20/11/2024
Ciekawostka historyczna🙂
Kiedy sowieckie czołgi wkroczyły do Budapesztu role Polaków i Węgrów się odwróciły. Teraz z kolei Polacy mieli okazję, by wyrazić swoją solidarność z narodem węgierskim. W ciągu następnych tygodni pomoc niesiona „węgierskim bratankom” przybrała niespotykaną skalę.
Prasa polska nagłośniła 27 października radiowe wezwanie Węgierskiego Czerwonego Krzyża proszącego o dostarczenie krwi dla ofiar budapesztańskich wydarzeń. „Potrzeba krew, plazma, lekarstwa i środki opatrunkowe” – brzmiał apel Węgierskiego Czerwonego Krzyża. Odzew był olbrzymi, a jako honorowi dawcy krwi zgłaszali się przede wszystkim ludzie młodzi. Ogromna była tu rola Polskiego Czerwonego Krzyża – zbierał datki pieniężne, dary, organizował transporty, nawoływał do oddawania krwi.
Jak wspomina Andrzej Bratkowski, w 1956 roku student Politechniki Krakowskiej, uczestnik konwoju humanitarnego na Węgry pod znakiem Czerwonego Krzyża „ W Polsce setki i tysiące osób wpisywały się na honorową listę braterstwa krwi”. Uruchamiano dodatkowe punkty krwiodawstwa, nie było różnic ideologicznych i politycznych np. w Jeleniej Górze 28 października zebranie komitetu partyjnego rozpoczęło się dopiero po grupowym oddaniu krwi dla Węgrów. Zgłaszali się przeważnie ludzie młodzi, studenci, ale także starsi, kombatanci, którzy po raz pierwszy chcieli oddać krew. Wprowadzono 24 godzinny system pracy w punktach pobrań. W Polsce nie było wtedy jeszcze ruchu honorowego krwiodawstwa. Była to pierwsza tak masowa i spontaniczna akcja honorowego dawstwa krwi. Do 12 listopada w całym kraju zgłosiło się 11 196 honorowych krwiodawców. Akcja ta zapoczątkowała masowy ruch honorowego krwiodawstwa w Polskim Czerwonym Krzyżu.
Pod koniec października Węgierski Czerwony Krzyż zwrócił się z kolejnym apelem o żywność i szkło. Rozpoczęła się powszechna zbiórka darów dla Węgrów. Oprócz PCK angażowały się w nią także inne organizacje, zwłaszcza studenckie.
Pierwszy transport drogowy koordynowany przez Polski Czerwony Krzyż wyruszył z Warszawy 7 listopada 1956 roku. Były to trzy samochody ciężarowe „załadowane lekami, środkami opatrunkowymi i mlekiem w proszku, o łącznej wadze 12 ton”. W kilka dni później (10 listopada) wyruszył następny transport samochodowy, a zaraz potem przygotowywano jeszcze dwa mające zabrać około 95 ton żywności, 3 tony medykamentów i 1 tonę materiałów budowlanych (szyb i drutu). Trasa przewozowa przez Czechosłowację sprawdziła się i 12 listopada Zarząd Główny Polskiego Czerwonego Krzyża uzyskał z ambasady polskiej w Budapeszcie potwierdzenie o dotarciu tam pierwszego transportu samochodowego z lekami i żywnością. Ogółem w dniach 7—14 listopada dzięki tej formie transportu dostarczono ludności węgierskiej 14 ton leków i środków opatrunkowych, 4 tony mleka w proszku, 77,5 tony mąki, 2 tony bekonów, 500 kg musu jabłkowego, 500 kg cukru, 700 kg szkła okiennego, kitu i drutu. Transporty z Polski oceniane były przez Węgrów jako „inteligentnie” przygotowane – szkło okienne wysyłane było w transportach z kitem i drutem czyli gotowe do wykorzystania.
W kolejnych dniach transporty samochodowe i kolejowe miały przewieźć na Węgry m.in. 25 zestawów szpitalnych wartości ok. 5 mln złotych, 300 ton żywności wartości 3 mln złotych, 2 tys. białych koców wełnianych ogólnej wartości ok. 600 tys. złotych i inne artykuły.
Trzecią drogą przekazywania pomocy ludności węgierskiej były transporty kolejowe. W listopadzie Polski Czerwony Krzyż korzystał z nich bardzo często, wysyłając niemal codziennie po kilka wagonów leków i żywności. W sumie do 30 listopada przesłano w ten sposób ponad 312 ton towarów, w tym m.in. 139 ton mąki, 100 ton różnej żywności, 28 ton cementu i 9 ton szkła.
Wartość wysłanych leków, żywności i innych artykułów z Polski wynosiła w przeliczeniu na dolary ponad 2 mln. Na drugim miejscu w akcji niesienia pomocy ludności węgierskiej znalazły się Stany Zjednoczone, których wartość pomocy wyszacowano na 1 mln dolarów. Wszystko to było efektem olbrzymiej ofiarności społeczeństwa. Jej skala przerastała niejednokrotnie najśmielsze oczekiwania, i tak np. w jednym z opublikowanych w listopadzie tekstów prasowych wskazywano, że w ciągu zaledwie dwóch dni suma dobrowolnych ofiar pieniężnych przekazywanych za pośrednictwem PCK powiększyła się o blisko 700 tys. złotych. Do 14 listopada kwota zdeponowana na koncie bankowym PCK osiągnęła 18 828 tys. złotych, a pod koniec grudnia przekroczyła 28 mln złotych.
Nad rozdysponowaniem polskich darów na Węgrzech czuwała dr Stefania Seniow, która przebywała na Węgrzech jako przedstawiciel Zarządu Głównego PCK.
Na podkreślenie zasługuje jednak fakt, że pomoc dla Węgrów była dla powojennej Polski ogromnym wyzwaniem społecznym i materialnym, aby zorganizować pomoc wartą miliony złotych.