Kultura Hałasu

  • Home
  • Kultura Hałasu

Kultura Hałasu Make listeners open minded since May 2011. http://www.mixcloud.com/kulturahalasuegida/ pisze sobie o swojej życiowej pasji jaką jest muzyka. W sezonie 3.

Od lipca 2015 Kultura Hałasu jest fanpagem, docelowo blogiem, gdzie niejaki Piotr M. Pod kreskami

-------------------------------------------------------
Audycja muzyczna nadawana na antenie Studenckiego Radia Egida od 10 maja 2011 do 30 czerwca 2015. Jej tematem przewodnim była eksploracja szeroko pojętej materii muzycznej, w której nie liczą się granice gatunkowe czy przerażające maluczkich ró

żnice ideologiczne. Co tydzień słuchacze (tak, również i TY!) mieli możliwość uczestniczenia w 2. godzinnej podróży, wychodzącej poza granice ścieżek utartych przez popularne stacje radiowe. W ramach audycji funkcjonowały różne wewnętrzne cykle: nasjstarsze "Legendy Kultury Industrialnej" (w skrócie: LeKI) czy okazjonalny "Pojedynek" (starcie dwóch projektów o podobnej stylistyce czy znaczeniu historycznym). (2012-13) słuchacze mogli także wysłuchać 5-częściowego cyklu o Mr. Bungle i projektach post-bunglowskich pt. "Coś tu mocno bangla", w 4. (2013-14) projektu "Pocztowa Klasyka" - najbardziej znanych dzieł z nurtu tzw. Post Metalu i innych, korzystających z jegodorobku, a w 5. (dokładniej od stycznia do maja 2015) "Księgi Aniołów" - retrospekcji 24. pierwszych woluminów tytułowego cyklu albumów produkcji Johna Zorna, legendy współczesnego Jazzu. Finałowa, kilkugodzinne wydanie Kultury Hałasu (tak, z udziałem Krzysztofa) odbędzie się prawdopodobnie w listopadzie 2015 roku, podczas 46. urodzin Radia Egida.

27/11/2017
Ulver - 1969

W sumie to mogliśmy w sobotę zagrać to. Hmmmm.

1969 by Ulver from the album The Assassination of Julius Caesar Released 2017-04-07 on House Of Mythology Listen/download this album on your preferred music ...

21/11/2016
Trzy szóstki

Nie ma bata, w przyszłym roku z okazji 48-lecia wiadomo-którego-radia robimy z Krzysztofem jednorazowe KH, nie wiem, może na 6 godzin, bo mniej po trzech latach to tak trochę siara będzie. Krzysiu, rezerwuj czas w listopadzie za rok.

Dorzucam tekst w Krzysztofa klimatach, które od roku są także i moimi. I mamy wciąż nadzieję, że Sutton jeszcze wymodzi jakiś trzeci krążek by dopełnić trylogię.

Otrzymałem pytanie: dlaczego “///Codename: Dustsucker” > "Hex"? Chciałem wkleić stary tekst z bloga, jednak przypomniałem sobie, że kilka tygodni temu wszystko pokasowałem. Krótka sesja z archive.org zaowocowała odzyskaniem tekstu. Niech sobie może leży na fanpeju.

⏩ ⏩ ⏩

Odnajduję na drugiej płycie Bark Psychosis monotonię, którą chciałbym przeżywać na okrągło. “///Codename: Dustsucker” ma bezpieczne brzmienie: niemrawo stąpające, dyskretne i kameralne; usadowione gdzieś w półśnie. Pod tą fasadą kryje się jednak znacznie więcej - tkanka tego nastroju jest bardziej skomplikowana niż może się wydawać.

Anglicy nie rozpieszczali za bardzo swoich słuchaczy. Od momentu założenia grupy w 1986 światło dzienne ujrzały jedynie dwa długograje. Wydany w 1994 “Hex” szybko trafił do kanonu swojej dekady, za co też odpowiadał Simon Reynolds, wplatając do recenzji w Mojo termin ‘post-rock’, wcześniej używany jedynie przez kilku zapaleńców. Pomijając bezsensowne dyskusje “kto był pierwszy i czy na pewno był to Reynolds”, rzeczona sytuacja stawiała Bark Psychosis w ciekawym świetle. Rozmyte jazz-ambientalne kompozycje emanowały pięknem; wyraźnie też korespondowały z estetyką Talk Talk - niegwałtownymi, wymuskanymi, wysublimowanymi ścieżkami. Przy odrobinie szczęścia mogli zdominować najntisy. Ale na premierę kolejnego longplaya trzeba było czekać aż dziesięć lat, chociaż pierwsze dźwięki powstawały jeszcze w 1999. Dodatkowego smaku dodawał fakt, że Bark Psychosis od dawna już nie istnieli. Na pokładzie został tylko mózg grupy, Graham Sutton, który przez pięć lat nagrywał nowe piosenki w przeróżnych kadrowych konfiguracjach, zaś efekt końcowy można jednocześnie traktować jako jego solowe wydawnictwo. Na okładce widnieje jednak Bark Psychosis - i tego się trzymajmy.

Rozparcelowując “///Codename: Dustsucker” na czynniki pierwsze natkniemy się na szereg pokus. Can my life wait any longer? - tak rozpoczyna się “From What Is Said to When It’s Read”, zaprogramowany niczym najsłuszniej działająca Codeine'owa maszyna. Zamglony slowcore jest wybornym prologiem do kluczowego indeksu. “The Black Meat” w przeciągu ledwie siedmiu minut kilka razy modyfikuje swój genotyp. Pierwszy akt przywołuje na myśl depresyjne Steely Dan w trybie slow-motion z trwożliwym Slintowym basem, co zdecydowanie wzmacnia wydźwięk jednego z ostatnich wersów:" take me down/love’s gone". Z nagła do gry wkracza smooth-jazzowa trąbka, żeby już na ostatniej prostej pogrążyć się w szumiącym ambiencie. I to jest clue, wartość najwyższa - z pozoru koherentna struktura jest de facto pogmatwana. Oczywiście w tym najprzyjemniejszym znaczeniu.

Sutton topi smutek w ambiencie. Ujmująco zaaranżowanym, wkraczającym na ścieżkę Davida Sylviana, Arthura Russella, dream popu, trip-hopu, zespalającym lounge i noir. Tak często nieoczywistym - “Shapeshifting” gwałtownie przecina noise rockowy riff, a z hipnotycznego “Burning the City” wybudza raptowny, rozciągnięty huk. Pomiędzy nimi znajduje się narkotyczny “INQB8TR”, z otumaniającą perkusją, mętnymi wokalizami i paradoksalnie cholernie niepokojącą, w kontekście całej płyty, frazą "don’t you know it’s gonna be alright?" Tylko “Rose” od pierwszej do ostatniej sekundy ma te same oblicze.

Obok “The Black Meat” najwyżej cenię “Miss Abuse”, gdzie “Moonshake meets Stereolab”. Moonshake pojawia się ze względu na bas, który na “///Codename: Dustsucker” nie gra roli pierwszoplanowej, lecz gdy już się pojawia, tak jak w tym przypadku, to nie ma już co zbierać. Najczęściej są to rwane, przeszywające partie, wplecione w nieco bardziej 'stabilne’ tło wydarzeń. Niewymowny jest finał “Miss Abuse”, gdy do psychodelicznego podkładu dołącza zamroczona elektroniczna wiązka. Początkowo wydaje się irracjonalna, później staje się dla nas bezwarunkowo konieczna.

Konieczna jak cała twórczość Bark Psychosis. Wystarczy raz spróbować, aby całkowicie się uzależnić. Skromna dyskografia nie powinna nikomu sprawić niedosytu. Wszyscy potrzebujemy twórców bez większej skazy i niepotrzebnych wpadek.

03/10/2016
Stars of the Lid - The Tired Sounds of Stars of the Lid (HD)

Albumy, które w sumie wypadałoby znać. #1
Jestem dziś zmęczony jak te dźwięki i jest nam razem dobrze.

Stars of the Lid - The Tired Sounds of Stars of the Lid The Tired Sounds of Stars of the Lid is the sixth studio LP by ambient drone music group Stars of the...

21/09/2016
Są na świecie płyty, o których nie śniło się młodym klerykom

Wielu moich znajomych wrzuca dziś zdjęcia, gdzie stoją ubrani na czarno i protestują w ten sposób przeciwko planom zaostrzenia przepisów aborcyjnych w Polsce. Ja się nie będę wygłupiać i twierdzić, że AKURAT DZIŚ ubrałem się na czarno... ale wrzucę sobie CZARNĄ PIOSENKĘ. I z chęcią dołączę do tego niemego (choć w tym przypadku z dźwiękiem) protestu. Spraw jest dla mnie prosta: w dupie mam, że protest organizuje partia Razem, w dupie mam, że ktoś chce to przedstawić jako akcję polityczną, w dupie mam też smutne mendzenie, RZE PSZECIESZ COŚ TAM COŚ TAM. Jak to ładnie napisał Michał Biedota: "To nie jest kwestia polityki, to jest kwestia tego czy jesteś porządnym człowiekiem czy złamanym kutasem któremu śmierdzą stopy".

19/09/2016
Bolt Thrower - The IVth Crusade (Full Album)

Umarł Bolt Thrower, niech żyje Bolt Thrower! \m/

P.S. Trochę szkoda, ale szanuję decyzję.
Pewni ludzie są po prostu niezastąpieni. [*]

Bolt Thrower - The IVth Crusade Timestamps: 1 - 0:00 The IVth Crusade 2 - 4:51 Icon 3 - 8:59 Embers 4 - 14:08 Where Next To Conquer 5 - 17:53 As The World Bu...

17/09/2016
Anaal Nathrakh - You Can't Save Me, So Stop Fu***ng Trying

Po prawie roku przerwy postanowiłem wznowić okazyjne posty na funpagu.

Co u mnie? W ostatnich miesiącach obracam się w okół rzeczy, które już znam, przypominając sobie dawno nie słuchane projekty, nadrabiając zaległości i czekając na nowe dźwięki. Trochę comfort zone, I know ffs.

Ale mogę Wam np. napisać, że "Vanitas" to cholernie dobry album. Może pierwszy track jest jakoś tak dziwnie ściśnięty, ale całość na pewno jest poziom wyżej niż "Passion", które pomysły ma ciekawe, ale w zasadzie jest mało lotne. I niektórzy goście denerwują.

Poniżej mój ulubiony chyba numer, również track tygodnia. Bo Anaala cenię za energetycznego kopa, którego mi serwują zawsze, gdy jest to naprawdę potrzebne.

Band: Anaal Nathrakh Album: Vanitas Song: You Can't Save Me, So Stop Fu***ng Trying Year: 2012 Genre(s): Black Metal/Grindcore Lineup: V.I.T.R.I.O.L. (Dave H...

19/10/2015
Low - Pi***ng

Pozwolicie, że zapodam coś na dobranoc.

from The Great Destroyer (2005)

12/10/2015
Zło zawitało do Krakowa. Nie będzie koncertu w kościele

Nie wiem czy już słyszeliście o tym nieporozumieniu, ale ja potrafię nań reagować tylko faceplamem. (...)

Po oskarżeniach mało znanego blogera, że jeden z zespołów zaproszonych do Krakowa na festiwal Unsound to sataniści, krakowska kuria zakazała koncertów w kościołach.

03/10/2015
voivod - angel rat ( 1991 )

Ostatnimi czasy mało mnie tu, ale żyję.
Dzisiaj na przykład słucham Piggy'ego i spółki.
Miód na procentach.

30/09/2015
Sunn O)))

Brace yourself. THE WINTER IS COMING. \m/

4th day of December, new album.

KANNON

Address


Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Kultura Hałasu posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Media Company?

Share