23/04/2024
Oczy wzniesione ku niebu, a nogi mocno osadzone na ziemi - tak rozpoczyna się opowieść o krainie Wojów. To ziemia, gdzie dęby opowiadały historie dawnych dni, a wiatr niesiony przez ich liście snuł opowieści o bohaterach i ich czynach. Kraina ta od wieków podlegała władzy jednego niekwestionowanego władcy - Włodarza.
Jego panowanie było jak długie cienie na płaszczyźnie czasu, rozciągające się bezwzględnie i nieustannie. Przemijały one jak zmierzch, niosąc ze sobą zarówno chwałę, jak i cienie zapomnienia. Jednakże, jak to bywało w przypadku wielu władców, z biegiem lat jego troska o krainę przygasła, ustępując miejsca egoistycznym ambicjom.
Włodarz, zapatrzony w swój własny obraz w zwierciadle władzy, zaniedbywał swe obowiązki wobec krainy. Remonty, których dokonywał, były jedynie fasadą, zasłaniającą głębsze problemy, były jedynie maską na szpecącą twarz zapomnienia. Zamieniał to, co było dobre, na coś lepszego - chodniki, asfalt, wszystko musiało ustąpić miejsca nowemu, choć nie zawsze potrzebnemu. Jednak te zmiany nie przynosiły ulgi ani poprawy w życiu codziennym mieszkańców. Tylko pojedyncze, nowe drogi i chodniki wyrastały tu i ówdzie, jak krużganki w ogrodzie zapomnienia.
Jednakże nie tylko remonty były częścią jego strategii. Włodarz, wspólnie ze swoimi radnymi, sięgał nawet po złamanie prawa, odbierając pieniądze, które należały się Zarządowi Krainy. Król RIO upomniał się, lecz jego ostrzeżenia przeszły niezauważone. Mieszczanie, mimo że pozbawieni dotacji, dzielnie opowiadali się za swym Włodarzem.
Zmiana nadeszła w czasie wyborów, gdy ludzie postanowili stawić czoła niezadowoleniu i apatii. Oprócz Włodarza, stawali inni kandydaci - od Zabujanego Jaro po Zgrabnego Zielarza i Janusza Towarnika. Każdy z nich miał swoje wizje i pomysły na poprawę losu mieszkańców krainy. Jeden zarzucał nonszalancję Włodarzowi, inny na zalewowym kompleks budować chciał, aż wreszcie i trzeci swój program przedstawił.
Głosy rozłożyły się prawie po równo, wymagając dogrywki między Włodarzem a Januszem Towarnikiem. Jednakże, w tydzień przed decydującą turą, Pan Kanonik, w swojej mądrości, wygłosił słowa uznania dla Włodarza, dziękując mu za pieniądze na remont Domu Pana, choć przyznane dawno temu. Może akurat sobie przypomniał?
Jak to często bywa, przed wyborami zapomniano o wszelkich konfliktach. Nawet Zgrabny Zielarz (któremu wtórowało lokalne Forum), dotychczasowy przeciwnik Włodarza, porozumiał się z nim, oddając mu swoją MAN-Karocę.
Włodarz wraz z Panem Elemelkiem odwiedzał swoich mieszkańców, obiecując im niemal wszystko, czego tylko zapragnęli, szerząc jednocześnie plotki o swoich przeciwnikach.
W końcowym starciu triumfował Włodarz. Mieszkańcy składali ofiary, modląc się, aby tym razem dotrzymał on swoich obietnic. Choć może lepiej, żeby nie wszystkie obietnice się spełniły, bo na chleb mogłoby zabraknąć. Ale czy z Włodarzem kiedykolwiek wiązały się pewne oczekiwania? Tego nie można było przewidzieć.
Życie w krainie Wojów toczyło się dalej, a historia kontynuowała swój bieg. Włodarz nadal rządził krainą, otoczony zarówno chwałą, jak i cieniem wątpliwości. Jednakże nadzieja na lepsze jutro wciąż płonęła w sercach mieszkańców, gotowa wykiełkować jak z ziarna wiosną, gotowa przynieść zmianę i odnowę. Bo tak właśnie działa magia opowieści, ożywiając nadzieję nawet w najciemniejszych czasach.
*Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest wyłącznie przypadkowe.