17/07/2017
Z SZOPIENIC DO CZĘSTOCHOWY
W dniach od 25 do 29 czerwca już po raz XVII odbyła się piesza pielgrzymka z Szopienic do Częstochowy. W liczbie 20 osób pod przewodnictwem ks. Grzegorza Bracika wyruszyliśmy po pierwszej niedzielnej mszy świętej, pełni optymizmu i pozytywnego nastawienia. Oderwaliśmy się od naszych zwykłych zajęć i obowiązków. Zostawiliśmy codzienne troski i zabieganie, zamieniając to na trud, ale i przyjemność wędrowania szlakami Jury Krakowsko – Częstochowskiej przez lasy, łąki, wsie i miasteczka. Był czas na skupienie i śmiech, modlitwę i śpiew, na rozmowy – te całkiem zwyczajne, jak i na poważne życiowe tematy. Było wiele wspomnień dotyczących minionych pielgrzymek, ich uczestników i prowadzących je kapłanów.
Grupa dość zróżnicowana wiekowo na czas pielgrzymki stała się jedną wspólnotą pokonującą dzielnie kolejne kilometry. Niektórzy podążali wydawało się jakby niesieni jakimiś nadzwyczajnymi siłami, inni z większym trudem stawiający kroki, zmagający się z różnymi słabościami. Jednakże wszyscy mieliśmy jasno wyznaczony cel, do którego niestrudzenie zmierzaliśmy: dotarcie na jasna Górę.
Po trudach codziennego pielgrzymowania bardzo przyjemnie i owocnie spędzaliśmy wieczory w miejscach noclegowych. Pierwszego dnia w Bobolicach w podcieniach drewnianej altany wyśpiewaliśmy większość piosenek z naszego pielgrzymkowego śpiewnika. Drugiego dnia w Złotym Potoku mieliśmy możliwość obejrzeć film pt. „Bóg w Krakowie”. Trzeciego dnia w Olsztynie w kaplicy Sióstr Honoratek spotkaliśmy się na adoracji Najświętszego Sakramentu. Mogliśmy bez żadnych oporów wypowiadać nasze podziękowania, prośby i intencje, które ze sobą nieśliśmy. Czwartego dnia, już u celu naszej wyprawy wzięliśmy udział w apelu jasnogórskim prowadzonym w języku węgierskim ze względu na liczną grupę pielgrzymów z Węgier. Ostatni dzień naszej pielgrzymki to pobyt w Częstochowie, a więc przede wszystkim udział we mszy świętej w kaplicy Cudownego Obrazu oraz droga krzyżowa na wałach jasnogórskich.
Warto nadmienić, że tematyka homilii w poszczególne dni dotyczyła potrzeby posiadania domu, ale i czasem potrzeby jego opuszczenia na wzór Abrahama i podążania za Bożym wezwaniem w nieznane. Bardzo dobitnie odnosiło się to do naszej sytuacji. Pielgrzymka bowiem oznacza zostawienie wygód i poniekąd pójście w nieznane. Pielgrzymka co roku niby taka sama, podobnie zaplanowana, a jednak każdorazowo inna, inaczej przeżywana, dostarczająca nowych przeżyć i doświadczeń. Warto zatem podjąć wyzwanie i wybrać się w drogę. Trochę szkoda i żal, że bardzo nieliczni wśród szopienickich pielgrzymów są młodzi ludzie…
Lucyna Krzywoń tekst
Arkadiusz Wątor - foto
P.S. Artykuł ukaże się w sierpniowym Roździeniu.