21/01/2024
Ciągle mam wrażenie, że rewolucja stoi za Drzwiami !!
Leszek Szymowski - dziennikarz śledczy
·
Zwyrodnialec IV RP
Ilustracja patologii w Sądzie Najwyższym jest to, że sędzią dyscyplinarnym jest były prokurator - sadysta, który od kobiety wymuszał zeznania między skurczami porodowymi.
Historię Marysi (imię autentyczne) opisałem rok temu w książce o Ziobrze. Jest dla mnie koronnym dowodem zwyrodnialstwa i bezkarności polskich prokuratorów. I tego, że sprawiedliwość jest w naszym wymiarze sprawiedliwości tylko ładnym szyldem i pustosłowiem, za którym nic się nie kryje. I to niezależnie od tego kto rządzi.
Mamy rok 2002. Marysia rozpoczyna pracę jako księgowa w firmie, która należy do człowieka o nazwisku nic jeszcze nikomu nie mówiącym: Marek Dochnal. Praca jak praca, formalności, dokumenty, podatki, deklaracje. Wszystko układa się dobrze, firma się rozwija a Marysia regularnie pobiera pensję i to całkiem atrakcyjną. Wszystko kończy się gdy jej szef trafia do aresztu za udział w aferze korupcyjnej a media ujawniają szczegóły procederu: wręczanie łapówek posłom SLD w zamian za korzystne rozwiązania legislacyjne. Dochnal trafia do aresztu i przechodzi do historii jako człowiek odsiadujący lata za kratkami bez wyroku.
Marysia, chcąc nie chcąc, staje się głównym świadkiem w sprawie. Katowicka prokuratura wzywa ją na przesłuchania. Marysia stawia się na każde wezwanie, odpowiada na pytania precyzyjnie ale zgodnie z prawdą. Mówi to, co wie i to, czego jest pewna. Nie mówi tego, czego nie wie, co gniewa prowadzącego sprawę prokuratora.
W 2006 roku sprawę przejmuje prokurator Adam Roch - "pistolet" ukierunkowany na jej dokończenie za wszelką cenę. Wiadomo, Dochnal to SLD, SLD to postkomuniści, postkomuniści to wróg P*S-u. Za ujawnienie wielkiej afery można by dostać nagrodę od samego Ziobry. Prokurator Roch zabiera się więc do działania.
24 listopada 2006 pod dom Marysi przyjeżdża policja i zatrzymuje ją. Prokurator Roch stawia jej zarzuty przestępstw gospodarczych na wiele milionów złotych. Zarzuty sformułowane są dość ogólnie. Prokurator Roch chce, aby Marysia pogrążyła swojego szefa zeznaniami, których oczekuje od niej prokuratura. Kobieta odmawia - nie będzie kłamać pod przysięgą. Rozgniewany prokurator Roch kieruje więc do sądu wniosek o areszt. Uzasadnia go tym, że... Marysia nie przyznała się do winy. To novum nawet jak na standardy IV RP - nieprzyznanie się staje się argumentem za aresztem. Sąd wniosek akceptuje. Sprawa ma dramatyczną wymowę. Marysia jest w dziewiątym miesiącu ciąży i to ciąży, którą lekarze uznają za zagrożoną. Z sądu w Katowicach policyjną suką jedzie przez całą Polskę do Grudziądza, bo tam się znajduje więzienny oddział położniczo - ginekologiczny. Autostrady A-1 jeszcze nie ma, droga jest dziurawa i podróż trwa bardzo długo. Dla ciężarnej Marysi jest to dodatkowa męka. Co więcej: prokuratura odmawia jej widzeń z mężem, choć takie prawo gwarantuje jej kodeks.
Po miesiącu, za kratkami, dla Marysi następuje czas rozwiązania. Staje się to przedmiotem "targów" z policją i prokuraturą. Marysia słyszy: "jak nie zeznasz (tego, co chcemy) to będziesz rodzić w celi". Rozumiecie to dobrze?
Szczegóły porodu znane są z listu, który przerażona Marysia wysyła do ówczesnej Pierwszej Damy - Marii Kaczyńskiej. List cytuję w książce o Ziobrze "Uwikłany" - kto ciekaw niech tam zajrzy. W skrócie: policjanci odbierali od Marysi zeznania między skurczami porodowymi. Oczywiście dbając o to, aby zeznania miały oczekiwaną treść, niekoniecznie zgodną z prawdą. Wyobrażacie to sobie? Sam list Marysi do prezydentowej jest jednym z bardziej wstrząsających dokumentów, jakie czytałem w życiu.
Marysia ma szczęście: dziecko rodzi się zdrowe. Wkrótce potem odzyskuje wolność. Kieruje sprawę do Trybunału w Strasburgu a ten stwierdza,że stosowane wobec niej metody "mają znamiona tortur". To, co sędziowie ze Strasburga piszą o postępowaniu polskich władz wystawia naszemu państwu jak najgorszą opinię. Normalnie do sprawy powinien wkroczyć prokurator i szybko (i na bardzo długo) za kratki posłać pana Rocha. Ostatecznie Marysia zgadza się na ugodę i dostaje odszkodowanie (z pieniędzy podatników).
Po ośmiu latach P*S wraca do władzy i bierze się za walkę z Sądem Najwyższym. Powstaje Izba Dyscyplinarna, która ma piętnować przestępstwa sędziów i prokuratorów. W niej sędzią, z nadania P*S i samego Ziobry, zostaje... Adam Roch. Nie wierzycie? To sprawdźcie w Internecie. Bandyta i zwyrodnialec ma teraz w majestacie prawa rozsądzać sprawy dotyczące nieprawidłowości w działaniach sądów i prokuratur. Jakie te wyroki będą - nietrudno się domyśleć.
Gdyby w naszym kraju panowała elementarna sprawiedliwość, Roch zgniłby w więzieniu, z którego mógłby wyjść po wielu latach do przytułku dla bezdomnych, bo w tym czasie cały jego majątek (i pieniądze zarobione na pracy w więzieniu) powinien zostać skonfiskowany na odszkodowanie dla Marysi. Niby dlaczego za jego zwyrodnialstwo płacić ma podatnik?