27/08/2024
ZWIĘDŁY LIŚCIE I WACHLARZ Z PIÓR STRUSICH... Recenzja
► ► ► UWAGA, UWAGA! – KONKURS CZYTELNICZY ◄ ◄ ◄
STANISŁAW BUBIN
Kiedy mówimy o wachlarzach, najczęściej używamy czasu przeszłego. Ich epoka zakończyła się, jak zgodnie uznają historycy sztuki, na początku dwudziestego wieku, a dokładniej – po pierwszej wojnie światowej. Zmieniło się społeczeństwo, toteż moda, szczególnie kobieca, uległa zmianie. Sztywna etykieta wyższych sfer rozluźniła się, a wachlarze stały się pospolitymi, nieistotnymi przedmiotami. Zainteresowanie wachlarzami zupełnie zmalało. W naszym wieku wachlarze wracają do łask głównie z powodu zmian klimatycznych i nękających nas upałów, ale na wielki renesans tych przedmiotów nie ma co liczyć, ich chwała minęła.
Wspominam o tym dlatego, że ukazała się właśnie publikacja Joanny Jurgały-Jureczki „Kossakowie. Wachlarz”, będąca kontynuacją wątków i tematów podjętych w jej wcześniejszych książkach „Kossakowie. Biały mazur” i „Kossakowie. Tango”. Od czasów starożytnych wachlarze były używane do ochłody, odpędzania owadów, ochrony przed słońcem czy rozniecania ognia. W starożytnym Egipcie paradne wachlarze, używane przez faraonów i kapłanów, były atrybutami władzy i dostojeństwa. Zwiewne piękno wachlarzy Zachodu i Wschodu, wykonywanych od tysięcy lat różnymi technikami – malowanych na papierze, rzeźbionych w kości słoniowej, haftowanych, robionych z koronki, drewna, liści bądź piór – od dawna zachwyca znawców sztuki. Autorka nie sięga jednak do tak odległej przeszłości. Chodzi jej o wachlarze zaliczane do akcesoriów damskiej mody – ciekawe z punktu widzenia historii sztuki czy historii obyczajów, a zwłaszcza w kontekście rodu Kossaków. „Wachlarz był jednym z najważniejszych atrybutów kobiety, symbolem wdzięku, kokieterii, wyrafinowania, subtelnej gry towarzyskiej i narzędziem ars amandi” – stwierdziła pisarka. „Moda na wachlarze doprowadziła nawet do powstania sekretnego języka, tajemnej mowy gestów i znaków, które trzeba było i umiejętnie przekazywać, i odczytywać” – dodała Joanna Jurgała-Jureczka. Dowiadujemy się więc, że szeroko otwarty wachlarz był zaproszeniem, trzymany w złączonych dłoniach – przeprosinami. Jeśli dama wachlowała się powoli, sygnalizowała, że jest mężatką, jeśli bardzo szybko – była zaręczona. Skierowanie zamkniętego wachlarza w stronę mężczyzny zawierało pytanie, czy ją kocha. Umieszczenie go przy lewym uchu – „mam ochotę się ciebie pozbyć”. Również przesuwanie wachlarza po oczach z lekko zawstydzoną miną oznaczało „przepraszam”.
Na fotografiach i portretach rodziny Kossaków wachlarze pojawiały się dosyć często. Gest wachlarzem, oznaczający „Kochasz mnie?”, wykonuje na portrecie pędzla Wojciecha Kossaka słynna przedwojenna tancerka Rita Sacchetto. „W Krakowie zapamiętano jej taniec hiszpański z upiętą wysoko na głowie czarną koronką i czarnym wachlarzem w dłoni” – napisała autorka. Tomik wierszy „Wachlarz” Maria Pawlikowska-Jasnorzewska dedykowała ojcu, malarzowi Wojciechowi Kossakowi. Z kolei artysta podarował Zofii Hoesickowej, kochance, jak szeptano po krakowskich domach, wachlarz, na którym wymalował prowokacyjnie miłosny trójkąt – scenę z parkiem w tle, Kolombiną siedzącą na balustradzie w objęciach Arlekina i spozierającym na nich zazdrosnym okiem Pierrotem, którym mógł być mąż Zofii, Ferdynand Hoesick.
W 1934 roku, wspomina autorka, Wojciech Kossak, namalował portret córki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej – z ozdobnym wachlarzem z kości słoniowej w dłoniach i w kapeluszu z czarną tiulową kokardą zawiązaną pod szyją. Żonie Wojciecha, Marii z domu Kisielnickiej, portret absolutnie nie przypadł do gustu, zawiesiła go w domu z dala od oczu gości, bo uznała, że córka wygląda na nim jak kokota. Siostra Marii, Magdalena Samozwaniec, stwierdziła później, że to był strój teatralny z „Warszawianki” Wyspiańskiego, inni powiadali, że kostium karnawałowy, ale mniejsza o to – najważniejsze, że wachlarz istniał naprawdę, był rodzinną pamiątką. Takich ozdobnych przedmiotów w domu artysty było więcej – na innym wachlarzu Wojciech Kossak namalował kiedyś scenę z zaręczyn swoich i brata bliźniaka, Tadeusza. Ale najwięcej emocji budził ów wachlarz z portretu Lilki (Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej), o którym powiadano, że jest przeklęty, bo kto go dotknął – doznawał nieszczęścia.
Podobnych barwnych opowieści z domów Wojciecha i Tadeusza Kossaków, Marylki i Andzi, Lilki i Madzi, krewnych, znajomych, przyjaciół i kochanków jest w książce dużo więcej, choć nie jest to dzieło duże pod względem objętości. Autorka nie skupiła się jedynie na wachlarzach, choć były to czasy, w których, jak powiadano, kobieta bez wachlarza była niczym mężczyzna bez szpady albo pistoletu. Na salonach wszędzie było słychać szept wachlarzy, szum wachlarzy i kłótnie wachlarzy. Poprzez te rekwizyty można powiedzieć o ludziach dużo, lecz przecież nie wszystko. Joanna Jurgała-Jureczka wybrała inną konwencję – stworzyła powieść o tym, jak w obecnych czasach, w ostatnich latach, reżyser Marek Stański i jego współpracownicy zbierają materiały do filmu o rodzinie Kossaków. Ich atutem jest znajomość z Nathalii Rousset z Francji, bizneswoman, prawdopodobną potomkinią nieślubnego dziecka Wojciecha Kossaka. W serii szkiców dowiadujemy się o romansach, kłótniach, powrotach i rozstaniach, zdradach, miłostkach dotyczących zarówno postaci historycznych, przedstawicieli słynnego rodu, jak i współczesnych bohaterów. Czy obfitość zebranych materiałów pozwoli twórcom, artystom i producentom, nakręcić doskonały film? Często mówimy, że czyjeś życie to gotowy scenariusz, a bez wątpienia historia Kossaków kwalifikuje się do świetnego filmu historyczno-obyczajowego, tyle w niej było ciekawych i emocjonujących wydarzeń. Oczywiście z tego bogactwa trzeba coś wybrać, na coś się zdecydować, z czegoś zrezygnować. Powieść ma konwencję otwartą, nie kończy się efektownym finałem, bo wiele wątków znalazło się w zawieszeniu. Ale to jest jej uroda, jej wdzięk, autorka zostawiła nam pole do domysłów, do refleksji, o czym jeszcze chcielibyśmy się dowiedzieć, co taki film powinien zawierać. Joanna Jurgała-Jureczka poświęciła na swoje badania mnóstwo czasu, wszystkie fakty podane w kolejnych miniaturach są prawdziwe, znajdują potwierdzenie w dokumentach, listach, notatkach, zapiskach, w obrazach i archiwalnych fotografiach. Ja, gdyby mnie ktoś zapytał o zdanie, chciałbym poznać do końca losy córki Magdaleny Samozwaniec. Albo ostatnie angielskie lata Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Albo pragnąłbym dowiedzieć się, kto i dlaczego zdradził gestapowcom nazwisko Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej... Morze ludzkich namiętności związanych z Kossakami jest niewyczerpane, sądzę więc, że autorka, wybitna „kossakolożka”, będzie miała jeszcze co badać i o czym pisać. Czekamy na następne książki z nowymi odkryciami.
Najnowsza książka Joanny Jurgały-Jureczki ukazała się 20 sierpnia 2024 nakładem Zysk i S-ka Wydawnictwa w Poznaniu. Powieść dokumentalna przywołuje mało znane lub zupełnie wcześniej nieznane fakty z życia zasłużonej dla polskiej kultury rodziny malarzy i literatek. W „Wachlarzu” pojawiają się między innymi Wojciech i Maria Kossakowie, Lilka (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska) i jej siostra Magdalena (Samozwaniec), tym razem nie tylko w roli satyryczki, ale także matki Reksi (Teresy Starzewskiej), której wojenne i powojenne dzieje dotąd owiane były aurą tajemniczości. Powieść odpowiada również na pytania o losy modelki i przyjaciółki Wojciecha Kossaka, Zofii z Lewentalów Hoesickowej i jej rodziny. Polecam!
PS. Tytuł recenzji pochodzi z fragmentu wiersza „Zgubiony tancerz” Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, z tomu „Dancing” (1927). Autorka omawianej tutaj książki o Kossakach uczyniła z niego motto do „Wachlarza”: „Zwiędły liście i wachlarz z piór strusich / czas ucieka jak chmura szarańczy / wszystko kończy się wcześniej niż musi / gra muzyka, lecz nie ma z kim tańczyć”.
***
O autorce: JOANNA JURGAŁA-JURECZKA (na zdjęciu z wachlarzem w czasie podróży promocyjnej) mieszka na Śląsku Cieszyńskim, w Kończycach Wielkich w gminie Hażlach. Jest żoną Krzysztofa, mamą Michała, Marcina i Magdaleny. Zdobywanie humanistycznego wykształcenia zaczęła od cieszyńskiego liceum im. Mikołaja Kopernika, potem ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. W 1999 uzyskała stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Jej praca doktorska, napisana pod kierunkiem prof. zw. dr hab. Krystyny Heskiej-Kwaśniewicz, nosiła tytuł „Oswajanie „nieznanego kraju”. Śląsk w życiu i twórczości Zofii Kossak”. Pracowała jako polonistka w cieszyńskich szkołach średnich, była dziennikarką „Gościa Niedzielnego” i współpracowała z innymi redakcjami regionalnymi i ogólnopolskimi. Była też kierownikiem Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej w Górkach Wielkich koło Skoczowa i prowadziła badania nad biografią i twórczością Zofii Kossak, a także innych literatów związanych ze Śląskiem Cieszyńskim, między innymi Gustawa Morcinka. Wykładała literaturę chrześcijańską i regionalną, brała udział w sesjach naukowych, panelach dyskusyjnych, wygłaszała prelekcje, prowadziła spotkania z pisarzami. Współpracowała z autorami filmów dokumentalnych na temat Zofii Kossak. W 2018 otrzymała Śląską Nagrodę im. Juliusza Ligonia „za entuzjazm i konsekwencję wkładaną w promocję chrześcijańskich, patriotycznych i humanistycznych wartości w pisarstwie Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej”. Jest autorką licznych artykułów i książek, między innymi „Dzieło jej życia. Opowieść o Zofii Kossak”, „Zofii Kossak dom utracony i odnaleziony”, „Historie zwyczaje i nadzwyczajne, czyli znani literaci na Śląsku Cieszyńskim”, „Skrzat opowiada o beskidzkich skarbach”, „Gdzieś na końcu świata”, „Kobiety Kossaków”. W Zysk i S-ka Wydawnictwie autorka wydała „Siedem spódnic Alicji”, „Tajemnice prowincji”, „Kossakowie. Biały mazur”, „Kossakowie. Tango”, „Na gorącym uczynku”. Każdy, kto teraz kupi książkę „Kossakowie. Wachlarz” w sklepie internetowym https://sklep.zysk.com.pl/kossakowie-wachlarz.html otrzyma egzemplarz z autografem autorki.
***
Joanna Jurgała-Jureczka „Kossakowie. Wachlarz”. Zysk i S-ka Wydawnictwo (www.zysk.com.pl), Poznań 2024. Str. 224, oprawa miękka ze skrzydełkami. Premiera 20 sierpnia 2024.
***
LADY'S CLUB dzięki życzliwości wydawcy otrzymał 3 egzemplarze tej książki. Wszystkie są dla Was! Całą recenzję i pytanie konkursowe można znaleźć na stronie LADY'S CLUB w sekwencji Pan Book: https://ladysclub-magazyn.pl/pan-book/zwiedly-liscie-i-wachlarz-z-pior-strusich-recenzja/.
FOT. www.facebook.com/profile.php?id=100000637296993