DETOX ZINE

DETOX ZINE DETOX' ZINE
Gore Grind Noise Death...
since 1999

anti-flag anti-school anti-ground

ACHTUNG! ACHTUNG!Jubileuszowy numer Detoxa trafia właśnie na porodówkę, także z początkiem nowego roku będzie go można p...
29/12/2024

ACHTUNG! ACHTUNG!
Jubileuszowy numer Detoxa trafia właśnie na porodówkę, także z początkiem nowego roku będzie go można przytulić. Zawartość tego numeru to: Insensibilidad Energica (Peru), Zły Demiurg (Polska), Ifryt (Polska), Urachel/Anxiety Collapse (Węgry), F***l Body Incorporated (Bułgaria), Cryptic Grave (Francja), Demoniac Chainsaw Penetrator (Peru), Golgotha/Symphony Of Death (Polska), In Extremis (Francja), Autoflagelacion (Peru), Parricidal (Indonezja), Sanko Sakausen (Polska), Sangre Negra (Chile), Cacasonica (Ekwador), Prosector (Polska), Katedra Patologi/Painball (Polska), Toxemia (Filipiny), Anorectal Ulceration (Indie), Overthrust (Botswana), Cadaver Decompuesto (Kolumbia). Do tego recenzje muzy i zinów, relacja z gigu, Dekalog...
więcej detali wkrótce...

POL/ENGUrachel AxafanURACHEL – “Stigmata of Satan”URACHEL po raz pierwszy, URACHEL po raz drugi, URACHEL po raz trzeci!!...
18/11/2024

POL/ENG
Urachel Axafan
URACHEL – “Stigmata of Satan”
URACHEL po raz pierwszy, URACHEL po raz drugi, URACHEL po raz trzeci!!!! Tak właśnie Panie i Panowie węgierski URACHEL rozpierdala system. Axafan zaledwie w przeciągu jednego roku skomponował trzy pełne albumy URACHEL, nagrał trzy pełne materiały z ANXIETY COLLAPSE oraz dwa pełne albumy HAATAN. Kto go w tym nagrywaniu przegoni? Śmiem twierdzić, że nikt!!! Ktoś może powiedzieć, że liczy się ilość, a nie jakość, tyle że w przypadku Węgra wszystko jest na najwyższym możliwym poziomie, a każde jego wydawnictwo to solidny cios, którego słucha się z niekłamaną przyjemnością. Nie inaczej jest tym razem. "Stigmata of Satan” to bardzo dobry, o ile nie najlepszy album w dorobku URACHEL. Nadal punktem wyjściowym jest tutaj Black Metal osadzony głęboko w latach ’90 tyle, że brzmi on nadzwyczaj świeżo, a wszelkie heavy metalowe naleciałości dodają mu zajebistej żywotności. Na materiale dominują szybkie i bardzo szybkie tempa, które tylko od czasu do czasu zwalniają. Co się zaś tyczy riffów, to mamy tu do czynienia z istnym kalejdoskopem, w którym wszystko zmienia się bardzo szybko, tak że czasem trudno jest za wszystkim nadążyć. Ta właśnie różnorodność riffów sprawia, że ten album jest zajebiście interesujący, żyje i ma pazury. Cechą charakterystyczną w muzyce URACHEL są, jak już wspomniałem wyżej heavy metalowe wibracje, które w partiach solowych gitary sięgają naprawdę zajebiście wysoko, a słuchanie ich to totalna przyjemność. Mało tego, solówki Axafana to najczystsza diabelska sztuka, do której mało kto jest w stanie się zbliżyć. Pomimo tego, że "Stigmata of Satan” brzmi bardzo szorstko, przebija się tutaj specyficzne ciepło ogrzewające zimne i posępne riffy. Przypomina mi to wszystko mieszankę IMMORTAL, CRADLE OF FILTH, BAL-SAGOTH, SATYRICON… Również sam wokal Axafana przypomina mi hybrydę Daniego Filtha i Abbatha. Bardzo dobry zimny siarczysty głos. Sama atmosfera, jaka emanuje z tego materiału, przywodzi mi na myśl zimny skąpany we mgle zagubiony klasztor, z którego wydobywa się gryzący w nozdrza ciepły dym. "Stigmata of Satan” to naprawdę materiał, który pobudza nie tylko zmysły, ale i wyobraźnię. Całość materiału to 9 kompozycji w tym cover nieznanego mi DIKTATOR zamknięte w niewiele ponad 36 minut. Polecam!!!

URACHEL – “Stigmata of Satan”
URACHEL for the first time, URACHEL for the second time, URACHEL for the third time!!!! That's how, Ladies and Gentlemen, the Hungarian URACHEL is fu***ng up the system. Axafan composed three full URACHEL albums, recorded three full ANXIETY COLLAPSE materials and two full HAATAN albums in just one year. Who will outdo him in this recording? I dare say, no one!!! Someone might say that it's the quantity that counts, not the quality, but in the case of the Hungarian, everything is at the highest possible level, and each of his releases is a solid blow, which is listened to with undisguised pleasure. This time is no different. "Stigmata of Satan" is a very good, if not the best album in URACHEL's output. The starting point here is still Black Metal deeply rooted in the '90s, but it sounds exceptionally fresh, and all the heavy metal influences add to its awesome vitality. The material is dominated by fast and very fast tempos, which only slow down from time to time. As for the riffs, we are dealing with a real kaleidoscope, in which everything changes very quickly, so that sometimes it is difficult to keep up with everything. This variety of riffs makes this album very interesting, alive and has claws. A characteristic feature of URACHEL's music is, as I mentioned above, heavy metal vibrations, which in the guitar solos reach really high, and listening to them is a total pleasure. What's more, Axafan's solos are the purest devilish art, which few people are able to approach. Despite the fact that "Stigmata of Satan” sounds very rough, a specific warmth shines through here, warming the cold and gloomy riffs. It all reminds me of a mix of IMMORTAL, CRADLE OF FILTH, BAL-SAGOTH, SATYRICON… Axafan's vocals also remind me of a hybrid of Dani Filth and Abbath. A very good cold, sulfurous voice. The atmosphere that emanates from this material brings to mind a cold, lost monastery bathed in fog, from which warm smoke that stings the nostrils escapes. “Stigmata of Satan” is truly a material that stimulates not only the senses, but also the imagination. The entire material consists of 9 compositions, including a cover of DIKTATOR, unknown to me, enclosed in just over 36 minutes. I recommend!!!

POL/ENGLymphangiomasLYMPHANGIOMAS – “Mutilacion Criminal Post-Mortem” CD (Ab**to de Perra Rec.)Ameryka Południowa od zaw...
15/11/2024

POL/ENG
Lymphangiomas
LYMPHANGIOMAS – “Mutilacion Criminal Post-Mortem” CD (Ab**to de Perra Rec.)
Ameryka Południowa od zawsze była pełna zwyrodniałych brutalnych aktów, rozrywających wnętrzności i miażdżących kości, a pochodzący z Kolumbii LYMPHAGIOMAS doskonale wpisuje się w ten obraz. Może nie do końca wszystko mi się podoba na tym albumie, ale z pewnością jest, na czym zawiesić ucho. Muzyka zawarta na "Mutilacion Criminal Post-Mortem” to brodzący w gęstniejącej krwi patologiczny Gore, który powoli, ale zajebiście skutecznie miażdży wszystko, co spotka na swojej drodze. Przypomina się w tym miejscu włosko-rumuńska LARVAE. Proste charczące riffy, oparte na jednostajnej perkusji sprawdzają się całkiem dobrze. Można usłyszeć tu zarówno wpływy MORTICIAN, jak i AUTOPSY. Jednostajny charczący suchy głęboki growling. Wszystko niby jest tak, jak powinno, mimo to ten materiał po przesłuchaniu kilku razy najzwyczajniej w świecie staje się męczący, jest zbyt monotonny i jednostajny. Podoba mi się forma i treść jednak brakuje tu pewnych akcentów, które "ożywiły by” ten materiał. Jedynym wyjątkiem, w którym pojawia się jakaś odmiana, to "Reeking Co**se Remains Lie In The Sludge”, czyli druga gitara, nadająca utworów schizolskiej obłąkanej atmosfery. Takich motywów czy innych odskoczni przydałoby się tutaj zdecydowanie więcej. Również samo brzmienie materiału mogłoby być zdecydowanie cięższe i mniej charczące. Mimo wszystko jako całość "Mutilacion Criminal Post-Mortem” broni się całkiem nieźle i karze uważnie śledzić dalsze poczynania zespołu.

LYMPHANGIOMAS – “Mutilacion Criminal Post-Mortem” CD (Ab**to de Perra Rec.)
South America has always been full of degenerate brutal acts, ripping out entrails and crushing bones, and Colombian-born LYMPHAGIOMAS fits perfectly into this picture. I may not quite like everything on this album, but there is certainly something to listen to here. The music contained on “Mutilacion Criminal Post-Mortem” is a wading pathological Gore in thickening blood, which slowly but awesome effectively crushes everything it meets in its path. One is reminded of the Italian-Romanian LARVAE at this point. Simple snarling riffs, based on monotonous percussion work quite well. You can hear both MORTICIAN and AUTOPSY influences here. The monotonous charring dry deep growling. Everything seems to be as it should be, nevertheless this material after listening to it several times most simply becomes tiresome it is too monotonous and steady. I like the form and content, however, it lacks certain accents that would “enliven” this material. The only exception, where some variety appears, is “Reeking Co**se Remains Lie In The Sludge,” which is a second guitar, giving the songs a schizophrenic demented atmosphere. Such motifs or other outliers could definitely use more here. Also, the sound of the material itself could definitely be heavier and less harsh. Nevertheless, as a whole “Mutilacion Criminal Post-Mortem” defends itself quite well and punishes the band's further actions with attention.

POL/ENGPutrefactophilia  PUTREFACTOPHILIA/PROSTHETIC FACE –“Effervescing Discharge Of Putrescent Corpulence” SplitDawno ...
08/11/2024

POL/ENG
Putrefactophilia
PUTREFACTOPHILIA/PROSTHETIC FACE –“Effervescing Discharge Of Putrescent Corpulence” Split
Dawno żaden prymitywny wyziew nie zrobił mi tak dobrze, jak omawiany w tej chwili split. PUTREFACTOPHILIA to francusko-włoski tandem, który napierdala prymitywnego Gore Noise, który swoją archaiczną formą przypomina to, co działo się na początku lat ’90, a ja to w hałasach kocham przecież najbardziej. Ich materiał otwiera krotka piwna wyliczanka, po czym następuje właściwe pierdolnięcie. Prymitywne riffy oparte na blastującej perkusji w połączeniu z bulgoczącym klozetowym wokalem sprawdzają się naprawdę dobrze. Chropowate brzmienie, w którego tle schowana jest perkusja, ma w sobie naprawde specyficzny urok. Zdaje sobie oczywiście sprawę, że materiał ten nie grzeszy oryginalnością, ani nie powala brzmieniem, ale ma za to ducha przeszłości… Siedem zwartych krótkich ciosów w tym cover LAST DAYS OF HUMANITY. Drugi zawodnik, czyli niemiecki PROSTHETIC FACE to już zupełnie inny kaliber hałasu. Tym razem mamy tu do czynienia z bardzo dobrym hałasem, który jest wypadkową Harsh Noise i Noisecore. Przypomina mi to, co kiedyś robił czeski NAPALMED w połączeniu z 7MON. Hałas Niemca brzmi tak jakby wykolejający się pociąg uderzył w jebitny transformator, po czym wszystko trafiło na zlotowiec, gdzie zostało pocięte i doszczętnie zmiażdżone. Bardzo dobre różnorodne nieludzkie wokale pasują tu naprawdę dobrze, tworząc z hałasem zwartą całość. Naprawdę jest, na czym ucho zawiesić. Set Niemca to jeden zwarty track, który potrafi przeciętnemu człowiekowi zrobić naprawdę krzywdę. Bardzo dobry równy split, który powinien trafić na 7”Ep.

PUTREFACTOPHILIA/PROSTHETIC FACE –“Effervescing Discharge Of Putrescent Corpulence” Split
It's been a long time since any primitive fume did me as good as the split being discussed at the moment. PUTREFACTOPHILIA is a French-Italian tandem that plays primitive Gore Noise, which with its archaic form is reminiscent of what was going on in the early '90s, and that's what I love most about Noise after all. Their material opens with a short beer countdown, followed by a proper beat. Primitive riffs based on blasting drums combined with bubbling clanging vocals work really well. The rough sound, with the drums tucked in the background, has a really special charm to it. I realize, of course, that this material doesn't sin with originality, nor does it knock down the sound, but it has the spirit of the past for that... Seven compact short punches including a cover of LAST DAYS OF HUMANITY. The second competitor, Germany's PROSTHETIC FACE is already a completely different caliber of noise. This time we have a very good noise here, which is a resultant of Harsh Noise and Noisecore. It reminds me of what Czech NAPALMED used to do in combination with 7MON. The German's noise sounds as if a derailing train hit a huge transformer, after which everything went to the rally where it was cut up and completely crushed. A very good variety of inhuman vocals fit here really well, forming a compact whole with the noise. There really is something to listen to. The German's set is one compact track that can really hurt the average person. A very good even split that should go on the 7 “Ep.

POL/ENGToxemia(PH)TOXEMIA – “Belial’s Path” PromoZaledwie kilka dni temu filipińska TOXEMIA była dla mnie totalnie niezn...
09/10/2024

POL/ENG
Toxemia(PH)
TOXEMIA – “Belial’s Path” Promo
Zaledwie kilka dni temu filipińska TOXEMIA była dla mnie totalnie nieznanym zespołem, a już dziś jestem jej zagorzałym kibicem. Poszukałem w necie to, co w przeszłości nagrał ten band, posłuchałem jego muzyki i zadziałało. Prostota, ciężar, nieposkromiona agresja… wyjątkowo obskurny i ohydny piwniczny Death Metal. Właśnie taki jaki bardzo lubię. Promo "Belial’s Path” jest dwuutworową zapowiedzią nadchodzącego trzeciego pełnego albumu Filipińczyków, która zdecydowanie karze ostrzyc noże i zęby. "Diabolical Euphoria” otwiera się bardzo ciężko, powoli, przypominając mi przy tym AUTOPSY, który w ogóle wyjątkowo głośno jest słyszalny w muzyce TOXEMIA, po czym następuje właściwe pierdolnięcie i z głośników wypełza obślizgły zatęchły Death Metal. Utwór rozpędza się, po czym gwałtownie zwalnia i zanurza się w gęstniejącej posoce. Właśnie tak. Te zwolnienia w wykonaniu TOXEMIA są po prostu genialne. Czuć w nich niepokojącego drapieżnego ducha, który gotów jest w każdej chwili zaatakować. Oryginalne "szeptane” bestialskie wokale idealnie wkomponowują się w posępny obraz muzyki. Drugi utwór to "Eternal Haunting”, który się niepozornie zaczyna, by po chwili zamienić się w siarczystą nawałnicę. Tak jak uprzednio, utwór zwalnia i przyspiesza. Bardzo dobre geste riffy, nadają muzyce zajebiście organicznego krwistego charakteru. TOXEMIA może nie grzeszy hyper brutalnością czy prędkością, posiada za to chorobliwą atmosferę i pierwotnego ducha undergroundu, o których tak wielu dziś zapomina. Przesłuchałem kilkanaście razy te dwa utwory i z niecierpliwością czekam na cały materiał, a wy spodziewajcie się wywiadu z TOXEMIA w nadchodzącym 10tym numerze Detoxa.

TOXEMIA – “Belial’s Path” Promo

Just a few days ago, Filipino TOXEMIA was a total unknown band to me, and already today I am a staunch supporter. I looked up on the Internet what this band had recorded in the past, listened to its music and it worked. Simplicity, heaviness, unbridled aggression... extremely obtuse and obnoxious basement Death Metal. Just the kind I like very much. The promo for “Belial's Path” is a two-track preview of the Filipinos' upcoming third full-length album, which definitely punishes you to sharpen your knives and teeth. “Diabolical Euphoria” opens very heavy and slow, reminding me of AUTOPSY, which is exceptionally loud in TOXEMIA's music in general, followed by a proper f**k-up and slimy musty Death Metal crawls out of the speakers. The track accelerates, then rapidly slows down and plunges into the thickening dope. That's right. These slowdowns performed by TOXEMIA are simply brilliant. You can feel the disturbing predatory spirit in them, which is ready to attack at any moment. The original “whispered” beastly vocals blend perfectly into the gloomy image of the music. The second track is “Eternal Haunting,” which starts inconspicuously, only to turn into a sulphurous storm after a while. As before, the track slows down and speeds up. Very good gestural riffs, give the music an awesome organic bloodiness. TOXEMIA may not sin with hyper brutality or speed, but it has a morbid atmosphere and a primal underground spirit that so many today forget. I've listened to these two tracks a dozen times and look forward to listening to all the material, and you can expect an interview with TOXEMIA in the upcoming 10th issue of Detox.

27/09/2024

PARISH ANNOUNCEMENT
I regret to report that due to life constraints, the upcoming tenth issue of Detox, will appear only in Polish.

DEAD INFECTION –"The Greatest Sh*ts” LP (Underground Front)Underground Front RecordsKolejna po splicie z D.O.C. niespodz...
27/09/2024

DEAD INFECTION –"The Greatest Sh*ts” LP (Underground Front)
Underground Front Records
Kolejna po splicie z D.O.C. niespodzianka z logiem DEAD INFECTON!!! Nie sądziłem, że kiedykolwiek
ukaże się reedycja tego materiału, a tu proszę, nie tylko winylowa płyta, ale i wzbogacenie o
materiały z dwu kultowych już splitów. Nie jestem specjalnym fanem wydawnictw zawierających
same covery, jednak sa wśród nich perełki, do których lubię sobie wrócić od czasu do czasu. Z całą pewnością taką perłą jest "The Greatest Hits”, którą stawiam na coverowym podium obok "Future Of The Past” – VADER i "Punker Than Punk” – EXTREME NOISE TERROR. Tak więc wydane pierwotnie w 1998 roku przez Morbid Records "The Greatest Sh*ts” jest kwintesencją nie tylko tego, co DEAD INFECTION sobą wówczas reprezentował, ale również całego stylu Gore Grind. Z jednej strony obskurny morderczy Gore Grind, z drugiej, duże poczucie humoru i dystans do samych siebie. Znakomite brzmienie połączone ze znakomitym wykonaniem coverów, z pewnością zadowoli każdego Maniaka. Bez wątpienia rok 1998, z którego pochodzą wszystkie znajdujące się tutaj nagrania, był rokiem DEAD INFECTION. Bez wątpienia zespół był w szczytowej formie. Nie widzę sensu w tym miejscu opisywania muzyki DEAD INFECTION, ponieważ każdy powinien ja znać, a jeśli nie, to niech się lepiej nie wychyla. Tak więc strona A to cały "The Greatest Sh*ts” tj., 9 coverów oraz wstawki: "Owce” (techniawa) i Psalmy poświęcone komputerom i akumulatorom. Zdecydowana większość coverów bije swoją mocą oryginały, a takie "Consequence” – ULCEROUS PHLEGM czy "Ra**ng The Earth” – ENT rzuca mną, że aż miło!!!!! Aggghhhrrrr!!!! Czy nawet perkusyjne BEE GEES!!!!! Tego trzeba posłuchać, a nie opisywać… Strona B zawiera materiały ze splitów 7”Ep z japońskim CSSO oraz czeskim MALIGNANT TUMOUR. Również tutaj poza Gore Grindową nawałnicą pojawiają się humorystyczne wstawki na temat spożycia alkoholu czy podrywu w cowboyskim stylu. "Poppy-Seed cake” czy "We Are All Polish”, tego komentować nie trzeba. Totalny absolut!!! Całości słucha się naprawdę wybornie i aż mnie dziw bierze, że od nagrania tych materiałów upłynęło już ponad 25 lat. Niemniej jednak wszystko brzmi tu niezwykle świeżo i przede wszystkim radośnie. Właśnie tak!!! Radość grania, jaka emanuje z tych nagrań, jest naprawdę powalająca. Czuć, że zespół doskonale czuje się z tym co robi i jest to tutaj wręcz namacalne. Jaka w tym miejscu zajebista szkoda, że DEAD INFECTION już nigdy później taką radością nie emanował, a tłuste lata się bezpowrotnie skończyły… Nie wzdychajmy, posłuchajmy jeszcze raz… Płyta wydana jest przepięknie, także brać póki jest!!!

POL/ENGOverthrust OVERTHRUST – “Infected by Myth”Blisko dziesięć długich lat od nagrania w 2015 roku debiutanckiego albu...
23/09/2024

POL/ENG
Overthrust
OVERTHRUST – “Infected by Myth”
Blisko dziesięć długich lat od nagrania w 2015 roku debiutanckiego albumu – "Desecrated Deeds to Decease” pochodzący z Botswany OVERTHRUST dugo kazał czekać na swojego kolejnego pełniaka. Oczywiście pojawiły się w międzyczasie pomniejsze wydawnictwa, jednak drugi album ukazał się dopiero teraz, w czerwcu w 2024 roku. Z racji tego, że od dobrych kilku lat kibicuje temu zespołowi, zajebiście ucieszył mnie fakt, że "Infected by Myth” ujrzał wreszcie światło dzienne. Przesłuchałem kilkunastokrotnie ten materiał i mogę powiedzieć tylko jedno: nie zawiodłem się, a moje oczekiwania zostały spełnione. To, co mnie ogromnie cieszy to to, że OVERTRUST kompletnie nie zmienił swojej muzyki i konsekwentnie podąża raz obraną przez siebie drogą. Tak więc nadal mamy tu klasyczny do szpiku kości Death Metal, którego brzmienie samoistnie przywodzi na myśl USA i takie kapele jak CANNIBAL CO**SE, MORBID ANGEL, DEICIDE… tyle, że w muzyka Afrykanów jest nie co bardziej bezpośrednia i posługuje się zdecydowanie prostszymi narzędziami, co kompletnie nic nie umyje jej wartości. Wręcz przeciwnie!!! Szczerość i atmosfera, jakie emanują z tego albumu, są naprawdę zabójcze. Brudne, obskurne brzmienie jest tutaj na pewno atutem. Tak samo chropowaty wyraźny bas i proste zajebiście skuteczne riffy. OVERTHRUST nikogo nie goni i nie zadaje zbędnych ciosów. Od początku do końca, od pierwszej po ostatnią sekundę konsekwentnie kontynuuje swój śmiertelny marsz przeciwko bogobojnym owieczkom. Na "Infected by Myth” zdecydowanie dominują średnie rytmiczne tempa, które tylko z rzadka przyspieszają, jednak nie są to blasty. Mnie natomiast najbardziej podobają się tutaj miażdżące zwolnienia przypominające chodzenie gruzowisku. Świetny mocny growling Vulture Thrusta nadaje temu materiałowai złowieszczego piwnicznego charakteru. Co ciakawe, pojawiające się tutaj od czasu do czasu solówki gitarowe, mają lekki thrash metalowy posmak, co zajebiście ciekawie kontrastuje z łupanymi kamieniami. "Infected by Myth” jest materiałem prostym, szczerym i zajebiście wymownym, pozbawionym jakichkolwiek niedomówień, posiadającym wyjątkową brudną archaiczną atmosferę, która mocno chwyciła za moje zwyrodniałe serce i nie chce puścić. Naprawdę chylę czole przed OVERTHRUST, że w obecnych czasach zdominowanych przez elektronikę, nagrali coś czystego – pierwotnego. Z resztą wystarczy spojrzeć na okładkę i tytuł, które mówią wystarczająco same za siebie. "Infected by Myth” to 8 kompozycji zamkniętych w niewiele ponad 23 minuty. Polecam Maniakom klasycznego nakurwu!!!

OVERTHRUST – “Infected by Myth”
Nearly ten long years after recording their debut album in 2015 - “Desecrated Deeds to Decease” - Botswana-based OVERTHRUST dug long to wait for their next full-length. Of course, there have been minor releases in the meantime, but the second album is only out now, in June in 2024. Due to the fact that I've been supporting this band for a good few years, I was awesome that “Infected by Myth” finally saw the light of day. I have listened to the material a dozen times and can only say one thing: I was not disappointed, and my expectations were met. What pleases me immensely is that OVERTRUST has not completely changed its music and consistently follows the path once taken. So, we still have here the classic to the marrow Death Metal, the sound of which is intrinsically reminiscent of the USA and bands such as CANNIBAL CO**SE, MORBID ANGEL, DEICIDE... only that in the music of Africans is more direct and uses much simpler tools, which completely does not wash its value. On the contrary!!! The sincerity and atmosphere that emanate from this album are truly killer. The dirty, squalid sound is certainly an asset here. So is the rough clear bass and simple awesome effective riffs. OVERTHRUST doesn't chase anyone or deal unnecessary blows. From start to finish, from the first second to the last, it consistently continues its death march against the God-fearing sheep. Medium rhythmic tempos definitely dominate on “Infected by Myth,” with only infrequent acceleration, but no blast beats. I, on the other hand, like the crushing slowdowns reminiscent of walking debris the most here. Vulture Thrust's great strong growling gives this material an ominous basement feel. What's interesting is that the guitar solos that appear here from time to time have a slight thrash metal flavor, which contrasts with the peeling stones in an awesome way. “Infected by Myth” is straightforward, sincere and awesomely eloquent material, devoid of any insinuations, possessing a unique filthy archaic atmosphere that has firmly gripped my degenerate heart and refuses to let go. I really praise OVERTHRUST that in these days dominated by electronics, they recorded something pure - primal. For the rest, just look at the cover and title, which speak enough for themselves. “Infected by Myth” is 8 compositions crammed into just over 23 minutes. Highly recommended to Maniacs of classic Death Metal!!

POL/ENGNecropsy Odor unofficiallyNECROPSY ODOR – “Tales From The Tepid Cavity” CD (Extremelly Rotten Prod.)Ja pierdolę, ...
21/09/2024

POL/ENG
Necropsy Odor unofficially
NECROPSY ODOR – “Tales From The Tepid Cavity” CD (Extremelly Rotten Prod.)
Ja pierdolę, rąbnęło, zagrzmiało, kości wciągnęło, przeżyło i wypluło!!!! Niespełna 10 minut, a ja jestem cały rozpierdolony!!! Debiutanckie demo, pochodzącego z USA NECROPSY ODOR to najprawdziwsze grindowe tornado, maszynka do mielenia i miażdżenia kości, wkurwiony tryskający ognistą s***mą wulkan, głodny spuszczony ze smyczy doberman… Ja pierdolę, bardzo dobry idealnie trafiający w moje gusta lekko defujący siarczysty Grind Gore. Siarczyste, proste zajebiście skuteczne riffy, w których idealnie dobrano proporcje, między ciężkością a gruzem sprawdzają tu się naprawdę wybornie. Zadziornie atakująca z furią perkusja. Zwierzęcy growling od czasu do czasu wspomagany kontrastującym skowytem. Całości słucha się mi naprawdę wyśmienicie. NECROPSY ODOR, to coś jak zgrindowiona wersja MORTICIAN z domieszką GORE (Brazylia) i MORGUE BREATH. Świetne romantyczne intro przed "Head Shredded”. Za*****ty obskurny, grobowy, zgniły feeling… k***a, czego chcieć więcej?! Żadnej jebanej polityki czy umoralniania!!! Najczystszy trupi wpierdol. Materiał pochodzi z 2021 roku i jak do tej pory jest jedynym nagrany przez ten band. Chłopaki mają ogromny potencjał, także z niecierpliwością czekam na ich pełny wytrysk. Zdecydowanie polecam!!!

NECROPSY ODOR – “Tales From The Tepid Cavity” CD (Extremelly Rotten Prod.)
Holy s**t, chopped, thundered, bones dragged, survived and spit out!!!! Less than 10 minutes and I'm all cracked up!!! The debut demo, from the USA-based NECROPSY ODOR is the truest grind tornado, a grinding and bone-crushing machine, a pi**ed off gushing fiery s***m volcano, a hungry leashed doberman... F**k, a very good perfectly hitting my tastes slightly deflating sulfurous Grind Gore. Sulfurous, simple awesome effective riffs, in which perfectly chosen proportions, between heaviness and debris work really well here. Feisty drums attacking with fury. Animal growling occasionally supported by a contrasting lark. The whole thing is a truly excellent listen for me. NECROPSY ODOR, is something like a grinding version of MORTICIAN with a touch of GORE (Brazil) and MORGUE BREATH. Great romantic intro before “Head Shredded.” Awesome obtuse, sepulchral, rotten feeling... f**k, what more could you want! No fu***ng politics or moralizing!!! The purest dead f**k. The material is from 2021 and so far is the only one recorded by this band. The guys have great potential, also looking forward to their full ej*******on. Definitely recommended!!!

POL/ENGStrahorSTRAHOR – “Wolfborn: In The Land Of The Fallen” Tape (Zły Demiurg)Kolejna świetnie wydana kaseta od Złego ...
09/09/2024

POL/ENG
Strahor
STRAHOR – “Wolfborn: In The Land Of The Fallen” Tape (Zły Demiurg)
Kolejna świetnie wydana kaseta od Złego Demiurga. Tym razem jest to drugi pełny album serbskiego jednoosobowego projektu dowodzonego przez Volkha, który swoim materiałem sprawił mi bardzo przyjemną niespodziankę. Muzyka na "Wolfborn: in The Land Of The Fallen” jest zdecydowanie bardziej melodyjna niż to, co STRAHOR nagrywał dotychczas. Oczywiście cały czas fundamentem muzyki Serba jest Black Metal, który jednakże jest zdecydowanie mniej surowy i bardziej przystępny niż to wcześniej bywało. Także obok agresywnych szybkich pasaży mamy tutaj bardzo dużo melodyjnych wolniejszych fragmentów, które naprawdę zajebiście mi się podobają. To coś jakby połączyć wczesny SATYRICON z SENTENCED z okresu "Amok”. Chwytliwe melodyjne riffe, które kiedy trzeba, potrafią też wyciągnąć pazury i konkretnie przypierdolić. Liczne melodyjne gitarowe solówki, które się tutaj pojawiają, nie są może jakąś wirtuozerią, ale mają w sobie to coś i sprawdzają się tutaj naprawdę wybornie. Bardzo dobry wokal, który jest przybrudzoną wersją Taneli Jarvy. Bardzo podobają mi się zmiany nastrojów i emocji, które pojawiają się na tym materiale, dzięki nim ten materiał naprawdę "żyje” i to naprawdę mocno. To właśnie dzięki emocjom ten materiał łapie za serducho i nie puszcza. Cały materiał brzmi mniej surowo niż poprzednio, jednak nadal jest to Black Metal z wyraźnym skierowaniem na Północ Europy. Pomimo pewnych podobieństw, nie ma tu mowy o monotonni, a każdy utwór ma tutaj swoja tożsamość. Całość materiału to 7 utworów zamkniętych w niewiele ponad 30 minut. Nie jest, to może materiał dla black metalowych ortodoksów, szukających prymitywu i piwnicy, ale dla mnie w sam raz. Wielokrotnie ten materiał gościł już w moim magnetofonie i z pewnością w nim jeszcze zagości. Polecam.

STRAHOR – “Wolfborn: In The Land Of The Fallen” Tape (Zły Demiurg)
Another brilliantly released tape from Zły Demiurg. This time it is the second full-length album from the Serbian one-man project led by Volkh, who gave me a very pleasant surprise with their material. The music on “Wolfborn: in The Land Of The Fallen” is definitely more melodic than what STRAHOR has recorded so far. Of course, all the time the foundation of the Serb's music is Black Metal, which, however, is definitely less harsh and more accessible than it used to be. Also next to aggressive fast passages we have here a lot of melodic slower passages, which I really like awesome. It's kind of like combining early SATYRICON with SENTENCED from the “Amok” period. Catchy melodic riffs that, when needed, can also pull out the claws and hit specifically. The numerous melodic guitar solos that appear here may not be some kind of virtuosity, but they have that something and work really well here. Very good vocals, which are a nailed-down version of Tanela Jarva. I really like the changes of moods and emotions that appear on this material, thanks to them this material really “lives” and really strongly. It is thanks to the emotions that this material catches the heart and does not let go. The whole material sounds less harsh than before, but it is still Black Metal with a clear focus on Northern Europe. Despite some similarities, there is no question of monotony, and each song here has its own identity. The entire material is 7 tracks crammed into just over 30 minutes. It is not, perhaps, material for black metal orthodox, looking for primitivism and basement, but for me just fine. Many times this material has already been hosted in my tape recorder and will certainly still be in it. Recommended.

POL/ENGXANCTUX – “Anhedonia” Tape (Zły Demiurg)Oj, teraz to nam się zrobi ponuro i nieprzyjemnie. Z pewnością muzyki XAN...
07/09/2024

POL/ENG
XANCTUX – “Anhedonia” Tape (Zły Demiurg)
Oj, teraz to nam się zrobi ponuro i nieprzyjemnie. Z pewnością muzyki XANCTUX, z którą miałem już kilkukrotnie do czynienia, nie słucha się z uśmiechem na twarzy, no chyba, że ktoś cierpi na zaburzenia psychiczne… Nie wiem, który to już jest materiał XANCTUX (nie nadążam ich liczyć), ale został on wydany w 2022 roku i zawiera około 40 minut przepełnionej smutkiem i melancholią muzyki, która nienależny do mojego codziennego menu i sięgam po nią wyjątkowo rzadko. Dark Ambient, Dungeon Synth, Neo-Classical to terminy dla mnie naprawdę obce… Przesłuchałem "Anhedonie” kilkukrotnie i muszę przyznać, że przynajmniej jego część całkiem nieźle mi siadła. O ile we fragmentach zdominowanych przez piano, w których dodatkowo pojawia się rozpaczliwy black metalowy wokal, bardzo ciężko słucha mi się XANCTUX, to dla odmiany instrumentalne fragmenty oparte na syntezatorze słuchało mi się bardzo przyjemnie. To, co charakteryzuje cały materiał to bardzo przestrzenne szczególnie w syntezatorowych fragmentach brzmienie. Przepełniona smutkiem i depresją większość materiału oparta jest na bardzo minimalistycznych konstrukcjach, które mimo ubogich narzędzi potrafią zbudować całkiem konkretną atmosferę, której słuchanie w kilku fragmentach potrafiło wywołać u mnie naprawdę nieprzyjemne odczucia, lęk, niepokój…ale oto chyba chodzilo. Także nazwa materiału "Anhedonia” jest jak najbardziej adekwatna do zawartości.

XANCTUX – “Anhedonia” Tape (Zły Demiurg)
Oh, now it's going to get gloomy and unpleasant for us. Certainly, the music of XANCTUX, with which I have dealt several times, is not listened to with a smile on the face, well, unless one suffers from a mental disorder... I don't know which XANCTUX material this is already (I don't keep up with counting them), but it was released in 2022 and contains about 40 minutes of sadness- and melancholy-filled music, which does not belong to my daily menu and I reach for it extremely rarely. Dark Ambient, Dungeon Synth, Neo-Classical are terms that are really foreign to me ... I have listened to “Anhedonia” several times and I have to admit that at least parts of it came off quite well . While I find XANCTUX very hard to listen to in the piano-dominated passages, which additionally feature despairing black metal vocals, I found the synth-based instrumental passages very enjoyable by contrast. What characterizes the whole material is a very spacious sound especially in the synth passages. Filled with sadness and depression, most of the material is based on very minimalist constructions, which despite the poor tools are able to build quite a specific atmosphere, the listening of which in a few fragments was able to cause me really unpleasant feelings, fear, anxiety...but this is probably the point. Also the name of the material “Anhedonia” is most appropriate to the content.

Address


Telephone

+33768971966

Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when DETOX ZINE posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Business

Send a message to DETOX ZINE:

Shortcuts

  • Address
  • Telephone
  • Alerts
  • Contact The Business
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Media Company?

Share

DETOX’ ZINE

Pomysł na robienie zina zrodził się pod koniec 1999 roku, zainspirowany takimi killerami jak INFERNAL DEATH, FU***NG BITCH, ANAL-PHABETIC'JOURNAL... Pierwszy numer ukazał się wiosną 2000 roku, a do lata 2011 roku ukazało się 6 numerów, z czego numer 6 był ostatnim popełnionym w Polsce. Przez kolejne lata ze względów osobistych zine pozostawał w uśpieniu, by w końcu w drugiej połowie 2018 powrócić do aktywnego życia... Od tego czasu już we Francji ukazały się dwa numery, (#7 - luty 2019, #8 - luty 2020). Kolejny numer w planowany jest na wiosnę 2021.

Muzykę akceptuję wyłącznie na fizycznych nośnikach.

Ani w lewo ani w prawo - SWOBODNIE!!!

Zine niepoprawny politycznie!!!