13/11/2024
Na piątym, a może szóstym planie serialu ,,Rozmów z przyjaciółmi” przemykają się rodzice Frances i Bobbi, a Frances i Bobbi są studentkami i jednocześnie bohaterkami tej opowieści. W sumie rodzice dziewczyn aż tak może się nie przemykają, bo jednych nigdy nie zobaczymy na ekranie. Od Bobbi usłyszymy jedynie, że rozwodzą się. Matka zapewne wyjedzie do USA (tak podejrzewa Bobbi), a ojciec zostanie na miejscu, w Dublinie. Kiedy między rodzicami Bobbi jest bardzo źle, dziewczyna wyprowadza się z domu.
Z kolei rodzice Frances już to przeszli, rozwiedli się. Żyją zdaje się gdzieś na prowincji, niedaleko siebie, w tym samym miasteczku, ale nie mają ze sobą kontaktu. W sensie rodzice nie mają ze sobą wiele wspólnego. Matka ma się dobrze, ojciec w głębokiej depresji jeżeli się nie mylę, chyba tę depresję podlewa alkoholem.
To nie jest serial o rodzicach, chociaż ich obecność na tym szóstym, a może siódmym planie (nie liczyłem, więc może bliższym, a może dalszym) nie jest rzecz jasna bez znaczenia. Są punktem odniesienia: pewnym żalem, straconym, innym możliwym życiem, które się już nie wydarzy.
Jest taki moment, kiedy serial finiszuje i pozostaje pytanie co z ojcem Frances. Mniej więcej wiadomo w jakim kierunku zmierzają rozmaite wybory głównych bohaterek. Wątki powoli się domykają i mamy jasność co do wielu spraw. Jednak pewne sygnały z wcześniejszych odcinków sugerują, że na tym szóstym albo siódmy planie, wiem, niezbyt może istotnym, ojciec Frances nie da rady. Nie dotrwa do końcowych scen. Nawet jeżeli widzieliśmy go przez jedenaście niespełna trzydziestominutowych odcinków raz, a słyszeliśmy o nim może dwukrotnie, podejrzewamy, że ten wątek na pewno zostanie rozstrzygnięty. W jedną albo w drugą stronę.
Rzecz w tym, że na tych piątych lub szóstych planach naszego życia przemykają osoby, które jakoś tam są z nami połączone. Czasami są to więzy krwi, innym razem przyjaźnie, a zdarza się, że to coś, co wydarzyło się jednorazowo, przelotnie, ale jakoś tam w nas zostało, zadomowiło się, rozrosło lub wegetuje, niemniej nie sposób o tym zapomnieć, wyrzucić z głowy, nawet jeżeli to tylko szósty albo siódmy plan filmu lub życia.
Dlatego jest to niepokojące, gdy czekamy na rozstrzygnięcie, bo wiemy, podejrzewamy, że o filmowym ojcu Frances na pewno przed końcowymi napisami czegoś się dowiemy. Czegoś istotnego. Nawet jeżeli jest tylko wątłą nitką, resztką jedzenia, niedopitym sokiem, zakręconym kaloryferem, będziemy spokojniejsi, gdy okaże się, że twórcy serialu go ocalili. Wtedy i my, przed ekranem, poczujemy to samo, będziemy ocaleni.