
10/02/2025
„W sierpniu tysiąc dziewięćset czternastego roku żył w Nowym Jorku młody człowiek nazwiskiem Nikołaj Tarabas. Tarabas był rosyjskim obywatelem. Był synem jednego z narodów, nad którymi naonczas panował jeszcze wielki car, a które dziś nazywamy «zachodnimi narodami kresowymi».
Tarabas był synem zamożnej rodziny. Studiował na politechnice petersburskiej. W trzecim półroczu studiów przyłączył się do grupy rewolucjonistów, mniej z szczerego przekonania, jak raczej folgując nieuświadomionej namiętności młodego serca. W pewien czas później grupa ta brała udział w zamachu bombowym na gubernatora Chersonu. Tarabas i jego towarzysze stanęli przed sądem. Kilku z nich zasądzono, innych zwolniono. Do uniewinnionych należał Tarabas. Ojciec wygnał go z domu. Wszelako obiecał mu wypłacić sumkę, na wypadek, gdyby zdecydował się wyjechać do Ameryki. Młody Tarabas porzucił dom rodzicielski, tak samo lekkomyślnie, jak dwa lata temu nierozważnie został rewolucjonistą. Poszedł za głosem dali, za ciekawością. Beztroski i silny, i pełen zaufania do «nowego życia».
Jednakowoż, już w dwa miesiące po przybyciu do dużego kamiennego miasta obudziła się w nim tęsknota za rodzinnym krajem. […] Tęsknił za delikatnym, niebieskim oparem ojcowskich pól, za zamarzłymi skibami w zimie, za nieustannym, zwycięskim śpiewem skowronków w lecie, za słodkim zapachem pieczonych kartofli na jesiennym ściernisku, za śpiewnym rechotem żab w bagnach i ostrym graniem świerszczy na łąkach. Tęsknotę za stroną rodzinną nosił ze sobą Nikołaj Tarabas w sercu. Nienawidził Nowego Jorku, wysokich domów, szerokich ulic i w ogóle wszystkiego, co było kamieniem. A Nowy Jork był kamiennym miastem.
Kilka miesięcy po przybyciu poznał Katarzynę, dziewczynę z Niżnego Nowogrodu. Była kelnerką w barze. Tarabas kochał ją jak swój stracony rodzinny kraj. Mógł z nią rozmawiać, mógł ją kochać, smakować i wąchać. Przypominała mu ojcowskie pola, rodzime niebo, słodki zapach pieczonych kartofli na jesiennym ściernisku. Katarzyna nie pochodziła wprawdzie z jego okolicy, lecz on rozumiał jej mowę, a ona pojmowała jego kaprysy i czyniła im zadość. Uśmierzała i potęgowała zarazem jego tęsknotę, śpiewała pieśni, których i on uczył się w ojczyźnie, i znała ludzi tego samego gatunku, jakich i on znał”.
⠀
➡ Książkę przetłumaczył Izydor Berman