12/03/2024
Długi post o problemach z nauką
Targi książki to także spotkania z czytelnikami i wiele rozmów – o dzieciach, pasjach, problemach. Zaczęłam rozmawiać z jedną z mam, która sięgnęła po książkę „Alfabet”. Jej dziecko jest w połowie pierwszej klasy i ma wyraźne problemy z nauką liter. Mamę bardzo to niepokoiło, ale nauczycielka powiedziała, że w takim razie w czwartej klasie zrobi mu się orzeczenie o dysleksji. W czwartej klasie?! A co z czasem teraz? Zniechęcone, znudzone, nierozumiejące kolejnych tematów, zacznie rozrabiać, przeszkadzać na lekcji – bo co innego ma robić? Przepaść między nim a rówieśnikami coraz bardziej się pogłębi. W czwartej klasie dostanie swoje potwierdzenie, że nie da rady, i utwierdzi się w przekonaniu, że jest gorsze. Oczywiście w orzeczeniach o dysleksji, dysortografii czy dysgrafii nie ma nic złego, co więcej – bardzo zachęcam, by je robić, jeśli jest taka potrzeba. Za tym jednak muszą iść konkretne działania, i to jak najszybciej. Przecież jest coś takiego jak wczesne wspomaganie rozwoju. Jak można czekać do czwartej klasy? Dzieckiem trzeba się zająć natychmiast, kiedy jeszcze nie ma tak dużych zaległości. I to musi zrobić specjalista, nie zmartwieni rodzice. Tak, owszem, każdy ma swoje tempo rozwoju, a rodzice, bojąc się posądzenia o nadopiekuńczość, często w poczuciu winy, odpuszczają szukanie pomocy i sami próbują ogarnąć zaległości. A zazwyczaj po prostu nie wiedzą, gdzie mogą tej pomocy szukać. Słyszą tylko: trzeba z nim więcej się uczyć; trzeba z nim czytać; trzeba z nim porozmawiać, bo nie skupia się na lekcji; trzeba mu wprowadzić dyscyplinę, bo jest niegrzeczne.
A tak naprawdę trzeba znaleźć źródło problemów z nauką, koncentracją, zachowaniem. To się nie bierze znikąd. I nie jest niczyją winą. Ani dziecka, ani rodziców. Po prostu czasem mózg działa trochę inaczej i potrzebuje innych metod.
Po pierwsze, problemy Waszych dzieci z nauką nie są niczyją winą. Ani dzieci, ani Waszą. (Zakładam, że nie piliście i nie paliliście w czasie ciąży i jako tako o siebie dbaliście, ale przecież różnie w życiu bywa i nie mi to oceniać). Dzieci w zasadzie chcą się uczyć od początku, to jest wpisane w naszą ewolucję. Chcą być mądre, grzeczne, podziwiane. Po prostu w pewnym momencie mogą zaistnieć czynniki, które im w tym przeszkodzą. Naszą rolą jest to, by te czynniki wyeliminować lub złagodzić ich skutki. Jeśli w Waszej rodzinie były już podobne problemy z nauką, mową, zachowaniami, to też nie znaczy, że to Wasza wina i że powinniście odpuścić, bo mama/tata/dziadek/ciocia/brat też tak mają. Pewne zaburzenia rozwojowe są dziedziczne, ale to nie znaczy, że nie można złagodzić ich skutków i zwyczajnie ułatwić dziecku życia.
Po drugie, nie ignorujcie sygnałów, które wysyła dziecko. Jeśli coś Was niepokoi w jego zachowaniu, szukajcie pomocy i nie dajcie się zbyć, że „niektórzy tak mają”. Nie chodzi o to, by szukać problemów na siłę, ale by zrozumieć, skąd się biorę pewne trudne dla nas zachowania. To Wy najlepiej je znacie i nie dajcie sobie wmówić, że przesadzacie czy jesteście nadopiekuńczy.
• Jeśli widzisz, że dziecko ma problemy z koncentracją i wykonywaniem poleceń, nie mów, że jest ono nieuważne czy leniwe. Może po prostu mieć zaburzenia przetwarzania słuchowego, które wpływa na to, że po prostu nie rozumie ono skomplikowanych poleceń czy trudno mu je wyłapać w hałasie codzienności – w tłumie klasy, w domu przy włączonym telewizorze, w zatłoczonym sklepie. Są ćwiczenia, które pomagają łagodzić te zaburzenia.
• Jeśli dziecko nie przesypia nocy, to może to wynikać ze zwykłej alergii, która powoduje problemy skórne czy trawienne. Ale może to też być element nadwrażliwości na bodźce, nadaktywności układu nerwowego. Jeśli w dodatku malucha drażnią wszystkie metki, narzeka na szorstkość ubrań czy zaczyna jeść wybiórczo, to może czas zrobić diagnozę integracji sensorycznej? Jeśli tu wyjdą zaburzenia, to niech Was to nie usypia, bo z zaburzeniami sensoryki często wiąże się też nieneurotypowość, neuroróżnorodność – użyję tych słów, może niesłusznie, ale wyrażenie „spektrum autyzmu” przeraża jeszcze zbyt wielu ludzi i wiąże się z wieloma stereotypami, które zniechęcają do diagnozy.
• Jeśli dziecko długo nie mówi, źle wypowiada głoski, jąka się – idźcie do logopedy. Przedszkole i szkoła mają obowiązek zatrudnienia logopedy, jeśli wynika to z orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego. W wielu przedszkolach i szkołach logopeda jest zatrudniony na stałe i pracuje z dziećmi niemającymi orzeczeń, ale warto się dowiedzieć, jak wyglądają zajęcia i w jakim zakresie godzinowym się odbywają. Tak czy inaczej, to najczęściej my, rodzice, musimy tego przypilnować. Jeśli nie wiecie, jak się za to zabrać, pierwsze kroki skierujcie znów do pedagoga szkolnego.
Po trzecie, spotkajcie się z pedagogiem. Każda szkoła ma przypisaną publiczną poradnię pedagogiczną, która powinna prowadzić darmowe zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju. Są też oczywiście poradnie prywatne, mające bardzo dużo zajęć z nauki czytania, terapii ręki, logopedii, przetwarzanie słuchowego, koncentracji. Nie ma co czekać! Im szybciej zadziałamy, tym szybciej pomożemy dziecku. I sobie.
Po czwarte, zróbcie odpowiednie badania psychologiczno-pedagogiczne. Być może dziecko ma problemy ze wzrokiem, słuchem, przetwarzaniem słuchowym, zaburzenia koncentracji, zaburzenia integracji sensorycznej czy inne zaburzenia rozwojowe, które – choć ich nazwy dla wielu brzmią strasznie – są w stanie wyjaśnić problemy z nauką i wskazać drogę pomocy. Nie bójcie się stygmatyzacji! Tu chodzi o Wasze dziecko! Diagnoza dysleksji rozwojowej to nie tragedia. Jest wiele dowodów na to, że dyslektycy czy osoby nieneurotypowe są potrzebni społeczeństwu, bo myślą nieszablonowo. To właśnie oni często są wynalazcami, odkrywcami, bo potrafią podejść do problemu inaczej, zauważyć coś, czego inni nie dostrzegą. Ile znacie historii ludzi słabo się uczących w szkole i skreślanych na różnych etapach edukacji, którzy później dokonują wielkich rzeczy lub spełniają się zawodowo w jakiejś niszy?
Po piąte, postarajcie się o opiekę psychologiczną. Problemy z nauką skutkują niską samooceną, ucieczkami w używki, depresją. Często dziecko myśli, że skoro inni uważają je za głupsze, a ono nie ma nad tym kontroli, to wyróżni się złym zachowaniem, szokującym słownictwem czy wyglądem. To próba przejęcia kontroli nad własnym życiem. Czasem psycholog nie wystarczy i trzeba postarać się o wizytę u psychiatry. Coraz więcej osób podejmuje leczenie farmakologiczne – zaufajcie lekarzowi, czasem nie ma innego wyjścia. Próby samobójcze, samookaleczenia, przemoc rówieśnicza to problemy na które nie możemy przymykać oczu. I znowu podkreślam – to nie jest niczyja wina. Depresja to choroba, która może się trafić każdemu z nas tak samo jak grypa. Podobnie jak zaburzenia odżywiania typu anoreksja czy bulimia. Nie mamy na to wpływu i nie możemy tego bagatelizować. To nie dzieje się dlatego, że syn za dużo siedzi przed komputerem albo córka „naoglądała się głupot” i chce wyglądać jak modelka. To choroba. Poważna i często śmiertelna.
Nie jestem specjalistką od pedagogiki, powyżej spisałam tylko swoje przemyślenia. Oparte są jednak na doświadczeniu i współpracy przy wielu publikacjach z zakresu pedagogiki.
Polecam m.in.:
książki Wydawnictwo Dobra Literatura – Wszystkie dzieci są zdolne, Efektywna szkoła, Zaburzenia u dzieci i młodzieży, Uczyć (się) z pasją, Budząca się szkoła, Neuroedukacja, Kompetencje bez tajemnic, Szkoła neuronów, Unikat, Wypalone dzieci
Publikacje ośrodka doskonalenia nauczycieli Sensor i publikacje Małgorzaty Taraszkiewicz (W szkole wcale nie chodzi o szkołę)
W Tomaszowie Lubelskim Terapia Logopedyczno-Pedagogiczna naszej autorki Justyny Kudyby
W Lublinie: Niepubliczna Poradnia Psychologiczno - Pedagogiczna Trampolina
abecadło Anny Prokopiak
Zachęcam do dzielenia się Waszymi spostrzeżeniami na temat diagnozy problemów z nauką. Jeśli macie uwagi do postu, są w nim jakieś błędy czy nieścisłości, piszcie, będę poprawiać. A może coś trzeba dodać?