16/11/2024
▪️16 listopada: Dzień powieści ODLUDEK. SoliTARY SOLDIER
“… Mężczyzna o ciemnej karnacji i kruczoczarnych włosach zaczesanych do tyłu wszedł do budynku. Momentalnie otoczył go gwar typowy dla takiego miejsca. Przekazał informację osobie stojącej przy drzwiach i spokojnie czekał na rozwój wydarzeń. Te rozegrały się piętro wyżej.
— Tato po Soliego!
— Soli, tato po ciebie, możesz zejść do szatni.
— Do widzenia pani.
— Do widzenia, Soli.
Przedszkolanka odprowadziła chłopca wzrokiem i spojrzała na koleżankę, która przyniosła wiadomość.
— Powinno być chyba po „Solego”.
— Soliego, Solego, a jaka to różnica? Ważne, że reaguje, patrz, pogonił do szatni. Zrobić ci kawę, polonistko?
— A wiesz, może zrób... Tylko pół szklanki, z jednej łyżeczki. Szatnia była pełna rodziców odbierających dzieci z przed-
szkola. Soli ruszył do swojej szafki na buty, oznaczonej naklejką z różą. Tak wypadło. No nic. Tato miał tajemniczą minę, prawą rękę skrywał za plecami. Powoli wysunął ją przed siebie i Soli zobaczył coś, co przypominało gwóźdź. Ale to nie gwóźdź. To kluczyk do motocykla. MZ-ka, enerdowska, niebieska, z nieruchomym przednim reflektorem. Bajka. Soli z przodu, na baku paliwa.
Tato odpalił silnik i dodał gazu, obejmując ramionami syna.
— Trzymaj się kierownicy, bo będzie szybko.
— Fajnie! Dziękuję, tatusiu!
Motocykl drgnął i zaczął się powoli toczyć. Wkrótce przyspieszyli i dojechali do skrzyżowania ulic. Na głównej drodze
było jeszcze szybciej. Soli roześmiany, z przymrużonymi oczami i muchą na zębach.
— Fajnie! Szybciej!
Starał się krzyknąć, ale pęd powietrza i warkot silnika zagłuszyły słowa. Na koniec mucha wpadła mu do gardła, ale i tak był zachwycony…”.
ODLUDEK. SoliTARY SOLDIER
Rozdz. 9 Tomaszów Lubelski / Strażacka piana, s. 58-59
Wydawnictwo Port Arthur
ZNAJOMI ODLUDKA
Fot. Tomek Porębski