23/01/2025
Dokładnie 106 lat temu Czesi napadli na Polskę. Na poniższym zdjęciu są zabici Polacy. W tym co najmniej 7 ofiar zbrodni wojennej, jaką jest – i było wtedy – mordowanie bezbronnych jeńców. Czesi zamordowali ich w Stonawie, gdzie w spisie powszechnym w roku 1910 język polski jako domowy zadeklarowało 98% mieszkańców. Czesi wtargnęli zbrojnie nie tylko na tzw. Zaolzie, większościowo polskie (trzykrotna nasza przewaga ludnościowa nad Czechami), ale zajęli także cały Cieszyn i doszli aż pod Skoczów. Dopuszczając się szeregu bestialstw. Zaatakowali z przewagą cztero-pięciokrotną. Później rozmaitymi sztuczkami dyplomatycznymi zajęli całe Zaolzie na stałe.
Nie powiedzą wam o tym w szkole, media też niespecjalnie chętnie o tym mówią. Dowiecie się tam o tym, że Polacy bezkrwawo „zajęli” i „napadli” na Zaolzie w 1938. Właściwie bez wyjaśnienia, czemu akurat je. Bo wyjaśnienie musiałoby zawierać elementarne fakty o polskości tej ziemi. A zamiast samobiczowania za 1938 należałoby zapytać, czemu Czesi nigdy oficjalnie nie przeprosili za 1919 i w ogóle mają w nosie roztrząsanie tej sprawy i swoich przewin.
Z okazji dzisiejszej rocznicy zdigitalizowaliśmy zapomniany tekst z roku 1922 z pisma wydawanego przez postępowo-lewicującą frakcję obozu piłsudczykowskiego. Warto go przeczytać, żeby unaocznić sobie różnicę między ówczesną polską narracją a dzisiejszymi wywodami. Na zachętę fragment:
"Traktujemy zabór czeski jako prowizorium. Tak bowiem jedynie traktować może zagrabienie części swej ojczyzny każdy szanujący się, w pełni poczucia swej godności i świadomości swego znaczenia naród; inaczej byłby to – mówiąc słowami Staszica – „naród nikczemny”. Stąd też koniecznością się staje, czymś nieodzownym i nieuniknionym likwidacja zaboru czeskiego. Utworzone obecnie granice, przez swą rzucającą się w oczy sztuczność i po prostu nierozumną złośliwość (np. podział miasta Cieszyna!), nie dadzą się absolutnie utrzymać. Pozostawiając je w obecnym stanie na stałe, przygotowywalibyśmy jedynie odpowiednie, wyjątkowo korzystne warunki dla przyszłych dalszych zaborów ziemi polskiej przez Czechów, do czego ci ostatni niewątpliwie skrycie a skrzętnie się przygotowują (w pierwszej linii naturalnie resztę Śląska Cieszyńskiego i Zakopane) – wyczekując, rzecz prosta, odpowiedniej chwili, wypróbowaną metodą wyzyskiwania ciężkiej sytuacji swego sąsiada-pobratymca, jak to już było dawniej za Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego, a za naszych czasów w latach 1919, 1920 i nawet 26 lipca 1922 r. Rozzuchwalony dotychczasowymi, stosunkowo tak łatwymi sukcesami zaborca nie spocznie na już zdobytych laurach. Ażeby więc odebrać Czechom możność dalszego działania na naszą szkodę przynajmniej w tej dziedzinie terytorialnej, społeczeństwo polskie musi bezwzględnie i kategorycznie domagać się rewizji obecnego stanu rzeczy na spornym polsko-czeskim pograniczu. I nie wątpimy, że również odpowiedzialne czynniki rządowe polskie, rozumiejąc powagę zagadnienia, nie pozostawią tej sprawy w lekkomyślnym zaniedbaniu i uczynią ze swej strony wszystko, ażeby możliwie jak najrychlej przygotować gdzie należy odpowiednie warunki do rewizji obecnego stanu rzeczy, mówiąc krótko i wyraźnie: likwidacji zaboru czeskiego. Polska musi posiadać granice pewne i trwałe, wymaga tego jej własne bezpieczeństwo. A to właśnie bezpieczeństwo zagwarantuje dopiero żołnierz polski, gdy stanie nad Ostrawicą, na południowej granicy Okręgu Czadeckiego, na rozgraniczu polsko-słowackim na Spiszu i Orawie, obejmując straż polskich gór i naturalnych granic. Polska jest zbyt biedną, aby sobie mogła pozwalać na podarowanie setek tysięcy swych doskonałych pracowników-obywateli, swych kopalń, fabryk i lasów, na wyposażanie kogokolwiek własnymi i na własnych ziemiach zbudowanymi kolejami li tylko dlatego, że temu komuś są potrzebne wygodniejsze polskie koleje do jeżdżenia i przewożenia towarów".
Całość w linku: https://nowyobywatel.pl/2025/01/23/zabor-czeski-1922/