
21/02/2025
Opowiem Wam pewną historię. Tuż przed pandemią wybrałem się do Nowego Jorku. Jednym z moich celów było doświadczenie muzycznego oblicza tej światowej metropolii. Zachwycałem się ulicznymi muzykami, szczególnie tymi, którzy opanowali Central Park, W totalnie inny wymiar wprowadzały mnie występy w nowojorskim metrze. Tylu cudownych, kreatywnych i wrażliwych artystów zasługujących na światową sławę. Nawet powiedziałem sobie, że zdecydowaną większość mojej kolejnej wizyty w NYC spędzę po prostu w metrze.
Jednak moje najlepsze muzyczne wspomnienie, to wcale nie metro, a klub na rogu MacDougal Street i Minetta Street. Była to środa. Wybrałem się wieczorem na Bleecker Street. To "muzyczna ulica", pełna knajp z live music, w których czas spędza nowojorska bohema. Włóczyłem się od knajpy do knajpy, słuchałem, piłem piwko, ale nic mnie nie porwało. Byłem szczerze zawiedziony i stwierdziłem około północy, że spadam na chatę, bo jutro też jest dzień.
Kieruję się więc do metra i bojąc się, że nie zdążę robię skrót. Skręcam w ciemną uliczkę i nagle widzę, że w moją stronę zmierza... yyy powiedzmy to tak... wielki stereotypowy Amerykanin z rasistowskich kawałów ;) No to się doigrałem, myślę sobie, ale człowiek okazał się przyjaźnie nastawionym naganiaczem, który zachęcał mnie do wstąpienia do knajpy. Mówi, że jest świetnie, że live music do rana, itd. No i zachęcił mnie, w końcu po to tu przyjechałem. Wszedłem i przepadłem. To czego doświadczyłem, to było jedno z moich najlepszych muzycznych przeżyć ever!
Dopiero po powrocie do apartamentu sprawdziłem gdzie byłem. Okazało się, że zupełnym przypadkiem trafiłem do legendarnego klubu Cafe Wha? założonego pod koniec lat 50. ubiegłego wieku. To tutaj swoje pierwsze koncerty dawali tacy artyści, jak Bob Dylan, Jimi Hendrix, Bruce Springsteen, Aretha Franklin, Kool & the Gang, słynni jazzmani Miles Davis, John Coltrane, Thelonious Monk i wielu innych. Cafe Wha? była też w tamtych czasach ważną, amerykańską sceną komediową - tutaj szlifowały się talenty takich artystów, jak Bill Cosby, Woody Allen, John Belushi, czy Richard Pryor.
Cafe Wha? dba o swoją tradycję i dziedzictwo i grający obecnie tam muzycy to liga światowa. Przekonałem się o tym osobiście, a dlaczego o tym piszę? Bo całkiem niedawno usłyszałem trójmiejską kapelę Cinnamon Gum. Gdy ich słucham, to mam wrażenie, że jakby żywcem ich wyjęli właśnie z Cafe Wha? Jeśli macie ochotę przenieść się do czasów, gdy w muzyce liczyły się emocje i prawda, koniecznie posłuchajcie na Spotify debiutanckiej płyty Moon Water. A gdy oprócz zmysłu słuchu uruchomicie jeszcze zmysł wzroku oglądając klipy na YouTube będziecie wiedzieli o czym mówię. To pozycja obowiązkowa dla fanów takich grup i artystów, jak Durand Jones & The Indications, Silk Sonic, czy Mayer Hawthorne,
I dam Wam dobrego tipa - polecam słuchanie na dobrych słuchawkach. Przeniesienie w inny wymiar gwarantowane. Cinnamon Gum już 27 lutego wystąpi w Jassmine, jednym z ważniejszych klubów jazzowych w Polsce, a ja mam nadzieję, że kiedyś wystąpią w Nowym Jorku, niekoniecznie na ulicy w Central Parku, ale może właśnie w Cafe Wha?.