02/05/2023
Skąd on ma na to pieniądze?
Jakiś czas temu zauważyłem, że dla wielu ludzi zdalne świadczenie pracy jest pewną abstrakcją. Mieszkam w dość urokliwym miejscu Górnego Śląska (tak, tak… to już nie jest ROW), w którym dominującą rolę odgrywa górnictwo. Notabene, w linii prostej mam do najbliższej kopalni góra 100 metrów…
Oczywiście nie o to w tym wszystkim chodzi. Najlepsze, co mnie spotkało, to reakcje ludzi, którzy dowiedzieli się o tym, co robię. Dzięki nim wiem, że:
- na pewno mi się nie uda,
- nie będę miał z czego żyć,
- jestem rencistą (sic!),
- umrę z głodu,
- moje 100 PLN jest mniej warte, niż 100 PLN zarobione stacjonarnie (!).
I tu pojawia się problem, ponieważ takie słowa mogą zirytować, dobić, podłamać, a nawet zniechęcić do dalszej pracy. Gdy zaczynałem pracować zdalnie (jakiś 2012 rok), moje pierwsze zarobki sięgały… 20 - 50 złotych miesięcznie. Gdybym na tamtym etapie usłyszał powyższe sformułowania, pewnie od razu zrezygnowałbym z pracy zdalnej. Dziś mogę powiedzieć, że podjąłem dobrą decyzję, choć nie zaprzeczam, że kiedyś mogą pojawić się okoliczności, które zmuszą mnie do powrotu do stacjonarnego zarobkowania.
BTW, ja i żona pracujemy zdalnie. Zajmujemy się tworzeniem treści, pracami edytorskimi i… sprzedażą książek. Już wkrótce uruchamiamy sklep internetowy, w którym pojawią się znane, lubiane i co najważniejsze — poszukiwane przez rodziców pozycje książkowe dla dzieci. Już teraz możecie skontaktować się z nami pod roboczym adresem [email protected].
PS. Jesteśmy przykładem potwierdzającym tezę, że z “klepania na kompie” można dostatnio utrzymać 5-osobową rodzinę.