
31/01/2025
Bogusław Hutek: Ponure scenariusze
NOWY rok nie przyniósł naszej branży niczego dobrego.
9 stycznia ulicami Warszawy przeszła wielka manifestacja przeciwko Zielonemu Ładowi i planom przyspieszonej likwidacji elektrowni węglowych. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy wzięli w niej udział. Niestety, od tamtego momentu mamy totalną ciszę - ani rząd, ani spółki energetyczne nie odniosły się do kwestii, które stały się przyczyną protestu. Trzeba się będzie zastanowić nad innymi, skuteczniejszymi metodami działania, bo pokojowe demonstracje najwyraźniej nie robią na politykach większego wrażenia.
Tymczasem sytuacja sektora wydobywczego staje się coraz bardziej skomplikowana.
Spółki energetyczne ogłosiły swoje strategie, a w nich przewidziały radykalne obniżenie poziomu odbioru węgla i to na przestrzeni najbliższych lat. Kłopoty spadły nawet na stabilną i dobrze prosperującą kopalnię, jaką jest należąca do Grupy Enea „Bogdanka”. Pracownicy „Bogdanki” nagle dowiedzieli się, że za dekadę ich zakład pracy może przestać istnieć, bo dziś elektrownie Grupy Enea zużywają 6,5 miliona ton węgla, a w 2035 r. - zgodnie ze strategią - mają odbierać zaledwie 2,3 mln t surowca.
Jeśli nie dojdzie do głębokiej korekty strategii koncernów energetycznych, identyczny problem będą miały kopalnie z pozostałych spółek węglowych. I na to nie ma naszej zgody. Nie po to miesiącami negocjowaliśmy umowę społeczną - szczegółowo regulującą proces transformacji górnictwa węgla kamiennego - żeby teraz ktoś to jednym ruchem przekreślał, bo ma jakieś inne pomysły, bo chce importować jeszcze więcej węgla, a może kupować prąd z zagranicy. Skutkiem opisanych działań będzie utrata około 200 tysięcy miejsc pracy na Górnym Śląsku i w Lubelskim Zagłębiu Węglowym. Scenariusz lansowany przez niektórych przedstawicieli resortu klimatu, którzy mówią o zastąpieniu „czarnych miejsc pracy” miejscami „zielonymi”, jest całkowicie nierealny. Tych miejsc pracy nie ma i nic nie wskazuje na to, by miały być stworzone. A to oznacza, że po likwidacji przemysłu będziemy mieli „spaloną ziemię”, całkowitą zapaść społeczno- -gospodarczą, jak przed trzydziestu laty w Wałbrzychu. Czy tego chcemy?
Na koniec kilka słów o tym, co zdarzyło się kilka dni temu i co głęboko poruszyło całe środowisko górnicze. W wyniku dwóch katastrof zginęli nasi koledzy, pracownicy KWK „Knurów- -Szczygłowice” Ruch „Szczygłowice” i KWK „ROW” Ruch „Marcel”. Ich rodzinom i najbliższym składam najszczersze kondolencje, a kolegom, którzy wciąż przebywają w szpitalach, życzę możliwie szybkiego powrotu do zdrowia.
Źródło: Solidarność Górnicza