23/08/2024
ALPAKI Z „MALINOWEJ CHATY”👏
Trafiły tu z Chile, przez Holandię, gdzie musiały obowiązkowo zaliczyć kwarantannę. Początkowo były tylko „chłopaki”, jak je nazywa Sebastian Malinowski, właściciel hodowli. Potem jednak zdecydowano się na sprowadzenie „dziewczynek”. Dziś stado liczy 9 zwierzaków.
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO
Pan Sebastian, mieszkaniec Starowej Góry, kocha zwierzęta, podobnie jak jego rodzina. Było to chyba pięć lat temu, gdy któregoś dnia jego mama zobaczyła w internecie stado alpak. Spodobały się jej te zwierzęta żyjące w dalekim Chile, o czym opowiedziała synowi. Pan Sebastian postanowił zatem sprowadzić alpaki. Było z tym trochę kłopotów, bo zwierzęta musiały przejść kwarantannę, ale ostatecznie wylądowały w Romanowie, na pięknej działce po lasem.
- Początkowo były same „chłopaki”, ale z czasem postanowiliśmy zakupić także „dziewczynki”. Dziś mamy stado liczące dziewięć sztuk, zarówno samce jak i samiczki. Nie myśleliśmy o wielkiej hodowli, bo nie nastawiamy się na wielkie dochody – mówi pan Sebastian.
W Romanowie na tej nietypowej działce są nie tylko alpaki. By sprawić gościom, a także swojej rodzince przyjemność, pan Sebastian hoduje równie króliki, oryginalne kurki, a w wolierze latają kolorowe papużki. Są i ule oraz pszczółki.
- Największą radość mają dzieci, bo urządziliśmy im teren do zabawy i rekreacji, jakże różnej od tej w mieście – opowiada pan Sebastian. Mamy dom w Starowej Górze, ale tutaj przebywamy niemal przez cały rok. Pasję mojego rozmówcy podziela jego rodzina, w tym także żona Katarzyna.
NIEZWYKLE ŁAGODNE I PRZYJACIELSKIE
Alpaki to nietypowe zwierzęta. Szybko zaprzyjaźniają się z ludźmi, są bardzo towarzyskie i łagodne, dlatego tak uwielbiają je maluchy. Choć uchodzą za bardzo spokojne i bezkonfliktowe, potrafią jednak zademonstrować waleczność.
Zaliczane są do rodziny wielbłądowatych, żyją głównie w Ameryce Południowej, hodowane są przede wszystkim dla wełny i mięsa. Udomowiono je 5500-6500 lat temu. Żyją nawet do 25 lat, są nieco większe od naszych owiec. Ciąża alpaki trwa 355 dni. Śpią zwykle 3-3,5 godziny, uwielbiają surową marchewkę. W Polsce są niezwykle popularne, jak twierdzi pan Sebastian, jest ich około 25 tysięcy. Niedługo na działce u Malinowskich przyjdzie na świat kolejna alpaczka. Maluch nazywany jest „cria”. Przyszła mama przygotowuje się już do narodzin…
Całe to gospodarstwo w Romanowie nazwali „Malinową Chatą”. Skąd taka nazwa? Od nazwiska Malinowskich. Rodzina pochodzi z Łodzi. Pan Sebastian ma za sobą studia transportowe i logistyczne. Twierdzi, że zaradności i zarabiania pieniędzy nauczył go nieżyjący już dziadek. Praktycznie pokazywał wnukowi (rocznik 1987), jak myśleniem i pracą można dorobić się majątku.
Gdy rozmawiamy o alpakach, pani Katarzyna przynosi pokrojoną marchewkę. Zwierzęta z apetytem zajadają się tym przysmakiem. Domagają się dokładki, zaglądając do opróżnionego wiadra. Oczywiście nie mogą powiedzieć, czego oczekują, ale pieścioch „Elins” daje buzi panu Sebastianowi, wyraźnie chcąc się przypodobać i „wymusić dodatkową porcję marchewki.
Alpaki z Romanowa odwiedzają liczne w rejonie przedszkola. Dzieci są zachwycone tymi wizytami. Zadowolony jest też pan Sebastian, że może sprawiać dzieciom radość i przyjemność. On i jego rodzina kochają zwierzęta, nazywając miłość do czworonogów… nałogiem. Chciałoby się powiedzieć: oby taki nałóg mieli wszyscy Polacy…
Ryszard Poradowski