15/01/2025
Pozostając w temacie „Malarii”. Samuel L. Jackson grając w niej miał 42 lata (zdjęcia realizowano w 1990 roku). W kinie debiutował w 1972 roku. Jedyne czego przez lata wycierania się na trzecich filmowych planach się dorobił, to uzależnienie od heroiny. Nikt, nawet jego kumpel Spike Lee, nie chciał powierzyć mu dużej roli. Zawsze kończyło się na epizodach.
W okolicach 1988 roku czterdziestoletni Jackson kolejny raz przedawkował. Tym razem w domu. Nieprzytomnego tatę znalazła córka. Dzięki temu Jackson w końcu zdecydował się pójść na odwyk. Po wyjściu z kliniki Lee dał mu rolę Gatora w "Malarii". Dostanie za nią na festiwalu w Cannes nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego.
Trzy lata później do kin trafi „Pulp Fiction”. Tarantino rolę Julesa Winnfielda napisał specjalnie dla Jacksona. W chwili premiery Samuel miał 46 lat. W tym roku skończy 77 lat. Do dziś filmu z jego udziałem zarobiły ponad 27 miliardów dolarów. Nieźle jak na faceta, który miał nie dożyć pięćdziesiątki.
Na zdjęciu z Halle Berry, która w "Malarii" wcieliła się w jego partnerkę, narkomankę.