Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz Misjonarze z Dywanowa. Polski Szwejk na misji w Iraku, choć wiele osób mówi, że Czesi mają Szwejka, a my Polacy mamy swojego szer. Leńczyka =D Jest tego sporo.

Władysław Zdanowicz – „Misjonarze z Dywanowa”, t. I–IV
Niedawno ukazał się trzeci tom powieści „Misjonarze z Dywanowa”. Jest to dobra okazja by naszym Czytelnikom zaprezentować zarówno jego, jak i poprzednie dwa tomy, z których pierwszy ukazał się już w 2007, a drugi w 2011 roku. Autorem jest urodzony i pracujący w Kwidzynie Władysław Zdanowicz, człowiek z natury nieśmiały, choć gadatliwy, który n

a co dzień prowadzi księgarnię internetową, a w czasie, gdy przezwycięży lenistwo, pisze kolejne powieści. Wydał już kilka książek, lecz jest to dopiero wierzchołek góry lodowej, którą tworzą pomysły na kolejne tytuły. Autor jest również człowiekiem łasym na pochwały, lecz tutaj nie rozdajemy ich za darmo – za to argumentem może być dobra książka. Zobaczmy czy „Misjonarze z Dywanowa” na nie zasługują. Mówiąc najbardziej zwięźle, seria opowiada o polskich żołnierzach na misji stabilizacyjnej w Iraku. Poznajemy ich jeszcze w Polce przed wylotem do tytułowego Dywanowa, czyli bazy w Diwaniji, a następnie jeździmy z nimi na patrole, uczestniczymy w starciach z rebeliantami i towarzyszymy im w codziennym życiu koszarowym. O ile na misji, która tak naprawdę jest wojną, istnieje coś takiego jak zwykle życie koszarowe. W ten sposób Autor zapełnił już ponad tysiąc dwieście stron, a to jeszcze nie koniec. Gdybyśmy mieli do czynienia z książką amerykańską, prawdopodobnie byłaby pełna akcji, strzelanin, bohaterskich czynów i najnowszego sprzętu wojskowego. Powinien być też romans i chociaż jeden dobry Irakijczyk. Na szczęście mamy do czynienia z książką polską. Tu jest zupełnie inaczej, a najkrótszym i najbardziej żołnierskim określeniem jej fabuły jest SNAFU, czyli w wolnym tłumaczeniu: sytuacja normalna, wszystko popieprzone. Mamy więc szeregowego Leńczyka, który na skutek nieudanych przekrętów wyższych stopniem i nieszczęśliwego zbiegu okoliczności trafia na misję stabilizacyjną (lub wojnę, jak chcą inni) do Iraku. A że szeregowy jest niezbyt bystry, dosyć prostolinijny i mówi szybciej niż myśli, staje się nieświadomym sprawcą wielu większych i mniejszych afer. Nie jest oczywiście sam, w wojsku chyba nikt nigdy nie jest sam. Na swej drodze spotyka wiele przedziwnych postaci dodających powieści kolorytu. Jest tu walczący z alkoholem służbista z Żandarmerii i różne grupki starające się na handlu tymże alkoholem zarobić. Są też wszystkowiedzący oficerowie, z których ogromną teoretyczną wiedzą i chęcią trzymania się procedur równać się może jedynie ich jeszcze większe ego. Wreszcie są stanowiący szkielet armii wszelkiej maści podoficerowie, wśród których znajdziemy tych porządnych walecznych i małych kombinatorów zadekowanych na tyłach bazy. Na szczycie są oczywiście wszechmocni generałowie, którzy chociaż na kartach powieści zbyt często się nie pojawiają, na akcję mają wpływ przemożny. Innymi słowy, na misji mamy do czynienia z przekrojem całej polskiej armii początku XXI wieku w rozmiarze przyciętym do możliwości finansowych państwa i rozmiarów bazy w Dywanowie. Nie może być jednak misji zagranicznej bez innych nacji. Główną rolę odgrywają tu oczywiście Irakijczycy, głównie ci źli, ale też i neutralni – szukający każdej okazji na zrobienie interesu. Dobrego spotkałem chyba tylko raz, ale za długo to on nie pożył. Poza tym spotkamy sztywnych, profesjonalnych i działających tylko według regulaminu Amerykanów, podobnych do nas Ukraińców i budzących grozę Mongołów. Wraz z naszymi „misjonarzami” jeździmy na patrole, uczestniczymy w codziennym życiu bazy, handlujemy alkoholem, załatwiamy drobne sprawy i romansiki, a przede wszystkim staramy się przeżyć. A sposobów na śmierć jest wiele: od zwykłej wymiany ognia z terrorystami przez strzał w plecy od wrogiego irackiego policjanta, improwizowany ładunek wybuchowy, miny po moździerzowy ostrzał bazy. Jednak jak zaznacza sam Autor i o czym możemy się sami przekonać, śledząc relacje z konfliktu, mimo że w książce są momenty dramatyczne, rzeczywistość była znacznie bardziej ponura. Tu na szczęście jednak Czytelnikowi serwuje się to wszystko okraszone potężną dawką humoru – przeważnie absurdalnego. Składają się na niego bitwy na słowa z przełożonymi i kolegami oraz komedia pomyłek ze słynnym już w środowisku Czytelników rajdem rowerowym na czele. Jest tego tak wiele, że nie sposób wszystkiego ogarnąć w jednej recenzji, ale zapewniam że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Mnie na przykład często główny bohater irytował głupio-mądrym sposobem bycia, ale pozostałe elementy powieści z nawiązką mi to zrekompensowały. Jednak „Misjonarze z Dywanowa” to nie tylko zabawna powieść osadzona w realiach polskiej misji wojskowej w Iraku. Na drugim poziomie Czytelnik dostaje dużą dawkę fachowych informacji na temat uzbrojenia i taktyki oraz prawdziwy obraz Wojska Polskiego początku XXI wieku. A wojsko (oraz inne instytucje państwowe) to mimo niewątpliwych sukcesów odniesionych podczas modernizacji nadal boryka się z wieloma bolączkami. Nadmierne podporządkowanie dowódców politykom, nadmierna rola ordynariatu polowego, biurokracja, złe prawo, bierność, tumiwisizm, ogólny niski poziom generalicji, kurczowe trzymanie się nieżyciowych przepisów, brak elastyczności, niezrozumienie współczesnego pola walki, złe wydatkowanie skromnych funduszy, wazeliniarstwo wobec przełożonych, egoizm czy słabe wyszkolenie. Oczywiście, nie dotyczy to całej armii, ale nie da się ukryć, że są w wojsku ludzie – wielu – którym powyższe cechy można przypisać. Nie wiem, czy takie było zamierzenie Autora, ale odnalazłem tam też aluzje do prawdziwych wydarzeń z naszych misji w Iraku i Afganistanie, jak obrona ratusza w Karbali czy odnosząca się do Nangar Khel aluzja o prokuratorskie śledztwo i oskarżenie w przypadku nieuzasadnionego – według siedzących w Warszawie biurokratów – użycia broni. Zdecydowanie, te książki to nie tylko porcja bezmyślnej rozrywki – o ile można tak powiedzieć o jakiejkolwiek książce. Od wydania pierwszego tomu minęło tyle czasu, że ukazał się nawet w innej formie od dwóch nowszych. Chociaż część druga i trzecia mają ładniejsze okładki, mnie bardziej podobał się tom pierwszy. Jest to oczywiście tylko moje subiektywne odczucie, z którym nikt nie musi się zgadzać i które z pewnością nie wpływa na ogólną ocenę książki czy jej merytoryczną zawartość, ale po prostu wolę książki na białym papierze i z większą czcionką. Można by mieć także kilka uwag do korekty, ale jak na taką ilość tekstu, nie jest źle. Skoro jesteśmy już przy kwestiach technicznych warto wspomnieć, że jeśli nie znajdziecie tych książek w księgarniach, możecie je zamówić bezpośrednio u Autora, od którego dostaniecie także dedykację. Istnieje także możliwość nabycie e-booka w różnych formatach. Więcej informacji znajdziecie na stronie wladyslaw-zdanowicz.pl. Seria „Misjonarze z Dywanowa” to zdecydowanie jedna z najlepszych współczesnych powieści osadzonych w klimatach wojskowych. Dla zainteresowanych tematyką jest to lektura obowiązkowa, ale myślę że powinna spodobać się wszystkim, którzy może nie interesują się wojskiem, ale lubią czytać książki sensacyjne czy przygodowe. Ponadto oprócz rozrywki dostarcza wiedzy i zachęca do zastanowienia się nad paroma sprawami. A o jej klasie świadczy wiele pozytywnych wpisów od zawodowych żołnierzy, jakie znaleźć można w internecie. Ja z niecierpliwością czekam na tom czwarty.
=======
Trzeci tom właśnie skończyłem czytać. Powiem tak - według mnie fabularnie jest chyba najlepszy, intryga wciągająca, realizacja narracji - super, kontrapunkty świetnie osadzone, napięcia akcji w dobrych miejscach i dobrze rozwiązane. Ale żeby nie było Ci za słodko... trochę się męczyłem przy dialogach - nie wiem, czy nie było ich za dużo, choć może to tylko wrażenie z lektury na czytniku, gdzie ogarnia się wzrokiem mniejsze partie tekstu. Generalnie - artykuł Pana od Promocji jest w stu procentach zgodny z rzeczywistością i chyba nawet trochę zbyt powściągliwy w entuzjastycznych opiniach o utworze. Mnie wszystkie trzy części bardzo się podobają, trzecia - chyba najbardziej, ale to może dlatego, że jestem świeżo po
lekturze. Pozdrawiam serdecznie

Adres

Polska Ulica Łąkowa 21
Kwidzyn
82-500

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Władysław Zdanowicz umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Władysław Zdanowicz:

Udostępnij

Kategoria


Inne Kwidzyn firmy medialne

Pokaż Wszystkie