25/09/2024
WYBORCZA KLĘSKA JEZUSA BYŁA NIEUKNIONA
Wielokrotnie słyszy się, że dzień głosowania jest świętem demokracji. Głosowania z reguły przypadają w niedzielę. Dla nas - chrześcijan, katolików - niedziela jest przede wszystkim świętem, w którym celebrujemy Zmartwychwstanie Jezusa i Jego zwycięstwo nad śmiercią. To cotygodniowa pamiątka Niedzieli Zmartwychwstania. Nim jednak przyszedł wielkanocny poranek, mieliśmy Wielki Piątek, który - po ludzku - w demokratycznym świecie moglibyśmy uznać za porażkę Jezusa. Wówczas większość "głosujących" opowiedziała się za zgładzeniem Jezusa. Jesteśmy po wyborczym maratonie wyborów parlamentarnych, samorządowych i europejskich. To dobry czas na zastanowienie się, czy Jezus w demokratycznym świecie mógłby odnieść zwycięstwo.
To może być dobra okazja, żeby spojrzeć na sprawę Jezusa pod kątem zachowań typowych dla świata życia społecznego i ludzkich wyborów.
Od "sukcesu" Niedzieli Palmowej do wielkopiątkowej "porażki"
Niedziela Palmowa jest dniem ludzkiego sukcesu Jezusa. Jest witany w Jerozolimie niczym wódz, zwycięzca. Ostatecznie wiemy, że Jezus podczas zarządzonego demokratycznego głosowania przez Piłata przegrał. "Wyborcy" w Wielki Piątek pod okiem Poncjusza Piłata, który te swoiste głosowanie przeprowadził, mając do wyboru osobę Jezusa i zbrodniarza Barabasza, wybrali właśnie tego drugiego. Zadajmy sobie pytanie, czy z punktu widzenia czysto ludzkiego można było tego uniknąć? Z pewnością tak. Ale z całą pewnością Jezus, chcąc wygrać takie ludzkie głosowanie, musiałby zdecydowanie zmienić swoją "kampanię wyborczą". Przede wszystkim należałoby złagodzić "kampanijne tony", zaprzestać głoszenia radykalnych haseł, czy w końcu starać się mówić to, czego akurat ludzie chcą.
Program Jezusa nie należał do łatwych
Powiedzmy sobie wprost, że "program" Jezusa do łatwych nie należał i daleki był od populizmu. Weźmy chociażby wypowiedzi z Ewangelii wg św. Łukasza: "Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu" (Łk 12, 51-53). Jezus nie zapowiada więc kraju płynącego mlekiem i miodem, jak robi niejeden populista czy wracając na grunt biblijny fałszywy prorok. Dalej Jezus mówi, że jeśli się nie zawrócicie - zginiecie (Łk 13, 3). Nie jest sympatycznym otrzymywanie tego typu wskazówek, prawda? Kwestia życia dostatniego i w dobrobycie również odbiega od wyobrażeń zwykłych ludzi. Jezus wskazuje bowiem: "nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem" (Łk 14, 33) czy w innym miejscu: "Żaden sługa nie może dwóm panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie" (Łk 16, 13). W tym miejscu zatrzymam się na chwilę, bo zauważyłem, że to co w tym miejscu mówi Pismo, a co w mądrości ludowej często jest nazywane postawą "Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek" jest aż nadto widoczna w naszym codziennym świecie. Nauka Kościoła w kwestii aborcji czy kary śmierci chociażby jest jasna i klarowna, mająca swoje oparcie w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła. Tymczasem są osoby uważające się za katolików i przyjmujące Komunię Świętą, a jednocześnie należące do partii czy startujące z list partii, w których programie jest legalizacja aborcji. Jak nazwać taką postawę jak właśnie przeciwstawną wezwaniu Jezusa - Nie możecie służyć Bogu i mamonie, gdzie Bogiem jest nauczanie Kościoła zgodnie z Jego wolą i naukami Jezusa o nienaruszalności życia ludzkiego niezależnie od stadium, w jakim się ono znajduje, a mamoną są korzyści polityczne związane z głoszeniem postaw proaborcyjncyh.
Program Jezusa w kwestii dawania przykładu, chociażby i w kwestii aborcji, nie wydaje się być łatwy do spełnienia choćby i w innym fragmencie Pisma: "Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem do grzechu jednego z tych małych" (Łk 17, 1-2).
Jezus był daleki od chęci przypodobania się innym
Również niektóre zachowania Jezusa wywoływały wzburzenie, co zresztą stało się przyczyną jego problemów. Wielokrotnie bowiem ujawniał obłudę faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Ewangelia niejednokrotnie wspomina, iż wystawiali oni Jezusa na próbę i planowali od dawna zgładzenie Jezusa. W tym celu przeprowadzali zresztą wiele prowokacji, o których wspominają ewangeliści. Jezus w sprawach wiary jest radykalny. Gdy wchodzi do Świątyni Jerozolimskiej wyrzuca z niej z gniewem handlarzy. Zarzuca tym, którzy dopuścili do tego, że zamienili dom modlitwy w jaskinię zbójców.
Usłyszałem pewnego razu od pewnego wierzącego człowieka, że osoby piętnujące takie faryzejskie zachowania mają rację, ale dla tzw. świętego spokoju i źle pojmowanego pokoju ogólnoludzkiego warto odpuścić. Wtedy z charakterystycznym dla Jezusa radykalizmem, bo jest to człowiek, odparłem: "Jak myślisz? Gdyby jeden z Apostołów idących z Jezusem powiedział mu - Mistrzu, może chociaż przed Świętem Paschy dałbyś spokój faryzeuszom. Wiem, że są obłudni, ale po co się kłócić?" Myślę, że Jezus nie byłby zadowolony. Zresztą Jezus doskonale nam pokazuje, jacy mamy być: "Niech wasza mowa będzie: Tak - tak; nie - nie." (Mt 5, 37).
Wielkopiątkowe głosowanie. Być za Jezusem czy z większością?
Wróćmy więc do głosowania, które miało miejsce w Wielki Piątek. Piłat daje Żydom wybór: Kogo chcą uwolnić, kogo chcą ukrzyżować. Wskazuje im: "Jeśli chcecie, uwolnię wam Króla Żydowskiego. Wiedział bowiem, że arcykapłani podburzyli tłum. Lecz arcykapłani podburzyli tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza. Piłat ponownie ich zapytał: Cóż więc mam uczynić z tym, którego nazywacie Królem Żydowskim? Odpowiedzieli mu krzykiem: Ukrzyżuj Go". (Mk, 15, 9-13). Tak oto następuje wyrok śmierci w wyniku żądania głosujących. Inna rzecz jest taka, że zwolennicy Jezusa i apostołowie zostali skutecznie zastraszeni przez faryzeuszów i nie wzięli udziału w tym swoistym głosowaniu przed Piłatem. Ukrywali się i bali się afiszować swoich poglądów. Jednym z nich był św. Piotr, który - zgodnie z zapowiedzią Jezusa - zaparł się Go nim kogut trzeci raz zapiał.
Piłat zaś zachowuje się niczym zawodowy polityk. Jak wskazuje nam św. Marek: "Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie" (Mk 15, 15, 15). Czym się kierował Piłat? Według własnego sumienia, wiedział, że Jezus jest niewinny, ale poszedł za wolą ludu. Porażka Jezusa w wyniku takiej nagonki i socjotechniki faryzeuszów przy jednoczesnym radykalizmie Jezusa i zastraszeniem Jego zwolenników była więc nieunikniona.
Refleksja jak zawsze przychodzi jednak, gdy emocje opadają i widać, jakie są prawdziwe skutki naszych wyborów. Jak wskazuje św. Łukasz, po śmierci Jezusa na krzyżu "Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu i mówił: Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy. Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, wracały, bijąc się w piersi." (Łk 23, 47-48).
Kościół nie jest miejscem do ulegania żądaniom tłumu
Kończąc, należy więc wskazać, że moim zdaniem Kościół Katolicki czeka upadek, jeśli będzie taki, jaki chce świat czy tzw. demokratyczna większość. Demokracja w historii Kościoła doprowadziła do ukrzyżowania. Tak samo będzie, jeśli socjotechnika zakróluje w Kościele. Kościół jeśli chce być autentyczny, musi być radykalny w sensie ewangelicznym. Musi być jak Jezus i mówić: tak - tak, nie - nie. Jezus nigdy nie usprawiedliwiał grzechu, usprawiedliwiał człowieka. Kościół nie może więc relatywizować grzechu. To droga do przepaści. My zaś jako katolicy powinniśmy pamiętać, że nie możemy milczeć, nie możemy wstydzić się Jezusa i katolickiej nauki, gdyż wielkopiątkowe ukrzyżowania w drodze demokratycznych wyborów będą się wciąż dokonywały a to w wyniku rugowania religii ze szkół, a to legalizacją zabijania nienarodzonych czy akceptacji czynów sprzecznych z naturą.
Daniel Domoradzki