13/12/2025
44 lata temu stan wojenny unicestwił polskie marzenia o wolności.
Wdarł się w codzienność – dokładnie w tym momencie, gdy miały zapalać się pierwsze świąteczne światła. Zamiast choinek były czołgi, zamiast życzeń – listy internowanych, zamiast rodzinnych stołów – więzienne prycze.
Paradoksalnie właśnie wtedy, w grudniu 1981 roku, słowo „wspólnota” nabrało szczególnej mocy. W obozie internowanych w Białołęce śpiewano kolędę napisaną przez Macieja Zembatego, do melodii „Bóg się rodzi”. Była modlitwą, protestem i świadectwem zarazem. Pokazywała, że nawet tam, gdzie władza próbowała odebrać godność i głos, rodziła się opowieść silniejsza od drutów i krat.
Kolęda internowanych
Bóg się rodzi, a rodacy
Po więzieniach rozrzuceni,
Bo marzyła im się Polska
Niepodległa na tej ziemi.
Solidarni i odważni -
Górnik, rolnik i stoczniowiec
Dziś składają do Cię modły:
Daj nam wolność, Panie Boże.
Cóż nam druty, cóż nam kraty,
Gdy w jedności nasza siła,
Z pierwszym brzaskiem wzejdzie słońce,
Zbudzi się Ojczyzna miła.
Matki, żony, siostry, dzieci
Same przy świątecznym stole,
Tylko szatan mógł zgotować
Naszym bliskim taką dolę.
Podnieś rękę, Boże Dziecię,
Błogosław Ojczyznę miłą,
W trudnych chwilach, w złej godzinie
Wspieraj jej siłę Swą siłą.
By się zdrajcom nie zdawało,
Że zawładną Polską całą,
A słowo Ciałem się stało
I między nami mieszkało.
Matkom, żonom dodaj siły,
Otrzyj łzy czekania dzieciom,
A nam wszystkim, Panie miły,
Ześlij, Boże - dobry wieczór.
Wtedy wszyscy zaśpiewamy
Tę kolędę za kratami,
A słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
Ta kolęda nie jest tylko dokumentem epoki. Jest zapisem emocji: strachu, tęsknoty, gniewu, ale też niezwykłej nadziei. Nie ma w niej patosu zwycięzców – jest ciche wołanie ludzi, którzy wiedzieli, że wolność nie przychodzi od razu, ale zaczyna się od wierności sobie i innym.
W 1988 roku Adam Roliński i Przemysław Turek umieścili ją w podziemnym śpiewniku „Byleś Polsko wolną była”. Już wtedy było jasne, że to nie tylko pieśń „na tamten czas”, ale fragment pamięci, której nie udało się złamać.
Dziś, po 44 latach, warto do niej wracać nie po to, by rozdrapywać rany, lecz by przypomnieć sobie, że wolność nigdy nie jest dana raz na zawsze – i że czasem rodzi się w najmniej spodziewanych miejscach: w baraku, w celi, w kolędzie śpiewanej szeptem.
Pocztówka świąteczna: Źródło: przystanekhistoria.pl