17/03/2024
Ernest Bryll /1.03.1935-16.03.2024/ Już na tamtej stronie. Na odejście nigdy nie jest dobry czas, chyba że godnie i dobrze przeżyło się życie. Poezja i Dobroć. Norwid miał rację.
https://www.youtube.com/watch?v=7_p4DmQFaSE
„Ta ziemia taka czysta – jakby umieciona
skrzydłem aniołów, cicha i równinna.
Tyle już wycierpiała – a zawsze dziecinna
ufa, że dobroć jest tylko dobrocią,
a prawo tak jest prawem, jak pola się złocą,
kiedy żyto dojrzewa, jak zimą śnieg pada…
Tu wierzą wciąż, że sąsiad szanuje sąsiada,
że chleb jest święty, jeszcze świętsza praca.
Ta ziemia wielkiej myśli… Kiedy ją zdeptano
jak ogień tysiąc iskier - tysiąc wielkich ludzi
rozrzuciła po świecie…”
W nocy z 16 na 17 marca zmarł w swoim domu w Warszawie Ernest Bryll, autor tych słów. Poeta, który szedł z kolejnymi pokoleniami Polaków przez 89 lat swego życia i ponad 70 lat swej twórczości. Dramatopisarz, który przez kilka dekad poruszał wyobraźnię i emocje tej wspólnoty jak mało kto, a może nikt – od czasu Wyspiańskiego. Autor „Rzeczy listopadowej”, „Kurdesza” (z którego pochodzi zacytowany fragment, tak pięknie wyśpiewany przez Marka Grechutę), „Kolędy nocki” (z powtarzanym przez miliony songiem Krystyny Prońko „Za czym kolejka ta stoi…”), podtrzymującego w stanie wojennym nadzieję, która nie zawodzi – „Wieczernika”. Współtwórca Klubu Krzywego Koła w 1955 roku, współpracownik „Po Prostu” (1956), kierownik literacki Teatru Telewizji (od 1963 roku) oraz zespołów filmowych, w których powstały arcydzieła Wojciecha Hasa, Andrzeja Wajdy (to Bryll podpowiedział mu sfilmowanie „Ziemi obiecanej” Reymonta), „Pan Wołodyjowski” Jerzego Hoffmana. Na wieczorku poetyckim po wydaniu drugiego swojego tomiku występował wspólnie z Władysławem Broniewskim, przyjaźnił się z Melchiorem Wańkowiczem, tworzył teksty piosenek śpiewanych przez m.in. Czesława Niemena, Halinę Frąckowiak, Łucję Prus, Danutę Rinn, Marylę Rodowicz, Urszulę Sipińską, Skaldów, Halinę Kunicką, Stana Borysa…
Słowa, że z Jego odejściem kończy się epoka, wydają się banalne – ale są prawdziwe. Dla mnie osobiście, tak jak dla innych osób, które bliżej znały Ernesta, to po prostu bardzo bolesna strata. W ostatnich latach autor „Rzeczy listopadowej” obdarował mnie jakimś szczególnym zaufaniem. Zaczęliśmy nagrywać długą rozmowę o Jego doświadczeniach z polską historią, od powrotu ojca z kampanii wrześniowej począwszy. Ostatnie jego słowa z tej rozmowy brzmią tak, gorzko: „zastanawiam się też, a może ludzie po prostu nie chcą tej Polski, której nam się wydawało, że chcą? Może nie chcą tego kraju, który miał ambicje? Może chcą żyć inaczej? Może chcą być jak Czesi po Białej Górze?”.
Byliśmy umówieni na kolejne spotkanie 26 marca…
Małgosi Goraj-Bryllowej i całej Rodzinie Ernesta składam z serca wyrazy wielkiego żalu i współczucia.
Co tracimy my wszyscy, dla których ważne jest polskie słowo, niech zaświadczy tu bodaj jeden z późniejszych wierszy Ernesta Brylla, wydany w trzecim tomie jego poezji wybranych (Ma się ku wieczorowi. Wiersze niepublikowane z lat 2014-2020, Częstochowa 2021)
– Bądź zdrów – parskają kare konie
A jeźdźcy piją strzemiennego
I na tym koniec.
Bo zatonie
Ten dom, ten kraj
Z brzegu do brzegu
No jeszcze, jeszcze póki słychać
U widnokręgu pieśń szwadronu
Ale już cicho
W nasze strony
Morze ciemności obrócone
Dzieci nie wiedzą nic: – Jak pięknie
Zachodzi słońce – do nas szepcą
My uśmiechamy się
I z lękiem
Widzimy jak faluje wieczność
Tuż, tuż u granicy oddychania
Więc oddychamy tak głęboko
Jak nigdy dotąd.
Tak szeroko
Jak nigdy potem
Co się żalić
Jedni zdążyli, odjechali
A my z ciemnością oko w oko