27/06/2021
CZEGO NAS UCZY HISTORIA AMALEKITÓW?
Zawsze pamiętam o tym, żeby nie żyć w Starym Przymierzu. Jestem człowiekiem Nowego Przymierza. Na Stary Testament patrzę zgodnie z tym, co powiedział Pan Jezus w Jana 5:39:
„Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie”
Czasami jednak pisma Starego Testamentu odsłaniają nam to, co tyczy się naszej przyszłości.
I nie chodzi mi o proroctwa, ale wnioski jakie mamy wyciągać na przyszłość. W Kazn. 1:9-10 czytamy:
„To, co było, znowu będzie, a co się stało, znowu się stanie: nie ma nic nowego pod słońcem. Czy jest coś, o czym można by powiedzieć: Oto jest coś nowego"? Dawno to już było w czasach, które były przed nami.”
Gdy w zeszłym tygodniu w czasie kazania wspominano o różnych przymierzach mi Bóg przypomniał o pewnej historii. Historii, która ma być ostrzeżeniem dla nas. Dawne rzeczy będą się powtarzać. My jednak możemy wyciągnąć lekcję i nie popełniać błędów. Czy Bóg jednak zachęca nas do wyciągania takich wniosków? W Hebr. 3:15-16 czytamy:
„Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, Kto to byli ci, którzy usłyszeli, a zbuntowali się? Czy nie ci wszyscy, którzy wyszli z Egiptu pod wodzą Mojżesza?
Mamy wyciągać wnioski. Mamy się uczyć na błędach. Mamy nie skończyć jak Izraelici na pustyni. I właśnie od tego chciałem zacząć. O wydarzeń od wyjścia z Egiptu do wejścia do Ziemi Obiecanej. Przeczytajmy 2 Moj. 17:8-16:
„I nadciągnęli Amalekici, aby walczyć z Izraelem w Refidim. Wtedy rzekł Mojżesz do Jozuego: Wybierz nam mężów i wyrusz do boju z Amalekitami. Jutro ja z laską Bożą w ręku stanę na szczycie wzgórza. Jozue uczynił tak, jak mu rozkazał Mojżesz, i wyruszył do boju z Amalekitami, a Mojżesz, Aaron
i Chur weszli na szczyt wzgórza. Dopóki Mojżesz trzymał swoje ręce podniesione do góry, miał przewagę Izrael, a gdy opuszczał ręce, mieli przewagę Amalekici. Lecz ręce Mojżesza zdrętwiały. Wzięli więc kamień
i podłożyli pod niego, i usiadł na nim; Aaron zaś i Chur podpierali jego ręce, jeden z tej, drugi z tamtej strony. I tak ręce jego były stale podniesione aż do zachodu słońca. Tak pobił Jozue Amalekitów i ich lud ostrzem miecza. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Zapisz to dla pamięci w księdze i wbij to w głowę Jozuego, że całkowicie wymażę pamięć o Amalekitach pod niebem. Potem zbudował Mojżesz ołtarz i nazwał go: Pan sztandarem moim! I rzekł: Przyłóż rękę do sztandaru Pana; wojna jest między Panem a Amalekitami z pokolenia w pokolenie!”
W normalnych warunkach Amelekici pokonaliby Izrael. Bo lud Boży był zmęczony, atak był znienacka a wrogów było więcej. Czyż nie tak jest w naszym życiu? Czy diabeł przychodzi, gdy jesteśmy silni czy słabi? Czy ogranicza moc ataku wiedząc, że człowiek ma mniejszą moc od niego czy atakuje wszystkim czym może? Czy wypowiada wojnę lub jak to bywało w średniowieczu – wyzywa nas na pojedynek? Nic z tych rzeczy. I tak jak dla Żydów Amalekici są synonimem narodów – wrogów Izraela, tak dla nas niech będą synonimem sprzeciwiającego się Bogu Świata.
Ta pierwsza bitwa pokazuje, że walka ze światem będzie ciężka, ale będzie zwycięska. Musimy się jednak w niej oprzeć na Bogu i wypełniać jego wolę. Zwróćcie uwagę, że choć walczyli
w niej zwykli ludzie, to jednak zwycięstwo zależało od tego, co robił przywódca. Gdy Mojżesz podnosił laskę – wygrywali, gdy się zmęczył przegrywali. Wtedy człowiek-Mojżesz dowodził, ale korzystał z mocy udzielonej mu przez Jahwe. A kto teraz dowodzi? Janek? Mariusz? Patrycja? Nie. Naszym przewodnikiem, wodzem i liderem jest Chrystus. Czy ma moc jak Mojżesz? Tak i to jeszcze większą. Czy się męczy jak Mojżesz? Czy słabnie? Nie. Eliasz kiedyś śmiał się z proroków Baala sugerując, że może ich Bóg zasnął. Nasz Bóg nie zasypia.
Jednak trzeba też zwrócić uwagę na to, że nie sam Mojżesz walczył. Mojżesz wiedział co ma robić. Nie pomylił się, bo wiedza pochodziła od Pana. A co zrobił? Kazał zebrać ludzi, którzy wyruszą do bitwy. A co robi Jezus? Też każe zebrać ludzi i wyruszyć. W Mat. 28:18-20 napisano:
„A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, Ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.”
To jest nasza bitwa. I choć my walczymy, to nie od nas zależy jej wynik. Opiera się na mocy naszego wodza. Z tą mocą wygramy. A bez niej …
No właśnie. A co bez niej? I to jest opisane w historii Amalekitów. Po wygranej pod Refidim
i powrocie zwiadowców z Ziemi Obiecanej ludzie znów zaczęli narzekać i nie ufać Bogu. W IV Moj. 14 czytamy o buncie. Początek rozdziału to narzekania ludzi, potem wstawiennictwo Mojżesza a koniec końców kara i nadzieja dla przyszłych pokoleń. Przejdźmy jednak do drugiego starcia z Amalekitami. Opisuje to IV Moj. 39-45:
„A gdy Mojżesz powiedział te słowa wszystkim synom izraelskim, lud bardzo się zasmucił. I wstali wcześnie rano, i chcieli wyruszyć na szczyt góry, mówiąc: Teraz gotowiśmy pójść na to miejsce, o którym mówił Pan; myśmy bowiem zgrzeszyli. Lecz Mojżesz rzekł: Dlaczego chcecie przekroczyć rozkaz Pana? To się nie uda. Nie wyruszajcie tam, gdyż nie ma Pana wśród was, abyście nie zostali pobici przez waszych nieprzyjaciół. Gdyż Amalekici i Kananejczycy są tam przed wami, i padniecie od miecza, ponieważ odwróciliście się od Pana i Pan nie będzie z wami. Oni jednak uparli się, aby wejść na szczyt góry. Ale Skrzynia Przymierza Pana i Mojżesz nie oddalali się z obozu. Amalekici zaś i Kananejczycy, mieszkający w tych górach, zeszli w dół, pobili ich i przepędzili aż do Chormy.”
Niby Izraelici mieli dobre intencje. Niby chcieli naprawić swój błąd. Ale nie byli posłuszni Bogu. Chcieli znów zrobić coś po swojemu. Zróbmy sobie przerwę i zastanówmy się czy i my czasami nie chcemy czegoś zrobić po swojemu? Czy szukamy woli Bożej w naszych codziennych sprawach? O ile rzeczy się modlimy?
Zwróćcie uwagę, że skrzynia Pana została w obozie a ludzie poszli dalej. Wyobraźcie sobie tą sytuację. Gdy skrzynia lub obłok dymu lub słup ognia idą pierwsze to Bóg patrząc na lud widzi twarze. Smutne, wesołe, zmęczone lub pełne sił, ale wpatrzone w Niego. Gdy zaś ludzie Go wyprzedzają to widzi ich plecy i tyłki. Czy chcecie iść za Bogiem czy Go wyprzedzać? Co chcecie, aby Bóg widział? Wasze posłuszeństwo czy arogancję? Pamiętacie jak mówiłem wam o bałwochwalstwie na początku czerwca? Ostrzegałem, żeby do jednego grzechu nie dodawać drugiego. Tu Izrael właśnie tak zrobił. Prawdziwa pokuta oznacza zmianę myślenia. Tu jej zabrakło. Ludzie wciąż myśleli, że wiedzą lepiej od Boga. Zamiast weryfikować sprawy ze Słowem Bożym (czyli w tamtym czasie z tym, co powie Mojżesz) woleli własną logikę. Teraz też często ją wybieramy zamiast sprawdzenia ze spisanym Słowem Bożym. A przecież Bóg w Iz. 55:8-9 powiedział, że:
„Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze.”
Jak na razie mamy więc totalną wojnę ze światem. Tak jak kiedyś Izrael miał z Amalekitami. Wiemy już, że jest to wojna Pana. Wiemy, że zwycięstwo opiera się na posłuszeństwie Bogu. Ale czy wiemy, że nie ma żadnych kompromisów i układów ze Światem. W Liście Jakuba 4:4 czytamy:
„Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga.”
Wróćmy jednak do sprawy Amalekitów. Po pierwszej i drugiej bitwie Bóg nakazał V Moj. 5:17-19
„Pamiętaj, co ci uczynił Amalek w czasie drogi, gdy wyszliście z Egiptu, Że stanął ci w drodze i gdy ty byłeś zmęczony i strudzony, wybił wszystkich osłabionych, którzy pozostali w tyle, i nie bał się Boga. Gdy tedy Pan, Bóg twój, sprawi, że zaznacie spokoju od wszystkich waszych nieprzyjaciół okolicznych w tej ziemi, którą daje ci Pan, Bóg twój, w dziedziczne posiadanie, to ty wymażesz pamięć o Amaleku pod niebem. Nie zapomnij o tym!”
Czy my pamiętamy co Świat oferuje? Czy pamiętamy do czego prowadzi? Tak samo jak Amalekici prowadzi nas na śmieci. Dla tamtych fizycznej a dla nas duchowej. A może jednak kompromis jest możliwy? A może nie powinniśmy być radykalni?
Do czego dążyli Amalekici? Do czego dąży świat? W Sdz. 3:12-15 czytamy:
„I synowie izraelscy w dalszym ciągu czynili zło w oczach Pana, dał Pan Eglonowi, królowi Moabu, przewagę nad Izraelem za to, że czynili zło w oczach Pana. Skupił on przy sobie Ammonitów i Amalekitów a wyruszywszy, pobił Izraela, i zajęli miasto Palm. I byli synowie izraelscy w niewoli u Eglona, króla Moabu przez osiemnaście lat. A gdy synowie izraelscy wołali do Pana, wzbudził im Pan wybawcę, Ehuda, syna Gery, Beniaminitę, męża leworękiego; przez niego wysłali synowie izraelscy haracz Eglonowi, królowi Moabu.”
W Sdz. 6:3-4 czytamy też:
„I zdarzało się, że gdy Izrael zasiał nadciągnęli Midiańczycy i Amalekici, i ludzie ze wschodu i napadali go, Rozkładali się u nich obozem i niszczyli plon ziemi aż do okolic Gazy, i nie zostawiali w Izraelu żywności ani owcy, ani wołu, ani osła”
Amalekici zawsze wiązali się w koalicje, które miały zaszkodzić Izraelowi. Zawsze byli chętni do szkodzenia mu. Bóg to wiedział i dlatego rozkazał tych ludzi zabić. Byli niereformowalni. Tak samo świat współczesny potraktował Nazistów. A co my mamy robić? Zabijać mieczem? Karabinem? W żadnym wypadku. Jednak nasza misja jest też związana ze śmiercią. Mamy zwiastować Ewangelię ludziom ze Świata. Przyjmując ją rodzą się na nowo. Przyjmując ją umierają dla Świata i przestają być jego częścią. I jest to rzeczywistość duchowa, której ludzie cieleśni nie rozumieją. Ludzie cieleśni widzieli w tym powód do krucjat, my zaś widzimy, że miłość w Chrystusie nie wymaga fizycznej eksterminacji. Miłość daje życie a nie je zabiera.
W obu wspomnianych przypadkach Amalekici nie zostali jednak wybici. Może jednak było miejsce na kompromis? Kompromis taki postanowił zrobić Saul. Człowiek wybrany przez Boga i namaszczony przez Jego proroka na króla Izraela. W 1 Sam. 15:8-11 czytamy:
„Lecz Saul i jego lud oszczędzili Agaga i to, co było najlepsze wśród owiec i bydła, najtłustsze okazy i jagnięta, i wszystkiego, co było wartościowe nie chcieli przeznaczyć na zniszczenie, zniszczyli natomiast dobytek lichy i marny. I doszło do Samuela słowo Pana tej treści: Żałuję, że Saula posadziłem na królestwie, gdyż odwrócił się ode mnie i słowa mojego nie wykonał. Samuela ogarnął gniew i wołał do Pana przez całą noc.”
Bóg żałował po tym co zrobił Saul. A jak się czuł Saul? Jest to opisane w 1 Sam. 15:12-13:
„Samuel wstał wcześnie rano, aby spotkać się z Saulem. Lecz doniesiono Samuelowi, że Saul poszedł do Karmelu i postawił tam sobie pomnik zwycięstwa, następnie zawrócił i pociągnął dalej do Gilgal. A gdy Samuel przybył do Saula, Saul rzekł do niego: Błogosławionyś ty u Pana! Wypełniłem rozkaz Pański!”
Saul był przekonany, że wypełnił Bożą wolą. Osobiście znam też takich, którym Słowo Boże nie będzie miło co mają robić. Albo wezmą sobie z niego tylko to, co chcą. Jednak jedynie całe Słowo jest Słowem. Na urywkach bazował szatan kusząc Jezusa i na urywkach bazują sekty. A Słowo było takie (1 Sam. 15:18-23):
„Następnie kazał ci Pan wyruszyć w pole, mówiąc: Idź i wybij do nogi grzeszników, Amalekitów i walcz z nimi, aż ich wytracisz. Więc dlaczego nie usłuchałeś głosu Pana, lecz rzuciłeś się na łup i uczyniłeś zło przed Panem? A Saul odrzekł Samuelowi: Przecież usłuchałem głosu Pana i wyruszyłem w pole, dokąd posłał mnie Pan, i przyprowadziłem Agaga, króla Amalekitów, a Amalekitów wybiłem do nogi! Ale lud pobrał z łupu w owcach i w bydle najprzedniejsze z obłożonego klątwą dobytku, aby je ofiarować Panu, Bogu twojemu w Gilgal. Samuel odpowiedział: Czy takie ma Pan upodobanie w całopaleniach i w rzeźnych ofiarach, co w posłuszeństwie dla głosu Pana? Oto: Posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara, a uważne słuchanie lepsze niż tłuszcz barani. Gdyż nieposłuszeństwo jest takim samym grzechem, jak czary, a krnąbrność, jak bałwochwalstwo i oddawanie czci obrazom. Ponieważ wzgardziłeś rozkazem Pana, więc i On wzgardził tobą i nie będziesz królem.”
Konsekwencją tego kompromisu była utrata błogosławieństwa przez Saula. Było dręczenie (choć nie opętanie) przez złego ducha. Brak posłuszeństwa Bogu zawsze prowadzi ku złemu. Boży ludzie nawet, gdy po ludzku wiedzie im się źle, błogosławią Pana i innych ludzi oraz żyją pełni pokoju. Bezbożni zaś narzekają i szukają winy u innych. Męczy ich rzeczywistość. Przeklinają rząd, sąsiadów a nawet domowników. Baczcie zatem, abyście nie usłyszeli niczym Saul głosu mówiącego: „Ponieważ wzgardziłeś rozkazem Pana, więc i On wzgardził tobą”.
Agag jednak zginął, aby wypełniło się Słowo Pana. Jednak wiemy, że Saul nie dokonał całkowitego zniszczenia Amalekitów. Zostali oni jednak na tyle pokonani, że już więcej nie napadali na Izraela.
I być może jesteście w tej chwili w sytuacji, gdy Świat został niemal całkowicie pokonany w waszym życiu. Rozprawiliście się z większością rzeczy, które są światowe, czyli z tym co napisano w 1 Jan. 2:15-16:
„Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata.”
Badajcie się jednak, czy nie został wam jakiś Agag. Módlcie się i słuchajcie Duch Świętego.
A co tam Agag? - możecie pomyśleć. Co tam drobny kompromis? Przecież Jezus przebaczył wszystkie grzechy. No właśnie cóż z Agagiem, skoro wkrótce i tak zginął? Agag tak, ale został po nim jakiś potomek. Potomek, który wciąż knuł przeciw Izraelowi. Potomek, który przekazał następnemu o krzywdzie wyrządzonej mu przez Izraela. A może był jakiś inny Agag? Niektórzy sugerują, że Agag jest tytułem a nie nie imieniem władców Amalekitów. Tak czy inaczej trwała ta nienawiść z pokolenia w pokolenie aż urodził się Haman. Zanim jednak przejdę do tego co zrobił Haman chciałby Wam zwrócić uwagę na to jak reagują ludzie na to, co Bóg robi. Można myśleć i działać jak Amalekici i szukać sposobności na zemstę/wojnę/przekleństwo/robienie krzywdy. Można też widząc to wszystko myśleć oraz działać jak Rachab i być posłusznym Bogu. Amalekici wyginęli. Rachab zaś weszła do linii genealogicznej Jezusa.
Wróćmy jednak do Hamana. Czytamy o nim w Est. 3:1-6. Ja jednak przeczytam jedynie pierwszy i ostatni werset tego fragmentu.
„Po tych wydarzeniach król Achaszwerosz wyróżnił znacznie Hamana, syna Hammedaty, potomka Agaga, i wywyższył go, i przyznał mu godność wyższą od innych książąt ze swego grona.”
Potem następuje opis, w którym Mordechaj nie chce czcić Hamana.
„I uznawszy za rzecz uwłaczającą dla siebie podnieść rękę na samego Mordochaja, skoro ujawniono przed nim jego narodowość, szukał Haman sposobności, aby zgładzić wszystkich Żydów, którzy byli w królestwie Achaszwerosza, jako rodaków Mordochaja.”
Z drobnej sprawy sprawy jaką niby było oszczędzenie Agaga zrobił się duży problem. Haman pałał nienawiścią do Żydów, choć ci jako nacja jemu samemu nie uczynili szkody. Zrobił to jeden z Żydów. Ale jak wspomniałem Amalekici zawsze chcieli krzywdzić lud Boży. Haman miał jednak na tyle majątku i władzy, że chęć obrócił w czyn. W Est. 3:9-10 czytamy:
„Jeżeli król uzna to za dobre, niech zostanie wydane zarządzenie, że mają być wytępieni, a wtedy ja odważę dziesięć tysięcy talentów srebra do rąk wykonawców, aby wnieśli je do skarbców królewskich. Wtedy król zdjął sygnet ze swego palca i dał go Hamanowi, synowi Hammedaty, potomka Agaga, wrogowi Żydów”
Bóg jest jednak większy i ocalił swój lud. Ale zobaczcie jak odległe i straszne mogą być konsekwencje kompromisów. Musimy być Bogu posłuszni w 100%. Musimy ufać Jezusowi
w 100%. Bo Bóg zna przyszłość i zna różne konsekwencje. Ostatnio słuchałem dwóch świadectw. W jednym siostra mówiła, że Bóg jej powiedział, że ma sprzedać samochód. Samochód, który był jej bardzo potrzebny. A jednak Bóg oznajmił jej, że zginie w nim, jeśli tego nie zrobi. Zgadzając się na wypełnienie woli Bożej ocaliła życie i może wciąż służyć Panu i wychowywać swoje dzieci. Drugie świadectwo było podobne. Ale temu bratu Bóg kazał się odchudzić, bo inaczej umrze z otyłości i nie będzie mógł służyć Bogu. Nie ma kompromisu. Mamy być użytecznym narzędziem w ręku Jezusa. Świadczyć o nim słowem i czynem a nie śmiercią w wyniku nieposłuszeństwa. I tego Wam życzę i błogosławię w imieniu Jezusa Chrystusa.
Cytaty pochodzą z przekładu „Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy przekład z języków hebrajskiego i greckiego opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego”. Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1975 wyd. I.