięki pokazaniu filmików z Fiodorkiem (dostępnych tylko na Insta) przekonałam moją Ciocię, by po dłuuuuugim czasie jednak sobie założyła 🥹 Szanuję jednak Wasze wybory i będę od czasu do czasu wybrane treści wrzucać tutaj.

„Bardzo często nie jestem w stanie podnieść, przewinąć, nakarmić Fiodora. Nie mogę z Nim biegać, czy robić mu samolocików. Oczywiście czasami próbuję, wczoraj wyszliśmy sami na plac zabaw. Cisnęłam, podnosiłam, starałam się. On był zachwycony. Ja zapłaciłam za to migreną i problemami z lewą nogą. 😮‍💨

Zawsze mówię, że z niepełnosprawnością powinien zaprojektować mocno pod siebie i pod swoją chorobę. Mama po amputacji obu rąk nie podnosi dziecka. Czy to czyni ją gorszą Mamą, albo powoduje, że nie może Go przytulić? Oczywiście, że nie!

Dziecko po urodzeniu nie wie, że Mama musi brać je na barana czy z nim biegać. Jestem fanką transparentności w komunikacji z dzieckiem o swoich chorobach i ograniczeniach. Jeżeli od malutkiego nauczysz , że Mama czasem musi usiąść, odpocząć, czy że przytulamy się na klęczkach na ziemi, a za to Tata może z nim szaleć to będzie jego rzeczywistość. I nadal będzie czuł się kochany i zaopiekowany.

Nie wydaje mi się, że Fiodkowi brakuje miłości z mojej strony, bo czasem mówię „kochanie, Mama musi posiedzieć, chodź pobawimy się na kanapie”, czy też „Muszę się położyć na chwilkę, poczytamy książkę w łóżku”.

Jeżeli jesteś i marzysz o zostaniu rodzicem, to nie będę oszukiwać - możesz usłyszeć bardzo bolesne słowa. Wręcz okrutne. Ale pamiętaj, tylko od Ciebie zależy czy będziesz dobrym rodzicem. Choroba tego nie determinuje. Jeżeli zrobisz wszystko, w ramach swoich możliwości by Twoje dziecko było szczęśliwe, to będzie Cię kochać takim jakim jesteś! ❤️

I kiedyś będzie pamiętać, że miał kochających, wspaniałych rodziców, a nie to że jedno bawiło się na stojąco, a drugie na podłodze. To nie ma najmniejszego znaczenia. Uważam wręcz, że dzieci, które wychowują się w rodzinie z OzN mają ogromne i mogą być bardziej uważne i empatyczne w przyszłości!

Zapamiętaj! Osoba z niepełnosprawnością może być pełnosprawnymi rodzicem ❤️

Kochani! Wiem, że nie ma mnie tu od dawna. Staramy się ogarnąć nasze życie, a niestety nie jest to łatwe. Jak wspominała...
22/09/2022

Kochani! Wiem, że nie ma mnie tu od dawna. Staramy się ogarnąć nasze życie, a niestety nie jest to łatwe. Jak wspominałam kilkukrotnie - na Instagramie jest mnie trochę więcej, więc zawsze Was tam serdecznie zapraszam. Mam prywatne konto, bo teraz tego potrzebuję, ale z przyjemnością Was tam wpuszczę, tak byśmy mogli mieć kontakt.
Dla tych jednak, którzy na Instagram się nie wybierają, a jednocześnie trochę za mną tęsknią (😘) mam dziś małą niespodziankę. 👇

https://www.poradnikzdrowie.pl/premium/gadaj-zdrow/o-tym-ze-ma-stwardnienie-rozsiane-asia-dowiedziala-sie-przypadkiem-nie-wierzylam-w-diagnoze-aa-j8Dr-KhCV-bP6Q.html

Asia ma 31 lat, diagnozę usłyszała 8 lat temu. Od razu wiedziała, że coś jest nie tak, bo nagle przestała widzieć na jedno oko. Po trzech dniach od wystąpienia ...

Kochani! Piszecie, pytacie, martwicie się. Dziękuję Wam, że jesteście. Za nami ciężki okres, który niestety szybko się n...
17/06/2022

Kochani!
Piszecie, pytacie, martwicie się. Dziękuję Wam, że jesteście. Za nami ciężki okres, który niestety szybko się nie skończy.

Życie przewróciło nam się do góry nogami. Ale jesteśmy razem, zdrowi, więc poradzimy sobie ze wszystkim. Na pewno kiedyś dowiecie się więcej. Dziś jednak moje konto tutaj na dłuższą chwilę opuszczę, a Instagram ponownie staje się miejscem prywatnym. Tego dziś potrzebuję. Daje mi to poczucie bezpieczeńtwa, które akurat teraz jest dla nas najważniejsze.

Uczymy Fiodorka, że po każdym upadku można powstać, otrzepać ręce i biec dalej. Czasem potrzeba pomocnej dłoni, dobrego słowa, czy przytulaska. Otrzymujemy teraz tego tak wiele, od tak wielu. Tym, którzy wiedzą - dziękujemy za wsparcie każdego dnia, tak samo jak tym którzy nie wiedzą i i tak wysyłają do nas zarówno ciepłe wiadomości jak i po prostu dobre wibracje.

Jedna myśl jest dla nas niezmiernie pocieszająca. Z Fiodorem jest wszystko dobrze, jest zdrowy, rozwija się w zastraszajacym tempie. I jest także na tyle mały, że tych ciężkich chwil nie będzie pamiętał.

Czy będę tutaj? Nie wiem. W każdym kryzysie starałam się tu być i było to dla mnie mocno oczyszczające. Dziś jednak jest mi bardzo ciężko, pokazywać to co z naszego - jeszcze przed chwilą ułożonego - życia zostało. Niebawem zaczniemy budować je na nowo. Wtedy na pewno Was do niego zaproszę.

1 marca 2014, na środku zatłoczonego korytarza oddziału okulistycznego, w jednym z gdańskich szpitali usłyszałam słowa:„...
30/05/2022

1 marca 2014, na środku zatłoczonego korytarza oddziału okulistycznego, w jednym z gdańskich szpitali usłyszałam słowa:

„Musimy przenieść panią na neurologię, ma pani ”

Dziś bardziej niż diagnoza przeraża mnie fakt przekazania tej informacji 23-latce w takich absurdalnych warunkach. Bez psychologa, bez rodziny, bez pewności. W tłumie płynących ludzi w szlafrokach i białych fartuchach. Wtedy świat się po prostu zatrzymał. To nie jest rzecz, której ktokolwiek się spodziewa, na którą można się przygotować. To spada na Ciebie z taką siłą, że przygniata Cię do podłogi i utrudnia oddychanie, poruszanie się, myślenie.

W tym momencie o mojej chorobie nie wiedziałam nic. Lekarka także nie zamierzała udzielać mi dalszych informacji. Ich planem na ten dzień było jak najszybciej pozbyć się mnie z oddziału i odesłać na punkcję. Mnie - roztrzęsioną, zanoszącą się co jakiś czas płaczem. Położyli w gabinecie na twardej ławce, obitej gąbką i niebieską sztuczną skórą i próbowali się wykłuwać w kręgosłup. 8 razy. Bezskutecznie.

Mi było wszystko jedno. Dochodziły do mnie pojedyncze informacje, że jeszcze w sumie nie wiedzą, że muszą jeszcze sprawdzić, że dostanę sterydy, żeby zatrzymać zapalenie nerwu wzrokowego, że zostanę w szpitalu dwa tygodnie. To wszystko było tak nierealne.

Przez kolejne dni, dziesiątki absurdów, zmian decyzji, modyfikacji diagnozy, nagła asekuracja, po spuszczeniu na mnie tej bomby. Wypuszczenie ze szpitala z diagnozą CIS i bez dokładniejszych planów na przyszłość. Miałam czekać na telefon z wynikami punkcji.

Przyszły jak jechałam pociągiem. „Wiemy już na pewno, że to nie jest SM! Może Pani podjechać po wyniki?”. Leciałam jak na skrzydłach. By po wejściu na oddział usłyszeć „kto nagadał Pani takich bzdur! Wyniki są dwuznaczne. Niczego nie możemy wykluczyć”.

Potem mijały dni, tygodnie, lata. Skończyłam studia, wyjechałam za granice, wróciłam, kończyłam kolejne kursy i podyplomówki, założyłam firmę. I w czerwcu 2017 wróciło. Tym razem mniej spektakularnie, ale wystarczająco, by rozpocząć drogę do ostatecznej diagnozy.

Wspominam to dziś - w dniu naszego święta. Wszystkim chorym na SM, życzę czystych rezonansów i dobrych dni🙏

15/04/2022

Zawsze w swoje urodziny myślałam, że to także święto mojej Mamy. Bez Niej przecież nie świętowałabym tego dnia. W tym roku na „urodziny” patrzę jeszcze inaczej. Bo dziś pierwsze - mojego dziecka.

Świętujemy rocznicę dnia, którego Ty nie możesz pamiętać, kiedyś zobaczysz zdjecia i filmy, pewnie Ci opowiemy. Jednak my nie zapomnimy nigdy. Przygotowanie do tego dnia trwało, ciąża nie należała do najłatwiejszych. Towarzyszyło jej dużo lęku (przetaczały się kolejne fale pandemii), smutku (w 4 miesiącu zmarł mój Tata), frustracji (cukrzyca, zastrzyki, patologia ciąży w 35 tygodniu, brak odwiedzin).

Ostatecznie 4 dni przed terminem stawiłam się znów na patologii i rozpoczęło się oczekiwanie na indukcję. Ty jednak nigdzie się nie spieszyłeś, było Ci chyba całkiem wygodnie. Dzień przed wyznaczonym terminem założono mi cewnik Foleya i po krótkim KTG odesłano na salę porodową. Nadal jednak to nie był Twój czas i zostaliśmy nadal w dwupaku odesłani do sali obok na noc.

Nie mogłam spać, siedziałam przy oknie, patrząc na poruszające się drzewa i marzyłam, żebyś był już w moim ramionach. Wiedziałam jednak, że to stanie się następnego dnia. 15 kwietnia.

Rano przy obchodzie okazało się, że cewnik można usunąć, jednak rozwarcia i skurczy ani widu, ani słuchu. Naprawdę przekochani lekarze kazali zjeść mi śniadanko, wykąpać się i dać znać kiedy będę gotowa, to mi pomogą i przeniesiemy się na salę porodową w celu dalszej indukcji.

Nie pamiętam co jadłam, bo myślałam tylko o tym, że dzielą nas już tylko godziny do pierwszego spotkania. Miałam tylko nadzieje, że Nikolay będzie mógł szybko do nas dołączyć. I tak się stało, bo w sali meldowałam się po 9, podano oksytocynę, która nie zadziałała, o 10:30 przebito pęcherz płodowy i akcja się tak rozkręciła, że o 11 miałam skurcze co 2 minuty, a Nikolay był w taksówce.

Miałam piękny poród. Każdej przyszłej Mamie takiego życzę. Był krótki, okres największego bólu i chwilowych załamań trwał maksymalnie godzinę. I o 15:19 pojawiłeś się Ty. Tak szybko, że moje pierwsze słowa brzmiały „ale to już?!”. Potem zgodnie z naszym życzeniem 2 godziny leżałeś na mnie. Najpiękniejsze 2 godziny mojego życia. Najpiękniejszy początek naszej historii ❤️

Dlaczego ustawiłam moje konto na Instagramie jako „prywatne” i jakie będzie to miało konsekwencje?Przede wszystkim - bo ...
12/03/2022

Dlaczego ustawiłam moje konto na Instagramie jako „prywatne” i jakie będzie to miało konsekwencje?

Przede wszystkim - bo miałam taką potrzebę. Mam wrażenie, że aktualna sytuacja wywołuje w nas ogromne pokłady przeróżnych lęków. Jeden towarzyszył mi od samego początku publikowania zdjęć czy filmów na Instagramie. Lęk przed oceną, hejtem, popełnieniem błędu, który ktoś mi wytknie i Internet mi tego nie zapomni. Dziś jest 1000x gorzej. Ja jestem przerażona.

Zastanawiam się nad każdym słowem, zdjęciem, filmikiem. Czy to wypada? Czy mi wypada? Już kilka dni temu stwierdziłam jednak, że skoro ja potrzebuje mojej „instagramowej normalności” - czyli ulubionych kont pokazujących gotowanie, remontowanie czy małe kotki, to wśród moich obserwujących też są ludzie odpalający Social media nie po to, by oglądać skrót wiadomości, a jadłospis Fiodorka czy naszą budowę. Po prostu nas.

Jednak! Ludzie są różni. Wielu szuka sensacji, żywi się hejtem i funkcjonuje w przestrzeni Instagrama czy Facebooka tylko po to, by dać ujście swoim lekom, frustracji czy złości. Ja podjęłam decyzje, ze nie chcę w tym jakże ciężkim dla nas, jako międzynarodowej rodziny, czasie dawać im pożywkę.

Ustawiłam dziś wiec konto na Instagramie jako konto prywatne. Z czym to się wiąże? Że nikt kto mnie nie obserwuje nie będzie mógł oglądać moich zdjęć czy relacji. Ten, kto będzie chciał, będzie musiał mnie poprosić o „wpuszczenie”. Dziś nie zależy mi na zasięgach. Zależy mi na spokoju i kontakcie z Wami - tymi, którzy są nam bliscy. Jeżeli będziesz uważać, ze mój aktualny kontent jest interesujący, czy zwyczajnie zaciekawi kogoś z Twoich znajomych, to zawsze możesz moje konto udostępnić, zaprosić do mnie swoich obserwujących. Będzie mi miło, ale absolutnie tego nie oczekuję. Dziś chce być z tymi, którzy szukają naszej normalności.

Co to znaczy na Facebooka? Przede wszystkim w ostatnim czasie nie publikowały się posty tutaj. Wcześniej to co wskakiwało na Instagram od razu było tutaj. To się jakoś przestawiło, wiec nie widzieliście mnie już od dłuższego czasu. Będę starała się wrzucać tutaj jakieś treści, ale pewnie wiecej będzie na Instagramie, ponieważ tam mam możliwość publikowania tylko dla osób, które są mi bliskie lub które zwyczajnie chcą dla mnie dobrze. Tutaj na FB, nie jestem wstanie zablokować swojego konta, wiec wejść może każdy, także ten kto życzy mi i mojej rodzinie źle. Wydaje mi się, ze relacje także nie będą się publikowały automatycznie. Będę się starała, tam tez je udostępniać, jeżeli jednak macie Instagram i mnie jeszcze nie obserwujecie, to zachęcam byśmy spotkali się tam, zamiast na fanpage’u.

Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i że kiedyś wrócę do konta otwartego dla wszystkich ❤️

Muffinki jajeczne z marchewką, ziemniakiem i twarogiem. Przepis 👇Od dłuższego czasu chodziły mi po głowie   dla Fiodorka...
24/02/2022

Muffinki jajeczne z marchewką, ziemniakiem i twarogiem. Przepis 👇

Od dłuższego czasu chodziły mi po głowie dla Fiodorka. Były już , , słodkie i wytrawne. Mały bardzo je lubi, ale chciałam spróbować coś innego. Szukałam, szukałam i na stronie HELPA] wpadł mi przepis na muffinki. Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie zmodyfikowała. I tak powstała , którą w trójkę sobie wyrywaliśmy! Bardzo Wam to danie polecam! Dla wszystkich członków rodziny! 😍🥰😍

🥧 Składniki:

▪️jajka - 3 sztuki
▪️marchewka - 0,5 sztuki
▪️gotowany ziemniak - 0,5 sztuki
▪️twaróg - 2 łyżki
▪️mleko - 50ml
▪️kaszka jaglana HELPA] - 2 łyżeczki
▪️oliwa - 1 łyżka

1. Jeśli nie masz ugotowanych ziemniaków, to polecam wrzucić do gotowania nich dwa ząbki czosnku. Ja wykorzystałam po prostu pół ziemniaczka, który został z obiadu.

2. Zetrzyj marchewkę na dużych oczkach.

3. Rozbij , dodaj , i delikatnie rozmieszaj.

4. Dodaj marchewkę, rozkruszony i rozgniecionego ziemniaka. Wymieszaj.

5. Do masy dodaj kaszkę, dokładnie wymieszaj całość.

6. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.

7. Przygotuj sylikonowe foremki na mufinki, zalej je w 2/3 wysokości przygotowaną masą.

8. Piecz 25 minut i gotowe!!

Dajcie koniecznie znać czy spróbowalibyście tych jajeczko-warzywnych muffinków ❤️

10 dni izolacji. Nie było łatwo, ale dotrwaliśmy! Jutro o 8:00 tanecznym krokiem wyjdę z domu i pojadę… na kanałowe. Nor...
20/02/2022

10 dni izolacji. Nie było łatwo, ale dotrwaliśmy! Jutro o 8:00 tanecznym krokiem wyjdę z domu i pojadę… na kanałowe. Normalny człowiek koniec tej niewoli świętuje na spacerze, czy wyjściem do restauracji. Ja celebrować będę na fotelu stomatologicznym. Ale, że ja się nie boję i bardzo lubię moją dentystkę to nie mam nic przeciwko. 😂

Ale wracając do sedna, jak przetrwaliśmy ten czas? Czy było łatwo, miło i ? Mówiąc szczerze nie! I pomijam w ogóle te pierwsze dni kiedy mieliśmy objawy oraz niezmiernie baliśmy się o Fiodora. Ale później wcale nie było łatwiej. Teoretycznie jesteśmy parą, która spędza ze sobą 24h, jednak to nie jest do końca prawda. Faktycznie Nikolay pracuje z domu, a ja jestem na macierzyńskim, wiec nie mam stałych obowiązków zawodowych. Ale… przecież ciagle gdzieś latam, coś załatwiam. Mam wizyty u lekarzy, rehabilitacje, sprawy urzędowe, dużo rzeczy związanych z domem. Co więcej popołudniami wychodzimy na spacery, jeździmy na budowę, robimy zakupy. Naprawdę dużo się dzieje. A tu: Nikolay, Fiodor, ja. 48 metrów kwadratowych i balkon. Dodać do tego zmęczenie pocovidowe i mamy bombę z opóźnionym zapłonem.

I piszę Wam to dziś, jak samo jak pokazałam, ze Fiodor nie zawsze je grzecznie sam w foteliku. Czasem chce jeść tylko z podłogi, połowę jedzenia rozsmarowując po panelach. Nie ma idealnych, tak jak związków. I mimo, że jesteśmy (w moim odbiorze) wyjątkowo dobranym małżeństwem i uzupełniającym się duetem to ta próba była nieco wybuchowa.

Czy było trzaskanie drzwiami? Nie, ale to dlatego, że w naszym mieszkaniu drzwi są przesuwne. Brak możliwości zatęsknienia za sobą, a z drugiej strony odetchnięcia po nawet głupiej małej sprzeczce (o naczynia w zlewie, przesolony farsz do tarty, czy prawdopodobieństwo wojny rosyjsko-ukraińskiej) powoduje, że owe eskalują. Najważniejsze jednak by zrobić krok z tył, odetchnąć, nie dać dziecku zauważyć, że jesteśmy na siebie źli. Zdarzyło nam się iść spać pokłóconymi, w dwóch różnych pokojach. To była bardzo kiepska noc. Więc cokolwiek u Was się nie dzieje - nie kończcie dnia bez uprzątnięcia bałaganu między Wami. Bo przecież i tak pogodziliśmy się rano. Po co więc było się nie wyspać?

Dwusmakowa tarta. Przepis 👇Czy Wy, lub ktoś z Waszych bliskich uważa, że bez mięsa nie ma obiadu? Jeżeli tak macie to ro...
18/02/2022

Dwusmakowa tarta. Przepis 👇

Czy Wy, lub ktoś z Waszych bliskich uważa, że bez mięsa nie ma obiadu? Jeżeli tak macie to rozumiecie doskonale co przeżywam z Nikolayem. Każdy wegetariański jest pyszny, ale z mięskiem byłby jeszcze lepszy. Nauczyłam się wiec robić tartę pół-na-pół. I tak powstała dwusmakowa , na której farsze wrzucam Wam przepisy. W mojej relacji głosy rozłożyły sie praktycznie po połowie wiec wrzucam od razu oba! możecie wybrać dowoli - francuskie, kruche. Gotowe lub domowe. Całość (po wyłożeniu farszu) zalewam jajkiem ze śmietana 18% i serem żółtym w proporcji 1:1:1. A teraz farsze:


🍖Składniki (farsz mięsny)
▪️ - 1 sztuka
▪️ konserwowa - 120 gram
▪️ topiony - 45 gram
▪️ 18% - 3 łyżki
▪️ żółty - 60 gram
▪️ - 1 łyżeczka

Działamy!
1. Pokrój pora w paski, a szynkę w kosteczkę.
2. Rozgrzej oliwę na patelni i podsmaż delikatnie posolonego pora z szybką.
3. Dodaj śmietanę, serek topiony oraz ser starty na małych oczkach.
4. Wymieszaj wszystko i farsz mięsny gotowy!

🍃 Składniki (farsz wegetariański)
▪️ mrożony - 200 gram
▪️Por - 1/2 sztuki
▪️ - 3 ząbki
▪️Śmietana 18% - 3 łyżki
▪️Serek topiony - 45 gram
▪️Ser - 50 gram
▪️Oliwa - 1 lyzeczka

Działamy!
1. Delikatnie rozmroź szpinak.
2. Pokrój pora i czosnek w paseczki.
3. Rozgrzej oliwę na patelni i podsmaż pora, po chwili dodaj czosnek.
4. Na patelnie dodaj szpinak i pozwól mu się do końca rozmrozić.
5. Dodaj śmietanę i serek topiony i duś wszystko kilka minut.
6. Dodaj pokrojony w grubą kostkę serek brie, wymieszaj wszystko i farsz wegetariański gotowy!

Placuszki bananowe! Przepis 👇Nie było już jakiś czas przepisów, ale tak z okazji Walentynek przygotowałam coś słodkiego,...
14/02/2022

Placuszki bananowe! Przepis 👇

Nie było już jakiś czas przepisów, ale tak z okazji Walentynek przygotowałam coś słodkiego, wiec wrzucam Wam recepturę!

Super dla bobasa, ale także dla każdego! Można oczywiście dodać jakiś owoc, czy np. polewę czekoladową, a nawet bitą śmietanę.
Dajcie koniecznie znać, czy świętujecie i jeżeli tak, to co u Was dziś w menu?

: 🍌

▪️ - 2 sztuki
▪️ - 50 ml
▪️ pszenna - 120gram
▪️ gazowana - 50 ml
▪️ rzepakowy - 1 łyżeczka
▪️ - 1 sztuka

Działamy! 👏

1. Banana umyj, obierz i podziel na pół. Jedną połowę rozgnieć widelcem na paćkę, drugą pokrój w kostkę.

2. Jajka wybij do miski, dodaj mleko. Lekko podbij.

3. Dodaj rozgniecionego banana, całość wymieszaj.

4. Do miski przesiej mąkę, wymieszaj.

5. Dolej wodę gazowaną i znów… wymieszaj.

6. Na koniec dorzuć kostki banana, dodaj olej i dokładnie całość połącz.

7. Smaż na patelni naleśnikowej bez dodatkowego tłuszczu.

!

Do naszych opowieści miłosnych jeszcze wrócimy, ale dziś trochę o naszych perypetiach remontowych!Bardzo cieszy mnie ilu...
05/02/2022

Do naszych opowieści miłosnych jeszcze wrócimy, ale dziś trochę o naszych perypetiach remontowych!

Bardzo cieszy mnie ilu z Was śledzi i angażuje się w nasze zagwozdki i wybory domowe! Opisujecie swoje doświadczenia, staracie się doradzić jak najlepiej, jednocześnie szanując nasze wariackie . 😂

To był bardzo intensywny , oprócz kilku rzeczy do łazienki (a także miliona do całego domu, na które nie starczy budżetu) zamówiliśmy i wybraliśmy większość tych najbardziej potrzebnych do rozpoczęcia remontu. Jeździmy, kupujemy, ogarniamy kurierów, odwiedzamy wiele sklepów stacjonarnych (czasem dziennie) oraz setki tych internetowych.

Na dniach wybieraliśmy fronty i do naszej kuchni! Projektowanie jej ze stolarzami na wyjątkowy urok. Spędziliśmy długie godziny z Panem Rafałem i Panem Krzysztofem malując na ścianach i podłogach najlepszy układ szafek. z Ikei nieco się zmienił, ze względu na to, że według stolarzy był on w niektórych miejscach zupełnie niefunkcjonalny. Przede wszystkim okazało się, że wejście jest za wąskie i mogłoby mi utrudniać wychodzenie np. z większym naczyniem z kuchni. Przez to, że wycofaliśmy się z kupowania osobno lodówki i zamrażarki miejsce pod półwyspą mogło zostać zaaranżowane w inny sposób. I tu nasi panowie uparli się, że muszę mieć więcej miejsca, żeby rozłożyć sobie nogi. Wymieniliśmy, wiec 60cm szafkę (pod zamrażarkę) na mini cargo na pierdółki. Zapewne będę im za to Wdzięczna.

Współpraca z Panem Rafałem i Panem Krzysztofem jest naprawdę upojna, można się dużo pośmiać, dużo nauczyć i ostatecznie wszyscy są zadowoleni. Ostatnio zostawili nam torbę przeróżnych wzorników i powiedzieli skąd dokładnie będą kupowali dla nas blat. Wzięliśmy wiec ten cały majdan i pojechaliśmy do sklepu z blatami

To naprawdę nie był łatwy wybór, bo samych blatów jest kilkadziesiąt, fronty wybieraliśmy głównie z palety Ral i do tego jeszcze płyty laminowane w środku szafy! Powiem wam szczerze, że nie wpadłabym na to, że korpus w środku powinien mieć inny kolor, żeby typowy biały nie przebijał zza frontu! To niesamowita !

Pierwsze randki z Nikolayem. Opis przypadku 😉 cześć trzecia.Staliśmy pod blokiem Nikolaya, deszcz dudnił w dach auta, a ...
02/02/2022

Pierwsze randki z Nikolayem. Opis przypadku 😉 cześć trzecia.

Staliśmy pod blokiem Nikolaya, deszcz dudnił w dach auta, a my nie mogliśmy się rozstać. I co z tego, że prawie nie mówił po polsku (czego nie spodziewałam się, po kilku dniach rozmowy z użyciem Google Translate) i okazał się mojego wzrostu. Nie mogliśmy się rozejść.

Kiedy w końcu wyszedł z auta, ja również wyszłam i staliśmy w deszczu oparci o samochód. Potem miałam dostać wiadomość na whatsapp, że bardzo chciał mnie pocałować. Nie odważył się.

Pisaliśmy pół nocy. I następny dzień i następny. O wszystkim. I to wszystko coraz bardziej przybliżało nas do siebie. Wiedzieliśmy jednak, że druga będzie odsunięta w czasie. Kilka dni po tej pierwszej Nikolay leciał do Włoch na koncert Depeche Mode i styczniowe wyprzedaże, a ja 30 stycznia miałam zaplanowaną diagnostykę w szpitalu wojskowym w Bydgoszczy.

Wyjechał. Pisaliśmy całe dnie. Dostawałam zdjecia pizzy, opery i rzymskich uliczek. Odsyłałam selfie ze szpitalnego łóżka, stuningowane przeze mnie posiłki. Relacjonowałam kolejne . Tuż przed weekendem miałam , a Nikolay samolot do Polski. Zaproponował, że mnie odwiedzi.

W sobotę popołudniu, chwilę przed umówionym spotkaniem złapałam na korytarzu lekarza. Dyżurnego. Zapytałam, nie spodziewając się odpowiedzi, czy są już może wyniki rezonansu. Zaskoczył mnie twierdząc, że tak, jednak przekazać powinni mi je lekarz prowadzący i ordynator… w poniedziałek rano! Byłam jednak nieugięta. Prosiłam, błagałam, upierałem się, że nie dam rady czekać. Muszę poznać je dzisiaj. W końcu usłyszałam:

- Przy pierwszym rzucie miała Pani 5 zmian w mózgu. Niestety dziś jest ich ponad 25. Nie mamy już wątpliwości. Ma Pani .

Spodziewałam się, byłam tego prawie pewna. Jednak te słowa mnie złamały. Przecież wszystko na to wskazywało, teoretycznie nie mogło być inaczej. I jedyna rzecz, która trzymała mnie jeszcze stabilnie na ziemi to myśl, ze przecież umówiłam się z Nim. Co ja Mu powiem, przede wszystkim jak on zareaguje? Jak szybko ucieknie?

Siedziałam na korytarzu, wszystko wokół mnie wirowało. Nagle usłyszałam dźwięk zatrzymującej się windy. Przyszedł.

CDN.

📸

Pierwsze randki z Nikolayem. Opis przypadku 😉 cześć druga.Kilka kroków dzieliło mnie od zmiany życia. Nie były proste, b...
31/01/2022

Pierwsze randki z Nikolayem. Opis przypadku 😉 cześć druga.

Kilka kroków dzieliło mnie od zmiany życia. Nie były proste, bo ciążyły na mnie oczekiwania nierealne. Kilka dni wymiany wiadomości pozwoliły mi uwierzyć, że jest szansa, by w końcu zacząć zupełnie nową przygodę.

On stał pod drzwiami restauracji. Z bukietem kwiatów i szerokim uśmiechem. Szłam z duszą na ramieniu. W głowie galopada myśli. Głównie oczywiście krążące wokół tego „czy Mu się spodobam?”. Czy On spodoba się mi? Jak będzie? Czy to kolejna strata czasu?

Pierwsze słowa „kwiatoczki” nieco rozładowały atmosferę. Stwierdziłam, że już nie ma odwrotu. Biorę wiecheć i chodźmy jeść. biło mi jak oszalałe kiedy potwierdzał rezerwacje z kelnerem bardzo starając się mówić po polsku. Wskazano nam stolik, usiedliśmy i rozpoczęła się pierwsza w naszym życiu.

Nie mogłam skupić się na niczym. Jego niebieskie oczy i przepięknie leżąca koszula w tym samym kolorze rozpraszały mnie podczas wyboru posiłku. Chyba wzięłam łososia. On tradycyjnie jakieś mięso. Czy były jakieś przystawki? Nie pamietam. W ogóle pamietam niewiele.

Mówiłam dużo. Nikolay miał jeszcze wtedy ogromne trudności w komunikowaniu się w naszym języku. Głównie na mnie patrzył i się uśmiechał. Dziś twierdzi, ze rozumiał co mówiłam. Ja? Mam wątpliwości. Spędziliśmy w restauracji dobre dwie godziny. Zakończone scenką zwyczajową pt. „Kto zapłaci”.

Oczywiście jako dobrze wychowana osoba, zaproponowałam, że zapłacę za siebie. Spotkało się to jednak ze zdziwieniem oraz tekstem, który przeszedł do historii:

„Nie potrzebuje Twoich pieniędzy”.

Pierwsze spotkania pełne były pomyłek oraz niezręczności bynajmniej nie wynikających z braku zainteresowania czy tym bardziej szacunku. Ot, uroki randkowania z obcokrajowcem.

Wyszliśmy z restauracji i oczywiście zaproponowałam, ze Go podwiozę. Lało, wiało, a On upierał się, ze pojedzie autobusem. Miałam się później dowiedzieć, ze jednej Jego byłej przeszkadzał fakt, ze nie prowadzi i to, ze miałam Go odwieźć było dla niego upokorzeniem.

Najwyraźniej jednak moje słowa do Niego trafiły, bo pamietam, że odjechaliśmy razem. Staliśmy pod Jego blokiem i jeszcze długo rozmawialiśmy.

CDN.

Pierwsze randki z Nikolayem. Opis przypadku 😉 cześć pierwszaPo pierwsze muszę zacząć od tego, że   zbliża ludzi. O tym, ...
29/01/2022

Pierwsze randki z Nikolayem. Opis przypadku 😉 cześć pierwsza

Po pierwsze muszę zacząć od tego, że zbliża ludzi. O tym, że poznaliśmy się za jego pośrednictwem napisaliśmy wpis na blogu www.kwiatoczki.com, na który bardzo serdecznie Was zapraszam. Nie wrzucamy tam regularnie, ale jest tam już co poczytać.

Nie trwało długo nim Nikolay uznał, że nie chce pisać w nieskończoność i chciałby mnie zaprosić na randkę. Do wyboru było , kocia kawiarnia i . Dwie pierwsze opcje wyeliminował mój lęk przed złamaniem sobie wszystkich kończyn oraz alergia Nikolaya na koty. Umówiliśmy się wiec w restauracji

Ja przyjechałam autem, zaparkowałam w strategicznym miejscu i obserwowałam jak sobie (mój przyszły mąż) trupta od autobusu z bukietem kwiatów. Padał , było ciemno, ale bez problemu poznałam Jego. Wzięłam kilka ostatnich oddechów i ruszyłam w stronę restauracji.

Musicie wiedzieć, ze był to 25.01.2018 roku, a 30 szłam do szpitala na diagnostykę w kierunku stwardnienia rozsianego. Warto dodać także to, ze nie była moja pierwsza z Tindera, za mną było pełno spektakularnych randkowych porażek. Idąc jednak na tą miałam przeświadczenie, że jest ostatnia. I nie do końca wynikało to z faktu wiary, że to na pewno ten jedyny. Byłam już dość mocno zrezygnowana całym tym tinderowym pasmem niepowodzeń.

Jednak byłam pewna, że będzie ostatnia, bo wzięłam za pewnik to, że diagnoza się potwierdzi i już na pewno nikt inny się ze mną już nigdy nie spotka. Dziś uczę tego ludzi, że nie przekreśla niczego! Ze jeżeli sami sobie damy prawo do to już jesteśmy na dobrej drodze. Jednak wtedy jako 27 letnia kobieta stojąca przed taką diagnozą byłam pewna, że albo tak zauroczę tego mężczyznę jeszcze przed szpitalem, że będzie chciał zostać, albo ja zostanę sama.

I tak pokonywałam ostatnie kilka metrów, z auta do drzwi restauracji. Ostatnie kilka metrów bez Nikolaya. Bo po pierwszym słowie jakim były „kwiatoczki” wszystko się już na zawsze zmieniło.

CDN.

📸

Risotto mojej Mamy. Przepis! 👇Są takie przepisy, które przypominają  . I tak jest w tym  przypadku.  , którego może jako...
23/01/2022

Risotto mojej Mamy. Przepis! 👇
Są takie przepisy, które przypominają . I tak jest w tym przypadku. , którego może jako dziecko nie byłam wielką fanką, które choć nie budziło mojego entuzjazmu, to dziś budzi dobre . A do tego znalazłam nowego amatora, czyli Nikolaya. ❤️

🍛Składniki:

- 1 cały
- 300 gram
- 6 cienkich
w paskach- 125 gram
- szklanka
pomidorowy - 3 łyżki
- łyżka
Przyprawy - sól i pieprz

👏Działamy!

1. Kroimy i pieczarki pora w kosteczkę.
2. na oliwie pora ze szczyptą soli, potem dodajemy pieczarki. Odstawiamy.
3. Wrzucamy na patelnię boczek, wytapiany trochę , dodajemy kabanosy i podsmażamy.
4. W osobnym garnku podgotowujemy ryż, ma lekko zmięknąć, ale nie być gotowy.
5. Wrzucamy warzywa na patelnie, dodajemy odcedzony ryż. Podlewamy go chochlą wody, w której się gotował i dodajemy 3 łyżki koncentratu pomidorowego.
6. Dusimy na małym ogniu, cały czas mieszając, aż ryż wypije wodę. Jeżeli nadal jest dla nas zbyt twardy dodajemy więcej wody.
Gotowe!

Można oczywiście dodać ryż od razu na patelnie i robić to risotto bardziej „poprawnie”, a przy tym jedno-garnkowo, ale wtedy kabanosy, czy jak w oryginale i inne składniki są dość mocno przegotowane.

Adres

Bydgoszcz

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Asia Kriventsov umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Asia Kriventsov:

Widea

Udostępnij

Kategoria

Najbliższe firmy medialne