15/08/2024
https://henrykusy.pl/spowiedz-po-latach/
Niedawno publikowaliśmy wpis z kroniki technikum, opisujący życie w henrykowskim internacie, do czego niezbędne były „… silna wola, samozaparcie i wyrzeczenia”.
Strona dla absolwentów szkół w Henrykowie.
https://henrykusy.pl/spowiedz-po-latach/
Niedawno publikowaliśmy wpis z kroniki technikum, opisujący życie w henrykowskim internacie, do czego niezbędne były „… silna wola, samozaparcie i wyrzeczenia”.
https://henrykusy.pl/kultura-przez-duze-k-w-henrykowie-cz-5/
Na najbliższym wykładzie jedna z Pań Wykładowczyń, uczestniczek imprezy, wywołała do odpowiedzi najbardziej prześladującego ją „dansora”. Długo go „wałkowała”. Nie zaliczyła mu odpowiedzi. Sprowadziła go na ziemię, podsumowując tak: „umiejętności taneczne czy łamania fa...
https://henrykusy.pl/henrykuska-przez-zasiedzenie/
Od dawna wiedziałem, że drzewa do lasu, a małżonka / małżonki na zjazd absolwentów się nie zabiera. Mój utrwalony pogląd złamał Piotrek Ruszkowski, który na zjazd kończący historię szkół w 1990 roku przyjechał z żoną Grażynką. Na początku było lekkie zdziwienie, chyba nie zg...
https://henrykusy.pl/zycie-w-internacie/
W tzw. Kronice Mirki jest sporo ciekawych relacji z życia klasy technikum. Dziś poczytamy o powrocie dziewcząt do klasy drugiej, po wakacjach 1973 roku. (A.Sz.)
https://henrykusy.pl/kultura-przez-duze-k-w-henrykowie-cz-4/
Spotkanie z historiąMiałem dla gości niespodziankę, za plecami „Cnotki” uzgodniłem z księdzem / przeorem Komasą, że przyprowadzę warszawskich gości na zwiedzanie Kościoła.Późne śniadanie sprawiło, że zjawiliśmy się po południowej mszy. Ksiądz był bardzo gościnny, wzruszony...
https://henrykusy.pl/szkola-zycia/
Jest połowa lipca, dla uczniów i studentów czas wakacji. Dla uczniów technikum i szkoły policealnej w Henrykowie był to jednak czas praktyki wakacyjnej. W tzw. „Kronice Mirki” (THRiN 1972- 75) znajdujemy m.in. wspomnienia Danuty Pietrzak (fot. poniżej), która szczerze i barwnie opisuje j...
https://henrykusy.pl/poza-trybem/
Jak wielu z nas, poza sentymentalnym wspominaniem o czasach w Henrykowie, mam inne sprawy. Mnie zajmuje genealogia, moje główne hobby. Ostatnie dwa lata jako genealog kręciłem się wokół gości z Ameryki. Szeroko opisuję to na swoim blogu. Z nadzieją, że zaciekawi to również Henrykusów u...
https://henrykusy.pl/podroze-ksztalca/
Po transformacji otworzył się świat przed nami. Wreszcie paszport w domu, można było jechać gdzie się chce. Najpopularniejszym kierunkiem dla Polaków, oczywiście Afryka. W każdą stronę; Egipt, Tunezja, Maroko itd. W roku 2008 i ja wpadłem w wir tamtej rzeczywistości. Mój pierwszy zagr...
https://henrykusy.pl/zjazd-w-fotografii/
Opisywany już wcześniej Zjazd Henrykusów odbył się w Starczówku koło Ziębic w dniach 3- 4 czerwca 2024 r. Prezentujemy fotoreportaż z tej imprezy.
https://henrykusy.pl/byl-tez-skrot/
Ten tekst jest jedynie „duchowo” związany z Henrykowem. To jedno z wielu wspomnieńzwiązanych z moją młodością. Działo się to na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dwudziestego wieku.Tak, wiem, dawno. Są tacy, którzy uważają, że ludzie w moim wieku powinni dużo...
https://henrykusy.pl/zjazd-henrykusow-2024/
W dniach 3- 4 czerwca br. odbył się kolejny Zjazd Henrykusów tzn. absolwentów i pracowników szkół rolniczych, funkcjonujących w pocysterskim obiekcie klasztornym w Henrykowie w latach 1965- 1990.
https://henrykusy.pl/juz-za-kilka-dni/
Przypominamy program imprezy:3 czerwca (poniedziałek) – godz. 15:00 obiad, godz. 18:00 kolacja i zabawa przy muzyce.4 czerwca (wtorek) – godz. 9:00 – 10:00 śniadanie, następnie wyjazd do Henrykowa i od godziny 13:00 zwiedzanie z przewodnikiem (koszt 20 zł). Po godz. 14:00 obiad w sali marm...
https://henrykusy.pl/epitafium-henrykusa/
Do szkół rolniczych w Henrykowie trafiali różni ludzie. Różni pod względem zainteresowań i talentów. Wiemy o miłośnikach koni, łucznictwa, turystyki górskiej, kolarstwa, przyrody, fotografowania, historii, śpiewu, malowania itd. Dziś na naszych łamach po raz drugi ujawnia się miło....
https://henrykusy.pl/rajd-na-gromnik/
Nocny rajd na Gromnik był już tematem wpisu na naszych łamach tu: Nocne przygody na szczycie – Henryków sentymentalnie (henrykusy.pl)
https://henrykusy.pl/kultura-przez-duze-k-w-henrykowie-cz-3/
W myśl przysłowia – kota nie ma, myszy tańcują, gdy „Cnotka”/kot/ po imprezie wyjechał do domu we Wrocławiu, my /myszy/ w tany.
https://henrykusy.pl/ula-zaprasza-przyjezdzajcie/
Mimo wszelkich naszych problemów, przyjeżdżajcie! Nasze młode pokolenie proszę serdecznie o pomoc w osiągnięciu tego celu.
https://henrykusy.pl/straznicy-pamieci/
W książce Stanisława Sławomira Niciei, autora monumentalnego opracowania o utraconych po II wojnie polskich miastach kresowych pt. „Kresowa Atlantyda” znaleźliśmy wątek dotyczący dyrektora PSNR w Henrykowie Władysława Szklarza. Oto co o nim pisze ten wyjątkowy znawca Kresów.
https://henrykusy.pl/nic-dwa-razy/
Pierwszy raz miałem taką sytuację dawno temu, jeszcze w latach 90. kiedy podróżując z rodziną znalazłem się w Ćmielowie (Świętokrzyskie). Wiedząc, że z tej miejscowości pochodził mój kolega Krzysiek Wójcikowski, zacząłem o niego rozpytywać mieszkańców. Dowiedziałem się, że ...
HENRYKUS KOMPLETNY
Kto to taki? To ja! Obchodząc swoje 70. urodziny, co wydarzyło się tydzień temu i było powodem głębokiej refleksji nad życiem, doszedłem do przekonania, że przeważająca ilość motywów w moim życiorysie związana jest z Henrykowem. Pierwszy z nich to szkoła. Spędziłem tam dwa lata, zdobyłem zawód, poznałem ludzi, przekonałem się, że turystyka jest w zasięgu moich możliwości. Następny motyw- praca. Poszedłem do niej w konsekwencji zdobycia zawodu technika nasiennictwa rolniczego. Zadowoliłem się nim, trafiłem do Leszna, wokół którego krążę do dziś. Moje kolejne miejsca pracy, chociaż nie wszystkim absolwentom PSNR było to dane, miały związek z wyuczonym zawodem. Czy to jest moja konsekwencja (zaleta 😊) czy splot zbiegów okoliczności, nie wiem. Wiem, że w Lesznie podjąłem pracę związaną z przedmiotem nauki- czyszczalnictwem (dr Zbigniew Urbaniak) i biologią nasion (mgr Barbara Czarnoleska). Po wojsku pracowałem w Stacji Hodowli Roślin Antoniny jako młodszy specjalista w dziale hodowli (w indeksie mam, że hodowli roślin uczyła mnie mgr Anna Bielska), gdzie mijałem się z Basią Gloger, laborantką po Henrykowie. Pewnego razu grupę młodzieży z Technikum Hodowli Roślin w Bojanowie przyprowadziła do nas zatrudniona tam wówczas pani profesor Barbara Czarnoleska. W końcowej fazie pracy w SHR Antoniny pełniłem funkcję magazyniera, gdzie bardzo przydały się „ćwiczenia z zakresu obiegu dokumentacji magazynowej” prowadzone w Henrykowie przez Henryka Petzelta.
Przez 3 lata pracowałem w cukrowni jako inspektor surowcowy. Specyfika tego zawodu to zawężona do jednego gatunku, buraka cukrowego, praca inspektora plantacyjnego, do której przygotowanie miałem w Henrykowie.
Kolejna, najdłuższa i w zasadzie ostatnia moja praca zawodowa związana jest z ochroną roślin, przedmiotem szkolnym, którego wykładowczynią była mgr Barbara Czarnoleska oraz nasionoznawstwem- domeną mgr Jadwigi Polkowskiej. Ta ostatnia jest mi również bliska poprzez miejsce pochodzenia rodziny z północno- wschodniej Polski. Henrykusów (Henryk Radomski, Maria Moczulska, Jerzy Strzałkowski) spotykałem w tej pracy na co dzień, a do niektórych zaglądałem jako kontroler inspekcji. Zupełnie przypadkiem w okolicach Wschowy, gdzie osiadłem na ponad 30 lat roiło się od krewniaków dyrektora Władysława Szklarza.
Myśląc o swoim związku małżeńskim, nieco prześmiewnie, mogę napisać, że ożenił mnie wychowawca inż. Czesław Trawiński, bo… nie znalazł dla mnie odpowiedniej dziewczyny w Henrykowie, a potem, kiedy sam sobie znalazłem, był przez chwilę na moim weselu w Lesznie, gdzie dwie pary Henrykusów, Samkowie i Rekowie, wspierali mnie przez cały czas.
Co prawda, moje główne hobby, genealogia, zagnieździło się w głowie poza Henrykowem, ale kiedy i tam spotkałem Szczudłów, dało mi impuls do poszukiwania tej gałęzi w innych miejscach, Chicago (USA), Dzierżążnie Wielkim czy w Drohobyczu (Ukraina). Będąc od 1996 roku członkiem Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu doczekałem czasu, kiedy prezesem jest Majka Rągowska, korzeniami z moich stron, ale przede wszystkim mająca odniesienia do naszej Alma Mater. Jej ojciec pracował we wrocławskiej centrali nasiennej, w gronie, z którego wywodził się dyrektor Jan Szadurski.
Henrykowskim związkom zawdzięczam poprawę swojego statusu materialnego i mieszkaniowe uniezależnienie się od pracy. W moich trzech pierwszych miejscach pracy miałem zapewnienie mieszkania dla pracownika, co czasami przybierało formę szantażu. W roku 1986 wyjechałem do USA, skąd przewiozłem oszczędności, dzięki którym podjąłem się budowy własnego domu. Możliwości wyjazdu i wsparcie za granicą zapewniła mi Henrykuska Brygida Wojcieszczyk. Wieloletnia przyjaźń z nią zaowocowała tym, że mam gdzie mieszkać niezależnie od pracy i dwa razy odwiedziłem Amerykę.
Nie uciekłem od Henrykowa również w kwestii zagospodarowania czasu wolnego. Dał mi przykład… nie Bonaparte, ale Jurek Bruski, który już w roku 1979 zaprosił mnie na spływ kajakowy rzeką Brdą. Zaszczepił we mnie bakcyla, który przeleżał do roku 2003 i na następne 20 lat organizował mi wakacje na wodzie. Razem z grupą kajakowych entuzjastów „zwiedzałem” rzeki w rodzinnych stronach, na Suwalszczyźnie i w innych stronach Polski. Mam na liście Czarną Hańczę (3 razy), Rospudę, Biebrzę, Pisę, Krutynię, Łaźną Strugę, Łynę, Pliszkę, Brdę, Pilicę… Żal mi tylko, że jeszcze nie płynąłem Marychą, rzeką w moich ojczystych Sejnach.
Już jako emeryt samoistnie podjąłem się prowadzenia bloga „Henryków sentymentalnie”, którego obsługa wymusza codzienne skupianie się wokół henrykowskich treści. Zastanawiam się czy w testamencie nie zawrzeć życzenia, aby na pomniku nagrobnym znalazło się słowo „Henrykus”.
Być może moje jubileuszowe refleksje przypomną komuś film z przygodami Franka Dolasa pt. „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” i przywołają uśmiech z analogii, ale jeśli tak się stanie, będę zadowolony. Szczery uśmiech zawsze ma swoją wartość.
Andrzej Szczudło
P O W A Ż N E Urodziny
Mija tydzień od moich 70. Urodzin. Świętowałem je w kręgu najbliższej rodziny i przyjaciół w szczególnym miejscu. To szczególne dla mnie miejsce to nie tylko miasto Leszno, ale i budynek, w którym 1 września 1975 roku rozpoczynałem aktywność zawodową. Właśnie wtedy, po szkole przyjechałem z Sejn do Leszna i stawiłem się w miejscu pracy, którym był Zakład Czyszczenia Nasion Hodowli Buraka Cukrowego w Lesznie. Stary, ale solidny budynek z cegły, nieco zakurzony, co zrozumiałe, mieścił wtedy w sobie baterię maszyn do czyszczenia, suszenia i transportu nasion roślin rolniczych. Po 49 latach ten sam budynek jest siedzibą luksusowej restauracji o nazwie „Antonińska”. Siedząc w niej za stołem trudno było uniknąć wspomnień. „Tu się wszystko zaczęło”- myślałem sobie cytując Papieża Polaka.
(Już drugi raz mam problem techniczny ze stroną henrykusy.pl Dlatego wpis swój umieszczam tylko na Facebooku. Mam nadzieję, że wkrótce informatycy uporają się z niedomogą i będę mógł powrócić do tradycyjnej formy wpisów na stronie i linku do niej na Facebooku. Proszę o cierpliwość.
No comments :).
Jurek Bruski na moim Jubileuszu 💐
https://henrykusy.pl/kultura-przez-duze-k-w-henrykowie-cz-2/
Zaczęło się. Klub AVENA znowu okazał się za mały, impreza odbyła się w budynku szkoły. Na powitanie było: Dzień dobry, jesteśmy z „Kobry”.
https://henrykusy.pl/wpis-dyrektora/
Już na początku „Kroniki Mirki”, na jej pierwszych stronach odnajdujemy wpis dyrektora Władysława Szklarza. Zastanawiające i dotąd niewyjaśnione jest czy kwiatek zamieszczony na tej samej stronie jest również autorstwa dyrektora? Może ktoś wie i podpowie?
https://henrykusy.pl/byla-tez-szkola-czesc-druga-c-d-bylo-tez-wojsko/
Po powrocie z wojska uznano, że staż mam zaliczony i zostałem kierownikiem należącego do firmy ogrodnictwa. Cztery szklarnie, kilka tuneli foliowych, ponad setka okien inspektowych, kilka hektarów, dziesięcioro pracowników, koń, jugosłowiański ciągnik TV 521 z kompletnym zestawem maszyn,...
https://henrykusy.pl/zjazd-2024-w-starczowku/
Docierają do nas sygnały, że zamieszczona tu informacja o planowanym zjeździe absolwentów, wpis z 20 lutego br., nie trafiła do wszystkich. Wobec tego ponawiamy ją.
https://henrykusy.pl/kultura-przez-duze-k-w-henrykowie-cz-1/
W jednej z wcześniejszych opowieści wspominałem o swoim pobycie na Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Celowo piszę o „pobycie”, bo trudno tamten czas nazwać studiowaniem. Warszawa oszołomiła małomiasteczkowego chłoptasia. Zamiast nauki- balety, Klub Karuzela na Jelonk...
https://henrykusy.pl/egzamin-wstepny/
Kilka razy w tekstach publikowanych na tej stronie pojawiały się wspomnienia słuchaczy szkół pomaturalnych opisujące rozmowę kwalifikacyjną przy przyjęciu do szkoły. Tym razem opisujemy prawdziwy egzamin wstępny, z którym mierzyli się kandydaci do technikum.
https://henrykusy.pl/bylo-tez-wojsko-czesc-pierwsza/
Podobno są osoby, korzystające z naszej strony, zainteresowane moimi losami „po Henrykowie”. Moim zdaniem to nic szczególnie interesującego, ale skoro taki jest vox populi, to nie będę się opierał.
https://henrykusy.pl/zabawy-dzieciece-po-wojnie/
Rawa Mazowiecka. Rok 1960, 15 lat po wojnie. Dostaliśmy mieszkanie w budynku po komendzie milicji. Lokatorzy, sąsiedzi- milicjanci.
Ulica Henryka Brodatego
Lubochnia
57-210
Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Henryków sentymentalnie umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.