FMedia Franciszek Szklennik

FMedia Franciszek Szklennik Redagowanie tekstów, korekta, redagowanie treści dokumentów, wniosków o dotacje, dokumentacja na nośnikach elektronicznych, artykuły sponsorowane i promocyjne.

Ciekawa historia miłośnika koni z Chawłodna w gminie Gołańcz. (str. 43-44 Wieści Rolnicze - Wieści Regionalne). Już wkró...
11/12/2024

Ciekawa historia miłośnika koni z Chawłodna w gminie Gołańcz. (str. 43-44 Wieści Rolnicze - Wieści Regionalne). Już wkrótce sylwetka rolników z Rejowca.https://wiescirolnicze.pl/media/pliki/3e/03/3e0308a55dd1e82b62e385d33d0108c6.pdf

„GDY ZRYWA SIĘ WIATR WĄTPLIWOŚCI, PRZESTAJEMY LATAĆ” (Ewa Lewandowska)Zaczyna się zawsze od jednego dnia i tak każdego d...
13/10/2024

„GDY ZRYWA SIĘ WIATR WĄTPLIWOŚCI, PRZESTAJEMY LATAĆ” (Ewa Lewandowska)

Zaczyna się zawsze od jednego dnia i tak każdego dnia. Uzbierało się już 29 lat nowego życia. Spotkałem po drodze wiele postaci z takim bogactwem osobistych doświadczeń, że gdyby chcieć spisać je na stronach książki, to przebilibyśmy najdłuższe seriale.
Początek trzeźwości był euforyczny, pełny wiary w dobroć każdego napotkanego po drodze. Potem przychodziły chwile refleksji i weryfikacji. Aż nastał czas, kiedy posiadam komfort dobierania sobie Przyjaciół oraz przekonanie, że mogę pomóc tylko tym, którzy gotowi są ową pomoc przyjąć.

29 lat w trzeźwości uczy wielu nowych rzeczy: nie mieć kaca, symptomów „choroby filipińskiej”, mogę przyjść na dowolne spotkanie bez obawy, że ktoś pstryknie mi zdjęcie skłaniające go „pogłębionej analizy”.

Mam komu i za co dziękować: rodzinie, znajomym, wrogom i przyjaciołom. I nawet tym, którzy nie okazują szacunku nie tylko mi, ale i innym ludziom.
Mam też swoje codzienne radości, a ich źródłem jest żona Marta, troje moich dzieci, wnuczek, w porządku zięć. Cieszy mnie moja praca, możliwość oddania kawałka siebie wspólnocie.
Moje drugie urodziny/narodziny dzielę ze swoją córeczką Julianką. Dla niej moja trzeźwość jest trochę abstrakcyjna, bo nie ma porównania ze stanem przeciwnym. I niech tak pozostanie.
Kiedyś zastanawiałem się, dlaczego ludzie nie przychodzą na umówione spotkania, podczas których mieliśmy mówić o sposobach radzenia sobie z tą straszliwą i śmiertelną chorobą. Nie przychodzą, ponieważ obawiają się, że…przestaną pić! A pić przestają wszyscy – niektórym udaje się to za żywota. Bo - Nigdy nie wiesz co masz, dopóki tego nie stracisz.

***

„Numer anielski 29 prosi Cię, byś zawsze był pozytywnie nastawiony, zwłaszcza jeśli chodzi o Twoje cele życiowe. Zachęca cię też do skupienia się na służeniu bliźnim, wykorzystując swoje naturalne talenty i pasje.(…) Liczba 29 mówi Ci, że jeśli ostatnio coś straciłeś, Twoje anioły stróże zapowiadają, że Wszechświat pokazuje coś pozytywnego, co zajmie miejsce tej straconej rzeczy”. (Zaczerpnięte z tekstów Alki Dudek)
Fot. Stacja 7.pl

04/10/2024

Nie tak dawno odwiedziłem dwie miejscowości w gminie Gołańcz. W październikowym wydaniu "Wieści Rolniczych" pierwsza opowieść z Konar (Wieści Regionalne, str. 42, 44). Kolejna z Chawłodna za miesiąc.

Serpol-Cosmetics z Mieściska przekazała dziś kilkuset pojemników mydła w płynie dla powodzian.  Firma już wcześniej prze...
27/09/2024

Serpol-Cosmetics z Mieściska przekazała dziś kilkuset pojemników mydła w płynie dla powodzian. Firma już wcześniej przekazała 20 palet swoich wyrobów dla mieszkańców terenów dotkniętych powodzią. Dzisiejsze dary przekazaliśmy druhom z OSO w Skokach, bo oni przygotowują kolejny transport. Dziękuję bardzo szefostwu firmy i wszystkim, którzy umożliwili odebranie towaru! Pozdrawiam przy okazji znajomych z Sokoła Mieścisko, których spotkałem na terenie firmy.

W DRODZE NA …?Korzystam z walorów leczenia uzdrowiskowego, bo wyłącznie w tym celu pojawiłem się w Jeleniej Górze. To, ż...
06/09/2024

W DRODZE NA …?
Korzystam z walorów leczenia uzdrowiskowego, bo wyłącznie w tym celu pojawiłem się w Jeleniej Górze. To, że mam w większości święty spokój, zawdzięczam żonie Marcie i dzieciom: Juliance i Michałowi. Mam też powody do dumy – syn zdał pomyślnie maturę, dostał się na studia, córka wkroczyła w progi ósmej klasy, a z Martą wkrótce będziemy obchodzić trzecią miesięcznicę ślubu. Ufff! Zdążyliśmy przed dziećmi. Od kilku miesięcy mam kontakt ze swoją pierwszą córką, poznałem zięcia i wnuczka trzymałem na rękach. Dwuletnie przygotowania do ważnego wydarzenia, które odbyło się w Poznaniu od 16 do 18 sierpnia zaowocowały pięknym wydarzeniem, w którym wzięło udział spore grono skoczan. Jednym słowem – kubek do połowy co najmniej pełny. Dobiegł kresu przy okazji ciekawy czas współpracy ze skockim samorządem, urzędem, licznymi organizacjami oraz osobami, które stanowiły szeroko pojętą redakcję „Wiadomości Skockich”. Moja umowa wygasła w czerwcu, a nowej nie podpisałem. Niemniej dziękuję wszystkim osobom, z którymi miałem styczność w swojej pracy dziennikarskiej. Poznałem też wielu ciekawych ludzi i oni wszyscy zostaną moim osobistym kapitałem. Przepraszam równocześnie, że nie byłem w stanie udzielić Wam odpowiedzi na liczne pytania o kolejne wydania. Nie posiadałem umocowania prawnego, a wydawca, czyli urząd miasta i gminy, Was też nie poinformował.

REDAKTOR DO TABLICY
W ostatnich dniach zostałem kolejny raz wywołany do tablicy za sprawą lubianego przeze mnie zajęcia, czyli redagowania „Wiadomości Skockich”. Wywołał mnie osobiście burmistrz miasta i gminy, który w kolejnym serialowym odcinku odniósł się do kwestii rotacji w urzędzie. Nie odniosę się do pozostałych osób – wszak mają swój rozum. Jednakże znalazłem się w gronie poprowadzonych na swoisty „szafot”, a w tym miejscu wprawdzie pytają: „czy boli?” Zawsze jednak już po ścięciu.
Ponieważ w tej sprawie ujawniły się „skróty myślowe” i niekiedy oszczędne gospodarowanie prawdą, korzystam z możliwości także publicznej odpowiedzi mając pełną świadomość, że moje odejście było zaplanowane i tylko kwestią czasu było to, kiedy się to stanie i w jakich okolicznościach. Umacnia mnie w tym przekonaniu, że oprócz zainteresowania ze strony dwóch radnych, nikt z urzędu nie podjął ze mną rzeczowej dyskusji po moim stanowisku w kwestii warunków współpracy. Może jestem marzycielem, ale liczyłem na to, że będę miał okazję przedstawić swoje stanowisko chociażby problemowej komisji rady. Wszak radni są reprezentantami wyborców. Czy też coś niewłaściwie pojmuję? Na dodatek dowiedziałem się, że umowa ma być zawarta tylko na trzy miesiące. Redagowanie miesięcznika nie jest zajęciem tylko od rana do wieczora i zawsze planuje się na długo naprzód. Proszę również postawić się w roli przedsiębiorcy, który nie jest w stanie niczego zaplanować.

JAK TO BYŁO?
Umowa ze mną na redagowanie „Wiadomości Skockich” została zawarta w 2022 roku po wcześniejszym uzgodnieniu treści. Przed jej podpisaniem miałem okazję wygłosić podczas sesji wystąpienie, w którym jasno przedstawiłem rolę i funkcje mediów oraz wynikające z tego relacje: urząd – mieszkańcy – urząd. Znając swój fach i czując się odpowiedzialny za powierzone mi zadanie zaproponowałem uzupełnienia w umowie, które nakładały na mnie obowiązki wynikające m.in. z ustaw: Prawo prasowe i Prawo autorskie. Zawsze postępowałem zgodnie z literą prawa, dobrym obyczajem i zasadami etyki dziennikarskiej.
Obecny burmistrz w swoim wystąpieniu powiedział m.in., że jednym z trzech filarów mojej pracy było redagowanie treści na stronę internetową i social media urzędu. Zapis w umowie mówił jednakże, że: „Redaktor naczelny ma dostęp do mediów elektronicznych i społecznościowych „Wydawcy” i „Redakcji”” (par. 3, pkt 3.). Zamieszczałem na FB relacje z wydarzeń, w których nie uczestniczyli pracownicy urzędu z przekonaniem – słusznym zresztą – że informacja podana po kilku dniach przestaje mieć jakąkolwiek wartość. Na ten temat można znaleźć wiele opracowań. Nie czułem, że urząd mi płaci za to, bo opisywałem zdarzenia, które przyciągały moją uwagę. Dziennikarz nie pracuje od - do i w piątek nie wyłącza się z życia.
Nie wiem, jaki zapis w umowie zaproponował burmistrz w nowej wersji, ponieważ nie miałem okazji zapoznać się z jej treścią, ale dotychczasowa przewidywała, że: „Zmiany umowy mogą być dokonane za zgodą obydwu stron i wymagają formy pisemnej pod rygorem nieważności”.
Może jestem z innych czasów, ale nie do przyjęcia przeze mnie była forma samego sposobu podpisania umowy, której treści nie znałem, a tylko pokątnie dowiedziałem się o zaproponowanych zmianach. Został mi zablokowany dostęp do FB urzędu, a stało się to wcześniej niż się o tym dowiedziałem. To wywołało sprzeciw nie tylko mój, ale także w środowisku dziennikarskim.

O CO CHODZI Z TĄ KASĄ
Włodarz, czyli reprezentant wydawcy, poinformował w swoim wystąpieniu, że otrzymywałem 2500 złotych brutto. Zgadza się, ale dopiero od pewnego czasu. Wcześniejsze wynagrodzenie było niższe, a jego wzrost wynikał z większej mojej aktywności oraz wzrostu kosztów pracy. Nie padła jednak żadna informacja, że wszelkie wartości brutto są po mojej stronie. Jestem osobą prowadzącą jednoosobową działalność gospodarczą i sam opłacam składki ZUS, podatki, opłacam biuro rachunkowe, co zdejmuje automatycznie prawie połowę z owej „mitycznej kwoty” 2500 zł. Ale mam świadomość, że podanie takiej niepełnej informacji może działać na wyobraźnię ludzi.
Logiczne jest, że ludzie mają prawo wiedzieć, jaką kwotę z ich podatków wydatkował urząd, ale w biznesie jest kawałek czegoś, co się nazywa jego etyką i pewne kwestie finansowych relacji uczestników umowy stanowią dobra osobiste. Ale ocena tego, czy zostały naruszone rozstrzygać należy na gruncie prawa.
Dodam jeszcze, że nigdy nie korzystałem ze środków technicznych wydawcy: Internetu, telefonu, drukarki, skanera, ksero, aparatu fotograficznego, samochodu czy paliwa. A nie byłem w żaden sposób zwolniony z opłacania własnych rachunków.
***
Pan burmistrz rzekł publicznie, że postanowił zdjąć mi 200 złotych z tytułu tego, iż nie będę musiał pisać treści na stronę i Fb. Niska wycena za każdą sobotę i niedzielę aktywności. Toż to „na waciki” by nie starczyło. O, gdyby tak tysiąc, to rozumiem. Chociaż w jakiejś części czułbym się doceniony. A tak powstało wrażenie, że niejaki redaktor naczelny połasił się na 200 złotych i postanowił porzucić dla tej kwoty odpowiedzialną robotę.
W pierwszych dniach lipca wymusiłem niejako na włodarzu gminy spotkanie, podczas którego poinformowałem go, że nie mogę zaakceptować zmian w umowie, które nie zostały ze mną przedyskutowane ani stylu „dialogu”. Jednocześnie zwróciłem uwagę, że nie rzecz w 200 złotych, tylko w prestiżu i wizerunku zawodu i funkcji, którą pełniłem. To także - co zaznaczyłem – odnosi się do wizerunku i prestiżu każdego uczestnika umowy. Dziennikarz, który pełni również odpowiedzialną funkcję w redakcji jest mimo wszystko twórcą. Każde wydanie gazety jest unikalne i niepowtarzalne. Nic tu nie dzieje się samo i nie ma w życiu przypadków.
Odmowa podpisania przeze mnie umowy, ze szczątkowo znanymi zapisami, wynikała właśnie z faktu, że stanąłem w obronie tworzenia: i przez siebie, i przez następnych.

KAŻDY BUDUJE SWÓJ WIZERUNEK
Obecni radni, to zdecydowanie młodzi ludzie, którzy nie pamiętają czasów, kiedy to „sojusz robotniczo - chłopski” decydował o wycenie pracy pisarzy, poetów, dziennikarzy, aktorów, itp. Zawsze może być tak, że jako radni staniecie przed koniecznością podejmowania takich decyzji. Sugeruję chwilę refleksji, zanim naciśniecie przycisk. Anglicy mawiają: jesteśmy za biedni, żeby kupować tanie rzeczy.
***
Mój rozbrat z „Wiadomościami Skockimi” nie oznacza rozstania z ulubionym zawodem. Nadal będziecie mnie mogli czytać na łamach ogólnopolskich „Wieści Rolniczych” oraz w mediach społecznościowych. Miałem wielki zaszczyt prezentować też ciekawych ludzi – rolników z naszego terenu, a „Wieści są czytane w całej Polsce. Łatwiej mi będzie realizować też kontrolną funkcję mediów.

POST SCRIPTUM
Przejrzałem jeszcze raz programy wyborcze wszystkich kandydatów na burmistrza. Jakże pięknie brzmiały wtedy deklaracje wsparcia dla przedsiębiorców i seniorów. Ale jest już po wyborach.

Franciszek Szklennik
Fot. autor

06/07/2024

A po sąsiedzku!

Ostatni tydzień obfitował w ważne wydarzenia: Marta została moją (legalną) żoną, a ja Jej mężem z odpowiednim zaświadcze...
21/06/2024

Ostatni tydzień obfitował w ważne wydarzenia: Marta została moją (legalną) żoną, a ja Jej mężem z odpowiednim zaświadczeniem z USC. Małżeństwo to super sprawa!
W piętek 21 czerwca moja córka Julianka odebrała świadectwo ukończenia 7 klasy. Moja starsza córka Marta zadzwoniła z życzeniami, a w tle słyszałem głosik mojego wnuczka. Ponieważ mam siostrę bliźniaczkę, to rozstrzygam dylemat. Pomóżcie: jeśli nasze lata się dodają, to wychodzi 136, a jeśli dzieli, to 34. Co wybrać?
Dziękujemy z Martą (żoną) za ciepłe i szczere życzenia z okazji zawarcia związku małżeńskiego. Dziękuję za liczne życzenia urodzinowe. Najlepszym lekarstwem dla człowieka jest drugi człowiek!
Grafika: Mikhail Nilov

Cudownie! Nie uwiera!15 czerwca w skockim Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się pewna uroczystość. Okazało się, że się tam...
17/06/2024

Cudownie! Nie uwiera!

15 czerwca w skockim Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się pewna uroczystość. Okazało się, że się tam… przydałem. Poszedłem tam z cudowną kobietą, która jest teraz oficjalną żoną! Joanna Wolicka – Przywarty, Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Skokach nie pozostawiła mi złudzeń…

Naszą ślubną limuzyną był…zabytkowy autobus, za kierownicą którego siedział nasz Przyjaciel Olek Błaszkowski z Łazisk, miłośnik starych pojazdów. Towarzyszyła mu jego córka Zosia. Przed urzędem czekali na nas serdeczni ludzie: rodzina, znajomi z pracy i życia i to nawet z daleka, czym sprawili nam bardzo miłą niespodziankę. Pojawił się też burmistrz Wojciech Cibail i wiceprzewodniczący rady miejskiej Dariusz Jahnz. Dziękujemy wszystkim, którzy obdarowali nas uśmiechem i miłymi słowami.

Kasper Grzegorzewski uwiecznił to wszystko także za pomocą latającej techniki. Zaszaleliśmy potem w Rościnnie bez kropli alkoholu. DJ Kosti, czyli Sebastian Szewczyk i jego kolega Hubert sprawili taką muzę, że bawiły się trzy pokolenia. A szefowa kuchni, pani Beata Loręcka i jej załoga wyczarowali zachwyt gości . Na medal spisali się również fachowcy od potrwa wszelakich.

Było wesoło, wszyscy traktowali się jak znajomi od początku świata. A ja, myjąc wczoraj naczynia cały czas zastanawiałem się czy zdjąć przy tym zajęciu obrączkę. Ale nie uwierała.

Nie jesteśmy pierwsi i ostatni na świecie, którzy noszą lub będą nosili ślubne obrączki. Myślałem sobie: czym różnią się te wszystkie dni do soboty od tych sobotnich po godzinie 16. Parafrazując słowa Walta Disneya o robieniu filmów dla dzieci napiszę: Życie przed i po rysuje się tak samo – tylko lepiej!

I weź!„…Daj mi to miejsce przy sobie,Które jest puste o świcie,Ja sobie z tego zrobięDługie ciekawe życie…”Młodsze pokol...
11/06/2024

I weź!

„…Daj mi to miejsce przy sobie,
Które jest puste o świcie,
Ja sobie z tego zrobię
Długie ciekawe życie…”
Młodsze pokolenie może nie wiedzieć, że piosenkę pt: „Daj” śpiewał Jerzy Połomski w 1969 roku. Nie bez kozery wracam do niej.

Gdybym z Martą był pierwszy dzień, to tą właśnie piosenkę chciałbym jej zanucić. Minęło jednak 21 lat od momentu, kiedy postanowiliśmy powędrować po świecie wspólnie. W trakcie tej drogi pojawił się najpierw syn Michał, potem córka Julianka. Droga wiodła i „pod górkę”, ale i „z górki”. Było i słonecznie, i pochmurnie, a czasami w trakcie burzy. Jednak wiodła. Teraz – zez zbędnego ryzyka przytoczę słowa, które napisał Alan Loy Mc Ginnis, autor m.in. „Sztuki motywacji” (polecam): „Małżeństwo nie szkodzi tylko prawdziwej miłości”.

Marta jest kochaną dziewczyną, serdeczną Przyjaciółką i mamą. Dzieli nas spora różnica wieku, ale to tylko wzbudza mój szacunek do niej. Ja rzeczywiście mam „już z górki”: tu coś zastrzyka, endoproteza w biodrze przeskoczy dziwnie, nie nadaję się do szybkiego marszu. No cóż, PESEL ma swoje prawa.. Marta jest czasami pełna emocji, pożera książki, lubi ze swoimi bratankami montować jakieś cuda z klocków LEGO albo oddać się grom planszowym. Ja też mam swój świat i swoją „pieczarę”, do której niekiedy się udaję na samotne pobyty. Podobno pozostało to nam, mężczyznom po praprzodkach.

Oprócz życiowych wspólnych spraw i pasji mamy jeszcze jedną, przy której wręcz się poznaliśmy – brydż. Najpierw ten towarzyski, a od kilku lat sportowy. I wiecie co, nigdy on nie stał się przyczyną sporów. A wiecie dlaczego? Dlatego, że nie gramy razem w parze, choć w jednej drużynie. Podczas turniejów gramy przeciwko sobie. I to nas też nie dzieli, a wręcz łączy. Nie ma jak to zdobyć cenne punkty pokonując partnera lub partnerkę z jednym adresem zamieszkania. Tak więc, mając wypracowane sposoby posprzeczania się ze sobą, nie musimy do tego używać wspólnej pasji.

15 czerwca pobieramy się. Tym sposobem zdążymy zostać małżeństwem przed…naszymi dziećmi. Poradziliśmy sobie z przygotowaniami w mistrzowski sposób. Nasze weselisko w gronie rodziny i grona znajomych poprzedzi ceremonia w Sali ślubów Urzędu Stanu Cywilnego w Skokach o godzinie 16. Impreza weselna będzie bezalkoholowa, co wywołało niekiedy pytania: jak to wesele bez toastów i „Gorzkiej wódki?” Zapewniam, że się da z dużą szansą na to, że wszyscy goście weselni będą wszystko pamiętać. Jak ktoś będzie chciał zobaczyć, jak to możliwe, to zawsze może spróbować u siebie. Jak o mówią: „wszyscy przestają pić – niektórym udaje się to za życia”. Przygotowania do ślubu dały mi potężny impuls do odnalezienia mojej pierwszej córki, z którą nie miałem okazji rozmawiać przez lata. Udało się i wielki przygniatający ciężar spadł z serca. Przy okazji dowiedziałem się, że od czterech miesięcy jestem…dziadkiem! Hurrra!
Zatem w moim sercu są dwie Marty – żona i córka. Czegoż chcieć więcej? „Dajcie mi to miejsce przy sobie…”

WIĘŹ DUCHAWielkanoc wiernych Kościołów wschodnich, w tym cerkwi prawosławnej zazwyczaj wypada w innym terminie niż Wielk...
05/05/2024

WIĘŹ DUCHA
Wielkanoc wiernych Kościołów wschodnich, w tym cerkwi prawosławnej zazwyczaj wypada w innym terminie niż Wielkanoc katolicka. W tym roku katolicy świętowali 31 marca, a prawosławni ponad miesiąc później, czyli 5 maja.

Jak podaje portal Onet.pl różnica w terminie świąt wynika z faktu, że podczas soboru nicejskiego w 325 r. ustalono, że Wielkanoc wypada w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca. Nie dla wszystkich wyznań chrześcijańskich oznacza to to samo. Kościół prawosławny do obliczania terminu Wielkanocy wykorzystuje kalendarz juliański, natomiast Kościół katolicki – kalendarz gregoriański. Daty te z reguły się nie pokrywają, najczęściej dzieli je pewien odstęp czasu. W tym roku wyznawcy prawosławia będą świętować dopiero 5 maja. Czasami data Wielkanocy katolickiej i Wielkanocy prawosławnej pokrywa się ze sobą. Będzie tak np. 20 kwietnia 2025 r.
Wielkanoc jest najważniejszym świętem zarówno dla katolików, jak i prawosławnych. Do wspólnych tradycji związanych z tym świętem należą m.in.: uczestnictwo w nabożeństwie w dzień Wielkanocy, malowanie jajek, świecenie palm, spędzanie czasu z rodziną. Prawosławni obchodzą jednak Wielkanoc huczniej, czasami świętują nawet przez kilka dni. Świąteczne menu również się różni.

Mieszkańcy Ukrainy na wielkanocny stół stawiają m.in. wielkanocną babkę, ale także mięsne pasztety i pierogi z ziemniakami, które wielu Polakom nie kojarzą się z Wielkanocą — informuje portal ukrainianinpoland.pl.
Wszystkim Przyjaciołom i znajomym składam życzenia szybkiego pokoju i spokojnego życia!

I WSZYSTKO JASNE!Druga tura wyborów samorządowych rozstrzygnęła losy ubiegających się o stanowiska wójtów, burmistrzów i...
01/05/2024

I WSZYSTKO JASNE!

Druga tura wyborów samorządowych rozstrzygnęła losy ubiegających się o stanowiska wójtów, burmistrzów i prezydentów miast tam, gdzie nie dokonano wyboru 7 kwietnia. W przypadku powiatu wągrowieckiego dogrywka dotyczyła: Gminy Wągrowiec, miasta Wągrowiec i Gminy Gołańcz.

ROZSTANIA
Wyniki pierwszej tury spowodowały, że ze stanowiskiem burmistrza miasta i gminy Skoki pożegnał się wieloletni jej włodarz Tadeusz Kłos. Można powiedzieć, że już w pierwszej odsłonie wyborów wygrał człowiek trochę z zewnątrz – Wojciech Cibail. A prognozy przedwyborcze na to nie do końca wskazywały. Liczono się z koniecznością ponownych wyborów 21 kwietnia. Jeśli ktoś pilnie nastawiał ucha w Skokach, to faworytem, a raczej faworytką była jedyna kobieta w gronie czworga kandydatów. Coś jednak nie poszło po myśli i mimo mocnej kampanii, czasami – zdaniem wielu – zbyt mocnej, Adrianna Urbaniak musi swoje plany odłożyć w czasie. Skoki były miejsce spektakularnych porażek większości dotychczasowych radnych i to dość wyrazistych. Z grona 13 radnych, którzy wystartowali ponownie w wyborach tylko troje potwierdziło swój mandat. Ani przewodniczący rady miejskiej, ani jego zastępczyni, ani przewodniczący wszystkich komisji rady nie zasiądą w nowym składzie.

Już w pierwszej turze poległ burmistrz Wągrowca, mieszkaniec Skoków – Jarosław Berendt, który chyba nie liczył się z tym, że zamykać będzie ranking kandydatów po pierwszej odsłonie. Wągrowiec również nie postawił na dotychczasowego przewodniczącego rady miejskiej Jakuba Zadrogę, który w ostatnim czasie toczył boje ze swoim promotorem – burmistrzem. Wyborcy powiedzieli zatem: „my już Panom dziękujemy!: i do drugiej rundy przeszli: Alicja Trytt i Krzysztof Poszwa, b. burmistrz Wągrowca przed nastaniem Jarosława Berendta. Wyniki pierwszej tury jakby zapowiadały ostateczne rozdanie – Alicja Trytt zdobyła 63,78 proc. głosów i to ona stanie przed zadaniem sklejenia tego, co w niektórych miejscach zaczęło wyraźnie pękać. Sam skład rady łatwego życia nie zapowiada, ponieważ nowa pani burmistrz ma wprawdzie 9 radnych ze swojego komitetu wyborczego, ale rada liczy 21 szabel i trzeba będzie zawierać chwilowe lub trwałe (?) sojusze z komitetami byłych kontrkandydatów.

W Gminie Wągrowiec rządził niepodzielnie od wielu lat wójt Przemysław Majchrzak, który – na dobrą sprawę – nie miał w poprzednich wyborach „z kim przegrać”. Został kolejny raz wójtem z wynikiem 60,04 proc., czyli 2831 głosów. Już w pierwszej turze wójt uzyskał 1800 głosów i startował w II turze z drugim wynikiem, gorszym od poprzedniego aż o 1031 głosów. W II turze już nie powtórzył tego wyniku (1728 gł.) i przegrał z Magdaleną Chmielarz (64,07 proc. – 3081 gł.). Nowa pani wójt wystartowała jako osoba niezbyt znana w świecie lokalnej polityki, a jej KWW Gmina Dla Mieszkańców zdobył w nowej radzie trzy mandaty i musi zawrzeć sojusze z radnymi komitetów swoich rywali w I rundzie.

W Gołańczy dotychczasowy burmistrz Wojciech Durski też nie miał z kim przegrywać w ostatnich latach. Miał z reguły większość w radzie i chyba startował w tegorocznych wyborach w roli trochę „pewniaka”. Już pierwsza tura pokazała jednak, że może te wybory przegrać. Jego konkurent – Robert Torz, miejski radny i dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg bardzo wyraźnie postraszył burmistrza. Jego komitet wyborczy zdobył „na dzień dobry” 10 mandatów w 15-osobowej radzie, a sam Robert Torz zdobył 45,57 proc. głosów w gronie trojga kandydatów. W drugiej turze nie pozostawił swojemu konkurentowi – burmistrzowi złudzeń – 65,60 proc. i ponad tysiąc głosów przewagi. Nowo wybrany burmistrz nie krył się z tym, że chce powalczyć o fotel burmistrza, a funkcjonowanie w poprzedniej radzie wykorzystał do zapoznania się ze specyfiką miasta i gminy, aby rozpoznać najważniejsze sprawy i problemy lokalnej społeczności.

Bez problemów swoje mandaty wójtów i burmistrza potwierdzili: Maciej Kędzierski w Gminie Wapno, Przemysław Renn w Mieście i Gminie Mieścisko oraz Cyprian Wieczorek w Damasławku. O ile dwaj pierwsi nie mieli konkurentów, to wójt Damasławka musiał się zmierzyć z nieco ekscentrycznym b. wójtem Andrzejem Szewczykowskim. Zdecydowanie wyborcy postawili na Wieczorka.

A PO SĄSIEDZKU
W sąsiedniej Gminie Rogoźno tekę burmistrza zdobył już w pierwszej turze Łukasz Zaranek, który objął urząd po zmarłym nagle burmistrzu Romanie Szuberskim. Pan Łukasz związany jest z Pruścami i jest to niezwykle popularna postać. Pełni obecnie jeszcze funkcję przewodniczącego rady miejskiej. Jego KWW Energia Dla Rogoźna zdobył 9 mandatów w radzie, co gwarantuje większość. Jaskółki głoszą, że nowy burmistrz chętnie przygarnąłby fachowców od urzędowych spraw ze Skoków.

W Kiszkowie wygrał Radosław Występski, który zdobył 67,01 proc. głosów. Dotychczasowy wójt Tadeusz Bąkowski nie startował w wyborach. Zmiana warty też w Kłecku. Dotychczasowy burmistrz Adam Serwatka musiał uznać wygraną Piotra Kowalczyka. W Murowanej Goślinie wyborcy postawili na Justynę Radomską, która sprawowała tą funkcję poprzednio.

CO WIEMY PO WYBORACH?
Ludzie szli do urn wyborczych z hasłem: „Chcemy zmiany”. I to zmiany pokoleniowej, i wizerunkowej. Tak samo, jak 15 października, przy rekordowej frekwencji, Polacy opowiedzieli się za koniecznością zmian i powrotem do wartości, które cenią. W urzędach pojawią się nowi wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast. Czy spełnią oczekiwania swoich wyborców? Tak, jeśli wybiorą z nieodległej przeszłości te dokonania, które pozostawili po sobie ich poprzednicy. W społecznościach lokalnych nie działa tak intensywnie słynne TKM, czyli Teraz…My. Taka metoda ma bardzo krótkie nogi. Znam paru samorządowców, którzy z powodu stosowania tej zasady nie zdołali wytrwać na stołku dłużej niż jedną kadencję.

Weekend majowy będzie zapewne okazją przy grillu do rozdrapywania ran i ubolewania nad niewdzięcznością wyborców. Ale to już niczego nie zmieni. Ludziom łatwiej wypowiadać życzenia niepowodzenia swoim adwersarzom. Trudniej z pokorą pochylić głowę przed decyzją wyborców. Demokracja jest wtedy, gdy my zwyciężaliśmy i wtedy, gdy wygrywają inni. Jeśli świat postrzegamy inaczej, to nasze słowa o budowaniu wspólnoty są pustosłowiem.

Włodarze i radni otrzymali stosowne zaświadczenia, w pierwszych dniach maja odbędą się sesje nowych rad i kompletowanie swoich ekip. Będę transfery (desanty?), ewakuacje i pożegnania. Różnie też będziemy rozstawać się z tym kawałkiem życia, o którym zdecydowały jakiekolwiek wybory.
Ponieważ każdy może się żegnać, jak chce, to tej kwestii nie ma potrzeby już rozważać. To niczego nie zmieni. Nikt nikomu przecież nie odbierze dokonań – tych małych i tych wielkich. Bo jak mawiał Oscar Wilde: „Pamięć to pamiętnik, który wszyscy ze sobą nosimy”.
A najważniejsze jest to, że będziemy tu razem żyć i tylko od nas samych zależy, czy i jak ten czas wykorzystamy? A między śląską, kaszanką i karkówką z grilla warto wspomnieć, że 9 czerwca czekają nas też wybory. I to ważne! Nic nie jest przecież załatwione do końca. Do Unii Europejskiej wstąpiliśmy 20 lat temu.

Franciszek Szklennik

Powoli opada pyłWybory samorządowe za nami. Niesieni entuzjazmem wyborów parlamentarnych z 15 października poszliśmy do ...
08/04/2024

Powoli opada pył

Wybory samorządowe za nami. Niesieni entuzjazmem wyborów parlamentarnych z 15 października poszliśmy do urn, by wybrać tych, którzy są najbliżej nas: radnych, wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. Wyniki niedzielnych wyborów zdecydują, kto będzie starostami, wicestarostami, członkami zarządu powiatów, marszałkami województw i członkami ich zarządów. Nie poszliśmy już tak tłumnie, jak w październiku 2024 roku, choć dane o frekwencji Państwowej Komisji Wyborczej o godzinie 12 wskazywały na lepszy wynik niż w wyborach samorządowych w 2018 roku. Już o godzinie 17 frekwencja była niższa niż wtedy. Wkrótce wybory do Parlamentu Europejskiego i trzeba liczyć się z tym, że zainteresowanie nimi będzie jeszcze niższe. Wybory do PE traktujemy nieco jak sprawę „nie dla nas”, choć taką nie jest.
Podobnie jak 15 października nie zawiodły kobiety, co widać w słupkach analiz aktywności wyborców. Młodzi nieco odpuścili, podobnie jak wyborcy w całej Wielkopolsce, którzy jakby uznali, że „pozamiatane” zostało w październiku.

Jeśli się wczytać w wypowiedzi polityków z pierwszych stron gazet, to zdecydowana większość z nich ogłasza sukces. W sejmikach wojewódzkich Koalicja 15 października zdobyła większość w 110 województwach, a P*S w sześciu, choć tam nie ma do końca gwarancji, że zbuduje zdolność koalicyjną.

Wróćmy jednak na nasze podwórko. Mało kto zakładał, że w Skokach wybory burmistrza rozstrzygną się już w pierwszej turze. To przypomina nieco sytuację z poprzednich wyborów samorządowych w sąsiedniej gminie Mieścisko. Wybrany wójt gminy był już uważany za człowieka spoza gminy, a zdobył najlepszy wynik w I turze i zdecydowanie wygrał w drugiej. Teraz nie miał kontrkandydata. Wojciech Cibail chyba wielu zaskoczył swoją wygraną już w pierwszym podejściu i to budzi szacunek. Wyrazy uznania należą się również tym, którzy dołączyli do grona kandydatów na burmistrza. Wybory za nami i przecież nikt się chyba nie schowa w przysłowiową „mysią dziurkę”. Żyć tu będziemy nadal razem. Nie podejrzewam chęci nawet symbolicznej zemsty, bo jak mawiają: czas spędzony na nią jest czasem spędzonym w piekle.

Ponieważ odwaga u wielu tanieje z czasem, to ja stanę jednak po stronie, którzy liczą się z wyższymi rachunkami za swoje słowa. Zwłaszcza, że nie czuję się zobowiązany uzgadniać ze wszystkimi swoich poglądów.

Wyrażam wielki szacunek i uznanie dla dotychczasowego burmistrza Tadeusza Kłosa. Uznanie należy się za wiedzę, doświadczenie i myślenie kategoriami wielu lat naprzód. Dzięki temu jego następca ma do dyspozycji wiele otwartych drzwi do komnat świata spoza miasta i gminy. Z burmistrzem Kłosem nie zawsze mieliśmy podobne zdanie w wielu kwestiach, ale był otwarty na dialog, a ja miałem możliwość powiedzenia włodarzowi, jakie jest moje zdanie o tym i o tamtym. Burmistrz ma duszę gospodarza, która wywodzi się z troski o to, co lubi – swoje gospodarstwo.
W jakże wielu komentarzach pojawiają się niezasłużone opinie pod jego adresem, ale: „umarł król, niech żyje król!”

Panie burmistrzu, miasto i gmina wiele Panu zawdzięcza!
Bardzo wielkie zmiany nastąpiły także w składzie rady miejskiej. Można wręcz powiedzieć, że rewolucyjne. Tylko trzech radnych wybranych 7 kwietnia pełniło swoją funkcję w poprzedniej kadencji i to była ich pierwsza kadencja. Nowi radni będą teraz musieli uczyć się swojej roli, ponieważ po „miodowym miesiącu” albo „kwartale” ich wyborcy zaczną mówić: „sprawdzamy!”

Zapewniam jednak, że wynik wyborów nie spowodował żadnej wielkiej tragedii, a statkowi”, jakim jest Gmina Skoki nie grozi rychłe zatonięcie. Może się zdarzyć, że wpadnie gdzieś na mieliznę, ale ma być na nim jego kapitan wraz z załogą.

Nasza Gmina będzie miała też swoich przedstawicieli w radzie powiatu, a dwoje z radnych potwierdziło swoje mandaty. Oznacza to, że głos mieszkańców miasta i gminy będzie tam słyszany.

P.S. „Rozwój to nie kwestia prędkości, ale kierunku.” (Autor nieznany).

Franciszek Szklennik
Fot. autor

Wiesz co, Zając?Jesteś zjawiskiem teraz rzadkim, choć ostatnio zdarza się ciebie zauważyć, jak kicasz po polach. Czyżby ...
30/03/2024

Wiesz co, Zając?

Jesteś zjawiskiem teraz rzadkim, choć ostatnio zdarza się ciebie zauważyć, jak kicasz po polach. Czyżby renesans? I oby tak było. Jako człowiek zdecydowanie pogodzony z naturą pamiętam, że to my, ludzie, jesteśmy gośćmi w świecie zwierząt. To powoduje, że nie krzyczę na widok pająka, nie wskakuję na kanapę widząc mysz, a niedźwiedziom nie daję okazji do konfrontacji.
Jesteś długouchy dla wielu użytecznym kurierem, który przynosi wielkanocne prezenty, choć znalazłeś się w tradycji jako symbol płodności i odrodzenia. Zapewne rola „wiosennego gwiazdora” ciebie nie satysfakcjonuje, ale na ludzkie uproszczenia nic nie poradzisz.

O jedno możesz być spokojny – nawet jak zostaniesz (zamiast bociana) logo 800+, to będziesz zawsze ulubieńcem dzieci. Hasaj więc po polach, a będąc znakiem odrodzenia zawrzyj sojusz z każdą sową, co zwiastuje kompatybilność odrodzenia z oświeceniem.
Dziś, na dzień przed świętami, nie byłbym w stanie nic przygotować na wielkanocne śniadanie, gdybym chciał odpisać na każde przesłane życzenia. Cieszę się, że je otrzymuję i gwarantuję, że bardzo ciepło myślę o każdej osobie, która zdecydowała się na ten krok. Trzymajcie się zatem zdrowo i słonecznie oraz… smacznie!
Wielki Piątek zapadnie w mojej pamięci w sposób szczególny. Wybraliśmy się Martą do Wągrowca po jakieś tam drobne zakupy. I żadne z nas zapewne nie zakładało jeszcze, że skierujemy kroki do sklepu, do którego i tak trafilibyśmy wkrótce. Nad drzwiami sklepu – salonu pyszni się napis kierujący do świata blasku, pięknych kamieni i symboli. Zamówiliśmy... ślubne obrączki. Marta wybrała piękne!

Już wkrótce, w czerwcu zabłysną na naszych, specjalnie do tego przeznaczonych, palcach. Z rozbawienie obserwowałem reakcję panią w salonie jubilerskim, kiedy oświadczyłem jej, że przyszliśmy wybrać obrączki. Nie jestem do końca przekonany, czy pomyślała o tym, że ja będę nosił jedną z nich. Marta wygląda przy mnie jak córka i widok starszego pana przyglądającego się ofercie raczej należy do rzadkości. Nastąpił jednak taki moment, kiedy uprzejma pani w salonie już uwierzyła w moją deklarację.

Marta jest cudowną, kochaną kobietą, która urodziła nam dwoje dzieci. Oboje jesteśmy dumni ze swoich pociech. Małe już nie są, a czasami chciałyby jeszcze, żebyśmy im ”pieluchy przewijali”. Niedługo wyfruną z gniazda, a nam pozostanie bycie młodymi małżonkami, młodą parą, która pobiła chyba światowy rekord „chodzenia ze sobą”. Ponad dwadzieścia lat to trwało i absolutnie nie mogę mieć już o nic pretensji. Ze „stażu” trzeba odważnie wskoczyć na „etat”.

Widzisz zając, nawet jak byś boki zrywał, to masz darowane!
Pozdrawiam Was wszystkich. Do zobaczenia za każdy następny dzień.
Fot. zwierzetalowne.pl

Adres

Wągrowiecka 2/2
Skoki Gmina
62-085

Telefon

+48797662106

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy FMedia Franciszek Szklennik umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do FMedia Franciszek Szklennik:

Udostępnij


Inne Skoki Gmina firmy medialne

Pokaż Wszystkie