Psycholog Wojciech Kołodziej

Psycholog Wojciech Kołodziej Dzień dobry,
nazywam się Wojciech Kołodziej, jestem magistrem psychologii oraz socjologii. Jest

Wartościowa i ciekawa rozmowa o problemach natury psychicznej w kontekście COVIDu. https://www.youtube.com/watch?v=7VgzU...
04/09/2021

Wartościowa i ciekawa rozmowa o problemach natury psychicznej w kontekście COVIDu.
https://www.youtube.com/watch?v=7VgzUVJQ0IM

Gościem kolejnego odcinka podcastu Charyzmatyczny jest Bartosz Czekała, z którym rozmawiam o tym jak odyzskać zdrowie i dojść do siebie po COVID. Mocno skupi...

O problemie powrotu do średniej. Wyobraź sobie badanie w którym duża grupa dzieci została przebadana dwoma testami umiej...
16/05/2021

O problemie powrotu do średniej.
Wyobraź sobie badanie w którym duża grupa dzieci została przebadana dwoma testami umiejętności i to dwukrotnie. Gdyby wybrać 10 dzieci, które najlepiej sobie poradziły przy pierwszym podejściu i sprawdzić jakie wyniki uzyskali w drugim badaniu, to wyniki okażą się rozczarowujące. I odwrotnie, dzieci, które najsłabiej poraziły sobie za pierwszym razem, najprawdopodobniej poprawią swój wynik w kolejnej próbie. To zjawisko zostało nazwane Powrotem do średniej i można je zaobserwować w rozkładach normalnych przy powtarzających się próbach. W życiu codziennym wielokrotnie możemy zaobserwować to zjawisko – np. gdy porównujemy wzrost ojców i synów, wyniki określonej czynności jakiejś osoby czy chociażby inteligencje matek i córek. Oczywiście, owa średnia to wynik zmiennej danej osoby czy pary, odnoszący się do reprezentatywnych rozkładów.
Daniel Kahneman, jedyny psycholog noblista (z ekonomii), w swojej najsłynniejszej książce pt. „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym”, która jest zbiorem wielu prac i opisu eksperymentów z wieloletniej działalności naukowej, opisuje kwestie problemu Powrotu do średniej, jako problem powszechny i dotyczący nas wszystkich. Autor twierdzi, że ludzie nie wyrabiają sobie trafnych intuicji co do tej kwestii, co więcej ludzie nie przewidują tego w zjawiskach, gdy ten efekt zachodzi zawsze. Inną sprawą jest tłumaczenie ludzi fałszywych intuicji, bo przekonanie o maksymalnie podobnym lub reprezentatywnym rezultacie kolejnej próby w porównaniu do zmiennej wejściowej jest silniejsze od rozsądkowej średniej.
Kahneman, by zobrazować zagrożenia, płynące z fałszywych przewidywań kolejnych prób, podaje przykład szkolenia pilotów. Mianowicie, doświadczeni piloci, prowadzący szkolenia, zauważyli, że gdy po udanej próbie danego pilota następowała pochwała tej próby, to pilot przy kolejnym podejściu już tak dobrze nie było. I odwrotnie, gdy doświadczeni instruktorzy ostro skrytykowali nieudaną próbę, to następne manewry okazywały się lepsze. Zatem, instruktorzy wyciągnęli wniosek, że kary słowne lepiej wpływają na postawę pilotów od nagród słownych, co przecież stoi w sprzeczności z doktrynami psychologicznymi jak np. warunkowanie. Wniosek ten jest fałszywy, właśnie ze względu na zjawisko Powrotu do średniej ponieważ zwykle po poprawie własnego wyniku następuje wynik gorszy a po gorszym następuje wynik lepszy i dzieje się do niezależnie od ganienia czy pochwał. Zatem, instruktorzy doszli do bardzo szkodliwego wniosku, że karanie jest lepsze od nagradzania.
W zwyczajnym życiu, również często chwalimy za dobre wyniki i potępiamy za złe. Warto byłoby pamiętać o zasadzie Powrotu do średniej, gdy jesteś nauczycielem a Twój dobry uczeń otrzymał dwie gorsze oceny z rzędu. Lub gdy jesteś rodzicem a Twoje dziecko od wczoraj ma gorszy nastrój i słabiej kojarzy fakty. Czym innym jest wzmacnianie dziecka za lepsze rezultaty i oczekiwanie stopniowych postępów a czym inny, oczekiwanie stałych wyników odnośnie najlepszej próby.
{WK}
Inspiracja: Daniel Kahneman, „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym”

O tym by uważać z diagnozą. Ustalenie problemu do pracy w psychoterapii i ewentualna diagnoza to podstawowa kwestia, któ...
09/03/2021

O tym by uważać z diagnozą.

Ustalenie problemu do pracy w psychoterapii i ewentualna diagnoza to podstawowa kwestia, którą należy ustalić na samym początku współpracy. Prof. Dominika Dudek – prezeska Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego – w swojej książce pt: „Nie tylko mózg. Opowieść psychiatry o ludzkim umyśle”, którą serdecznie polecam jako zapoznanie się z dylematami, głównymi aspektami psychiatrii i psychoterapii – autorka podaje bardzo dobitny i humorystyczny przykład, jak łatwo pomylić się stawiając diagnozę. Otóż pewna starsza Pani mieszkająca w Danii, która żyła samotnie na jednym z tamtejszych osiedli. Pani została skierowana do obserwacji z podejrzeniami stanów otępiennych i majaczeniowych ponieważ opowiadała swojej pomocy domowej jakoby regularnie odwiedzali ją dziwni goście, pochodzenia Afrykańskiego. Miała to być rodzina z dziećmi, która siadała na podłodze, piła kawę i głośno się zachowywała. W badaniu diagnostycznym oprócz tych opowieści nie stwierdzono większych odchyleń. Oczywiście, te opowieści mogły świadczyć o stanach urojeniowych w kontekście samotnego życia. Natomiast po wizycie pielęgniarki środowiskowej okazało się, że rzeczywiście odwiedza ją Afrykańska rodzina. Egzotyczni sąsiedzi wprowadzili się niedawno i poszukiwali integracji z nowymi sąsiadami. Staruszka wydała się im na tyle gościnna, że składali jej regularne wizyty.
Całe szczęście, że wnikliwi diagności zlecili wizytę środowiskową bo gdyby nie to, Pani zleconoby niepotrzebne leki.
Z diagnozą bardzo mocno łączy się kwestia etykietowania zachowań, objawów i w ogóle danej osoby. Myślę, że diagnoza posiada pozytywne cech, dzięki tworzeniom klasyfikacji i podobieństw ale może nieść za sobą duże zagrożenie postrzegania człowieka przez pryzmat diagnozy i konsekwencji bycia w szufladce diagnostycznej. Natomiast jest to temat na zupełnie osobne rozważanie.

{WK}

O historii powstania pierwszego leku na depresje. Trudno dziś to sobie wyobrazić ale do lat 50. XXw. psychiatria i w ogó...
10/02/2021

O historii powstania pierwszego leku na depresje.

Trudno dziś to sobie wyobrazić ale do lat 50. XXw. psychiatria i w ogóle nauka nie miały skutecznych leków na żadną z chorób psychicznych. Do tego czasu stosowano różne substancje wpływające na zmianę w organizmie człowieka natomiast – jak morfina, kokaina czy wszelakie zioła. Z tego też powodu wątpiono czy psychiatria może być uznawana za pełnoprawną gałąź medycyny obok np. kardiologii czy neurologii. Trwały więc pracę by odkryć skuteczne leki na główne choroby psychiczne, czyli schizofrenie, depresje i zaburzenie afektywne dwubiegunowe (wcześniej maniakalno-depresyjne).
Na początku lat 50. Odkryto pierwszy skuteczny lek na schizofrenię – chloropromazyna, który zrewolucjonizował leczenie chorób psychicznych i postrzeganie psychiatrii. Od tego czasu większość pacjentów można było odesłać do domu, często po wielu latach hospitalizacji. Lek łagodził szaleństwo, które dotykało dzisiątki milionów ludzi na świecie, wcześniej skazanych na absolutną izolacje i wykluczenie.
Oczywiście chloropromazyna generowała ogromne zyski, toteż inne firmy farmaceutyczne zaczęły badania nad znalezieniem konkurencji oraz poszukiwania leku antydepresyjnego. Już w początkach psychiatrii rozróżniano schizofrenie i depresje, nazywając odpowiednio szaleństwem i melancholią.
W czasie gdy szukano zamiennika dla chloropromazyny szwajcarska forma Geigy zwróciła się z prośbą o przetestowanie jenej substancji z kilkudziesięciu przeznaczonych dla pacjentów psychotycznych. Autorem prośby był psychiatra i ordynator Roland Khun. Lekarz wybrał substancje o tytule G22355 w zamierzeniu przeznaczona do tłumienia halucynacji. Jednak Kuhn, który miał przekonanie o biologicznej podstawie depresji, w przeciwieństwie do głównego wówczas nurty psychoanalitycznego, zakładającego źródła depresji w nieuświadomionym konflikcie w stosunku do rodziców. I tak, bez konsultacji z firmą Geigy podał kilku swoim pacjentom z głęboką depresją lek G22355. Dziś wiemy, że pierwsze oznaki poprawy lekami antydepresyjnymi można zauważać po okresie około 2tygodni. Khn wówczas tego nie wiedział ale pomimo braku początkowych efektów kontynuował podawanie leku. Po tygodniu jedna z pacjentek wstała rano z wyraźnym poprawą nastroju i energii. Stałą się bardziej rozmowna i towarzyska. Dwóch innych pacjentów również odczuło polepszenie za kilka dni.
Władze firmy Geigy niestety nie były zainteresowane odkryciem Khna ponieważ skupiały się wyłącznie na nowym leku psychotycznym. W 1957r. na konferencji psychofarmakologicznej w Rzymie oraz w Berlinie Khun bezskutecznie starał się namówić innych naukowców do sprawdzenia swojego odkrycia. Na szczęście, jak to bywa przy wielu odkryciach, ślepy los przyczynił się do zauważenia przełomowego odkrycia. Mianowicie jeden z wpływowych akcjonariuszy firmy Geigy zwrócił się do Khna o pomoc dla swojej żony, która przeżywała depresję. Naturalnie lekarz zalecił lek G22355. Zachwycony biznesmen z efektów leczenia swojej żony zalecił firmie Geigy natychmiastowe szerokie badania nad substancją. Ostatecznie lekowi nadano nazwę Imipramina. W 1958r. trafiła ona na rynek i została przyjęta z entuzjazmem zarówno w Europie jak i w Stanach.
Imipramina należy do leków trójpierścieniowych. Nazwa pochodzi od struktury molekularnej i uważa się te substancje za leki starego typu. Obecnie stosuje się głównie leki typu SSRI (Selektywne Inhibitory Wychwytu Zwrotnego Serotoniny), które polegają na kontrolowaniu przepływu serotoniny w synapsach. I choć leki starego i nowego typu są skuteczne w leczeniu depresji to mniej efektów ubocznych mają te nowsze. A przede wszystkim nie uzależniają pacjentów i nie otumaniają.

{WK}

Główne źródło do tekstu : Czarna owca medycyny. Nieopowiedziana historia psychiatrii. – Jeffrey Alan Lieberman

O złości w związku.Złość to podstawowa emocja, z którą należy szczególnie uważać nie tylko w bliskich relacjach z partne...
27/01/2021

O złości w związku.

Złość to podstawowa emocja, z którą należy szczególnie uważać nie tylko w bliskich relacjach z partnerem czy z dziećmi ale w ogóle niepochamowana i bezrefleksyjna złość częściej wyrządza więcej zła niż dobra. Tak jak narodom na wojnie trudno jest prowadzić ograniczone działania, tak również partnerom trudno jest kontrolować ograniczoną wrogość. Jestem przekonany, że istnieją lepsze metody wyrażania komunikatów czy własnych emocji niż wrzeszczenie na partnera, co de facto po pewnym czasie skutkuje postrzeganiem drugiej strony jako śmiertelnego wroga. Naprawdę, można nie uciekać się do złości by zwiększyć pewność siebie i podkreślać ważność swojego sprzeciwu.
Podstawowym problemem, jest frustracja z nieumiejętności przedstawienia swoich potrzeb i oczekiwań. Naturalną kwestią jest nieustanna zmiana w toku życia, odkrywanie nowych zainteresowań, pragnie lub celów. Każdy dzień także przynosi nowe preteksty do potencjalnej awantury. Dlatego umiejętność możliwie precyzyjnego określenia źródła złości czy frustracji jest super ważną sprawą w każdym związku. Czasami problem z obroną swoich spraw jest na tyle subtelny, że osoba jedynie zauważa efekt zmęczenia, rozdrażnienia czy nieumiejętności cieszenia się z tego, co zazwyczaj przynosi radość. Oczywiście zdarza się dość szybkie zidentyfikowanie źródła owych problemów natomiast częściej nie przychodzi to z łatwością.
Dobrze jest odróżnić emocje złości jako konkretna emocja od całego zestawu zachowania agresywnego. Lepszym określenie na ten zestaw pewnie byłaby wrogość. Trudniej ujarzmić cały zestaw wspomnianych emocji od po prostu złości. Można dać sobie prawo do odczuwania złości ale nie dawać prawo do ataku partnera. Jeszcze inną sytuacją jest pomylenie złości z np. sadystyczną przyjemnością sprawiania bólu lub kontrolowania innych.
Przedstawię ciąg wydarzeń, które postępują po sobie w sytuacji spięcia partnerów. Najpierw osoba interpretuje zdarzenie jako niesprawiedliwość, potem ogarnia ją złość a następnie dąży do zaatakowania krzywdziciela. W czasie terapii uczymy się identyfikować elementy ciągu i wpływać na każdy z nich. Możemy z innej perspektywy spojrzeć na naszą interpretacje danego zachowania się partnera, możemy stłumić złość i wreszcie możemy odpuścić atak. Psychologowie poznawczy jak A. Beck czy R. Ellis uważają, że znacznie lepiej jest starać się zrozumieć złość niż dawać jej upust. Oczywiście, czasem złość może nieść nieocenione informacje dla osoby np. kobieta, która jest ofiarą przemocy w rodzinie zmotywuje się pod wpływem złości do stanowczej reakcji by chronić siebie i dzieci.
Wiele osób jest zwolennikami upustu złości ale raczej jest to chęć poczucia ulgi i zadowolenia, które następuje po złości. Nie biorą oni pod uwagę uczuć i perspektywy partnera, efektu jaki wywiera ta sytuacja na partnerze.
Pamiętajmy, że po pewnym czasie złość mija a wraz z nią chęć oddania ciosu. I ten - wydawałoby się prosty sposób - liczenia do 10 w tym kontekście nie byłby złą reakcją.
{WK}
Inspiracja do tekstu: Aaron Beck – Miłość nie wystarczy, rozdz. 9

Elektrowstrząsy – dlaczego wciąż są stosowane? Wiele osób swoją wiedzę i wyobrażenie dotyczące szpitali psychiatrycznych...
18/01/2021

Elektrowstrząsy – dlaczego wciąż są stosowane?

Wiele osób swoją wiedzę i wyobrażenie dotyczące szpitali psychiatrycznych czerpie i czerpało z popularnych książek, filmów lub seriali – jak chociażby „Lot nad kukułczym gniazdem” – skądinąd, to świetny film i książka. Natomiast, warto pamiętać, że jest to film fabularny, którego celem jest wywołanie odpowiednich emocji, jak np. strach i przerażenie by zawarta w nim opowieść była jeszcze ciekawsza.
Konsekwencją tyc wyobrażeń jest stawianie na równi badania elektrowstrząsami z lobotomią, która rzeczywiście jest czarną kartą w historii psychiatrii. Za twórcę lobotomii uważa się portugalskiego neurologa i polityka Egaza Moniza. Był tp zabieg niszczenia połączeń płatów czołowych z resztą mózgu, by uspokoić lub wyciszyć emocjonalnie pacjentów zaburzonych ale nie tylko. Lobotomie stosowano również u recydywistów, u homoseksualistów i oczywiście w skłonnościach pedofilskich. Tacy pacjenci w najlepszych przypadkach zostawali ubezwłasnowolnienie do końca życia a niejednokrotnie zabieg kończył się śmiercią po infekcji z zewnątrz.
Natomiast Elektrowstrząsy są uważane za jedną z najskuteczniejszych i najbezpieczniejszych metod w psychiatrii. Stosowane są w głębokich depresjach psychotycznych, w depresjach o wysokim prawdopodobieństwie samobójstwa, w depresjach lekoopornych i bardzo często w ostrej katatonii (w stanie całkowitego zastygnięcia ciała). Przewagą elektrowstrząsów jest bardzo szybki czas pierwszyc efektów terapii w porównaniu do leków. W sytuacji, gdy pacjent chce się targnąć na swoje życie, nie można czekać przynajmniej dwóch tygodni by leki zadziałały.
Sam zabieg elektrowstrząsami, odbywa się przy asyście anestezjologa. Pacjent jest znieczulony, jego mięśnie są zwiotczałe by zminimalizować ryzyko złamania kości lub uszkodzeń mięśni. Zabieg trwa kilkanaście sekund a terapia przewiduje około 12 zabiegów po zazwyczaj 3x w tygodniu.
Niepożądane skutki takiej terapii rzadko występują. Czasem są to bóle głowy, odwracalne zaburzenia pamięci.
Podsumowując, jest wiele metod leczenia zaburzeń psychicznych. Jedną z nich są elektrowstrząsy stymulujące organizm w wybrantch zaburzeniach. Inną niefarmakologiczną metodą jest psychoterapia, której celem jest wyposażenie pacjenta w takie zdolności aby w swoich problemach życiowych potrafił inaczej zareagować, wyciągnąć inne wnioski czy ominąć je, gdy jest to możliwe.
{WK}

17/01/2021
17/01/2021
Specyficzność poznawcza. Czym jest? Jednym z elementów konceptualizacyjnych w terapii poznawczej a więc kwestii porządku...
07/01/2021

Specyficzność poznawcza. Czym jest?
Jednym z elementów konceptualizacyjnych w terapii poznawczej a więc kwestii porządkujących czy klasyfikujących - w porównaniu do innych osób - jest pewien sposób myślenia charakterystyczny dla pewnych zespołów objawowych. Inaczej mówiąc, osoby z pewnymi zaburzeniami np. z depresją, z OCD, z zaburzeniami lekowymi, itd. mają wspólny rys myślenia o rzeczywistości. I gdy prowadzi się wywiad z osobami w ramach jednego z takich zaburzeń można to zauważyć, pytając choćby o przekonania kluczowe.
Typowy pacjent z fobią społeczną myśli: „Inni mi zagrażają”, Inni mnie oceniają”, „Inni mnie wyśmieją”. Natomiast przekonania na swój temat mogą brzmieć: „Jestem niekompetentny”, ‘Jestem najgorszy”.
Pacjent z depresją często myśli o sobie: „Do niczego się nie nadaję”, „Jestem beznadziejna”. Myśli o innych: „Inni są lepsi ode mnie”, „Inni lepiej sobie radzą”.
Pacjent z zaburzeniami socjopatycznymi: „Inni są po to żeby mi służyć”, „Inni są gorsi ode mnie”, „Innych można wykorzystywać”. Przykładowe myśli o sobie: „Jestem nad innymi”, „Jestem bardziej moralny”
Specyficzność poznawcza ma oczywiście swoje dwie strony medalu. Z jednej strony możliwość klasyfikacji objawów, charakterystycznych przekonań porządkuje postrzeganie pacjent w perspektywie podobnych jemu objawów. Można zastosować działania, które z dużym prawdopodobieństwem przyniosą pożądane efekty. Natomiast, należy pamiętać, iż klasyfikując kogokolwiek tracimy spojrzenie fenomenologiczne, wyjątkowe i unikatowe w swoim przebiegu. Każda osoba ma swoją odrębną historię, choć objawy mogą sprawiać pozór powtarzalności przypadków. Należy również podkreślić, że wiele osób obawia się porównań i klasyfikacji swojego myślenia lub zachowania, przez co, takie osoby w ogóle nie chcą korzystać z pomocy psychologicznej.
Wymiar poznawczy terapii polega na zmianie nieadaptacyjnych czy niefunkcjonalnych przekoanań pajenta i nauczenie go dostrzegania pozytywów bardziej elastycznego myślenia a więc szerszego oglądu sytuacji.

Pamięć - prowizorka w mózgu. Kilka lat temu przeprowadzono sondę wśród polityków, w której pytano o rok wstąpienia Polsk...
01/01/2021

Pamięć - prowizorka w mózgu.

Kilka lat temu przeprowadzono sondę wśród polityków, w której pytano o rok wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Wydawałoby się, że pytanie dla osoby będącej w sejmie jest banalne i oczywiste. A jednak znaleźli się posłowie, którzy wymieniali datę kilka lat później lub wcześniej od faktycznej. Z wrodzonej dobroci nie będę wymieniał nazwisk uczestników wspomnianego materiału. Więcej, osoby, które zostały przyłapane na nie możności przypomnienia sobie odpowiedzi na wydawałoby się bardzo łatwe pytanie są niejednokrotnie poddane ostracyzmowi w postaci chociażby youtubowych filmików zatytułowanych „Najwięksi IDIOCI/DEBILE w teleturniejach”. A przecież każdy z nas każdego dnia szuka telefonu, kluczy, zostawionego auta na parkingu, etc. Jak to się dzieje, że pamięć ludzka jest tak zawodna, podatna na zniekształcenia, zlewanie się wydarzeń?
Porównując naszą pamięć do pamięci komputerowej w prosty sposób można zauważyć ewidentne różnice. Nasze komputery są w stanie o każdej porze wymienić wszystkie słowa, które zapisaliśmy od kilkudziesięciu lat na swoim dysku w setkach plików, wszystkie zdjęcia od czasu kiedy zakupiliśmy pierwszy aparat cyfrowy, wszystkie wiadomości, które otrzymaliśmy i wysłaliśmy od kilkunastu lat. Ja nie pamiętam, co jadłem i jak byłem ubrany w poprzednią środę, do kogo wysłałem wczoraj wiadomość na portalu społecznościowym, nie mówiąc już o treści wiadomości. Podczas gdy pamięć komputera jest niezawodna, to pamięć ludzka przypomina raczej prowizoryczny mechanizm, nie dający żadnej gwarancji działania.
Pamięć ludzka ma charakter kontekstowy. Informacje, które chcemy odtworzyć przypominane są za pomocą wskazówek, skojarzeń, bardziej oczywistych zagadnień. To tak jakbyśmy zwracali się do naszego mózgu: Przepraszam, że Ci przeszkadzam mój mózgu ale Proszę o jakieś informacje na temat bitwy Warszawskiej. Zazwyczaj dzieje, się tak, że w mgnieniu oka otrzymujemy określoną porcję informacji, choć nie mamy zielonego pojęcia gdzie w sensie materii ona się znajduje. Na ogół przypominane wiadomości wpadają nam do głowy za pomocą skojarzeń i ścieżek, które doprowadzają nas do nich. Np. myśląc o ekranizacji bitwy Warszawskiej jesteśmy w stanie wymienić więcej szczegółów wydarzenia: rok, postacie, okoliczności, klimat kulturowy.
Sytuacja, w której się znajdujemy wpływa istotnie na odkrywanie ścieżek dostępu do informacji. Łatwiej przypomnieć sobie będąc w lesie wszystko, to co wiemy o faunie i florze leśnej. Około wiek temu Harvey Carr, notabene student wielkiego behawiorysty Watsona zajmował się badaniami polegającymi na uczeniu szczurów przechodzenia przez odpowiedni labirynt. Carr zauważył dość przypadkowo, że szczury, które uczyły się labiryntu przy dziennym świetle lepiej odtwarzały drogę przy zapalonej żarówce a więc wpłynął na to czynnik, pozornie nie związany z trudnością pokonywanej drogi. Nie tylko u ludzi ale i u wielu zwierząt procesy ewolucyjne wykształciły asocjacyjny system pamięciowy. Natomiast w przypadku pamięci komputerowej programiści używają do zapisywania informacji niejako mapy miejsc, w których dokładne miejsce wiadomości zapisywane jest poprzez kod w systemie binarnym (O lub 1) i jeśli chcemy dotrzeć do określonej informacji dany kod uruchamia jedyną ścieżkę do niej. Zaś człowiek chcąc wydobyć informacje ze swojego mózgu, stara się przypomnieć jak najwięcej wskazówek, które doprowadzą go na właściwe tory poprawnej odpowiedzi.
Zaletą w tym kontekście jest fakt, że pamięć ludzka potrafi określić ważność danej informacji w określony sposób i ta ważność w każdej sytuacji może być odmienna. Procesy skojarzeniowe odtwarzają, co było istotne w podobnych sytuacjach i te wnioski pozycjonują jako ważniejsze, konieczniejsze do odtworzenia. Dlatego, kiedy sobie coś przypominamy odbywa się to w określonym kontekście, który może wpłynąć na to, czy w ogóle sobie przypomnimy daną informacje.
Nie zawsze jest to dla nas korzystne. Często przypominamy sobie o zaspokojeniu potrzeby w sytuacji, w której nie możemy jej zrealizować. Niejeden student na egzaminie biję się w czoło: jak mogłem zapomnieć nie nauczyć się tej części materiału o którą teraz jestem pytany?! Inne następstwo sytuacyjnego zapamiętywania dotyczy rozbieżności sytuacji w której przyswajana jest informacja do tej w jakiej będzie ona odtwarzana. Trudno sobie zaaranżować warunki z pokoju konferencyjnego firmy w której się pracuje we własnym domu by nauczyć się zagadnień z przygotowywanej prezentacji ale można za to uczyć się w koszuli, w której planujemy wystąpić.
Nie dość, że nasza pamięć jest często zawodna, to również może być kłamliwa. Skojarzeniowe cechy tej funkcji nie potrzebują wiele aby źle zinterpretować odbierane bodźce i połączyć je z wydarzeniami, które nie zaistniały w rzeczywistości. Jedno z klasycznych badań na tym gruncie dotyczyło zapamiętywania układu kropek a następnie wskazania tych układów, które wcześniej wystąpiły. W rzeczywistości ponownie eksponowane były badanym nowe układy kropek ale za to pozlepiane z poprzednich. Osoby natomiast deklarowały, że już wcześniej te same układy wystąpiły przy poprzednich ekspozycjach (Posner i Kecie, 1968.). Badani, nie dość, że w ewidentny sposób mijali się z prawdą, to byli mocno przeświadczeni o prawdziwości swoich odpowiedzi. Zatem, czy można lub w jakim stopniu można ufać naocznym świadkom przestępstw, wyjątkowych zdarzeń czy gawędziarzom opowiadanych historii? Pewność o słuszności nie idzie w parze z wiarygodnością relacji!
Wyjaśniając naturę przytoczonych zjawisk nie sposób uciec od charakteru umiejętności, który musieli posiadać nasi przodkowie aby móc przetrwać. Z tej perspektywy bardziej adaptacyjną funkcją pamięci było większe odróżnianie istoty wydarzeń od jej szczegółów. Gdyby ewolucja od początku postawiła na pamięć lokalizacyjną, gdzie konkretne informacje znajdowałyby się w konkretnym miejscu a dopiero po tym etapie zaczęła nadbudowywać pamięć skojarzeniową dziś nie mielibyśmy tylu ograniczeń poznawczych. Odkąd nasza pamięć zaczęła wspinać się na szczyt pamięci skojarzeniowej, nie dostrzegła innego, równie atrakcyjnego szczytu związanego z pamięcią lokalizacyjną. Ale może dzięki temu nie wyewoluowaliśmy jako komputery a świadome jednostki, które oddziaływują na zastaną rzeczywistość.
Żeby nie było zbyt przygnębiająco należy podkreślić, iż możemy skorzystać z wielu metod, które w znaczący sposób poprawiają procesy pamięciowe. Najpopularniejszą metodą są mnemotechniki, metody skojarzeniowe, gdzie daną informacje staramy się zestawić z dobrze znanym wydarzeniem, miejscem lub sytuacją. Choć dobre są również wydarzenia nieprawdopodobne lub śmieszne. Np. każdy z nas zapamiętałby sytuacje, gdyby w czasie letniego rejsu po morzu nagle wyskoczyły z wody trzy delfiny i wykonały coś na kształt salta w powietrzu przy zgodnej synchronizacji. Nieprawdopodobne? Pewnie tak ale zostaje w pamięci na bardzo długo. Mnemotechniki są nieograniczone. Można też próbować dostosować swoją pamięć do własnych ograniczeń za pomocą zautomatyzowania możliwie wielu czynności. Tam gdzie funkcjonujemy automatycznie, tam poświęcamy znikome części uwagi i pamięci.
Oczywiście pamięć ludzka jest zawodna pomimo, że tak wiele na niej spoczywa, PAMIĘTAJMY - jesteśmy w stanie ją wspomagać, by była choć trochę większa, szybsza i bardziej użyteczna.

Mózg jak miejsce tożsamości płciowej. https://www.youtube.com/watch?v=5Dc4s06OjXc
31/12/2020

Mózg jak miejsce tożsamości płciowej.
https://www.youtube.com/watch?v=5Dc4s06OjXc

Jakie są determinanty płci człowieka? Jak kształtuje się płeć mózgu mózgu w życiu płodowym? Co to jest i od czego zależy tożsamość płciowa? Co to jest transp...

O płaceniu za przytulanie. W okresie świątecznym, często, może najczęściej w ciągu roku zdarza nam się przytulać z innym...
29/12/2020

O płaceniu za przytulanie.

W okresie świątecznym, często, może najczęściej w ciągu roku zdarza nam się przytulać z innymi osobami. Czynność wydawałaby się dość banalna ale jednak deficytowa w naszym społeczeństwie i społeczeństwach tzw. zachodu. Na początku grudnia usłyszałem audycje pt.: „Kwadrans filozofa”, gdzie była mowa o usłudze profesjonalnego przytulania. TAK. Istnieje w Warszawie salon profesjonalnego przytulania, który wg twórców ma być pewną formą terapii. Na stronie usługodawcy można dowiedzieć się o licznych zaletach przytulania jak choćby pozytywny wpływ na nasz autonomiczny układ nerwowy, zwiększenie wydzielania serotoniny, zwanej ,,hormonem szczęścia’’ oraz oksytocyny (hormonu odpowiedzialnego za przywiązanie psychiczne), czy w końcu to, że jest naturalnym antydepresantem, poprawia humor i sprawia, że czujemy się radośni. Cena za 30min profesjonalnego przytulania to 50zł bez jednej złotówki. Trudno jest oszacować czy to sporo, bo nie wiadomo do czego można by się odnieść ale domyślam się, że bardziej wyceniany jest tutaj czas terapeuty poświęcony klientowi na przytulanie. Reakcje na tego typu usługi są mocno podzielone. Z jednej strony przeciwnicy podkreślają intymną sferę kontaktu cielesnego, która jest zarezerwowana dla osób bliskich a z drugiej strony, entuzjaści podnoszący między innymi argument taki, że przecież już płacimy za rozmowę o swoich prywatnych sprawach z jakimś terapeutą, co de facto, też jest zaniedbaniem w sferze kontaktów rodzinnych bądź przyjacielskich, to płacenie za przytulanie (odpowiednie przytulanie!) nie jest wiele różniącą się czynnością.
Klasycznym eksperymentem pokazującym wagę bliskości fizycznej i odpowiedniego dotyku jest eksperyment Harrego Harlowa z małpkami, którym stworzono w odpowiednio przygotowanych klatkach „matkę” z miłego w dotyku materiału oraz „matkę” z drucianego materiału. Obie „matki” oferowały to samo jedzenie i w takiej samej ilości. Okazało się, że małpki chciały tylko przebywać z „matką” miłą w dotyku i pomimo, że małpki zjadały zbliżone ilości pokarmu, to te, które losowo trafiły na drucianą „matkę” miały istotnie większe problemy pokarmowe a więc ogólnie rzecz biorąc gorzej się rozwijały. Stąd wiemy, że zapewnienie warunków do przeżycia nie gwarantuje przeżycia. Miłość, która niesie ze sobą bliską relacje jest konieczna w procesie zdrowego rozwoju.
Natomiast, trzeba pamiętać, że przytulanie jest zewnętrznie okazywaną potrzebą bycia w relacji i utrzymywania więzi. Kontakt fizyczny to bodziec namacalny tej więzi. Także, jakiś czas, po czynności przytulania, ta potrzeba znów da o sobie znać i tego typu sesja znów będzie oczekiwana. Tego typu substytuty mają tendencje do uzależniania i odwracania uwagi od realnych ludzi z którymi moglibyśmy zbudować ową relacje. Zaś, płatny przytulacz nie stawia żadnych wymagań, nie trzeba się dla niego starać i przytuli się do nas kiedy tylko przyjdziemy. Taka sytuacja może napawać lękiem, w tym sensie, że jej potencjalnych skutków nie możemy przewidzieć i traktować osoby realne tak, jak powierzchowne usługi zaniedbań psychologicznych.

Inspiracje:
http://www.przytulanie.pl/cennik/
Audycja Kwadrans Filozofa w radio TOK FM dostępna na stronie: http://audycje.tokfm.pl/audycja/Kwadrans-Filozofa/177
Strelau, J., Doliński, D., (2016): Psychologia. Podręcznik tom I, wyd. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk

Jak powstaje niska samoocena?Aspekt samooceny może być różnie rozumiany i badany z różnych perspektyw, mówiąc bardziej n...
28/12/2020

Jak powstaje niska samoocena?

Aspekt samooceny może być różnie rozumiany i badany z różnych perspektyw, mówiąc bardziej naukowo w różnych paradygmatach. Oczywiście, to z jak wielką skalą zjawiska będziemy mieć do czynienia - przede wszystkim - zależy od tego, jak zdefiniujemy samoocenę jako taką. Na potrzeby naszych ogólnych rozważań możemy przyjąć, że niska samoocena powstaje w efekcie negatywnych komunikatów kierowanych do dziecka, a to z kolei utwierdza owe dziecko w przekonaniu o zagrażającej, niesprzyjającej rzeczywistości. Dr STEPHEN BRIERS w książce pt: POKONA] DEPRESJĘ,
STRES I LĘK, która w oględny sposób ukazuje podejście poznawczo-behawioralne do zaburzeń lękowych i afektywnych (w tym depresji) m.in. wymienia kilka powodów powstawania niskiej samooceny. I są to:
1) Zaniedbanie. Bliskość i odpowiadanie na potrzeby dziecka kształtuje wieź z opiekunem. Dziecko zaniedbywane kształtuje nieświadomie opinie o sobie jako istoty gorszej, nie zasługującej na uwagę, bo przecież tylko na istoty wartościowe zwraca się uwagę. Twierdzi się nawet, że zaniedbywane dziecko czuje się odpowiedzialne za taką postawę dorosłego i dlatego, to siebie obwinia a nie innych. Przekonanie jakie wówczas się kształtuje może brzmieć: „Nie zasługuję na to, by się mną zajmować".
2) Trauma i nadużycia. Doświadczenia traumatyczne powodują bezradność, bezsilność wobec tego, co nas spotyka. Dziecko przytłoczone takimi zdarzeniami nie jest w stanie nabrać dystansu, zracjonalizować traumę czy dostrzec pozostałe zasoby. Przekonanie może brzmieć: „Zasługuję na to, by przydarzały mi się złe rzeczy".
3) Niemożność sprostania standardom. Czasem rodzice z różnych względów stawiają swoim dzieciom wymagania bardzo trudne do spełnienia, oczekują nieustannych postępów i braku porażek. Może powstać wówczas przeświadczenie w dziecku, o zależności między sukcesami w zachowaniu lub w wyznawanych wartościach z poczuciem, tego, że jest się ważnym dla rodzica. Przekonanie: „Jeśli nie zrobię tego, czego inni oczekują, to jestem bezwartościowy”.
4) Ciągła krytyka. Nieustanna krtyka obniża samoocenę niż cokolwiek innego. Czasem rodzice mają tzw. wojskowe metody wychowania dziecka, w myśl których dziecko buduje swoją osobowość w trudnych, niesprzyjających oczekiwaniom, niewygodnych warunkach, gdzie nie ma miejsca na żadne pochwały. I jeśli w dzieciństwie osoba nie będzie rozpieszczana, to z łatwością poradzi sobie w dorosłości. Krytyka bardzo mocno oddziałuje na młodą osobę, ponieważ może zinternalizować przekonania i krytykę innych, tworząc z niej postawę życiową: słyszę o sobie tylko źle a więc jestem nieudacznikiem. Natomiast, by zbudować własną wartość młoda osoba musi doświadczyć swoich zalet, być w sytuacji, w której ktoś bezinteresownie ją pochwalił, „przyłapie” jak coś dobrze wykonuje lub się zachowuje. Życie to nie wojsko bo otaczający świat nie jest wrogiem!
Wymienione powyżej powody, które mogą tworzyć niską samoocenę determinują rozwój osobowości z tendencjami do nieprzystosowania społecznego lub zaburzeń. Oczywiście nad niskim mniemaniem o sobie można i trzeba pracować, w innym wypadku osoba funkcjonuje jakby żyła na „zaciągniętym ręcznym hamulcu”. W tego typu przypadkach dobrze jest skontaktować się z psychologiem lub psychoterapeutą.
Wymienione powyżej aspekty należy zauważać i reagować na ich występowanie ale również nie należy przeceniać roli niskiej samooceny ponieważ szacuje się, że ok. 70-80% społeczeństwa deklaruje przynajmniej średnie poczucie samooceny. Trzeba odróżnić niezadowolenie ludzi ze swoich poszczególnych cech od kompleksowej negacji własnej osoby, czy poczucia obrzydzenia do samego siebie. Bo przecież, prawie każdy z Nas z łatwością identyfikuje cechy z których jest niezadowolony i nawet niektórzy mogą wiązać je z niekoniecznie wymarzonym dzieciństwem, to jednak większość z Nas funkcjonuje sprawnie.
Gwoli ścisłości, warto pracować nad niepożądanymi cechami nabytymi w przeszłości, by jeszcze lepiej funkcjonować natomiast nie nadużywać znaczenia niskiej samooceny.

[WK]

Inspiracja:
Briers, S., (2011): Pokonaj depresje, stres i lęk. Czyli terapia poznawczo-behawioralna w praktyce. Wyd.Edgard

Adres

Wrocław
Wroclaw

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Psycholog Wojciech Kołodziej umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij