09/10/2024
Hejka, hejka!
1.
Pierwsza, mocna i treściwa recenzja Bękarta.
Polecam lekturę.
I teraz tak - bardzo Was proszę o zamawianie u mnie do końca tygodnia.
Jarek Klonowski będzie miał fizyczne egzemplarze na Grozowni.
Jarek Dobrowolski będzie miał fizyczne egzemplarze w Bydgoszczy.
Ponieważ książki mam bezpośrednio z drukarni, a autorów jest 21, nie jest możliwe (niestety) przesłanie Wam książek z autografami, jesteśmy z różnych stron Polski.
Całość wpłacanych kwot idzie na leczenie w rodzince MoNika Es , wierzę w Waszą szczodrość.
CZEKAM NA WASZE ZAMÓWIENIA BĘKARTA ODE MNIE DO KOŃCA TYGODNIA :)
Potem fizycznie będę miała już tylko parę sztuk.
2.
BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA PAMIĘĆ I ŻYCZENIA URODZINOWE!!!
Pamiętają o mnie osoby, z którymi miałam styczność raz lub dwa w życiu, jak choćby dziewczyny z sesji foto, dziękuję Wam wszystkim! Życzcie mi zdrowia i cierpliwości, a resztę ogarnę jako-tako 😅♥️♥️♥️
3.
SIEWCY OBŁĘDU - HISTORIE SERYJNYCH MORDERCÓW autorstwa Maciej Szymczak
Dziś miała być premiera e-booka na Legimi, ale niestety z uwagi na obciążenie obowiązkami przy Bękarcie jestem zmuszona ją przełożyć.
Osoby, które zamówiły wersję papierową, otrzymają ją bez większych opóźnień, tak jak deklarowałam - po połowie października. Przepraszam i proszę Was jeszcze o chwilę cierpliwości.
Tym samym wydłuża się o kilka dni przedsprzedaż, więc wciąż możecie jeszcze zamówić "papir".
Tyle ogłoszeń parafialnych,
Przyjemnej lektury, miłego popołudnia
I dziękuję :)
Pamiętam dobrze jeszcze te lata (a do diaska nie jestem przecież tak wiekowy) w których nawet naprawdę silne różnice poglądów nie stanowiły najmniejszego problemu do stanowienia jednej wspólnoty i radosnego szukania tego co łączy, a nie tego co dzieli. W ostatnich latach przestrzeni, w których coraz bardziej skłóceni ze sobą, potrafimy spędzać czas, jest coraz mniej. Do pewnego stopnia (choć i tu ataki nie mogących pogodzić się z jakimikolwiek przejawami harmonii ludzi się zdarzają) taką enklawą pozostaje światek fantastyczny. Dlatego z, nie przesadzając, prawdziwą dumą podjąłem się zadania powiedzenia paru słów o nowopowstałej antologii Studio Grozy, wydanej przez Czarymary, pod tytułem „Bękart”.
Skąd moja duma, otóż antologia ta jest efektem swoistego „pospolitego ruszenia grozowników” w celu pomocy pewnej rodzinie, której groza prawdziwej, potwornej choroby dokonała gargantuicznych zniszczeń i przemeblowań życia, planów etc. Od A do Z całość antologii została zrobiona bezkosztowo - dla dobra. Po to, byście Wy, czytelnicy mogli też tych dzielnych ludzi dobrem obdarzyć. Ja zaś, nietypowo, jak na swoje gawędy o zbiorach opowiadań, pozwolę sobie po parę zdań o każdym powiedzieć, licząc, że uda mi się Was do lektury zachęcić.
W pierwszym opowiadaniu Joanna Kotala Asia Czarymary zabiera nas w podróż historyczną, podczas której poznajemy jej wersję historii legendarnej zielarki, trucicielki, morderczyni Baby Anujki. Autorka opowiada jej życie w sposób z jednej strony nie odejmujący nic ze znanych faktów, z drugiej dodając piękną szatę czarowności i niesamowitości. Mimo, iż to jedno z dłuższych opowiadań w tej antologii, to czyta się je sprintersko, po każdej stronie chcąc wiedzieć „co dalej”. Jarek Klonowski - profil autorski zabiera nas w „Diablątku” na owiane mgłami wybrzeża Irlandii, gdzie (i tu kolejny ukłon do historii, bowiem nawiązuje do „Navigatio sancti Brendani” zbiorze legend opisujących podróże prawdziwej postaci historycznej – św.Brendana, jednego z dwunastu apostołów Irlandii) pewna grupa mnichów spotyka…bardzo nietypową osobę, o posturze giganta i zdawałoby się, sercu enta (więcej nie powiem, żeby nic nie zaspoilerować). Wszystko zaś trąca echem wikińskich opowieści, plot twist na końcu zaskoczy chyba każdego.
W „In einem Gott” Maks Dieter Pisarz, w krótkiej, ale mocnej i treściwej formie pozwala nam spojrzeć na konfrontację alternatywnego historycznie i doktrynalnie Zakonu Krzyżackiego z tajemniczą bestią ze słowiańskich podań. Marcin Majchrzak zrobił na mnie ogromne wrażenie swym „Kiedy przylatują ptaki” – w króciutkiej formie zmieścił tyle mocy i treści co niejednemu w powieści się nie udaje. Zaprasza nas do miejsca, które, teoretycznie chyba wszyscy wiemy, że istnieje, ale niekoniecznie chcemy się w nim znaleźć. Atmosfera historii taka, że można ją nożem kroić i…i tak, są ptaki. Tymczasem Jacek Pelczar - profil autorski w „Kocham Cię szmato :*” zaprasza nas do jazdy bez trzymanki rozpoczętej serią dziwnych SMSów. B**M? Gore? Beznadzieja? To wszystko znajdziecie upakowane w tej historii, po której nawet ci niepalący nigdy w życiu poczują ochotę na dłuższe wyjście na papierosa.
Maciej Szymczak Leśnyduch zaprasza nas do ‘Las”u. Oczywistym chyba więc jest, z racji uczestnictwa w grozowej antologii, iż las ten nie jest sympatycznym zbiorem flory i fauny z dziecięcych bajek, a miejscem, gdzie można stracić zarówno swoje zdrowie, życie, jak i duszę. Czy główny bohater wyjdzie z tego cało? Co z leśniczym? Lasy dotyka też kolejna historia, mianowicie „Lisek” Agata Suchocka - pisarka. Ta autorka uwielbia bawić się językiem ,tworzyć kontrasty, ale jeśli domyślacie się co może się stać, gdy bohaterka na „romantycznym rowerku” spotka byłego liska (tak, byłego!) to jesteście w sporym błędzie. Warto go naprawić, bo opowiadanko przednie.
Łukasz Rzadkowski - strona autorska iminfected.pl w swoim „Loa” zdawałoby się, że pragnie odpowiedzieć o odwiecznym konflikcie miasto-wieś. Zdawałoby się, bowiem tak naprawdę (w końcu to antologia grozy!) pragnie nam przedstawić swoją wizję jeszcze bardziej odwiecznego konfliktu martwi-żywi (z rodzinnymi sprawami w tle). Mimo poważnej tematyki, opowiadanie napisane tak lekką ręką niczym jakaś przednia komedia. Tymczasem u Joanny Trzaski Damroka Truposz Trzaska w „Marszu” jest ciężko. Ciężko i ponuro i nawet to, że (jak możemy poznać po sobie i po tym jak reagujemy na tragedie świata naszego) czysta groza może spowszednieć i można się do niej przyzwyczaić nie zmienia faktu, iż jest naprawdę Szaro. No i jest kotek!
W opowiadaniu Magdalena Anna Sakowska - fantastyczna proza „Na imię mu płaskonosy” przenosimy się na morze. Autorka tak „soczyście” opowiada tę historię, że wręcz czuć powiew morskiej bryzy bijący z czytnika, a w nozdrza uderza charakterystyczny zapach morza. Nie zabraknie tam morskich opowieści, a jakże. Jest mrocznie i w końcu leje się też trochę krwi. Z morza schodzimy na ląd w „Opowieści asasyna” Radosława Rogowskiego. To w ogóle niesamowite, iż postać, która de facto powstałą przypadkiem na potrzeby serialu z lat osiemdziesiątych tak mocno wpisała się w kanon historii o Robin Hoodzie, że chyba pozostanie w nim już na zawsze. W tej historii poznajemy mroczną wersję żywota Nazira, zgodnie z tytułową obietnicą nawiązującą do tajemniczego bractwa asasynów i stojącego na ich czele Starca z Gór. Tajemnice w tajemnicach.
Zuza Wrona zaprasza nas na „Owocowe czwartki”. Tak jak się można domyśleć po tytule jest sporo klimatu korporacyjnego i to w tej najbardziej toksycznej jego odsłonie. W związku z tym jest też reakcja, a przypominam, że jest to opowiadanie grozy, zatem robi się mocno… Kolejną opowieścią jest „Pierwsza gwiazdka” Tomasza Miłowickiego. Bardzo przewrotne opowiadanko, tak mało świąteczne jak tylko się da, mimo tytułu. Przypomina nam starą prawdę, że należy zważać czego sobie się życzy, bo jeszcze się ziści. Następną historię opowiedziała nam pierwsza dama polskiej grozy Anna Musiałowicz - profil autorski. Jej „Płacz” tradycyjnie trzeba pochwalić za warstwę językową. Mało kto tak potrafi łączyć wykwintność języka z bogactwem pomysłu. „Płacz” jest opowiadaniem, a treści w nim i moc tyle co w niejednej dobrej powieści. Nie zdziwcie się jak po lekturze świeczki Wam w oczach staną.
Wojciech Gunia zaprasza nas do „Pokoju Anny”. Legendarny twórca nurtu weird tym razem opowiada nam historię rodzinną. W sumie na tym jednym zdaniu kończy się normalność tego co zastajemy. Warstwy chaosu nakładają się na siebie tworząc ostatecznie obraz, który niepokoić Was będzie jeszcze długo po odłożeniu tego tomiku. Historia z jednej strony prosta, z drugiej posiadająca dno pod dnem. Pozostając w konwencji weird, to czy zastanawialiście się nad tym, aby kupić „Rybki z Aliexpress”? Tomasz Siwiec - profil autorski się widać zastanawiał, a jego opowiadanie robi wrażenie, choć co wrażliwsze jednostki lepiej niech trzymają żołądki na wodzy. Jest troszkę straszno, troszkę śmiszno, zwięźle, aż do ostatniego spłukania. „Sen kukiełki” Macieja Klimka, to groza z nutką kryminalna, opowieść o bracie, który chce zrozumieć przyczyny śmierci swojej siostry. Czy mu się to uda? Zobaczycie. Na pewno będzie mrocznie.
Sylwia Błach - strona autorska wybrała dla swojego opowiadania tytuł tożsamy ze słynną powieścią Jamesa Jonesa, zekranizowaną w oscarowy sposób przez Freda Zinnemanna. Nie czuć jednak w nim obciążenia klasyką. Świeże, krótkie, ot mocna pocztówka z pogranicza grozy. Tymczasem Aleksandra Knap Dziwnie i Mrocznie częstuje nas „Sto dziewięćdziesięcioma siedmioma gramami”, opowieść o…powiem tak, rzadko mam problem z ubraniem w słowa tego co chce napisać, ale jeśli napisze tylko, że o pewnym karle, to nie powiem zbyt wiele. Jest grubo i uwierzcie mi drodzy czytelnicy, że jeśli ja piszę, że jest grubo, to naprawdę musi być bardzo grubo. To nie jest zdecydowanie historia do czytania przez płatki śniegowe.
„Świdermajer” to typ charakterystycznego, dużego domu występującego endemicznie w bliskich mi sercu okolicach podwarszawskich, w tym w Otwocku. Jarek Dobrowolski - Sinister od tym tytułem (i w tego typu domu) umieścił swoje znakomite opowiadanie osadzone w realiach dawnej Polski, tworząc przy tym tak niesamowitą atmosferę, tam mocno grając na emocjach, iż lektura całości jest niczym wieczór z buteleczką najlepszego schłodzonego bimbru. Niby było pyszne, ale jednak dreszcze po trzewiach chodzą. Kolejna rodzinna historia odkrywa swoje oblicze przed bohaterami taj opowieści i przed czytelnikami.
Następnie Tomasz Siwiec - profil autorski wraca z drugą historią swojego autorstwa tym razem zatytułowaną „Terapia miodem”. Jeśli myślicie, iż tytuł oddaje łagodność treści, to jesteście w sporym błędzie, jest krótko, ale dość drastycznie, choć bez wątpienia miód odgrywa ważną rolę w tej historii. Koniec wieńczy dzieło i tym ostatnim już opowiadaniem w antologii są „Wędrowcy nocy” Małgorzata Lewandowska - ilustracje i opowieści. Łagodnym tonem snująca się opowieść wydała się bliska mojemu sercu, gdyż czytając ją wspomniałem swoje przeróżne perypetie związane ze snem, jego brakiem i potencjalnymi przyczynami tychże. Do tego dodajmy piękne Włochy, tajemnicę i jednak pewną dawkę nieodzownej grozy. Lepszego opowiadania do spokojnego zamknięcia bram „bękarta” sam nie wyłbym w stanie wybrać.
To już koniec „Bękarta” i koniec tej mojej (przy)długiej pisaniny. Jak widzieliście podejść do koncepcji grozy, koncepcji „bękarta” jest tyle ilu autorów zdecydowało się w projekcie uczestniczyć (ja sam na przykład podczas lektury umyśliłem sobie, iż wyszedłbym od nienawistnego naszej ojczyźnie przedwojennej określenia „Polski jako bękarta Traktatu Wersalskiego”). Poziom ogólnie jest naprawdę dobry, a kilka prawdziwych perełek, które są ozdobą tej antologii, ale mogłyby być ozdoba dosłownie każdej, będziecie mogli znaleźć. Polecam i nie tylko dlatego, iż ów zbiór opowiadań ma szczytny cel dystrybucji, ale też po prostu dlatego, że warto polską grozę czytać!
[Piotr Wojnarowicz]