eMisja.Tv

eMisja.Tv eMisjaTv - Wierzymy w Polskę!

Jak już zdążyliśmy się przekonać, manifestacje patriotyczne nie cieszą się raczej sympatią władz "uśmiechniętej Polski",...
08/09/2024

Jak już zdążyliśmy się przekonać, manifestacje patriotyczne nie cieszą się raczej sympatią władz "uśmiechniętej Polski", czego dowodem może być choćby niedawne wejście do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Natomiast pełnym poparciem cieszą się różnego rodzaju obchody i zgromadzenia organizowane przez Ukraińców. Chociażby 24 sierpnia tłumy Ukraińców obchodziły Dzień Niepodległości swego państwa, świętując go na placach największych miast naszego kraju, w tym przede wszystkim w Warszawie.

Tymczasem ich rodacy na Ukrainie kontynują działania ofensywne w obwodzie kurskim, okupując tam już ponad tysiąc kilometrów kwadratowych terytorium Federacji Rosyjskiej. Czas jednak pokaże, że zdołają utrzymać swe zdobycze terytorialne. Na wschodzie kraju Rosjanie ogromnym kosztem zdobywali każdego dnia kolejne odcinki frontu, stając w rezultacie na przedmieściach Pokrowska. Liczącego około 60 tys. mieszkańców strategicznie położonego miasta, które miało szybko upaść. Tak się jednak nie stało. Okazało się, że Kijów utrzymał rezerwę niemal 10 tys. żołnierzy, którymi właśnie wypełnił ostatnią linię obrony na drodze Rosjan do Pokrowska. Czy to oznacza, że bitwa pod Kurskiem po raz kolejny w dziejach świata może odwrócić losy toczącej się na terytorium Rosji wojny? A jeśli tak, to na czyją stronę ostatecznie przechyli się szala zwycięstwa?

Sierpień to także miesiąc, w którym Polacy wspominają historyczne daty. Najpierw odbyły się uroczystości 1 sierpnia - w 80. rocznicę powstania warszawskiego. Do Warszawy przybył prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier i po raz kolejny przeprosił za dokonane przez Niemców zbrodnie, co kontrastuje z podejściem władz innego sąsiada Polski w stosunku do niedawnych obchodów 11 lipca. Wątek ukraiński, wyciszany 1 sierpnia (bo mógł wystąpić jedynie jako przypomnienie o zbrodniach ukraińskich żołnierzy pacyfikujących powstanie warszawskie) pojawił się za to podczas obchodów Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia. Coroczna defilada stała się okazją do politycznych wystąpień nie tylko prezydenta Dudy (jak to już było w zwyczaju), ale też premiera Donalda Tuska i ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza. "Wiecznie żywy" we wszystkich przemówieniach był wątek zagrożenia ze wschodu...

Jak się jednak okazuje zagrożenie, przede wszystkim dla wolności słowa, płynie nie ze wschodu, a z zachodu. Portal X (dawniej Twitter) stał się ostatnio obiektem ataków struktur unijnych: komisarz Thierry Breton wystosował długie pismo do Elona Muska, w którym domaga się wdrożenia przez portal cenzury treści pod rygorem różnego rodzaju sankcji, a nawet zablokowania portalu na obszarze UE. X został zresztą już zablokowany w Brazylii - wyrokiem Sądu Najwyższego korzystanie z X-a jest zagrożone grzywną do 50 tys. reali (ok. 35 tys. złotych). W tym samym czasie "wolnościowa" Francja aresztowała na swym lotnisku twórcę popularnego komunikatora Telegram, Pawła Durowa. Rosjanin został zatrzymany za współudział w przestępstwach, gdyż zdaniem śledczych Telegram nie udostępnia treści wiadomości organom ścigania i ich nie cenzuruje!

Wesprzyj naszą pracę darowizną: 33 2530 0008 2059 1051 7927 0001 _____________________________________________________________________________________Jak już...

W roku 1877 niewiele zabrakło, by w Europie wybuchła wielka wojna, skalą zniszczenia i rozmachem przypominająca I wojną ...
21/08/2024

W roku 1877 niewiele zabrakło, by w Europie wybuchła wielka wojna, skalą zniszczenia i rozmachem przypominająca I wojną światową. W przeciwieństwie jednak do wojny z początku XX wieku, która to poróżniła naszych zaborców i ostatecznie przyniosła Polsce niepodległość, wojna roku 1877 byłaby dla Polaków katastrofą. Przede wszystkim dlatego, że umęczony powstaniem 1864 r. naród polski ponownie miałby stanąć do walki, do której kompletnie nie był przygotowany. Zależało na tym jednak Anglikom, którzy gotowi byli opłacić polską insurekcję przeciw Rosji, aby odciągnąć siły naszego zaborcy spod Konstantynopola, gdzie trwała już wojna z Turcją. Ponadto, w odróżnieniu od I wojny światowej, Prusy występujące na mapach świata już jako Niemcy nie stanęłyby przeciw Rosji. Wręcz przeciwnie. Niemieckie plany zakładały pomoc w stłumieniu powstania Polaków, w zamian za korektę granic zaboru, który po Kongresie Wiedeńskim został przesunięty na korzyść Rosji. A więc Polacy, przy okazji wielkiej wojny, mieli złożyć ogromną daninę krwi w imię interesów mocarstw. Jednocześnie był to też czas, gdy polskie elity zostały już mocno przetrzebione, a samych Polaków na dawnych ziemiach Polski było stosunkowo niewiele, nie wspominając już o skutkach rusyfikacji i germanizacji. Szansa na odrodzenie naszego państwa w tych okolicznościach była niemal zerowa, ale plan był gotowy do realizacji.

I w tym momencie Europę obiega informacja o objawieniu Matki Bożej w maleńkiej wiosce Gietrzwałd, do której w ciągu kilku dni zaczynają pielgrzymować ludzie z całego świata. Powoduje to całkowity paraliż komunikacyjny. Linie kolejowe są oblegane przez podróżnych, a drogami ciągną dziesiątki tysięcy wozów, furmanek oraz pieszych pielgrzymek. W takich warunkach prowadzenie działań wojennych, zwłaszcza ofensywy, którą pod koniec XIX wieku coraz chętniej planowano pod kątem błyskawicznego i zaskakującego uderzenia, staje się po prostu niemożliwe. Objawienia w Gietrzwałdzie trwają wiele tygodni, w trakcie których dochodzi do deeskalacji napięcia między mocarstwami. Ich armie wracają do koszar, a groźba wojny zostaje odłożona o kilkadziesiąt lat. I o tym cudzie opowiada najnowszy film autorstwa Grzegorza Brauna „Gietrzwałd 1877 – Wojna Światów”.

W roku 1877 niewiele zabrakło, by w Europie wybuchła wielka wojna, skalą zniszczenia i rozmachem przypominająca I wojną światową. W przeciwieństwie jednak do wojny z początku XX wieku, która to poróżniła naszych zaborców i ostatecznie przyniosła Polsce niepodległość, wojna roku 187...

Tegoroczna defilada Sił Zbrojnych RP zaskoczyła skalą niewidzianą w Polsce od 2018 r., kiedy to obchodziliśmy setną rocz...
21/08/2024

Tegoroczna defilada Sił Zbrojnych RP zaskoczyła skalą niewidzianą w Polsce od 2018 r., kiedy to obchodziliśmy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. W kolejnym roku defilada przeniesiona z Warszawy do Katowic w celu uczczenia setnej rocznicy Powstań Śląskich była już nieporównywalnie mniejsza z uwagi na trudności logistyczne i ogrom koszt dowozu jednostek WP na Śląsk. Później przyszły lata epidemii i lockdownów, kiedy w ogóle nie organizowano defilad, a następnie u naszych wschodnich granic wybuchła wojna, w którą Polska znacząco się zaangażowała, przekazując Ukrainie setki czołgów i wozów bojowych. W efekcie defilada organizowana z okazji Święta Wojska Polskiego straciła kompletnie na znaczeniu, gdyż tak naprawdę nie było czego pokazać.

Sytuacja uległa diametralnej zmianie w tym roku, bowiem do naszego kraju dotarły już pierwsze partie zamówionych za granicą kontyngentów wojskowych, dzięki czemu tym razem w Warszawie mogliśmy podziwiać m. in. czołgi K2 Black Panther, czy M1A1 Abrams, wyrzutnie rakiet HIMARS, zestawy obrony powietrznej PATRIOT, haubice K9 Thunder, a także najnowsze pojazdy rodzimej produkcji takie jak wóz rozpoznawczy Kleszcz, bojowy wóz piechoty Borsuk, lekki pojazd rozpoznawczy Żmija, pojazd minowania narzutowego BAOBAB-K, czy doskonale znane ze służby w Wojsku Polskim Rosomaki, Kraby, Rak i wiele innych pojazdów.

Po warszawskiej Wisłostradzie przemaszerowało ponad 2500 żołnierzy z 56 pocztów sztandarowych z Polski oraz krajów sojuszniczych, tj. USA, Wielkiej Brytanii i Rumunii, a także z Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO i Eurokorpusu.

Tegoroczna defilada Sił Zbrojnych RP zaskoczyła skalą niewidzianą w Polsce od 2018 r., kiedy to obchodziliśmy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. W kolejnym roku defilada przeniesiona z Warszawy do Katowic w celu uczczenia setnej rocznicy Powstań Śląskich była już n...

Część z Was pytała mnie w ostatnich tygodniach, gdzie można zobaczyć film Jacka Międlara "Sąsiedzi". Otóż JUTRO, czyli w...
15/08/2024

Część z Was pytała mnie w ostatnich tygodniach, gdzie można zobaczyć film Jacka Międlara "Sąsiedzi". Otóż JUTRO, czyli w piątek 16.08 będziecie mogli obejrzeć dzieło Jacek Międlar w sali teatralno-kinowej Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich w Łodzi przy ul. Tuwima 34 o godz. 18.00 WSTĘP WOLNY!

Co więcej, ponieważ projekcja odbywa się w tym samym budynku, gdzie znajduje się studio eMisja.Tv przewidujemy dla widzów wspierających finansowo naszą telewizję pewną atrakcję. Otóż o godz. 16.00 Kamil Klimczak poprowadzi wywiad na żywo właśnie z Jackiem Międlarem i na tę okoliczność zapraszamy naszych patronów do studia eMisji. Będziecie mogli zobaczyć jak powstają nasze programy, a po zakończeniu transmisji będziecie okazja chwilę porozmawiać.

Zapraszam zatem do Łodzi, na ul. Tuwima 34, jutro od godz. 15:30

Lipcową nocą 2021 r. kierowca wrocławskiego autobusu dostrzega śpiącego pasażera. Kilka przystanków przed pętlą zatrzymu...
12/08/2024

Lipcową nocą 2021 r. kierowca wrocławskiego autobusu dostrzega śpiącego pasażera. Kilka przystanków przed pętlą zatrzymuje się, by go obudzić. Śpiącym okazuje się obywatel Ukrainy, Dmytro Nikiforenko. Jest pijany i agresywny. Na miejsce wezwany zostaje zespół ratownictwa medycznego oraz patrol policji. Ukrainiec awanturuje się. Wygraża funkcjonariuszom. Zapada więc decyzja o przewiezieniu go na WrOPON, tj. miejscowy oddział izby wytrzeźwień. Tam dochodzi już do dantejskich scen. Nawet siedem osób nie jest w stanie obezwładnić Nikiforenki. Jednemu z pracowników izby, ratownikowi medycznemu Konradowi Korpysiowi Ukrainiec próbuje odgryźć palec. Lekarz stwierdza, że nie ma możliwości podania środków uspokajających. Wspólnymi siłami trzech policjantów i czterech pracowników Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym Nikiforenko zostaje przeniesiony na łóżko z pasami bezpieczeństwa. Po kilkudziesięciu minutach szamotaniny nadal ma sporo siły. Wierzga nogami i pluje w twarze funkcjonariuszy. Zapięcie pasów jest prawie niemożliwe. Wszyscy obecni w pokoju próbują przytrzymać Ukraińca. Trwa to dłuższą chwilę. Na koniec okazuje się, że Nikiforenko przestał oddychać. Natychmiastowa akcja reanimacyjna nie przynosi efektu. Lekarz z wezwanego pogotowia ratunkowego stwierdza zgon.
Wkrótce po tym wydarzeniu w mediach rozpoczyna się dzika nagonka na „wrocławskich oprawców”, którzy doprowadzili do śmierci niewinnego człowieka. Prokuratura wszczyna śledztwo, które kilkukrotnie przenoszone jest między miastami. W końcu trafia aż do Szczecina. Tam zostaje przygotowany akt oskarżenia obejmujący aż dziewięć osób!
W toku procesu okazuje się, że Dmytro Nikiforenko trenował sport, w tym sztuki walki. Jego bliscy szybko jednak wycofują te zeznania, a sąd nie bierze ich pod uwagę. Także zeznania funkcjonariuszy policji o „nadludzkiej sile” Ukraińca zostają zbagatelizowane. Przeprowadzona zostaje tylko pobieżna toksykologia, która nie jest w stanie wykazać użycia tzw. „dopalaczy”. Nikogo też nie dziwi fakt, że mimo upojenia alkoholowego Nikiforenko miał wręcz przyśpieszony czas reakcji. Wszyscy oskarżeni zwracają również uwagę, że Ukrainiec nienaturalnie się pocił. Do zdarzenia doszło latem, ale miało ono miejsce w środku nocy, kiedy nie było specjalnie ciepło, a z Nikiforenki pot płynął strugami. Pogłębiona sekcja zwłok staje się jednak niemożliwa, gdyż rodzina denata błyskawicznie wywozi jego ciało z Polski.

W pierwszej instancji sąd skazuje siedem osób na wyroki pozbawienia wolności. To czwórka policjantów z dwóch patroli, dwóch ratowników medycznych i lekarz dyżurny z izby wytrzeźwień. Tym ludziom odebrana zostaje nie tylko praca, ale ich całe życie. W mediach figurują jako „oprawcy”.

Ich historie opowie dziś Konrad Korpyś, ratownik medyczny, któremu Dmytro Nikiforenko feralnej nocy próbował odgryźć palec. Korpyś wedle oceny sądu miał być najbardziej agresywny, dlatego grozi mu aż 5 lat pozbawienia wolności. Czy zasłużenie? O tym w programie Piotra Korczarowskiego.

Wesprzyj naszą pracę darowizną: 33 2530 0008 2059 1051 7927 0001 _____________________________________________________________________________________Lipcową...

Do wyborów prezydenckich w USA pozostały nieco ponad 3 miesiące, jednak kampania nabiera już tempa, a atmosfera politycz...
05/08/2024

Do wyborów prezydenckich w USA pozostały nieco ponad 3 miesiące, jednak kampania nabiera już tempa, a atmosfera polityczna rozgrzewa się do czerwoności. 13 lipca podczas wiecu wyborczego Donalda Trumpa w Butler w Pensylwanii, doszło do nieudanego zamachu na ubiegającego się o reelekcję, byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. 20-letni Thomas Matthew Crooks zdołał trafić polityka w ucho, zanim sam został śmiertelnie raniony pociskiem policyjnego snajpera. Incydent wywołał lawinę dywagacji o prawdopodobnych zleceniodawcach oraz podejrzanej nieskuteczności Secret Service, która dopuściła strzelca na dach jednego z budynków w pobliżu wiecu. A że stało się to tuż po wygranej przez Trumpa debacie z Joe Bidenem – oskarżenia zaczęły płynąć nawet w jego kierunku.

Tymczasem doszło do nieoczekiwanego zwrotu w obozie demokratów. Joe Biden, którego oddalanie się od rzeczywistości stawało się coraz wyraźniejsze, zrezygnował z kandydowania w wyborach i to tuż przed konwencją, na której miał otrzymać oficjalną nominację. Po krótkim zamęcie jasne stało się, że w wyścigu zastąpi go urzędująca wiceprezydent Kamala Harris, mająca opinię osoby o poglądach skrajnie lewicowych czy wręcz komunistycznych. Oczywiście lewicowa część opinii publicznej w USA wpadła w zachwyt, a w jeszcze głębsze uwielbienie popadli lewicowy celebryci nad Wisłą. Czy jednak Harris zdoła nawiązać równą walkę z Donladem Trumpem?

Z kolei w Polsce początek lipca minął pod znakiem nierozliczonej historii z Ukrainą. 11 lipca minęła bowiem kolejna rocznica „krwawej niedzieli na Wołyniu” czyli apogeum ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na Polakach podczas II wojny światowej. Okolicznościowe obchody zorganizowano oddolnie w całej Polsce, ale prawdziwym zwieńczeniem tygodnia pamięci ofiar banderowskich zbrodni było odsłonięcie 14 lipca pomnika dłuta Andrzeja Pityńskiego, który ustawiono w podkarpackiej wsi Domostawa. Pomnika, którego przez lata nie chciało przyjąć żadne polskie miasto i który był wielokrotnie werbalnie atakowany przez szefa Związku Ukraińców w Polsce, Mirosława Skórkę.

Wydawać by się mogło, że uprzedzająca wydarzenia w Domostawie o kilka dni wizyta prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego będzie doskonałą okazją do stwierdzenia: „przepraszam” za rzeź wołyńską. Tak się jednak nie stało. Zamiast tego premier Donald Tusk podpisał z Zełenskim porozumienie, zakładające dalsze wsparcie Polski dla Ukrainy, formowanie na terenie Polski „Legionu” złożonego z Ukraińców, a nawet produkcję energii na potrzeby Ukrainy. Zełenski z kolei nie zobowiązał się niemal do niczego. Samo zaś porozumienie nie zostało ujęte w formie ustawy i nie poddano procesowi ratyfikacji w parlamencie RP, co zdaniem wielu ekspertów prawa stanowi jawne pogwałcenie artykułów polskiej konstytucji.

Najciekawsze wydarzenia lipca w nowym Komentarzu Koniecznym skomentują dla Państwa Kamil Klimczak i Piotr Korczarowski. Serdecznie zapraszamy do oglądania!

Do wyborów prezydenckich w USA pozostały nieco ponad 3 miesiące, jednak kampania nabiera już tempa, a atmosfera polityczna rozgrzewa się do czerwoności. 13 lipca podczas wiecu wyborczego Donalda Trumpa w Butler w Pensylwanii, doszło do nieudanego zamachu na ubiegającego się o reelekcję, by...

Nie milkną głosy oburzenia wzbudzone podpisaniem przez premiera Tuska tajemniczej umowy z Ukrainą, której treści niemal ...
25/07/2024

Nie milkną głosy oburzenia wzbudzone podpisaniem przez premiera Tuska tajemniczej umowy z Ukrainą, której treści niemal nikt nie widział, ale wszyscy o niej mówią! Tzw. „dwustronna umowa o bezpieczeństwie” w świetle prawa jest zaledwie deklaracją intencji i nie ma wiążącej mocy. Nie ujęto jej w formie ustawy. Nie ratyfikował jej Sejm RP i nie podpisał prezydent Polski. A jednak gabinet Donalda Tuska bardzo poważnie podchodzi do jej zagadnień, które zakładają np. utworzenie w naszym kraju jednostki wojskowej złożonej z obywateli Ukrainy. Co więcej, żołnierzy tych wyszkoli i uzbroi strona polska! Nie jest to jednak najbardziej kontrowersyjny zapis owego porozumienia. Obawy wielu Polaków wzbudza bowiem punkt mówiący o zestrzeliwaniu rosyjskich rakiet nad terytorium Ukrainy. I tym też mają zająć się Polacy. Pomijając jednak możliwości Wojska Polskiego, które w tej materii są wysoce wątpliwe, to największym niebezpieczeństwem jest tutaj eskalacja wojny na terytorium Polski, która w ten sposób może stać się stroną walczącą.

Krótko po ogłoszeniu przez Donalda Tuska kluczowych punktów rzeczonej umowy podniosły się głosy, że łamie ona Konstytucję RP, a jej podpisanie nosi znamiona zdrady stanu. Najgłośniej w tej sprawie protestują posłowie Konfederacji, którzy żądają dla premiera Tuska Trybunału Stanu.

Dziś pod Sejmem RP członkowie Konfederacji Korony Polskiej z okręgu Warszawskiego zorganizowali protest, na którym chcą uświadomić Polakom skalę antypolskiej dywersji zawartej w umowie podpisanej przez Donalda Tuska i Wołodymyra Zełeńskiego, a wobec wchodzących na teren kancelarii Sejmu RP polityków wystosują apel o podjęcie działań w tej sprawie.

Wesprzyj naszą pracę darowizną: 33 2530 0008 2059 1051 7927 0001 _____________________________________________________________________________________Nie mil...

Potrzeba było aż sześciu lat, by pomnik autorstwa śp. Andrzeja Pityńskiego wykonany w celu upamiętnienia ludobójstwa na ...
18/07/2024

Potrzeba było aż sześciu lat, by pomnik autorstwa śp. Andrzeja Pityńskiego wykonany w celu upamiętnienia ludobójstwa na Polakach z Wołynia i Małopolski Wschodniej znalazł swe miejsce na naszej ziemi. Ufundowany przez środowiska polskich weteranów wojennych ze Stanów Zjednoczonych i Kanady miał stanąć w Rzeszowie, Toruniu, Kielcach, Jeleniej Górze lub Stalowej Woli. Za każdym jednak razem władze miejskie odmawiały przyjęcia pomnika. Ostatecznie, dzieło mistrza Pityńskiego trafiło do małej wsi Domostawa na Podkarpaciu.

Lata walki o pomnik sprawiły jednak, że stał się on jednym z najpopularniejszych monumentów w Polsce i nabrał tym samym podwójnego znaczenia, bowiem dziś jest także symbolem oporu narodu polskiego wobec poprawności politycznej i tchórzostwa władz.

Sama ceremonia odsłonięcia pomnika Rzezi Wołyńskiej okazała się wręcz historyczną chwilą. Do Domostawy tego dnia zjechały tysiące Polaków. Mimo kompletnego zignorowania uroczystości przez władze państwowe, kościele i wojskowe, organizatorom udało się zapewnić najwyższy poziom ceremonii. Rozpoczęto mszą świętą celebrowaną przez ks. Antoniego Moskala, który wygłosił odważne i bezkompromisowe kazanie. W asyście pododdziału grupy rekonstrukcji historycznej im. płk. Tadeusza Zieleniewskiego z Majdanu Obleszcze dokonano uroczystego wzniesienia flagi państwowej oraz poprowadzono apel poległych. Następnie głos zabrał człowiek w największym stopniu odpowiedzialny za sprowadzenie pomnika Rzezi Wołyńskiej do Domostawy, były jej wójt, a obecnie prezes Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie, Zbigniew Walczak. Po nim głosu udzielono licznym przedstawicielom środowisk kresowych i kombatanckich, w tym także gościom z USA. Na koniec wypowiedzieli się też dziennikarze: Witold Gadowski, Piotr Korczarowski i Marcin Rola. Wszyscy zgodnie zapowiedzieli, że za rok znów spotkają się w tym samym miejscu.

Pomnik wzniesiono na wysokości MOP Bukowa, przy prowadzącej z Lublina do Rzeszowa drodze ekspresowej S19. Całość instalacji, razem z lekkim wzniesieniem i cokołem liczy ponad 20 metrów wysokości. Rzeźba w kształcie orła stylizowanego na godło Polski odlana z brązu waży 14 ton.

Autor dzieła nie doczekał jego odsłonięcia. Andrzej Pityński zmarł w USA we wrześniu 2020 roku. W 2018 r. ustalił jednak ze Zbigniewem Walczakiem, że pomnik Rzezi Wołyńskiej stanie właśnie w Domostawie. W przyszłości miejsce wokół pomnika ma zostać uzupełnione o elementy edukacyjne, opisujące gehennę Polaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej.

Wesprzyj naszą pracę darowizną: 33 2530 0008 2059 1051 7927 0001 _____________________________________________________________________________________Potrzeb...

04/06/2024
Tomasz Szmydt, sędzia sprawozdawca II wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, posiadający dostęp do a...
24/05/2024

Tomasz Szmydt, sędzia sprawozdawca II wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, posiadający dostęp do akt Kancelarii Tajnej dot. poświadczeń bezpieczeństwa m. in. w dostępie do dokumentów typu „NATO SECRET”, 6 maja 2024 r. pojawił się w siedzibie białoruskiej państwowej agencji prasowej BelTA, gdzie przed kamerami poprosił o azyl polityczny motywując to szykanami politycznymi w Polsce oraz wyrażając w ten sposób swój protest wobec polityki władz Polski prowadzonej względem Rosji i Białorusi.

Postawa sędziego Szmydta wywołała ogromny skandal nad Wisłą, momentami graniczący z popłochem wewnątrz służb specjalnych, bowiem natychmiast pojawiły się podejrzenia o jego agenturalna działalność na rzecz obcych wywiadów oraz pytania, jakie dane mogły wyciec dzięki temu za granicę.

W sprawie Tomasza Szmydta nie chodzi jedynie o państwowe dokumenty objęte klauzulą tajności, do których miał dostęp, ale też o akta osobowe, w tym m. in. ankiety, w których ubiegający się o dostęp do poufnych informacji funkcjonariusze służb odpowiadają na szczegółowe pytania dot. ich sytuacji prywatnej, zawodowej, a nawet kontaktów zagranicznych. Takie dane w rękach obcego wywiadu mogą posłużyć zarówno do werbunku kolejnych agentów, jak i rozpracowania polskiej siatki wywiadowczej.

Choć nie znaleziono jeszcze dowodów obciążających sędziego Szmydta, rzecznik Naczelnego Sądu Administracyjnego poinformował, że Sąd Dyscyplinarny uchylił już jego immunitet oraz zezwolił na zatrzymanie i tymczasowy areszt. Za Tomaszem Szmydtem wystawiono też międzynarodowy list gończy z czerwoną notą Interpolu. Oznacza to, że w niemal 200 państwach świata będzie figurował jako poszukiwany, niebezpieczny przestępca.

Co jednak skłoniło sędziego Szmydta do ucieczki i dlaczego wybrał akurat Białoruś? Czy rzeczywiście był w posiadaniu informacji, które mogą zagrozić bezpieczeństwu Polski? A może poznał plan dla Polski na najbliższe lata i dlatego zdecydował się zbiec? O tym dziś w programie z cyklu „Dokąd Zmierzamy” Piotr Korczarowski porozmawia z samym zainteresowanym, tj. byłym sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, Tomaszem Szmydtem.

Co skłoniło sędziego Szmydta do ucieczki i dlaczego wybrał akurat Białoruś? Czy rzeczywiście był w posiadaniu informacji, które mogły zaszkodzić bezpieczeństwu Polski? A może poznał plan dla Polski na najbliższe lata i dlatego zdecydował się zbiec? O tym w programie z cyklu „Doką...

Ostatnie dni to bardzo niebezpieczny okres dla światowych przywódców. Najpierw doszło do zamachu na premiera Słowacji – ...
21/05/2024

Ostatnie dni to bardzo niebezpieczny okres dla światowych przywódców. Najpierw doszło do zamachu na premiera Słowacji – Roberta Fico, który co prawda przeżył 5 strzałów oddanych w jego stronę przez Juraja Cindulę, ale jest w ciężkim stanie. O ile jednak największe media przedstawiają napastnika jako niezrównoważonego „samotnego wilka”, to w tzw. „drugim obiegu” już pojawiają się teorie wskazujące na zagraniczne inspiracje zamachu na Słowacji. Zwłaszcza, że premier Fico znany był z krytycznego podejścia do zaangażowania NATO w wojnę na Ukrainie i oświadczył ostatnio, że dopóki będzie sprawował urząd, nie pozwoli na wysłanie tam słowackiego wojska.

Tymczasem jeszcze na dobre nie opadł kurz po wydarzeniach u naszych południowych sąsiadów, a świat obiegła wiadomość o śmierci prezydenta Iranu, Ebahima Raisiego, którego śmigłowiec rozbił się w górach prowincji Wschodni Azerbejdżan.

Biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno dochodziło do wymiany militarnych ciosów Iranu z państwem położonym w Palestynie, okoliczności śmierci perskiego przywódcy mogą prowadzić do wniosku, że w rozbiciu prezydenckiego śmigłowca maczał palce izraelski Mossad.

Notabene, już po zamachu na Roberta Fico pojawiły się w Internecie pogróżki skierowane do „niepokornych” europejskich przywódców, tj. premiera Węgier, Wiktora Orbana, prezydenta Serbii, Aleksandara Vucicia czy przywódcy bośniackich Serbów, Milorada Dodika.

Oczywiście nie ma dowodów na udział obcych służb w przygotowaniu tych operacji, ale naiwnym byłoby zakładać, że jest to przypadkowa seria niepowiązanych ze sobą wydarzeń. A więc kto i dlaczego likwiduje światowych przywódców? Na te i inne pytanie w kolejnym odcinku cyklu „Dokąd Zmierzamy?” odpowie geopolityk, dr Leszek Sykulski.

Już po zamachu na Roberta Fico pojawiły się w Internecie pogróżki skierowane do "niepokornych" europejskich przywódców, tj. premiera Węgier, Wiktora Orbana, prezydenta Serbii, Aleksandara Vucicia czy przywódcy bośniackich Serbów, Milorada Dodika. Oczywiście nie ma dowodów na udział obc...

Nowy-stary konflikt na mapie świata! Tak można by skwitować ostatnie wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Oprócz trwających ...
29/04/2024

Nowy-stary konflikt na mapie świata! Tak można by skwitować ostatnie wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Oprócz trwających od października ub. roku walk izraelsko-palestyńskich w Strefie Gazy, doszło też do eskalacji napięcia między tworem syjonistycznym a Iranem. Pierwsze strzały oddał Izrael, atakując ambasadę Iranu w Damaszku, zabijając przy tym wysokich oficerów sił irańskich. Teheran nie pozostał dłużny, dokonując ataku na Izrael za pomocą rakiet i dronów. Choć skuteczność tej operacji, jak i następującego po niej izraelskiego kontrataku pozostaje dyskusyjna, faktem jest, że tylko kwestią czasu pozostaje kolejna wymiana ciosów.

Ale mamy też dalszy ciąg starego konfliktu: Ukraina zaczęła odczuwać dotkliwy brak rezerw ludzkich, koniecznych do uzupełnienia stanów osobowych jednostek frontowych. W związku z tym Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła, a prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał nową ustawę mobilizacyjną. Władze w Kijowie chcą jednak sięgnąć nie tylko po pozostałych w kraju ukraińskich mężczyzn, którzy wyłapywani są cały czas przez lotne komanda w celu „mogilizacji”. Wstrzymanie obsługi konsularnej pozostających za granicą ukraińskich poborowych zapowiedział minister spraw zagranicznych, Dmytro Kułeba. Ma to zmusić Ukraińców do powrotu do kraju i wzięcia udziału w wojnie, przed którą większość z nich próbowała uciec. Trudno zatem się dziwić, że wśród takich „uciekinierów” pojawiają się różne pomysły, włącznie ze zrzeczeniem się obywatelstwa. A tymczasem sytuacja na froncie jest coraz gorsza, zaś morale dziesiątkowanych oddziałów wydaje się spadać z dnia na dzień.

Tymczasem w Polsce trwa festiwal „sług narodu ukraińskiego”. Ten termin, wymyślony przez byłego już rzecznika polskiego MSZ Łukasza Jasinę niedługo może nabrać nowego znaczenia. Otóż braki kadrowe w polskiej policji mają uzupełnić… m. in. Ukraińcy! Powodem jest fakt, że pomimo obniżenia wymagań, nadal brakuje ponad 15 tys. funkcjonariuszy. Czy jednak nie doprowadzi to do nadużyć oraz zwiększenia poziomu brutalności policji? Może brak chętnych do przywdziewania niebieskiego munduru wynika właśnie z używania tej formacji przez polityków do pacyfikacji antyrządowych protestów…

Dodatkowo, jak zapowiedziała „wiceministra” edukacji Joanna Mucha, ukraińskie dzieci objęte w Polsce obowiązkiem szkolnym nie będą realizowały takiego samego programu jak dzieci polskie. „Komponent ukraiński” obejmujący literaturę, geografię i – uwaga! – historię, ma być przygotowany przez władze w Kijowie. Jaka będzie w tym komponencie wizja takich wydarzeń jak powstanie Chmielnickiego, koliszczyzna, czy ludobójstwo na Wołyniu? Pytanie jest retoryczne – najwyraźniej po ukrainizacji polskiej racji stanu nadeszła pora na ukrainizację systemu edukacji.

O tych i innych ważnych wydarzeniach w podsumowaniu mijającego kwietnia opowiedzą Państwu: Kamil Klimczak i Piotr Korczarowski. Zapraszamy na „Komentarz Konieczny!”

Nowy-stary konflikt na mapie świata! Tak można by skwitować ostatnie wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Oprócz trwających od października ub. roku walk izraelsko-palestyńskich w Strefie Gazy, doszło też do eskalacji napięcia między tworem syjonistycznym a Iranem. Pierwsze strzały oddał Iz...

Jeszcze dobrze nie umilkły echa kampanii samorządowej, a politycy w Polsce już zmienili narrację na tę prowadzącą do Eur...
29/04/2024

Jeszcze dobrze nie umilkły echa kampanii samorządowej, a politycy w Polsce już zmienili narrację na tę prowadzącą do Europarlamentu. Wybory zaplanowano na 9 czerwca, ale już 2 maja mija termin składania do organów administracji państwa list kandydatów wraz z podpisami poparcia dla poszczególnych komitetów. Pomimo tego, że termin wyborów jest znany od dawna, niektóre formacje parlamentarne konstruują swe listy w ostatniej chwili i czasem komitetom brakuje chętnych do kandydowania w okręgach, gdzie szansa na mandat jest niewielka.

W tej chwili największą zagadką wyborczą są listy kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. O poszczególnych kandydatach namaszczonych przez samego Jarosława Kaczyńskiego wiemy jedynie z medialnych przecieków. Pozostałe nazwiska ujawnione zostaną dopiero w chwili rejestracji list, ale z dużym prawdopodobieństwem można już wskazać tzw. „lokomotywy wyborcze” PiSu. Daniel Obajtek, Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik, Jacek Kurski, Małgorzata Gosiewska – to tylko część nazwisk, które nawet w prawicowym elektoracie budzą mieszane uczucia. Jarosław Kaczyński ma cały czas rozważa różne opcje, a przygotowane przez siebie propozycje nazywa „listami śmierci” z uwagi na natężenie znanych z polskiego parlamentu nazwisk.

Równie ciekawe propozycje dla wyborców ma Platforma Obywatelska. Do Strasburga wybiera się aż trzech ministrów, tj. Marcin Kierwiński, Bartłomiej Sienkiewicz oraz Borys Budka. I to ledwie po 5 miesiącach sprawowania urzędu. Wśród propozycji z otoczenia Donalda Tuska pojawiają się też „naczelni śledczy” KO, czyli Michał Szczerba i Dariusz Joński. Także była prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz została politycznie „reanimowana” na eurowybory.

W Lewicy i Trzeciej Drodze rywalizacja jest jeszcze bardziej zawzięta, gdyż te komitety zdobędą tylko kilka mandatów. Także i tu znajdziemy ciekawe postacie. Do Europarlamentu chce wrócić kolejny minister rządu Tuska – Krzysztof Hetman. O mandat będzie się też ponownie ubiegać Róża Thun, czy kolejna z przewodniczących komisji śledczych, Magdalena Sroka. Lewica wystawia też Roberta Biedronia i Krzysztofa Śmiszka, a także wiceministrów: Andrzeja Szejnę i Joannę Scheuring-Wielgus. Będą to dla nich ważne wybory, gdyż sondaże notują lewicę ostatnio tuż nad pięcioprocentowym progiem wyborczym.

Konfederacja z kolei ma na swoich jedynkach byłych i obecnych parlamentarzystów: Krystiana Kamińskiego, Stanisława Tyszkę i Konrada Berkowicza. Twarzą kampanii zostały też panie: Ewa Zajączkowska-Hernik i Anna Bryłka. Sensacją okazał się start z drugiego miejsca w Małopolsce samego Grzegorza Brauna. Być może dlatego, że Konfederacja ma pewien problem w definiowaniu swego stosunku do Unii Europejskiej. Poszczególni kandydaci pytani o stosunek do „Polexitu” udzielają zupełnie różnych odpowiedzi.

O przedwyborczych kalkulacjach i rozgrywkach przy układaniu list, ze szczególnym uwzględnieniem nietypowej ordynacji wyborczej, jaka obowiązuje w Polsce podczas eurowyborów Kamil Klimczak porozmawia w kolejnym odcinku cyklu „Dokąd Zmierzamy?” z Marcinem Palade, socjologiem polityki.

Jeszcze dobrze nie umilkły echa kampanii samorządowej, a politycy w Polsce już zmienili narrację na tę prowadzącą do Europarlamentu. Wybory zaplanowano na 9 czerwca, ale już 2 maja mija termin składania do organów administracji państwa list kandydatów wraz z podpisami poparcia dla poszcz...

Adres

Tuwima 34
Łódź
90-002

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy eMisja.Tv umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do eMisja.Tv:

Widea

Udostępnij

Najbliższe firmy medialne


Inne Kanał telewizyjny w Łódź

Pokaż Wszystkie

Może Ci się spodobać