Książka w pigułce

Książka w pigułce Znajdziesz tutaj książki godne polecenia i te, dla których nie warto marnować czasu.

Q: Odczuwacie zmiany pogody? Jak znosiliście ostatnie wietrzne dni? A może wiatr obszedł się z Wami łagodnie i nie uracz...
20/12/2024

Q: Odczuwacie zmiany pogody? Jak znosiliście ostatnie wietrzne dni? A może wiatr obszedł się z Wami łagodnie i nie uraczył Was swoją obecnością? Jeśli tak to zawsze można poczuć nieco klimatu z pomocą reportażu Dawida Góry.

Zapraszam do mojej opinii o "Halnym”


Czy jesteśmy na tyle świadomi zjawisk pogodowych, by jednoznacznie określić, kiedy mamy do czynienia z halnym, a kiedy jest to zwyczajny mocniejszy podmuch wiatru? Nikt z nas chyba nie jest aż tak precyzyjny, na szczęście możemy polegać na pracach obserwatoriów meteorologicznych i wielu meteorologów czy synoptyków, którzy z dużą dozą prawdopodobieństwa określą, jakie warunki pogodowe czekają nas w kolejnych dniach. Dawid Góra w przygotowanym przez siebie reportażu przybliża czytelnikom temat wiatru halnego, który bez wątpienia kojarzy nam się z górami. Góra zatem krąży wokół tematu gór, opowiada, w jakim stopniu wiatrowy fen wpływa na człowieka czy przyrodę. “Halny” to nie tylko reportaż z krwi i kości, to przede wszystkim postawienie na pierwszym miejscu człowieka, szczególnie tego zostawionego na pastwę losu w obliczu bezlitosnego żywiołu. Autor zamyka się w osobliwej bańce górali, mieszkańców Podhala, bo gdzie najlepiej zbierać informacje o halnym, jeśli nie u źródła? Spotkania z rodzimymi mieszkańcami z dziada pradziada oraz z napływowymi, dla których góry stały się pasją, niekiedy obsesją. O halnym mówią zwykli, postronni mieszkańcy kultywujący tradycje Podhala oraz ci, którzy namacalnie odczuwają zmiany, jakie niesie ze sobą klimat i pogoda. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy, kolejno strażacy i policjanci, pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, TOPRu czy obserwatorium na Kasprowym Wierchu, dla kontrastu Góra dopuszcza do głosu krzewicieli kultury góralskiej, każdego z rozmówców dopytując o stosunek do halnego, który większość traktuje jak naturalny, tak bardzo oczywisty element codzienności w Tatrach. Ciekawym posunięciem jest także dopełnienie reportażu akcentami naukowymi, w których autor cytuje prowadzone przez lata badania nad zjawiskiem halnego, a jego wpływem na samopoczucie człowieka. Czy silny, porywisty wiatr rzeczywiście może odpowiadać za zmiany samopoczucia, pobudzenie, stany depresyjne, lękowe, a nawet przyczyniać się do wzrostu prób samobójczych? Po lekturze “Halnego” nadal trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, tak samo jak trudno było inicjatorom prowadzonych nad tym zagadnieniem badań uzyskać jednoznaczne wnioski. Z jednej strony może się wydawać, iż obecność wiatru nie ma większego wpływu na dobrostan człowieka, z drugiej jednak nie bez przyczyny kolejne pokolenia pracowników szpitali czy innych placówek medycznych zauważają większy niepokój, pobudzenie u pacjentów. Legenda, mit taki jak to, iż podczas pełni księżyca rozpoczyna się gro porodów czy jednak tkwi w tym ziarno prawdy?

Rozmówcy skupiają się wyłącznie na rozmowach o halnym, a ja mam wrażenie, że anomalie łatwiej jest zaobserwować przy wietrznej pogodzie ogółem, niż skupiając się wyłącznie na samym halnym, jako głównej zależnej. W mojej opinii na plus, choć nieco zbaczając z głównego tematu autor pochyla się nad głośnymi i wyjątkowo dramatycznymi wypadkami, jakie miały miejsce w górach czy uświetnia rozmową z pracownikami obserwatorium z Kasprowego Wierchu, nad których specyfiką pracy mało kto z nas kiedykolwiek się zastanawiał.

Podsumowując, Dawid Góra przygotował reportaż poruszający dość wąski, acz bardzo ciekawy temat, jakim jest zjawisko wiatru halnego. Większość rozmówców w interesujący sposób odniosła się do tytułu, dając szerszy obraz anomalii, a zarazem naturalnemu, systematycznemu zjawisku pogodowemu, jakie ma miejsce w górach. Halny niepokoi, budzi lęk, czasami przerażenie, a z drugiej strony jest nieodłącznym elementem przyrody, która poddając się jego zabiegom ewoluuje. Dość krótkie rozdziały poruszają zagadnienie z każdej możliwej strony (i tej naukowej i tej podchodzącej pod porzekadła i legendy), a ja pozostaję z poczuciem niedosytu, bo przekaz autora i sam pomysł skupienia się nie tylko na tytułowym bohaterze, ale i jego “poddanych” oraz innych pobocznych wydarzeniach wynikających z tegoż wiatru były chwilami za krótkie, a z chęcią przeczytałabym nieco więcej.

Q: Jesteście gotowi na spotkanie z magią świąt? Jeśli tak, to prócz tej świątecznej aury zapraszam Was na spotkanie z cz...
01/12/2024

Q: Jesteście gotowi na spotkanie z magią świąt? Jeśli tak, to prócz tej świątecznej aury zapraszam Was na spotkanie z czarami Róży - bohaterki książki "Wiedźmy z Wybrzeża"

Jak wyobrażasz sobie współczesne wiedźmy? Latają na miotle? Chodzą w charakterystycznym kapeluszu? Może u ich boku kroczy czarny kot, a z kieszeni wystaje czarodziejski eliksir? Co, jeżeli współczesne wiedźmy są wśród nas? Nie wyróżniają się niczym specjalnym w tłumie... Być może to Twoja koleżanka ze studiów, z pracy, a może teściowa (gdybyśmy przystali na pejoratywny wydźwięk tego słowa, nie byłoby nam to wcale takie obce). Wizerunek współczesnej czarownicy przedstawia Małgorzata Pikuła w swojej książce ukazując kobietę o magicznych zdolnościach jako jedną z nas - mocna, charakterna postać bohaterki obdarzonej zaskakującymi umiejętnościami. Gdy trzeba to uleczy, gdy trzeba to i klątwą rzuci, ale przede wszystkim jest niezwykle pamiętliwa i nieprędko zapomina o tym, jakich krzywd doznały jej przodkinie. Nie od dziś wiadomo, że grono czarownic już od czasów słynnego Salem dało się poznać jako niezwykle solidarna, wręcz epatująca siostrzaną wspólnotą grupa. Ten sam przymiotnik bije z "Wiedźmy z Wybrzeża", gdzie nie tylko rodzinne więzy krwi definiują kobiety i ich nierozerwalną relację, ale także na jedno z pierwszych miejsc wybija się pamięć o tych, które zginęły z rąk oprawców potępiających jakikolwiek występek przeciwko wierze i zdrowemu rozsądkowi. Róża porzuca życie w wielkim mieście i przenosi się na podkarpacką wieś. Za motywem zmiany tempa życia kryje się coś więcej; okolica prócz małej hermetycznej społeczności, gdzie plotka goni plotkę, ksiądz biega z kropidłem popędzany przez okoliczne dewotki, kryje w sobie mroczną tajemnicę z przeszłości, którą chce zgłębić bohaterka. Autorka rozpoczyna trudnym tematem z punktu widzenia historii, który mnie do złudzenia przypomina ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów - choć okolice mogłyby się zgadzać, okres jednak nie ten, to te pierwsze sceny w książce mocno rezonują z odbiorcą przez resztę treści i stają się podstawą pozostałych, współczesnych wydarzeń.

Małgorzata Pikuła zaprasza czytelnika na peryferie Polski, by doświadczyć podróży do bolesnej przeszłości, środowiska, na którym ciąży klątwa, ale również poczuć magię ocierającą się o nutę egzorcyzmu, a to wszystko okraszone zaskakującym wątkiem paranormalnym oraz szczyptą eliksiru o etykietce "dobry humor i nieco sarkazmu". Jeżeli bohaterem jest współczesna czarownica to czy jest coś, co może jeszcze czytelnika zaskoczyć...? Tak, tutaj wszystko jest możliwe.

"Wiedźmy z Wybrzeża" to jak na debiut bardzo dobra propozycja literacka pani Małgorzaty. Książkę charakteryzuje nienaganna dbałość o język oraz o estetykę tekstu; pomysł, który może znaleźć swoich odbiorców wśród rzeszy czytelników lubujących się w zjawiskach magicznych i postaci czarownic zdaje się być nietuzinkowym, oryginalnym, a klimat moich podkarpackich stron czy tak dobre oddanie atmosfery wsi na krańcu świata to wisienka na torcie.

Gotowi na magię we współczesnym wydaniu?



magia ✨️ czarownice ✨️ wiedźmy ✨️ Podkarpacie ✨️ książki ✨️ autor ✨️ bookstagram ✨️ reading ✨️ books ✨️ book

Q: Masz dobrego przyjaciela/koleżankę od serca, tę słynną osobę, do której możesz zadzwonić nocą i na Twoje "mam trupa",...
20/11/2024

Q: Masz dobrego przyjaciela/koleżankę od serca, tę słynną osobę, do której możesz zadzwonić nocą i na Twoje "mam trupa", zapyta: "gdzie zakopiemy zwłoki?". Wierzę, że każdy z nas ma choć jedną taką osobę, na której zawsze może polegać. W przypadku najnowszej książki McFadden może to nie jest idealna przyjaźń, ale na pewno zasługuje na czytelniczą uwagę. Zapraszam do opinii ⬇️

"Dobra koleżanka"
Freida McFadden
Kolejna dobra propozycja autorki, choć mam wrażenie, że nieco inna od wcześniejszych jej książek. Bo gdy pożegna się czytelnik z łatką, jaka przylgnęła do nazwiska McFadden czyli "pomoc domowa" to ta zaprasza tym razem do biura. Rozsiądź się wygodnie wśród przedstawicieli handlowych czy księgowej i posłuchaj nieco więcej na temat cudownych suplementów, które gwarantują młodość, piękną sylwetkę czy nieskazitelne włosy i skórę, ale czasem nadstaw też ucha. A nuż dotrze do Ciebie jakaś firmowa ploteczka, od których biuro kipi. Może ta o informatyku, który podobno spotyka się z tą przedstawicielką handlową osiągającą najlepsze wyniki sprzedażowe? A może ta o nowej, dziwnej księgowej, która chce wyjawić kilka brudnych sekretów? A może ten hot news, gdzie jedna pracownica podobno jest odpowiedzialna za zaginięcie drugiej? Jedno jest pewne, w biurze nie zabraknie gorącej atmosfery.

McFadden znów serwuje czytelnikowi tajemnicę, która nie daje spokoju, trzyma w napięciu do ostatnich rozdziałów, chwilami szokuje, by ponownie wyciszyć atmosferę. Historia podzielona jest na dwie części, a do głosu dopuszczone są głównie bohaterki. Nie ukrywam, że bardziej do gustu przypadła mi opowieść oczami Natalie - ta została wykreowana, jako wyrachowana, świadoma swojej siły kobieta, ale jednocześnie jako intrygantka i manipulatorka. W przypadku specyficznej księgowej potyczki biurowe zdają się być wisienką na torcie; przypominają nieco niesnaski ze szkoły pomiędzy grupą znajomych. W drugiej części zmienia się także perspektywa przedstawionej historii, autorka uchyla rąbka tajemnicy, a czytelnik ma okazję po woli układać puzzle we właściwe miejsca. Moim zdaniem książka miała ogromny potencjał, który autorka nie do końca wykorzystała. Emocje w drugiej połowie książki nieco opadły, poczułam się równie oszukana i wykorzystana, co jedna z postaci i zakończenie nie do końca do mnie przemawia, ale co kto lubi.

Q: Wątki LGBT w książkach - tak czy nie?Zapraszam do opinii o wyjątkowo pięknie wydanej książce, czyli "Księgi zapomnian...
27/10/2024

Q: Wątki LGBT w książkach - tak czy nie?

Zapraszam do opinii o wyjątkowo pięknie wydanej książce, czyli
"Księgi zapomnianych żyć"
Bridget Collins
Czwarta Strona
To bez wątpienia jedna z piękniej wydanych książek na polskim rynku. Nie mam tu na myśli wyłącznie barwionych brzegów, choć okładka z motywem roślinnym i złote wykończenia rezonują ze stylem dawnych książek, które były dobrem luksusowym i zdobiły biblioteczki majętnych ludzi z wyższych sfer. "Księgi zapomnianych żyć" to książka... o książkach, historia niebanalna, okryta szczyptą magii i nutą niezwykłości. To na pewno nie historia, jakie dobrze znamy, a coś czego raczej próżno szukać i z czym rzadko kiedy można się spotkać. Gdy decydowałam się na tę książkę, dość szybko zapomniałam o sugerowanym przez wydawcę opisie, dlatego też podczas czytania zostałam zaskoczona tym, co autorka wprowadziła i jak jestem tolerancyjna, tak wtedy nieco mi ręce opadły, by w ostatecznym rozrachunku dojść do wniosku, że obawy, może zawiedzone oczekiwania nie dokuczały mi tak bardzo, jeżeli historia nadal trzymała dobry poziom i sprawiała, iż trudno było książkę odłożyć. Magiczny wątek oprawiaczy czyniących sztukę w postaci zabrania wspomnień, których człowiek nie chce, miał potencjał i moim zdaniem autorka bardzo dobrze go wykorzystała. Przedstawiła książki zarówno jako największe zło, a jednocześnie dzięki nim, za ich pomocą spolaryzowała społeczeństwo na to biedne, które nie tyka zakazanego owocu, jak i to bogate, rozpasane i rozpuszczone, gdzie pieniądze sprawiają, że znika każdy problem oraz można kupić życie drugiego człowieka. Zazgrzytały mi niestety słowa "telefon" i "konto bankowe", bo choć trudno jednoznacznie określić, w jakim etapie historii świata jest czytelnik, nie pasują te przymioty do ukazanej rzeczywistości. Jest również wątek romantyczny, który - w mojej opinii (a zaznaczam, że jestem bardzo tolerancyjna) - nie do końca mi pasował, zaskoczył mnie, tego się nie spodziewałam, ale gdyby pokazano inną jego odsłonę w relacji typowo damsko- męskiej, mógłby zyskać większą rzeszę czytelników. Z drugiej jednak strony, ile to już powstało książek romantycznych, o utartych schematach i przewidywalnym zakończeniu? Sporo. Tutaj tego nie ma. To coś innego, świeżego, tak bardzo współczesnego, choć okoliczności przedstawione w książce temu przeczą. To, co bardzo mi się podobało to pomysł na zamykanie w książkach wspomnień, tych, których nie chce bohater mieć i tych, do których porzucenia, sprzedaży jest zmuszony. Autorka nie potraktowała tego po macoszemu, a bardzo mocno skupiła się na wszystkich cieniach i blaskach tej zaskakującej relacji człowieka z książką.

A Ty, potrafisz sobie wyobrazić świat bez książek? Albo książki takie, które opierają się wyłącznie na wspomnieniach i doświadczeniach innych? Książki ludzi, którzy w momencie sprzedaży, chęci "oprawienia" zostają z niczym?

Q: Ulubiony autor? U mnie jednym z pretendentów do tytułu staje się właśnie White kolejny raz zapraszając do pełnej emoc...
17/10/2024

Q: Ulubiony autor? U mnie jednym z pretendentów do tytułu staje się właśnie White kolejny raz zapraszając do pełnej emocji historii, która porwała mnie na kilka dobrych czytelniczych godzin.

Zapraszam do opinii o "Dzienniku pokojówki"
Loreth Anne White

Mam wrażenie, że na naszym polskim rynku wydawniczym tego nazwiska chyba już nie trzeba specjalnie nikomu przedstawiać. Loreth Anne White jest idealnym przykładem polecenia tego autora, który nigdy nie zawodzi. To moje trzecie z nią spotkanie i nadal wspaniale jest oddać się lekturze, która przenosi w inny wymiar, sprawia, że nie chce się jej odkładać do ostatniego wyrazu, a po przeczytaniu pragnie się więcej.

Sprzątaczki, pokojówki, panie sprzątającej - jak zwał, tak zwał. Ich rolą jest uprzątnięcie powierzchni, najlepiej jak najszybciej, jak najdokładniej, niezawodnie oraz niezauważenie. Bohaterka sprząta domy majętnych ludzi. Jest niewidoczna, dyskretna, a jednocześnie w jej postaci nie obejdzie się bez mankamentów. Kit lubi zaglądać tam, gdzie ludzie ukrywają najgorsze, najbardziej wstydliwe sekrety. Stąpa po kruchym lodzie, a słusznie zauważa jej przyjaciel, że w końcu odkryje taką tajemnicę, która doprowadzi do tragedii. Na przeciwległym biegunie finansowym, pod względem popluarności i dostatniego życia jest małżeństwo Daisy i Jona, które spodziewa się dziecka. Losy bohaterów krzyżują się, a jednocześnie mają poczucie, że nigdy się nie spotkali. Czy aby na pewno?

Wartka akcja, ciekawe zwroty, wplecione w to dramaty rodzinne i konwenanse związkowe oraz te, których ujawnienie grozi skandalem. Nieroztropni bohaterowie i ci, którymi czytelnik ma ochotę potrząsnąć, a to wszystko spowite śledztwem próbującym ustalić, co tak naprawdę stało się w jednym z elitarnych domów. "Dziennik pokojowki" to przyjemny, dobrze czytający się thriller, akurat w sam raz na kilka jesiennych dłuższych wieczorów.



Q: Co ciekawego czytacie? U mnie na fali "Księgi zapomnianych żyć", które bardzo chcę dziś skończyć, czekam tylko, aż po...
10/10/2024

Q: Co ciekawego czytacie? U mnie na fali "Księgi zapomnianych żyć", które bardzo chcę dziś skończyć, czekam tylko, aż potomkowie zasną, by chwycić za te kilkadziesiąt ostatnich stron i już powoli zbieram myśli, co mogę Wam o tej historii powiedzieć.

Tymczasem choć jestem świeżo po lekturze "Dziennnika..." wracam do refleksji na temat wcześniejszej książki autorki ⬇️
"Sekret pacjentki"
Loreth Anne White

Dopiero niedawno uświadomiono mi, że spotkałam się już z twórczością autorki. Słynne "Miasteczko Twin Falls" zrobiło na mnie dobre wrażenie, pamiętam tę książkę do dziś. Jaki zatem efekt wywołał tak szeroko polecany "Sekret pacjentki", który czytałam tuż przed premierą nowej książki autorki?
Cóż, jako namiętny fan thrillerów jestem w pełni usatysfakcjonowana i przyklaskuję wszelkim poleceniom.
Autorka ma niecodzienne pomysły ma fabułę, rozwiązania zaskakują, emocje utrzymują się na jednym, stałym, dość wysokim poziomie, dzieje się tu również dużo, ale bez efektu zwalniania, jak i bez zbytniego kombinowania.

Lily i Tom wiodą stateczne rodzinne życie wypełnione rodzicielskimi troskami, jednocześnie spełniając się w swoich zawodach. Oboje związani są z dziedziną psychologii. Ich spokojne życie burzy jednak przestępstwo, w którym ginie tajemnicza kobieta. Splot wydarzeń sprawia, iż winny wydaje się wręcz oczywisty. Jedno jest pewne, każdy ma swoje sekrety, a przeszłość nie śpi, lecz wraca skutecznie zaburzając życie bohaterów.

Autorka raczy czytelnika wieloma wątkami, jak i postaciami jednocześnie podsuwając różne tropy. Przez to czytelnik sądzi, iż zna rozwiązanie zagadki, a jednak nie - White skutecznie miesza, jednocześnie podsycając emocje czytelnika. W książce przewijają się motywy dramatu sprzed lat, silnych więzi rodzinnych, skrywanej urazy, zdrady, seryjnego przestępcy, jak i zaburzeń psychicznych. Lubię takie książki i z przyjemnością sięgnę jeszcze po inną, starszą książkę autorki, jaka została mi do przeczytania.

Q: Książki o tematyce medycznej - tak czy nie? Jeżeli tak, macie coś godnego polecenia (czego jeszcze nie znam 😁)?"Na dy...
04/10/2024

Q: Książki o tematyce medycznej - tak czy nie? Jeżeli tak, macie coś godnego polecenia (czego jeszcze nie znam 😁)?

"Na dyżurze" to nowość z 2 października autorstwa Ineke Meredith. Tego typu literatury medycznej wyrasta niczym grzybów po deszczu... A, przepraszam, żartowałam. To ja pozwalam sobie sięgać po takie książki i co ciekawe, nie mam dość! Mogłoby się wydawać, że pochłaniając jedną po drugiej książki medyczne, gdzie kolejny lekarz, ratownik czy inny pracownik medyczny opowiada o zawodowych doświadczeniach, niczego nowego się już nie dowiemy. I to jest właśnie zaskakujące, że nigdy nie ma dwóch takich samych przypadków, jak i nie ma dwóch takich samych autorów, którzy przytoczą takie same sytuacje z zawodowego podwórka, zatem pole do popisu jest duże.

Autorka jest z wykształcenia chirurgiem, bardzo rzadka specjalizacja jeżeli chodzi o kobiety, jak i bardzo zdominowana przez mężczyzn, zatem pod tym względem książka nabiera jeszcze większego sensu i słusznego przekazu. Meredith przybliża kulisy zawodu chirurga, jednocześnie ukazując swoją ludzką, kobiecą, pełną zwątpienia i sporej empatii stronę. Czy w zawodzie lekarza i to tym najbardziej "operatywnym", gdzie kroi się niemal nieustannie pacjentów, czuje się pręgierz wiecznej odpowiedzialności, a jeden zły ruch czy decyzja, niedokładna diagnoza mogą skończyć się śmiercią, jest miejsce na życie prywatne i pozostanie tym samym człowiekiem, jakim się było przed zdobyciem zawodu? Na pewno jest to trudne, co potwierdza krótkie spojrzenie na życie prywatne bohaterki. W tego typu książkach jedną z rzeczy, która może sprawić, iż czytelnik źle ją oceni, jest nadmierne skupianie się na życiu osobistym, a oszczędność w clue książki, czyli przypadkach medycznych, z jakimi bohater miał do czynienia. Na szczęście tutaj autorka dość dobrze to wyważyła, a wręcz skupiła się nawet w obszarze swojej rodziny właśnie na chorobach i niepełnosprawnościach, nie przytłoczyła odbiorcy swoim życiem osobistym, choć to wydaje się być niestety smutne, bo zdominowane przez pracę, ukochany zawód.

"Na dyżurze" to zbiór najciekawszych przypadków z życia kobiety pełniącej zawód chirurga. Autorka odnosi się do miejsca zdominowanego przez płeć męską, przytacza niejednokrotnie przypadki, w które trudno uwierzyć i te, które na pozór beznadziejne skończyły się dobrze. Wszystko to prowadzi do refleksji nad sensem życia i cierpienia, ale także do wyważonej historii zawodu człowieka, który prócz robota wykonującego jeden zabieg po drugim, jest tylko istotą ludzką, która również ma uczucia, trudne rodzinne doświadczenia i w efekcie jak każdy z nas żyjących na 150% pracą może w końcu poczuć, że "to już nie to".
Na tle innych tego typu książek "Na dyżurze" plasuje się dość wysoko, zarówno ze względu na spojrzenie na chirurgię oczami kobiety, na specyfikę miejsca (Nowa Zelandia) oraz na wyważony przekaz, gdzie życie prywatne autorki to tylko dodatek, który nie zdominował najlepszych medycznych anegdot, w które książka obfituje.

FILIA na faktach

Q: Reportaż, który jest literackim "must have" to...? Im jestem starsza, tym mocniej przekonuję się do tego gatunku ksią...
30/09/2024

Q: Reportaż, który jest literackim "must have" to...? Im jestem starsza, tym mocniej przekonuję się do tego gatunku książek. Poszerzają horyzonty, przybliżają dany temat, a niejednokrotnie sprawiają, że zmieniam zdanie po szerszym poznaniu kotekstu, albo wręcz przeciwnie - jeszcze mocniej się w nim umacniam.
"Z nienawiści do kobiet"
Justyna Kopińska

Ta książka zbyt długo czekała na właściwy moment na mojej półce wstydu. A niepotrzebnie, bo raz, że czyta się ją niemal w ekspresowym tempie (bez pośpiechu na dwie lekkie godziny posiadówki), a dwa, że niektóre reportaże są bardzo interesujące. No właśnie, niektóre, bo jednak po tytule spodziewałam się większego skupienia na kobietach i to im głównie dedykowanej książki. Nie lada zaskoczeniem dla mnie były poszczególne historie, które nijak miały się jednak do tytułu, jak i zaskoczyły mnie treścią stawiając jednak za "bohaterów" mężczyzn. Należy jednak sprawiedliwie przyznać, że autorka potrafi odnaleźć się w tym gatunku, jak i zainteresować odbiorcę. Niczym uparty dziennikarz drąży, zadaje trudne pytania i pragnie oddać głosy tym, którym ktoś inny ten głos chciał odebrać, bądź sprawić, by ofiara była przekrzyczana. Reportaże w krótkiej, wręcz minimalistycznej formie mają na celu zwrócić uwagę społeczeństwa na marginalne problemy, jednakże każdy czytelnik jest w stanie odnieść poszczególne historie do siebie i swojego życia czy społeczności, z jaką się utożsamia, bądź jakiej elementem jest.

Po lekturze pozostaję z uczuciem niedosytu, ale to zapewne idealna okazja i motywacyjny kop do tego, by przyjrzeć się dokładniej pozostałym książkom autorki.

Q: Czy zmiany klimatyczne to normalna, cykliczna rzeczy czy może już anomalia szykująca nam inną rzeczywistość?"Celsjusz...
19/09/2024

Q: Czy zmiany klimatyczne to normalna, cykliczna rzeczy czy może już anomalia szykująca nam inną rzeczywistość?
"Celsjusz"
Marc Elsberg

Mam wrażenie, że nic nie pobije fenomenalnego "Blackout'u", po którym pokochałam twórczość autora. Międzyczasie Elsberg popełnił kilka innych książek, które - gdybym miała je porównać do ekranizacji (właściwie to dziwię się, że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł zekranizowania którejkolwiek z jego powieści, byłoby to świetne kino akcji!) trącą mi nieco słynnym "Black mirror". Ta sama utopia i równia pochyła, po której stacza się nasza Ziemia. Każda z książek autora odnosi się do zagrożeń współczesnego świata, ten kolejno nadaje temu fabularny wydźwięk, dodaje bohaterów, niejednokrotnie ich zagmatwane losy, ale nie szczędzi również w doborze zwykłych, szarych obywateli, dzięki czemu czytelnik swobodnie może utożsamić się z którymkolwiek z nich.

W przypadku "Celsjusza" i czytając tę książkę akurat w momencie występujących powodzi na Dolnym Śląsku, przekaz nabiera jeszcze mocniejszego wydźwięku. Cała historia odnosi się do zmian klimatycznych, na których spowolnienie wpada nie kto inny jak Chiny. Czy może wyniknąć z tego coś dobrego, skoro tak "demokratyczny" kraj wie, jak ocalić świat? Oczywiście musi być i bohater "nic o nas bez nas", zatem w sukurs idą Stany Zjednoczone przygotowując alternatywny program i poszukując sojuszników. Jednak nie byłoby tej historii, gdyby innowacyjne pomysły z ramienia geoinżynierii były idealne i niepozbawione wad a rozwiązania działaływ interesie każdego. Czy możliwe jest zjednoczenie wszystkich krajów w obliczu kryzysu? Czy w ogóle można mówić o jakimkolwiek kryzysie, gdzie wielu sugeruje, iż zmiany klimatyczne to naturalna, cykliczna kolej rzeczy? A może tam gdzieś za winklem jest jeszcze inny gracz, który w wyścigu ku spowolnieniu ogrzewania planety widzi swoje prywatne interesy?

Nie można odmówić autorowi świetnego przedstawiania potencjalnych scenariuszy i wizji, jakie mogą ziścić się w rzeczywistości nas czy kolejnych pokoleń.
To chyba już nawet znak rozpoznawczy w jego twórczości, który stoi zaraz obok postapo, a jednak nabiera nieco mocniejszego, bo tak realnego wydźwięku. Wkradło mi się natomiast nieco chaosu w tę historię ze względu na mnogość bohaterów, krótkie rozdziały, gdzie czytelnik przeskakuje nie tylko w miejscu, w czasie, ale i w alternatywnej rzeczywistości, jaka za chwilę może się ziścić (dwukrotnie dałam się na to nabrać). Poczułam niedosyt, że pewne wątki zostały tylko tknięte, ale niedopracowane bardziej, bo miały potencjał do jeszcze mocniejszego wywarcia wrażenia na czytelniku. Za to przewija się mnóstwo motywów z zakresu klimatu, ekologii, ekologów walczących od lat o zmiany, oczywiście nie obyłoby się bez interesów poszczególnych państw i znaczenia polityki na rynku światowym. Sytuacja geopolityczna stworzona przez autora ukazuje jednocześnie skrajności, chęć bądź nawet przymus zmian, ale i pozostawia odbiorcę z mnóstwem myśli i wniosków, jakie nasuwają się po przeczytaniu "Celsjusza". Wyobrażasz sobie mieszkać w Polsce, którą skuwa lód, śnieg zasypuje domy, niezależnie czy mieszkasz nad morzem czy w Tatrach, brak jest elektryczności, gazu, padają kolejno wszystkie gałęzie gospodarki, a wokół trawi nas wszystkich głód? Niepokojące, a jednak w przekazie Elsberga możliwe.

Q: Jak spędzasz dzisiejszy dzień? Być może chcesz sięgnąć po thriller godnej polecenia autorki? Jeśli tak, to Jewell pol...
15/09/2024

Q: Jak spędzasz dzisiejszy dzień?
Być może chcesz sięgnąć po thriller godnej polecenia autorki? Jeśli tak, to Jewell poleca się na deser 😉
"Nic tu nie jest prawdą"
Lisa Jewell

"Kłamstwo ma zawsze krótkie nogi", "prawda zawsze wyjdzie na jaw" - można szukać wielu takich oklepanych, wręcz wyświechtanych sloganów, które znamy, które powtarzamy, ale czy tak rzeczywiście jest? Są rzeczy, które skrzętnie ukrywamy przed światem, jakich tajemnic strzeżemy zawsze i przed niemal każdym. Są też rzeczy, których obraz przedstawiamy tak, jakbyśmy chcieli, by widzieli go inni. By roztoczyli przed sobą wizję tego, co my widzimy, swoimi oczami, a nie tak, jak to obiektywnie wygląda.

"Nic tu nie jest prawdą" to opowieść o kłamstwie, życiu w ułudzie i takim życiu, którego chcemy, pragniemy, a które zazwyczaj nigdy nie będzie takie, jakiego chcieliśmy. Od czego jest łatwowierność innej osoby, sprzyjające okoliczności i szczypta sprytu, by nakreślić codzienność taką, jaką chcemy by widzieli inni? Sympatia, współczucie, ale i chęć urozmaicenia własnej codzienności przygniecionej prywatnymi problemami sprawiają, że książka ta ma sens i z rozdziału na rozdział nabiera rozpędu. Autorka ma tę przychylną i przyciągającą do siebie rzesze czytelników cechę, iż potrafi trzymać równe emocje przez całokształt swojej pracy. Z rozmysłem i skrupulatnie planując rzuca ochłapy tajemnicy, by trzymać za przysłowiową "gębę" czytelnika i nie odpuszczać aż do końca. Wykreowani przez Jewell bohaterowie unikają płycizny, czytelnik może podejmować próby ich zrozumienia (co wpływa na stopień empatii, ale i sprawia, że można srogo się zawieść), jak i stawiać własne hipotezy co do nadrzędnej tajemnicy, a i tak okaże się, że nic z tego, co podejrzewał, nawet koło faktów końcowych nie stało.

Dobry pomysł, zrównoważone emocje i czytelnik, który miota się od jednej postaci do drugiej zastanawiając się, kto kłamie, kto ma rację, a kto obrywa rykoszetem.

Q: Szczęście dla mnie to... - dokończ zdanie. Myślę  że w pospiesznej codzienności nie potrafimy docenić tego, co mamy. ...
10/09/2024

Q: Szczęście dla mnie to... - dokończ zdanie. Myślę że w pospiesznej codzienności nie potrafimy docenić tego, co mamy. Dopiero gdy zderzamy się z rzeczywistością drugiego człowieka, który prosi nas o coś do jedzenia, o ubranie, nie ma dachu nad głową, ucieka przed konfliktami zbrojnymi, bądź właśnie jedzie na kolejną dawkę chemii na onkologię, możemy zdać sobie sprawę, jak bardzo "bogaci wewnętrznie" jesteśmy. Taka również jest bohaterka książki "Maame" autorstwa Jessici George
Wydawnictwo FILIA

Podchodziłam do przygotowania opinii o tej książce kilkukrotnie. Trudno jednak ubrać w słowa wrażenia, jakie ta pozostawia w czytelniku. Z jednej strony autorka serwuje połączenie dobrego humoru, ciętego języka, bohaterki chwilami tak podobnej do słynnej Bridget Jones, by kolejno zrobiło się poważnie, a czytelnik stał się świadkiem scen pełnych rozwagi, przemiany, życiowego kopa od losu, którego doświadcza młoda kobieta u progu dorosłego życia. Ta jawi się jako ktoś, kogo dobrze znamy, może nawet łudząco przypomina naszą siostrę, przyjaciółkę, koleżankę, sąsiadkę? Naturalnie wykreowana postać, z której problemami może stykać się na codzień niejeden czytelnik to bez wątpienia największy atut tej czytelniczej propozycji, a książka spokojnie może stać się idealną propozycją na jesienne długie wieczory, ponieważ otula niczym gruby, ciepły koc.

Życie Maddie to nie jest historia na książkę i chyba w tym tkwi sekret okrzyknięcia "Maame" bestsellerem. Ile można czytać o idealnych bohaterach, o wydumanych kobietach, o ich losach i codzienności, która często gęsto jest dla nas niezrozumiała, obca, nieznana? Gdzie w literaturze podziewa się naturalność i codzienność? Czy fikcja nie może choć trochę liznąć problemów, z którymi mierzy się każdego dnia przeciętny Kowalski? Opieka nad chorym członkiem rodziny, samotność, pragnienie samodzielności, a jednocześnie kajdany rzeczywistości, które uniemożliwiają wypłynięcie na głębszą wodę, strach przed zawodem czy porażką, obawa przed tym co nieznane, tęskne spojrzenie za tymi, którzy wzięli byka za rogi i bez względu na wszystko żyją tak, jak chcą, niestety czasami kosztem poświęcenia innych. Bohaterka porusza się po kruchym lodzie życia, gdzie pragnie inności, a jednocześnie ta jest dla niej niedostępna. Gdy w końcu "zyskuje wolność" czytelnik jest świadkiem tak naturalnych upadków i konsekwencji, że odnosi wrażenie czytania relacji przyjaciółki, którą chciałby podnieść, przytulić, wesprzeć.

"Maame" to historia zarazem piękna, zabawna, ciepła, chwilami gorzka, ale przede wszystkim bardzo naturalnie wypadająca, jednocześnie sprawiając, iż czytelnik mocno sympatyzuje z łagodnym usposobieniem bohaterki i mocno jej kibicuje, by w końcu nabrała wiatru w żagle i miała takie życie, jakiego pragnie. A może i Ty lub ja jesteśmy taką "maame"?

Masz w planach "Maame"? A może już jesteś po lekturze i jesteś równie mocno oczarowana jak ja?

Adres

Rzeszów

Telefon

+48795736665

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Książka w pigułce umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Widea

Udostępnij

Kategoria