23/04/2021
Temat od naszego Czytelnika. Akcja działa się przedwczoraj około godz. 18.30 na ulicy Hubskiej, konkretnie na przejściu dla pieszych na drodze rowerowej. Na odcinku Hubskiej aż do skrzyżowania z Suchą, jest droga rowerowa, a na niej kilka przejść dla pieszych. Widok rowerzystów to żadna nowość i zaskoczenie. Ale widoku pędzonych z dużymi prędkościami rowerzystów i tych, którzy w czasie jazdy na rowerze piszą smsy lub telefonują też nie brakuje. Na jednym przejść rozpędzony rowerzysta, zajęty do tego pisaniem sms omal nie najechał na przechodzącego mężczyznę. Widział, że pieszy wchodzi na przejście, ale nie chciał ustąpić pierwszeństwa, takim zachowaniem o mało nie doprowadzając do zderzenia. W ostatniej chwili udało się unikać katastrofy i nikomu nic się nie stało. Rowerzysta na wezwanie pieszego, aby się za trzymał w celu wyjaśnienia incydentu ten nie tylko tego nie zrobił, ale jeszcze wyzywał swoją, niedoszłą ofiarę. Pan Marek nie zgłosił sprawy na policję, bo tłumaczył, że niby jak wskazał by sprawcę? Przecież ten zbiegł z miejsca, a rowery żadnych tablic rejestracyjnych nie mają. Pan Marek zrezygnował ze zgłoszenia sprawy mundurowym i nie zamierza tego robić teraz. Szczęście w nieszczęściu, bo co było by gdyby ów pędzący z dużą prędkością rowerzysta jednak nie zdołał wykonać manewru, a pan Marek nie uskoczył by przed piratem na dwóch kółkach, i doszło by do zderzenia, w którym mógłby odnieść obrażenia? Na przykład w postaci złamania ręki? Rowerzysta zbiegł z miejsca zdarzenia i szukaj wiatru w polu. Kamery? A gdzie ich szukać, a nawet jak jakimś cudem przez policję i prokuratora udałoby się zdobyć nagranie, to ludzie jeżdżą na rowerach w maskach. W przypadku podobnego incydentu z samochodem, motorem, czy nawet zwykłym motorowerem, sytuacja jest o wiele prostsza. Sprawcę można łatwiej namierzyć dzięki tablicom rejestracyjnym. Inny przypadek sprzed czterech lat, kiedy to rowerzysta przejeżdżając na przez ruchliwe przejście dla pieszych złamał kobiecie rękę. Zbiegł z miejsca wypadku, ale dzięki przypadkowi i sporym wysiłkom udało się go po wielu dniach namierzyć. Tyle, że potem była długa i kosztowna batalia sądowa o odszkodowanie, która kosztowała czas i nerwy. Sprawca nie chciał zapłacić za krzywdę jaką wyrządził kobiecie, ani za koszty leczenia i rehabilitacji. Potem okazało się, że nie ma stałych dochodów, ani majątku, który komornik by zlicytował, aby zaspokoić roszczenia jego ofiary. W praktyce okazało się, że ściągniecie z takim trudem wywalczonego przed sądem odszkodowania, też nie było przysłowiową "bułką z masłem".... W przypadku zdarzenia na Hubskiej nie było aż takich okoliczności, ale tylko dzięki refleksowi pieszego, który w ostatniej chwili będąc na przejściu dla pieszych uskoczył przez piratem na dwóch kółkach. Czy ustawodawca czasami tutaj nie zawodzi i nie powinien wprowadzić regulacji, które służyłyby bezpieczeństwu wszystkich uczestników ruchu?