FMedia Franciszek Szklennik

FMedia Franciszek Szklennik Redagowanie tekstów, korekta, redagowanie treści dokumentów, wniosków o dotacje, dokumentacja na nośnikach elektronicznych, artykuły sponsorowane i promocyjne.

06/07/2024

A po sąsiedzku!

Ostatni tydzień obfitował w ważne wydarzenia: Marta została moją (legalną) żoną, a ja Jej mężem z odpowiednim zaświadcze...
21/06/2024

Ostatni tydzień obfitował w ważne wydarzenia: Marta została moją (legalną) żoną, a ja Jej mężem z odpowiednim zaświadczeniem z USC. Małżeństwo to super sprawa!
W piętek 21 czerwca moja córka Julianka odebrała świadectwo ukończenia 7 klasy. Moja starsza córka Marta zadzwoniła z życzeniami, a w tle słyszałem głosik mojego wnuczka. Ponieważ mam siostrę bliźniaczkę, to rozstrzygam dylemat. Pomóżcie: jeśli nasze lata się dodają, to wychodzi 136, a jeśli dzieli, to 34. Co wybrać?
Dziękujemy z Martą (żoną) za ciepłe i szczere życzenia z okazji zawarcia związku małżeńskiego. Dziękuję za liczne życzenia urodzinowe. Najlepszym lekarstwem dla człowieka jest drugi człowiek!
Grafika: Mikhail Nilov

Cudownie! Nie uwiera!15 czerwca w skockim Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się pewna uroczystość. Okazało się, że się tam...
17/06/2024

Cudownie! Nie uwiera!

15 czerwca w skockim Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się pewna uroczystość. Okazało się, że się tam… przydałem. Poszedłem tam z cudowną kobietą, która jest teraz oficjalną żoną! Joanna Wolicka – Przywarty, Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Skokach nie pozostawiła mi złudzeń…

Naszą ślubną limuzyną był…zabytkowy autobus, za kierownicą którego siedział nasz Przyjaciel Olek Błaszkowski z Łazisk, miłośnik starych pojazdów. Towarzyszyła mu jego córka Zosia. Przed urzędem czekali na nas serdeczni ludzie: rodzina, znajomi z pracy i życia i to nawet z daleka, czym sprawili nam bardzo miłą niespodziankę. Pojawił się też burmistrz Wojciech Cibail i wiceprzewodniczący rady miejskiej Dariusz Jahnz. Dziękujemy wszystkim, którzy obdarowali nas uśmiechem i miłymi słowami.

Kasper Grzegorzewski uwiecznił to wszystko także za pomocą latającej techniki. Zaszaleliśmy potem w Rościnnie bez kropli alkoholu. DJ Kosti, czyli Sebastian Szewczyk i jego kolega Hubert sprawili taką muzę, że bawiły się trzy pokolenia. A szefowa kuchni, pani Beata Loręcka i jej załoga wyczarowali zachwyt gości . Na medal spisali się również fachowcy od potrwa wszelakich.

Było wesoło, wszyscy traktowali się jak znajomi od początku świata. A ja, myjąc wczoraj naczynia cały czas zastanawiałem się czy zdjąć przy tym zajęciu obrączkę. Ale nie uwierała.

Nie jesteśmy pierwsi i ostatni na świecie, którzy noszą lub będą nosili ślubne obrączki. Myślałem sobie: czym różnią się te wszystkie dni do soboty od tych sobotnich po godzinie 16. Parafrazując słowa Walta Disneya o robieniu filmów dla dzieci napiszę: Życie przed i po rysuje się tak samo – tylko lepiej!

I weź!„…Daj mi to miejsce przy sobie,Które jest puste o świcie,Ja sobie z tego zrobięDługie ciekawe życie…”Młodsze pokol...
11/06/2024

I weź!

„…Daj mi to miejsce przy sobie,
Które jest puste o świcie,
Ja sobie z tego zrobię
Długie ciekawe życie…”
Młodsze pokolenie może nie wiedzieć, że piosenkę pt: „Daj” śpiewał Jerzy Połomski w 1969 roku. Nie bez kozery wracam do niej.

Gdybym z Martą był pierwszy dzień, to tą właśnie piosenkę chciałbym jej zanucić. Minęło jednak 21 lat od momentu, kiedy postanowiliśmy powędrować po świecie wspólnie. W trakcie tej drogi pojawił się najpierw syn Michał, potem córka Julianka. Droga wiodła i „pod górkę”, ale i „z górki”. Było i słonecznie, i pochmurnie, a czasami w trakcie burzy. Jednak wiodła. Teraz – zez zbędnego ryzyka przytoczę słowa, które napisał Alan Loy Mc Ginnis, autor m.in. „Sztuki motywacji” (polecam): „Małżeństwo nie szkodzi tylko prawdziwej miłości”.

Marta jest kochaną dziewczyną, serdeczną Przyjaciółką i mamą. Dzieli nas spora różnica wieku, ale to tylko wzbudza mój szacunek do niej. Ja rzeczywiście mam „już z górki”: tu coś zastrzyka, endoproteza w biodrze przeskoczy dziwnie, nie nadaję się do szybkiego marszu. No cóż, PESEL ma swoje prawa.. Marta jest czasami pełna emocji, pożera książki, lubi ze swoimi bratankami montować jakieś cuda z klocków LEGO albo oddać się grom planszowym. Ja też mam swój świat i swoją „pieczarę”, do której niekiedy się udaję na samotne pobyty. Podobno pozostało to nam, mężczyznom po praprzodkach.

Oprócz życiowych wspólnych spraw i pasji mamy jeszcze jedną, przy której wręcz się poznaliśmy – brydż. Najpierw ten towarzyski, a od kilku lat sportowy. I wiecie co, nigdy on nie stał się przyczyną sporów. A wiecie dlaczego? Dlatego, że nie gramy razem w parze, choć w jednej drużynie. Podczas turniejów gramy przeciwko sobie. I to nas też nie dzieli, a wręcz łączy. Nie ma jak to zdobyć cenne punkty pokonując partnera lub partnerkę z jednym adresem zamieszkania. Tak więc, mając wypracowane sposoby posprzeczania się ze sobą, nie musimy do tego używać wspólnej pasji.

15 czerwca pobieramy się. Tym sposobem zdążymy zostać małżeństwem przed…naszymi dziećmi. Poradziliśmy sobie z przygotowaniami w mistrzowski sposób. Nasze weselisko w gronie rodziny i grona znajomych poprzedzi ceremonia w Sali ślubów Urzędu Stanu Cywilnego w Skokach o godzinie 16. Impreza weselna będzie bezalkoholowa, co wywołało niekiedy pytania: jak to wesele bez toastów i „Gorzkiej wódki?” Zapewniam, że się da z dużą szansą na to, że wszyscy goście weselni będą wszystko pamiętać. Jak ktoś będzie chciał zobaczyć, jak to możliwe, to zawsze może spróbować u siebie. Jak o mówią: „wszyscy przestają pić – niektórym udaje się to za życia”. Przygotowania do ślubu dały mi potężny impuls do odnalezienia mojej pierwszej córki, z którą nie miałem okazji rozmawiać przez lata. Udało się i wielki przygniatający ciężar spadł z serca. Przy okazji dowiedziałem się, że od czterech miesięcy jestem…dziadkiem! Hurrra!
Zatem w moim sercu są dwie Marty – żona i córka. Czegoż chcieć więcej? „Dajcie mi to miejsce przy sobie…”

WIĘŹ DUCHAWielkanoc wiernych Kościołów wschodnich, w tym cerkwi prawosławnej zazwyczaj wypada w innym terminie niż Wielk...
05/05/2024

WIĘŹ DUCHA
Wielkanoc wiernych Kościołów wschodnich, w tym cerkwi prawosławnej zazwyczaj wypada w innym terminie niż Wielkanoc katolicka. W tym roku katolicy świętowali 31 marca, a prawosławni ponad miesiąc później, czyli 5 maja.

Jak podaje portal Onet.pl różnica w terminie świąt wynika z faktu, że podczas soboru nicejskiego w 325 r. ustalono, że Wielkanoc wypada w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca. Nie dla wszystkich wyznań chrześcijańskich oznacza to to samo. Kościół prawosławny do obliczania terminu Wielkanocy wykorzystuje kalendarz juliański, natomiast Kościół katolicki – kalendarz gregoriański. Daty te z reguły się nie pokrywają, najczęściej dzieli je pewien odstęp czasu. W tym roku wyznawcy prawosławia będą świętować dopiero 5 maja. Czasami data Wielkanocy katolickiej i Wielkanocy prawosławnej pokrywa się ze sobą. Będzie tak np. 20 kwietnia 2025 r.
Wielkanoc jest najważniejszym świętem zarówno dla katolików, jak i prawosławnych. Do wspólnych tradycji związanych z tym świętem należą m.in.: uczestnictwo w nabożeństwie w dzień Wielkanocy, malowanie jajek, świecenie palm, spędzanie czasu z rodziną. Prawosławni obchodzą jednak Wielkanoc huczniej, czasami świętują nawet przez kilka dni. Świąteczne menu również się różni.

Mieszkańcy Ukrainy na wielkanocny stół stawiają m.in. wielkanocną babkę, ale także mięsne pasztety i pierogi z ziemniakami, które wielu Polakom nie kojarzą się z Wielkanocą — informuje portal ukrainianinpoland.pl.
Wszystkim Przyjaciołom i znajomym składam życzenia szybkiego pokoju i spokojnego życia!

I WSZYSTKO JASNE!Druga tura wyborów samorządowych rozstrzygnęła losy ubiegających się o stanowiska wójtów, burmistrzów i...
01/05/2024

I WSZYSTKO JASNE!

Druga tura wyborów samorządowych rozstrzygnęła losy ubiegających się o stanowiska wójtów, burmistrzów i prezydentów miast tam, gdzie nie dokonano wyboru 7 kwietnia. W przypadku powiatu wągrowieckiego dogrywka dotyczyła: Gminy Wągrowiec, miasta Wągrowiec i Gminy Gołańcz.

ROZSTANIA
Wyniki pierwszej tury spowodowały, że ze stanowiskiem burmistrza miasta i gminy Skoki pożegnał się wieloletni jej włodarz Tadeusz Kłos. Można powiedzieć, że już w pierwszej odsłonie wyborów wygrał człowiek trochę z zewnątrz – Wojciech Cibail. A prognozy przedwyborcze na to nie do końca wskazywały. Liczono się z koniecznością ponownych wyborów 21 kwietnia. Jeśli ktoś pilnie nastawiał ucha w Skokach, to faworytem, a raczej faworytką była jedyna kobieta w gronie czworga kandydatów. Coś jednak nie poszło po myśli i mimo mocnej kampanii, czasami – zdaniem wielu – zbyt mocnej, Adrianna Urbaniak musi swoje plany odłożyć w czasie. Skoki były miejsce spektakularnych porażek większości dotychczasowych radnych i to dość wyrazistych. Z grona 13 radnych, którzy wystartowali ponownie w wyborach tylko troje potwierdziło swój mandat. Ani przewodniczący rady miejskiej, ani jego zastępczyni, ani przewodniczący wszystkich komisji rady nie zasiądą w nowym składzie.

Już w pierwszej turze poległ burmistrz Wągrowca, mieszkaniec Skoków – Jarosław Berendt, który chyba nie liczył się z tym, że zamykać będzie ranking kandydatów po pierwszej odsłonie. Wągrowiec również nie postawił na dotychczasowego przewodniczącego rady miejskiej Jakuba Zadrogę, który w ostatnim czasie toczył boje ze swoim promotorem – burmistrzem. Wyborcy powiedzieli zatem: „my już Panom dziękujemy!: i do drugiej rundy przeszli: Alicja Trytt i Krzysztof Poszwa, b. burmistrz Wągrowca przed nastaniem Jarosława Berendta. Wyniki pierwszej tury jakby zapowiadały ostateczne rozdanie – Alicja Trytt zdobyła 63,78 proc. głosów i to ona stanie przed zadaniem sklejenia tego, co w niektórych miejscach zaczęło wyraźnie pękać. Sam skład rady łatwego życia nie zapowiada, ponieważ nowa pani burmistrz ma wprawdzie 9 radnych ze swojego komitetu wyborczego, ale rada liczy 21 szabel i trzeba będzie zawierać chwilowe lub trwałe (?) sojusze z komitetami byłych kontrkandydatów.

W Gminie Wągrowiec rządził niepodzielnie od wielu lat wójt Przemysław Majchrzak, który – na dobrą sprawę – nie miał w poprzednich wyborach „z kim przegrać”. Został kolejny raz wójtem z wynikiem 60,04 proc., czyli 2831 głosów. Już w pierwszej turze wójt uzyskał 1800 głosów i startował w II turze z drugim wynikiem, gorszym od poprzedniego aż o 1031 głosów. W II turze już nie powtórzył tego wyniku (1728 gł.) i przegrał z Magdaleną Chmielarz (64,07 proc. – 3081 gł.). Nowa pani wójt wystartowała jako osoba niezbyt znana w świecie lokalnej polityki, a jej KWW Gmina Dla Mieszkańców zdobył w nowej radzie trzy mandaty i musi zawrzeć sojusze z radnymi komitetów swoich rywali w I rundzie.

W Gołańczy dotychczasowy burmistrz Wojciech Durski też nie miał z kim przegrywać w ostatnich latach. Miał z reguły większość w radzie i chyba startował w tegorocznych wyborach w roli trochę „pewniaka”. Już pierwsza tura pokazała jednak, że może te wybory przegrać. Jego konkurent – Robert Torz, miejski radny i dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg bardzo wyraźnie postraszył burmistrza. Jego komitet wyborczy zdobył „na dzień dobry” 10 mandatów w 15-osobowej radzie, a sam Robert Torz zdobył 45,57 proc. głosów w gronie trojga kandydatów. W drugiej turze nie pozostawił swojemu konkurentowi – burmistrzowi złudzeń – 65,60 proc. i ponad tysiąc głosów przewagi. Nowo wybrany burmistrz nie krył się z tym, że chce powalczyć o fotel burmistrza, a funkcjonowanie w poprzedniej radzie wykorzystał do zapoznania się ze specyfiką miasta i gminy, aby rozpoznać najważniejsze sprawy i problemy lokalnej społeczności.

Bez problemów swoje mandaty wójtów i burmistrza potwierdzili: Maciej Kędzierski w Gminie Wapno, Przemysław Renn w Mieście i Gminie Mieścisko oraz Cyprian Wieczorek w Damasławku. O ile dwaj pierwsi nie mieli konkurentów, to wójt Damasławka musiał się zmierzyć z nieco ekscentrycznym b. wójtem Andrzejem Szewczykowskim. Zdecydowanie wyborcy postawili na Wieczorka.

A PO SĄSIEDZKU
W sąsiedniej Gminie Rogoźno tekę burmistrza zdobył już w pierwszej turze Łukasz Zaranek, który objął urząd po zmarłym nagle burmistrzu Romanie Szuberskim. Pan Łukasz związany jest z Pruścami i jest to niezwykle popularna postać. Pełni obecnie jeszcze funkcję przewodniczącego rady miejskiej. Jego KWW Energia Dla Rogoźna zdobył 9 mandatów w radzie, co gwarantuje większość. Jaskółki głoszą, że nowy burmistrz chętnie przygarnąłby fachowców od urzędowych spraw ze Skoków.

W Kiszkowie wygrał Radosław Występski, który zdobył 67,01 proc. głosów. Dotychczasowy wójt Tadeusz Bąkowski nie startował w wyborach. Zmiana warty też w Kłecku. Dotychczasowy burmistrz Adam Serwatka musiał uznać wygraną Piotra Kowalczyka. W Murowanej Goślinie wyborcy postawili na Justynę Radomską, która sprawowała tą funkcję poprzednio.

CO WIEMY PO WYBORACH?
Ludzie szli do urn wyborczych z hasłem: „Chcemy zmiany”. I to zmiany pokoleniowej, i wizerunkowej. Tak samo, jak 15 października, przy rekordowej frekwencji, Polacy opowiedzieli się za koniecznością zmian i powrotem do wartości, które cenią. W urzędach pojawią się nowi wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast. Czy spełnią oczekiwania swoich wyborców? Tak, jeśli wybiorą z nieodległej przeszłości te dokonania, które pozostawili po sobie ich poprzednicy. W społecznościach lokalnych nie działa tak intensywnie słynne TKM, czyli Teraz…My. Taka metoda ma bardzo krótkie nogi. Znam paru samorządowców, którzy z powodu stosowania tej zasady nie zdołali wytrwać na stołku dłużej niż jedną kadencję.

Weekend majowy będzie zapewne okazją przy grillu do rozdrapywania ran i ubolewania nad niewdzięcznością wyborców. Ale to już niczego nie zmieni. Ludziom łatwiej wypowiadać życzenia niepowodzenia swoim adwersarzom. Trudniej z pokorą pochylić głowę przed decyzją wyborców. Demokracja jest wtedy, gdy my zwyciężaliśmy i wtedy, gdy wygrywają inni. Jeśli świat postrzegamy inaczej, to nasze słowa o budowaniu wspólnoty są pustosłowiem.

Włodarze i radni otrzymali stosowne zaświadczenia, w pierwszych dniach maja odbędą się sesje nowych rad i kompletowanie swoich ekip. Będę transfery (desanty?), ewakuacje i pożegnania. Różnie też będziemy rozstawać się z tym kawałkiem życia, o którym zdecydowały jakiekolwiek wybory.
Ponieważ każdy może się żegnać, jak chce, to tej kwestii nie ma potrzeby już rozważać. To niczego nie zmieni. Nikt nikomu przecież nie odbierze dokonań – tych małych i tych wielkich. Bo jak mawiał Oscar Wilde: „Pamięć to pamiętnik, który wszyscy ze sobą nosimy”.
A najważniejsze jest to, że będziemy tu razem żyć i tylko od nas samych zależy, czy i jak ten czas wykorzystamy? A między śląską, kaszanką i karkówką z grilla warto wspomnieć, że 9 czerwca czekają nas też wybory. I to ważne! Nic nie jest przecież załatwione do końca. Do Unii Europejskiej wstąpiliśmy 20 lat temu.

Franciszek Szklennik

Powoli opada pyłWybory samorządowe za nami. Niesieni entuzjazmem wyborów parlamentarnych z 15 października poszliśmy do ...
08/04/2024

Powoli opada pył

Wybory samorządowe za nami. Niesieni entuzjazmem wyborów parlamentarnych z 15 października poszliśmy do urn, by wybrać tych, którzy są najbliżej nas: radnych, wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. Wyniki niedzielnych wyborów zdecydują, kto będzie starostami, wicestarostami, członkami zarządu powiatów, marszałkami województw i członkami ich zarządów. Nie poszliśmy już tak tłumnie, jak w październiku 2024 roku, choć dane o frekwencji Państwowej Komisji Wyborczej o godzinie 12 wskazywały na lepszy wynik niż w wyborach samorządowych w 2018 roku. Już o godzinie 17 frekwencja była niższa niż wtedy. Wkrótce wybory do Parlamentu Europejskiego i trzeba liczyć się z tym, że zainteresowanie nimi będzie jeszcze niższe. Wybory do PE traktujemy nieco jak sprawę „nie dla nas”, choć taką nie jest.
Podobnie jak 15 października nie zawiodły kobiety, co widać w słupkach analiz aktywności wyborców. Młodzi nieco odpuścili, podobnie jak wyborcy w całej Wielkopolsce, którzy jakby uznali, że „pozamiatane” zostało w październiku.

Jeśli się wczytać w wypowiedzi polityków z pierwszych stron gazet, to zdecydowana większość z nich ogłasza sukces. W sejmikach wojewódzkich Koalicja 15 października zdobyła większość w 110 województwach, a P*S w sześciu, choć tam nie ma do końca gwarancji, że zbuduje zdolność koalicyjną.

Wróćmy jednak na nasze podwórko. Mało kto zakładał, że w Skokach wybory burmistrza rozstrzygną się już w pierwszej turze. To przypomina nieco sytuację z poprzednich wyborów samorządowych w sąsiedniej gminie Mieścisko. Wybrany wójt gminy był już uważany za człowieka spoza gminy, a zdobył najlepszy wynik w I turze i zdecydowanie wygrał w drugiej. Teraz nie miał kontrkandydata. Wojciech Cibail chyba wielu zaskoczył swoją wygraną już w pierwszym podejściu i to budzi szacunek. Wyrazy uznania należą się również tym, którzy dołączyli do grona kandydatów na burmistrza. Wybory za nami i przecież nikt się chyba nie schowa w przysłowiową „mysią dziurkę”. Żyć tu będziemy nadal razem. Nie podejrzewam chęci nawet symbolicznej zemsty, bo jak mawiają: czas spędzony na nią jest czasem spędzonym w piekle.

Ponieważ odwaga u wielu tanieje z czasem, to ja stanę jednak po stronie, którzy liczą się z wyższymi rachunkami za swoje słowa. Zwłaszcza, że nie czuję się zobowiązany uzgadniać ze wszystkimi swoich poglądów.

Wyrażam wielki szacunek i uznanie dla dotychczasowego burmistrza Tadeusza Kłosa. Uznanie należy się za wiedzę, doświadczenie i myślenie kategoriami wielu lat naprzód. Dzięki temu jego następca ma do dyspozycji wiele otwartych drzwi do komnat świata spoza miasta i gminy. Z burmistrzem Kłosem nie zawsze mieliśmy podobne zdanie w wielu kwestiach, ale był otwarty na dialog, a ja miałem możliwość powiedzenia włodarzowi, jakie jest moje zdanie o tym i o tamtym. Burmistrz ma duszę gospodarza, która wywodzi się z troski o to, co lubi – swoje gospodarstwo.
W jakże wielu komentarzach pojawiają się niezasłużone opinie pod jego adresem, ale: „umarł król, niech żyje król!”

Panie burmistrzu, miasto i gmina wiele Panu zawdzięcza!
Bardzo wielkie zmiany nastąpiły także w składzie rady miejskiej. Można wręcz powiedzieć, że rewolucyjne. Tylko trzech radnych wybranych 7 kwietnia pełniło swoją funkcję w poprzedniej kadencji i to była ich pierwsza kadencja. Nowi radni będą teraz musieli uczyć się swojej roli, ponieważ po „miodowym miesiącu” albo „kwartale” ich wyborcy zaczną mówić: „sprawdzamy!”

Zapewniam jednak, że wynik wyborów nie spowodował żadnej wielkiej tragedii, a statkowi”, jakim jest Gmina Skoki nie grozi rychłe zatonięcie. Może się zdarzyć, że wpadnie gdzieś na mieliznę, ale ma być na nim jego kapitan wraz z załogą.

Nasza Gmina będzie miała też swoich przedstawicieli w radzie powiatu, a dwoje z radnych potwierdziło swoje mandaty. Oznacza to, że głos mieszkańców miasta i gminy będzie tam słyszany.

P.S. „Rozwój to nie kwestia prędkości, ale kierunku.” (Autor nieznany).

Franciszek Szklennik
Fot. autor

Wiesz co, Zając?Jesteś zjawiskiem teraz rzadkim, choć ostatnio zdarza się ciebie zauważyć, jak kicasz po polach. Czyżby ...
30/03/2024

Wiesz co, Zając?

Jesteś zjawiskiem teraz rzadkim, choć ostatnio zdarza się ciebie zauważyć, jak kicasz po polach. Czyżby renesans? I oby tak było. Jako człowiek zdecydowanie pogodzony z naturą pamiętam, że to my, ludzie, jesteśmy gośćmi w świecie zwierząt. To powoduje, że nie krzyczę na widok pająka, nie wskakuję na kanapę widząc mysz, a niedźwiedziom nie daję okazji do konfrontacji.
Jesteś długouchy dla wielu użytecznym kurierem, który przynosi wielkanocne prezenty, choć znalazłeś się w tradycji jako symbol płodności i odrodzenia. Zapewne rola „wiosennego gwiazdora” ciebie nie satysfakcjonuje, ale na ludzkie uproszczenia nic nie poradzisz.

O jedno możesz być spokojny – nawet jak zostaniesz (zamiast bociana) logo 800+, to będziesz zawsze ulubieńcem dzieci. Hasaj więc po polach, a będąc znakiem odrodzenia zawrzyj sojusz z każdą sową, co zwiastuje kompatybilność odrodzenia z oświeceniem.
Dziś, na dzień przed świętami, nie byłbym w stanie nic przygotować na wielkanocne śniadanie, gdybym chciał odpisać na każde przesłane życzenia. Cieszę się, że je otrzymuję i gwarantuję, że bardzo ciepło myślę o każdej osobie, która zdecydowała się na ten krok. Trzymajcie się zatem zdrowo i słonecznie oraz… smacznie!
Wielki Piątek zapadnie w mojej pamięci w sposób szczególny. Wybraliśmy się Martą do Wągrowca po jakieś tam drobne zakupy. I żadne z nas zapewne nie zakładało jeszcze, że skierujemy kroki do sklepu, do którego i tak trafilibyśmy wkrótce. Nad drzwiami sklepu – salonu pyszni się napis kierujący do świata blasku, pięknych kamieni i symboli. Zamówiliśmy... ślubne obrączki. Marta wybrała piękne!

Już wkrótce, w czerwcu zabłysną na naszych, specjalnie do tego przeznaczonych, palcach. Z rozbawienie obserwowałem reakcję panią w salonie jubilerskim, kiedy oświadczyłem jej, że przyszliśmy wybrać obrączki. Nie jestem do końca przekonany, czy pomyślała o tym, że ja będę nosił jedną z nich. Marta wygląda przy mnie jak córka i widok starszego pana przyglądającego się ofercie raczej należy do rzadkości. Nastąpił jednak taki moment, kiedy uprzejma pani w salonie już uwierzyła w moją deklarację.

Marta jest cudowną, kochaną kobietą, która urodziła nam dwoje dzieci. Oboje jesteśmy dumni ze swoich pociech. Małe już nie są, a czasami chciałyby jeszcze, żebyśmy im ”pieluchy przewijali”. Niedługo wyfruną z gniazda, a nam pozostanie bycie młodymi małżonkami, młodą parą, która pobiła chyba światowy rekord „chodzenia ze sobą”. Ponad dwadzieścia lat to trwało i absolutnie nie mogę mieć już o nic pretensji. Ze „stażu” trzeba odważnie wskoczyć na „etat”.

Widzisz zając, nawet jak byś boki zrywał, to masz darowane!
Pozdrawiam Was wszystkich. Do zobaczenia za każdy następny dzień.
Fot. zwierzetalowne.pl

Pan tu, panie Pogorzelski…Młode pokolenie być może nie kojarzy tych słów, które padały w kultowym filmie pt” „Ja gorę” (...
14/03/2024

Pan tu, panie Pogorzelski…

Młode pokolenie być może nie kojarzy tych słów, które padały w kultowym filmie pt” „Ja gorę” (ja płonę) w reżyserii Janusza Majewskiego. Film miał swoją premierę w 1968 roku. Oparty jest na „Opowieściach niesamowitych” Henryka Rzewuskiego. Oglądałem go w telewizji w wersji czarno-białej, ponieważ kolorowych telewizorów powszechnie nie było.
Film wyróżniał się wybitną obsadą aktorską: Kazimierz Rudzki, Jerzy Wasowski, Jerzy Turek, Władysław Hańcza, Cezary Julski i inni.

Krótkie streszczenie filmu:
U pewnego pisarza zjawia się duch szlachcica Pogorzelskiego, opowiadając mu swoją historię. Za życia, dostawszy polecenie księcia biskupa, przyjeżdża na zamek w Samsonowie, żeby poddać go renowacji. Jednakże duch poprzedniego właściciela, Zatorskiego, skutecznie utrudnia mu to zadanie. Pogorzelski, za udział w konfederacji barskiej, pozbawiony został majątku. I zadanie powierzone mu przez księcia biskupa było szansą na życie w miarę pozbawione trosk. A tu nic z tego.

Tyle historia. Jest XXI wiek. W niewielkim, ale sympatycznym miasteczku trwają gorączkowe przygotowania do obsadzenia się w głównych rolach w serialu, który ma szansę być realizowany i wyświetlany przez nawet pięć lat. Ktoś jest Autorem, któremu skarży się zdegradowany szlachciura, ktoś koniecznie chce być złym duchem prześladującym rzeczonego przedstawiciela stanu wyższego, ktoś tam gotowy grać rolę księcia (sic!) wielebnego biskupa. Każdy jednak pisze swoje scenariusze i montuje ekipę i reżyserską, i aktorską. Niektórzy scenarzyści nawet wyrażają dbałość o publikę – zarówno swoją, jak i cudzą. A publika – rzecz ważna. Bez niej nie ma przecież nawet igrzysk.

A ponieważ serial postanowiło kręcić kilka naraz ekip, to nieuchronne stało się „zasięganie języka”, co w innej ekipie się smaży i co kipi w kotle? Ponieważ narodowym sportem jest zaglądanie przez dziurkę od klucza, to wiara z reguły wie, kto na czym - lub - za co siedzi. Warto dodać, że do czasu pojawienia się ekip filmowych życie w miasteczku toczyło się czasami sennie, ludzie chodzili na plażę na zmiany, bo wszyscy chętni na jeden raz by się zadeptali, kręcili nosem na to, że medyków w weekendy nie uświadczysz, ale wzmacniali swoją odporność by w te dni nie musieć z ich usług korzystać.

Jednakże coś w tym utrwalonym obrazie zadrgało. Tu i ówdzie pojawili się emisariusze z łyżką dziegciu do beczki miodu, którzy z uśmiechem na twarzy głosili i głoszą, że jedyne co im przyświeca, to wszelaka szczęśliwość ludu.

Pogorzelski musiał sobie, w swoich czasach, radzić bez telefonów komórkowych, Facebooka i innych cudów XXI wieku. Współcześni korzystają z nich do woli i nawet przy ich pomocy sprawdzają, ile kosztuje utrata popularności. Kto ekipie zabroni?

W końcowych scenach filmu słyszymy głos prześladowcy, który oswoił się już techniką: - „Pan tu Panie Pogorzelski Autorowi duby smalone pleciesz A Ja Gorę!”
Jestem przekonany, że dzięki technice ja też coś się dowiem.
Franciszek Szklennik
Fot. fanka.pl

Ach kobiety, ach kobiety…Już sam nie wiem, czy mówić, czy milczeć? Mówić chcę, bo moje życie byłoby do połowy puste. Mil...
07/03/2024

Ach kobiety, ach kobiety…
Już sam nie wiem, czy mówić, czy milczeć? Mówić chcę, bo moje życie byłoby do połowy puste. Milczeć nie chcę, ponieważ oszukiwałbym samego siebie. Znalazłem sposób – niech też mówią inni. Zawsze warto mieć wspólników w sytuacjach…ryzykownych.
***
"Niektóre kobiety to pułapki, w które wpadamy i z których już nie chcemy się uwolnić." (Éric-Emmanuel Schmitt. „Marzycielka z Ostendy”).

"Piękno kobiety nie przejawia się w ubraniach, które nosi, w jej figurze lub sposobie w jaki układa włosy. Piękno kobiety musi być widoczne w oczach, ponieważ są one drzwiami do jej serca - miejsca gdzie mieszka miłość" (Audrey Hepburn)

„Kobieta jest jak otwarta książka. Wprawdzie o fizyce kwantowej i po chińsku, ale otwarta”. (N. Socha: „Awaria małżeńska”)

„Kobieta łatwiej przyzna, że nie ma racji, gdy ma rację, niż gdy jej nie ma”. (M. Monroe).

„Prawdziwa kobieta nie jest zła ani dobra, jest k o b i e t ą – to wystarcza, a winni są zawsze tylko i jedynie mężczyźni”. (Witkacy)

„Kobiety tak lubią szale, tak się szalami szeroko obwijają, iż wkrótce całkiem oszaleją”. (A. Żółkowski)

01/03/2024

Znacie ich. Mateusz Stajkowski i Czesław Pękała o swoich losach. Str. 73-75 (Wieści Regionalne)

KWW, czyli Komu Wolno Więcej albo Komu Można Wierzyć?No to wszystko jasne – znamy wszystkie komitety wyborcze, które zaw...
01/03/2024

KWW, czyli Komu Wolno Więcej albo Komu Można Wierzyć?

No to wszystko jasne – znamy wszystkie komitety wyborcze, które zawalczą o mandaty radnych i fotel burmistrza. Mam ten komfort, że ani nie zamierzałem być burmistrzem, ani radnym. Choć myślę o sobie dobrze i umiem swojemu odbiciu w lustrze powiedzieć miłe słowo. I to jest jedyny moment, w którym przeważa u mnie pojęcie „Ja”. Myślenie kategorią „My” zaczyna się zaraz po zgaszeniu światła w łazience, choć nie jest to chyba pożądana przypadłość wszystkich.

O fotel burmistrza zawalczy czworo kandydatów i chyba każdy z nich ma taką nadzieję, że wyborach samorządowych będą rozdawać karty w grze. Chcę tylko zauważyć, że raczej minęły te czasy, kiedy zwycięski kandydat na burmistrza ma zapewniony pakiet kontrolny w radzie gminy. W poprzedniej kadencji obecny burmistrz miał przed sobą różny od siebie skład, który jednak w trakcie kadencji potrafił jednomyślnie podejmować decyzje. A przecież zdobywali mandaty radnych z perspektywy opozycji wobec niego. I nie inaczej będzie zapewne w tym roku. Jeśli liderzy komitetów wyborczych głoszą, że ich program wyborczy opiera się na tym i na tym, to nie mogą zapominać, iż obietnice mogą zapaść w pamięci wyborców i – prędzej czy później powiedzą: sprawdzam.

Śledzę trwającą u nas kampanię o wiele wcześniej niż się oficjalnie zaczęła. Nie będę się skupiać na działaniach zakulisowych, tylko na tych - wszem i wobec - obwieszczonym. Ale zanim to tego przejdę, krótka osobista refleksja. Ze Skokami mam związek zaledwie od niespełna dziesięciu lat, nie licząc mojej wcześniejszej aktywności dziennikarskiej. Nie mam tu wcześniej osiadłej rodziny, swój krąg znajomych musiałem budować od początku, do dziś nie znam nazw wszystkich ulic, ale coś mnie w miasteczku zaczarowało. Nie jest to snujący się dym z kominów, kłopot z dostępem do opieki medycznej w weekend czy też brak takiego miejsca, w którym przy muzyce mógłbym się spotkać ze znajomymi ma „małej czarnej”.

Zauroczyła mnie historia nie tylko miasta i okolicznych wsi, ale także możliwość skorzystania z wielu dóbr kultury, które miałem przecież na wyciągnięcie ręki mieszkając w Poznaniu i…nie korzystałem systematycznie. Funkcjonująca w Skokach Biblioteka Publiczna odgrywa wielce znaczącą rolę nie tylko w odniesieniu do społeczności lokalnej. Nikt też nie zaprzeczy, że teren miasta i gminy jest walory przyrodnicze, bogactwo imprez sportowo – turystycznych i rekreacyjnych powodują, że Skoki stają się atrakcyjnym miejscem do zamieszkania.

Dzięki także Skokom staję się po trochę regionalistą, poznałem ciekawych ludzi, którym niekiedy pozwoliłem „wyjść z cienia”. Od czasu do czasu wyskoczę z wędką nad miejscowe jeziora, a i połazić po lesie lubię w poszukiwaniu grzybów. Może ktoś powiedzieć, że to wszystko są argumenty „minimum”, a życie można brać na „maksimum”. Tyle tylko, że to jest moje życie i zastrzegam sobie prawo do układania sobie żywota po swojemu, nie zapominając, że warto oddać jego kawałek wspólnocie ludzi i ich potrzeb.

Czytam zatem obietnice i zapowiedzi wyborcze i znajduję w nich elementy, które i mnie zainteresowały. Nie zrezygnowaliśmy rodzinnie przecież z życia bardziej komfortowego i przyjaznego. Nadal marzę o tym, żeby na każdym kroku kontaktów z ludźmi realizującymi zadania publiczne spotykać i więcej empatii w wypełnianiu swoich obowiązków kierowniczych, które nie sprowadzają się wyłącznie do administrowania ludźmi i sprawami, i myślenia w kategorii wspólnoty.

Analiza programów wyborczych niektórych kandydatów idzie jednak w kierunku myślenia: „mam pomysła”, ale jak nie wygram, to zabieram zabawki. Taka postawa prowadzi niestety do wzajemnych „naparzanek” między kandydatami. Aż wspomniałem pierwszą „Akademię Pana Kleksa” (drugą też oglądałem) i te słowa piosenki: „Wy nie wiecie, a ja wiem, jak rozmawiać trzeba z ...!”

Drodzy kandydaci, rozmawiajcie z nami – wyborcami rzetelnie i uczciwie. Powiedzcie, jakie gwarantujecie źródła finansowania Waszych pomysłów, jakie macie ugruntowanie kontakty z partnerami zewnętrznymi, moce lobbingowe i jaka jest platforma porozumienia z tymi, których dziś traktujecie jako rywali, żeby nie używać słowa: wroga.

Wszystkie mechanizmy, socjotechniki i zagrywki stosowane w kampaniach wyborczych są przecież dawno zbadane, zweryfikowane i opisane. Najprostszą, ale i najbardziej prymitywną metodą, jest podzielenie terytorium wyborczego na swoiste „państwa dzielnicowe”. Udzielni książęta – co pokazuje historia – prędzej czy później stają się utrapieniem dla swojego ludu. I być może nie każdego z nich dotknie okrutny los Popiela, ale zawsze może doprowadzić do naznaczenia króla z innego zamku.

Nie spodziewam się, że im bliżej wyborów, tym więcej ognia i dymu, choć wszystko jest możliwe. Zawsze jednak aktualne są słowa Ignacego Krasickiego, autora bajki pt.: „Dzieci i żaby”:

Koło jeziora
Z wieczora
Chłopcy wkoło biegali
I na żaby czuwali;
Skoro która wypływała,
Kamieniem w łeb dostawała.
Jedna z nich, śmielszej natury,
Wystawiwszy łeb do góry,

Rzekła: „Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie!
Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie”.

P.S. Jak najdzie mnie ochota i pojawią się impulsy do zabrania głosu, to chętnie skorzystam.

Grafika: gryiksiazki.pl

Adres

Wągrowiecka 2/2
Skoki Gmina
62-085

Telefon

+48797662106

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy FMedia Franciszek Szklennik umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do FMedia Franciszek Szklennik:

Udostępnij


Inne Skoki Gmina firmy medialne

Pokaż Wszystkie