Aleksandra Matysiak Matka Polka Przedsiębiorcza

Aleksandra Matysiak Matka Polka Przedsiębiorcza Piszę o tym, co dla mnie ważne. Promuję przedsiębiorczość kobiet. Właścicielka w: MELLI care
www.mellicare.com
Dyrektorka sprzedaży w: MOLLON
www.mollonpro.com
(1)

Dziękuję Wszystkim za to, że zaglądaliście tu, czytaliście i angażowaliście się komentując i lajkując.Postanowiłam zawie...
27/10/2024

Dziękuję Wszystkim za to,
że zaglądaliście tu, czytaliście
i angażowaliście się komentując i lajkując.

Postanowiłam zawiesić tę moją formę ekspresji i poinformować o tym, żeby ten element zamknięcia pewnego rozdziału jasno wybrzmiał.

Życzę Wam spełnienia marzeń!

Bycie przedsiębiorczym czasem jest wspaniałą cechą, a czasem kulą u nogi.

Nic nie daje człowiekowi większego spełnienia, niż miłość - do siebie oraz do drugiego człowieka, na którym zawsze można polegać.

Reszta, czyli praca, awanse, laurki i słodko pierdzące nagrody to nic wartego uwagi na przestrzeni całego życia. Raz są, a raz ich nie ma.

Najważniejsze jest poczucie,
że nawet jeśli straci się to wszystko,
to obok jest ktoś z kim można zacząć codzienność jeszcze raz, od zera. Niekoniecznie z azymutem na bycie non stop przedsiębiorczą. Byleby z radością, poczuciem spełnienia i przekonaniem, że tylko takie życie ma dla nas sens.

Moje dyrdymały piśmiennicze zabieram do szuflady. Może "z dala o sociala" skleję kiedyś tę książkę, na którą tak wiele i wielu z Was mnie namawiało. To będzie zuchwałe jak na moje skromne mniemanie o moich talentach, ale może kiedyś się odważę.

To ostatni post tutaj.
Bądźcie zdrowi i szczęśliwi!🙂
Ola

Miewam ostatnio dziwne sny. Koleżanka "od energii" powiada, że to z powodu nowiu. Ach, niech ten nów trwa cały miesiąc. ...
01/10/2024

Miewam ostatnio dziwne sny.

Koleżanka "od energii" powiada, że to z powodu nowiu. Ach, niech ten nów trwa cały miesiąc. Nie mam wpływu na to, kto i co mi się śni, ale fajne są te sny.

Dobry nastrój to z kolei kwestia wyboru. Reagować na bzdury tego świata można w sposób regulowany. Dokładnie w taki, w jaki się chce.

Inna koleżanka, taka od excela mówi, że uczy się ode mnie denerwować na spokojnie. Czyli nie wybuchać, kiedy lont się pali. Lont bezmyślności, niechlujstwa, tumiwisizmu.

Przyjaciółka z kolei od zawsze twierdzi, że jestem dyplomatką, że akuratnie zawsze powiem, co należy. Tak, że w buty pójdzie, ale w koronkowych rękawiczkach i nikt się nie zorientuje, że słownie i dosłownie, ale kulturalnie - pojechałam z liścia.

A dzisiaj usłyszałam od dobrego wieloletniego znajomego, że mój atut to bycie szczerą i zawsze autentyczną.

Każdy widzi mnie trochę inaczej. Ale mnie składa się to w całość. Jestem prawdziwą kobietą. Jak te uchachane kobitki na fotce.

Nie da się uciec daleko od natury. Człowiek czasem chce od niej czmychnąć, ale natura z niego daleko nie ucieknie. Lub nawet jeśli, prędzej, czy później dogoni go. 🙂

Nic tu nie dodam i nic nie ujmę🙂
29/09/2024

Nic tu nie dodam i nic nie ujmę🙂

Rady dla dziecka

1 Swoją siłę poznasz nie po tym, ile razy się wywracasz, ale po tym jak szybko i w jaki sposób wstajesz. Nie bój się popełniać błędów.

2 Nie ma dróg na skróty. Trzeba odrobić lekcje by się czegoś nauczyć, wylać hektolitry potu by zbudować mięśnie, upływu czasu by wyrobić nawyki, trudnych chwil by przejść terapię.

3 Zbuduj kręgosłup moralny. To on utrzyma Cię w pionie gdy pokusy będą silne, wpływy innych destrukcyjne, a iluzja tłumów przytłaczająca.

4 Twoim największym kapitałem są wiedza i umiejętności. Rozwijaj się, sięgaj po nowe, kwestionuj zły porządek i stale ucz.

5 Zwiąż się z właściwymi osobami, bo tylko z takimi urośniesz, zrobisz biznesy, założysz rodzinę, zbudujesz przyjaźnie. Bez cienia wyrzutów sumienia unikaj toksycznych ludzi.

6 Bądź wierny temu, co mówi Ci serce. Siłę fizyczną bierze się z ciała, ale moc z wierności uczuciom i wartościom. Bazuj na zdrowej samoocenie.

7 Nikt Ci nie jest nic winien: rodzice, świat, szkoła, kraj. Dlatego pracuj intensywnie,odpuszczaj żale, nie miej pretensji do nikogo, bądź samosterowalny.

8 Nieważne skąd pochodzisz, ile masz tytułów i pieniędzy, jak wyglądasz i kto obok Ciebie stoi. Ważne, jakim jesteś człowiekiem.

9 Bądź lojalny do swych przyjaciół, współpracowników, rodziny, prawdy i zasad. Nie licz na to, że inni Cię zrozumieją lub zaakceptują - nie muszą, masz swoją ścieżkę.

10 Stwórz życie, w którym jesteś najlepszą wersją siebie, masz, czego pragniesz, pomagasz innym i zmieniasz świat. Wyjdź ponad ograniczenia religii, kultury, ego i swojej rodziny.

11 Masz nieskończony potencjał, więc miej naiwne marzenia, ale realizuj je racjonalnymi planami i konkretną determinacją. W życiu można prawie wszystko i to prawie jest całkowicie wystarczające.

12 Traktuj człowieka jako cel sam w sobie, a nie jako środek do jego osiągnięcia. Używaj empatii do rozumienia innych, a logiki do znajdywania rozwiązań.

13 Otaczaj się mądrzejszymi od siebie. Lepiej mieć kompleksy wśród mędrców niż podziw u głupków. Kultywuj etykę, prowadź innych z empatią, ucz się z pokorą, działaj z odwagą.

14 Bądź pewny siebie, ale nie arogancki. Tolerancyjny, ale nie pobłażliwy. Wrażliwy bez robienia dramatów. Mądry, ale nie zarozumiały. Silny, ale nie agresywny.

15 Jeśli zdecydujesz się słuchać czyichś rad, to pamiętaj, że to co jest dobre dla jednego nie musi być dobre dla Ciebie i że to, co było dobre kiedyś nie musi być dobre dzisiaj.

16 Jeśli chcesz zbawić świat i stać się kolejnym Jezusem, zacznij od wyniesienia śmieci z domu i pościelenia łóżka. Gdy myślisz, że już jesteś mistrzem świata, zatrzymaj się i weź głęboki odddech. Odbiła Ci sodówka.

17 Gdy poznasz jakąś dziewczynę, to pamiętaj że to nie Twoja dupa, ale czyjaś córka. Szanuj innych. Mów takie słowa i rób takie rzeczy, by każde z nich były wartością dla innych.

Dzieciaku, jest dla mnie największym z możliwych zaszczytów, że miałem możliwość bycia obok Ciebie i z Tobą się przez te wszystkie lata w roli rodzica. Nie jesteś mi nic winien, masz pełne prawo do mnie czuć to, co czujesz, nie mam nad Tobą żadnej uprzedmiotawiającej władzy, nie musisz mnie czcić ani zmuszać się w relacji ze mną do czegokolwiek. Jesteś niezależnym człowiekiem, który ma prawo do samorealizacji, wolności, autoekspresji, kontaktów z innymi, bezpieczeństwa i miłości. Jeśli w jakikolwiek sposób Cię zraniłem, wynikało to z mojej ułomności i niewiedzy i jest moją winą. Nigdy nie miałem złych intencji i bardzo Cię za to przepraszam. Nie umiałem wtedy inaczej.

I choćbyś nie wiadomo przez co przechodził, jakie demony zwalczał i trudności pokonywał, to pamiętaj...

Podnieś się. Wyprostuj i skoncentruj. Idź dalej. Dasz radę. Wierzę w Ciebie i kocham Cię.

Jedziesz dzieciaku, zmieniaj świat.
Ściskam
Mat

Czemu chodzę do teatru?Po kulturę. Po rozrywkę. Po prawdy życiowe, które są czasem zawarte w jednym zdaniu deklamowanym,...
28/09/2024

Czemu chodzę do teatru?

Po kulturę. Po rozrywkę. Po prawdy życiowe, które są czasem zawarte w jednym zdaniu deklamowanym, czy w jednym wersie wyśpiewanym i są potem azymutem przez miesiące ciemne, kiedy niby wszystko dobrze, a jednak nie tak jak by się pragnęło. I takie jedno zdanie mnie niesie i trzyma jak kotwica.
Wczoraj wyniosłam takie:
"Nie bój się żyć tak, jak chcesz".

Od razu dam cynk, że dzisiaj i jutro jeszcze grają w Teatrze Syrena to, co wczoraj z córką obejrzałyśmy wieczorem.
A grali to aż dwa lata! Ten weekend jest ostatni i zdejmują Piplaję z afisza.

Genialny musical!! O genialnej kobiecie.

Nie wiem, czy wiecie kto założył po wojnie Teatr Syrena na Litewskiej. Ja wiem, bo postać Stefanii Grodzieńskiej znam od dzieciństwa. Jak w niedzielę u babci Krysi bywaliśmy na obiedzie, to dziadek Zdzich oglądał W Starym Kinie i ja zawsze przycupnęłam na fotelu (ach te fotele zwane Lisek, poszły na śmietnik, a teraz przeżywają renesans i na targach staroci płaci się za nie krocie).

Czasem przed filmem czarno-białym wypowiadała się Stefania Grodzieńska, która osobiście znała niemalże wszystkie gwiazdy starego kina - znała je z teatru i przyjaźniła się z nimi. Pracowała na jednej scenie przed wojną jako piplaja, czyli taka tancereczka rewiowa, potem w czasie wojny w gettcie w założonym przez nią i Jurandota teatrze Femina i potem po wojnie w założonej przez nią Syrenie.

Tych powojennych aktorów, którzy przeżyli było niewielu. Może nie kojarzycie Wiery Gran, która śpiewała "Bo to się zwykle tak zaczyna". W gettcie śpiewała przy akompaniamencie Szpilmana, a potem zaszczuta w powojennej Polsce za rzekomą kolaborację z Niemcami, żyła na emigracji, zapadła na chorobę psychiczną nie dając sobie rady z tym, jak ją postrzegano mimo wygranych spraw o zniesławienie. Przyjaźniła się z Grodzieńską do śmierci w 2007 roku. Wygooglujcie ją sobie.


Na pewno kojarzycie Hankę Bielicką, starszą rubaszną panią w kolorowych kapeluszach, bawiącą Polskę w latach 80-tych jeszcze, przeogromnie mistrzowsko zbudowanymi monologami. Podczas ostatniego publicznego występu podobno powiedziała: "Bawcie się dzieci, nim babcia odleci".

Samej Stefanii Grodzieńskiej biografia jest nietuzinkowa. Naprawdę warto poznać. Uświadomić sobie, jaką my - kobiety mamy w sobie moc.

Mnie ona zachwyca językiem - jej krótkie formy satyryczne czy dialogi z mężem - Jurandotem to lingwistyczny majstersztyk. A osobowość, gracja i bezpretensjonalność to coś, co mnie zachwycało zawsze, kiedy z nią widziałam wywiad w telewizji w dzieciństwie. Ona już wtedy była bardzo wiekowa, ale przeurocza!

Ja chyba stąd mam zamiłowamie do golfów i starej biżuterii typu broszka lub róża z satyny! Ona często miewała golfy. Elegancka, z klasą, z niezwykłą estymą, ale i z żartem giga inteligentnym. To była królowa anegdot i polskiej satyry.

Tancerka baletowa, modelka przedwojennych domów mody, aktorka, autora tekstów satyrycznych, wielu książek, felietonistka. Walczyła o feminitywy. Jeszcze przed wojną. Szok, prawda?🙂

A życie? Wystarczy fakt, że przeżyła warszawskie getto. Że matka ją jako kilkuletnią dziewczynkę jeszcze długo przed wojną wsadziła do pociągu w Berlinie i samo dziecko przyjechało do dziadków do Warszawy. Że po wojnie tworzyła pod czujnym okiem peerelowskiej cenzury i nigdy nie kolaborowała i nie konfabulowała. A sale na jej spektaklach pękały w szwach.

Jest w musicalu na koniec piękna piosenka ze słowami w refrenie - "ja przeżyłam, ja jestem tu". Taki dreszcz mnie przeszedł. Każdy, komu lekkim życie nie jest jak się skonfrontuje z jej historią i z tymi słowami, to wybiega z teatru lekkim krokiem i nabiera powietrza z myślą: będzie dobrze!

Nie będę spojlerować treści, ale cieszę się, że to zobaczyłam i jeśli kiedyś wróci to na afisz - obejrzę jeszcze raz.

Stefanię grała genialna młoda aktorka, ta sama która grała Viktorię w Heathers tydzień temu. Fajnie zobaczyć jej grę w musicalu o kompletnie innym klimacie i tematyce.

Tym razem piękna muzyka, świetna akustyka. Dużo swingu i jazzu na żywo z orkiestrą. Piękne kostiumy i prosta, ale wprowadzająca w klimat scenografia.

Tym bardziej się cieszę, że udało mi się obejrzeć ten spektakl, ponieważ w pracy dopiero co robiłyśmy z dziewczynami w Mollon PRO kolekcję żeli hybrydowych pod nazwą DRAMA&DECADENCE i czułam się magicznie w tym klimacie, kiedy sceny dotyczyły pięknych lat 20-tych w Warszawie.

Polecam! Kto zdąży - dzisiaj lub jutro są jeszcze bilety. A nawet warto na dostawce. One zawsze są. Tylko potem plecy bolą z braku oparcia, które daje teatralny aksamitny fotel. 🙂

Jessie Ware. Ona zawsze przenosi w inny wymiar. Nie mogę już słuchać o tym, co się dzieje na południu kraju. Uciekam w m...
17/09/2024

Jessie Ware. Ona zawsze przenosi w inny wymiar. Nie mogę już słuchać o tym, co się dzieje na południu kraju. Uciekam w muzykę. Nawet nie złoszczę się, że szlag trafił opłacony weekend z cudownymi ludźmi w okolicy Szklarskiej. Ludzie tracą przecież domy. Nie mogę się złościć na coś takiego, jak drugi raz organizowany przez Kasię Katarzyna Olechowska wyjazd w góry, który raczej nie dojdzie do skutku. Tylko mnóstwo smutku w człowieku. Za siebie i za innych. Patrząc na te obrazki w sieci, dociera do głowy, że mam dzisiaj gdzie spać, zjem ciepły posiłek, wypiję ciepłą herbatę i dam dzieciom buziaka na dobranoc. A masa dzieci musiała zabrać pluszaka do plecaka i w deszczu uciekać z rodzicami przed falą. A miały marzenia, swoje pokoiki, zwierzaki, stałe zajęcia. To ma potem taki wpływ na psychikę. Jestem zawsze naiwna i myślę, że cholera jasna - na pewno można było zabopiec. Przynajmniej tak ogromnej skali...

Ta piosenka jest o miłości. Między dorosłymi. A mnie zawsze jak słyszę "We could be the greatest..." to na myśl przychodzą dzieci. Takie, które mają smutne oczy. Zamyślone...Które powinny być radosne i czerpać z życia. A życie ich zawodzi...

Craving More Pleasure? Listen to Jessie’s Complete Collection here: https://www.youtube.com/playlist?list=PL-LZ81oOCZc3rHib99F7KqZg4pkb2qENo Listen To More: ...

Syn opowiadał mi wczoraj historie o swoich ulubionych raperach i na poważnie - sporo o nich wie. A ja zaplusowałam jako ...
15/09/2024

Syn opowiadał mi wczoraj historie o swoich ulubionych raperach i na poważnie - sporo o nich wie. A ja zaplusowałam jako wapniak, bo widziałam miejsce w Las Vegas, w którym zginął 2PAC. WOW!🙉🤪

Dziecko zdegustowane, że prawie każdy jego ulubieniec albo siedział za posiadanie, albo przedawkował, albo był zraniony lub zginął w potyczkach gangów. Muszę przyznać, że oboje dzieci mają od zawsze jedno zdanie na temat używek, zarówno dragów, alkoholu, jak i papierosów. I nie krępują się swojego zdania wyrażać ani przy kolegach, ani przy rodzicach, dziadkach, ciotkach czy wujkach.

Jak miałam chwilę głupoty i córka nakryła mnie na balkonie z papierosem, to wykład jaki dała poskutkował i było mi wstyd, że 17-latka umoralnia 47-latkę. Wystarczyło jedno zdanie: "mamo, Ty wiesz, że dajesz mi przykład? Jak sobie nie radzisz z problemami, jakie życie niesie, to zacznij znowu biegać. Bieganie Cię uszczęśliwiało. Wracałaś po godzinie spocona, zmęczona, ale wyluzowana i uśmiechnięta". Prawda.

A wracając do pogawędki o raperach, syn skwitował jednym zdaniem: "szkoda, że tacy zdolni i tak mało tej ich twórczości zostało. A takie fajne bity robili".

No i tak zaczęliśmy pogawędkę o ludziach, którzy mieli z tyłu głowy "jestem bogiem" i pomimo talentu, kompetencji i perspektyw przedwcześnie odeszli, a ich utwory na zawsze pozostaną kultowe. Tylko więcej już nic nie stworzą. A szkoda.

Emy Whinehouse czy Whithey Huston kojarzą. Ale o takich postaciach jak Jim Morrison, Janis Joplin, Kurt Cobain'e czy Mike Hutchense nie mieli pojęcia. Puściłam im Light my Fire, Mercedens Benz, Nevermind i Beautifull girl stay with me. Podobało się.

Pogadaliśmy o czasach 90-tych, o grunge"u, o tym jak spędzałam czas
i co ze znajomymi robiłam po szkole,
bo przecież wtedy dorastałam. Kształtowałam swój światopogląd.

Pytali, co jadłam, w co się ubierałam. I syn skwitował to jednym zdaniem: "mamo, Ty się nic nie zmieniłaś. Dalej nosisz dzwony i koszulę flanelową w czarno-czerwoną kratę". 😂 Zgadza się. Ostatnio taką koszulę za 13 zł przyniosła mi córka z second hand'u - "mamo, jak ją zobaczyłam, to od razu pomyślałam, że Ci się spodoba". Kurtyna.

Fajne są dzisiaj dzieciaki. Mają takie horyzonty i możliwości. Nie mają kompleksów i zahamowań przed wyrażaniem siebie.

Martwi mnie tylko ilość godzin spędzanych z pikselami. Czy na dużym ekranie z joystickiem w dłoni, czy na smartfonie. Tam wszystko mają. Tam szukają wiedzy do prac domowych, których teraz niby nie zadają, ale mądrzy nauczyciele mimo to prowadzą ich starym systemem do egzaminów: ku aprobacie rodziców- zadają jednak materiał do przerobienia. Inaczej dzieciaki nie byłyby w stanie przerobić tego, co mają wiedzieć wiosną na testach.

I z tej przyjaźni z pikselami, wielokrotnie bardzo praktycznej i ułatwiającej życie - rośnie lawinowo inny problem: wady wzroku i wady postawy. Plaga. Sznur ludzi do okulisty i fizjoterapeuty.
W szkołach pływackich cud, żeby się dostać. Znak czasów.

Moje dzieci od kiedy były bobasami - spędzają czas na basenie dwa razy w tygodniu. Od kilku lat na intensywnych treningach. Nie dlatego, że mają być sportowcami, ale dlatego że są szczupłe i wysokie i układ kostny jakoś trzeba dźwigać, na czymś osadzić. Po miesiącu przerwy obcowania z basenem, córka się cieszy, że wraca do treningów, bo rosnący kręgosłup po prostu daje w kość.

Do tego teraz to tempo wzrostu to jakiś dramat. Nie jestem niska, mam 170 cm wzrostu, a przerósł mnie 13-latek. Jego stopa mnie wprawia w osłupienie. A biurko z Ikea nie nadaje się dla dziecka o tym wzroście.

One chcąc nie chcąc siedzą za tym biurkiem znacznie więcej, niż my kiedyś. My biegaliśmy po klatkach, bawiąc się w chowanego w tym wieku. Oni "tworzą". Jedno komponuje muzykę i śpiewa, więc siedzi przy keyboardzie. Drugie aktualnie montuje filmy i animacje. I fajne rzeczy robią. Jak im zabronić? Jak na podwórko wygonić? Podwórko puste. Jak studnia. Nie widać dzieci na osiedlu.

Kiedyś nas mamy zwołać do domu nie mogły, a dzisiaj negocjacje, żeby na dwie godziny pojechać do lasu.

Co o tym myślicie?

Szef kręci nosem, a ja uparcie jak przecinak mówię:innej drogi nie ma!Wypuściłyśmy z dziewczynani coś takiego. Taki teas...
09/09/2024

Szef kręci nosem,
a ja uparcie jak przecinak mówię:
innej drogi nie ma!

Wypuściłyśmy z dziewczynani coś takiego. Taki teaser. Z sercem na ramieniu, bo dotąd było długoletnie wizerunkowe bizancjum.

A trendy zgoła inne...

Nie tylko w branży. Głupotą byłoby tylko śledzić i nie naj Boże naśladować branżę.

Ja lubię być na froncie. Czasowym. To się mówi - z lekka wyprzedzać mainstream.

Bo dosłownie na froncie staję, kiedy muszę. Kiedy nie ma komu lub kiedy inni nie chcą.
Jak nie ma lidera, to proszszsszę, ja nim będę.

Z własnej woli sama nie pcham się na afisz. To domena introwertyków o silnie rozwiniętych kompetencjach społecznych. Mając syndrom ratowniczki, nie myślę długo - zamykam oczy i skaczę.

Dadzą mi mikrofon - proszę bardzo.
Na dowolny temat. Najlepiej taki,
na który co nie co wiem. 🙂

W sobotę będę na dużej scenie w Expo XI. Nie mogę tam bezpośrednio lokować produktu, ale ten produkt i z nim obcowanie daje mi możliwość odbyć przygodę. Czasem poczuć zatrzaśnięte drzwi przed nosem, czasem ciekawskie łypanie okiem konkurencji, wyzwań co nie miara i potu na czole od mnogości pożarów do ugaszenia.
Dzień w dzień.

Ale kocham swoją robotę.
Bo takie cacka robimy!
Dzielne dziewczyny!😍🤪

Polecajcie MOLLON swoim stylistkom! Kolory na jesień naprawdę cudne.
Dobrałam pod kolor moich golfów w szafie!😂 No wiecie przecież, że je noszę jesienią!🍂🍁
https://sklep.mollonpro.com/pl/c/Kolekcja-JesienZima-20242025-DRAMA-DECADENCE/2284536

Życie niesie niespodzianki.Sobota, z przerwą na spacer, spędzona w sierpeckim szpitalu na sali intensywnej opieki kardio...
03/09/2024

Życie niesie niespodzianki.

Sobota, z przerwą na spacer, spędzona w sierpeckim szpitalu na sali intensywnej opieki kardiologicznej. Z reanimacją rodzica w tle.

Jak jest się dzieckiem, to sprawy ostateczne wydają się odległe. Jak jest się wciąż dzieckiem, ale już dorosłym, to otarcie się o cienką linię staje się realne. Emocje w takich sytuacjach są nieprzewidywalne. Na pewno trudne.

Dzisiaj też emocje. Zupełnie inne.

Oczekiwane ponad dwa tygodnie, wyznaczone na konkretną godzinę - moje własne badania. Niby zlecone, ale oczywiście lekarze mają głeboko gdzieś to, co i w jakim celu zlecają.

Miało być bezpłatnie, w końcu po coś płacę ten zus, ale oczywiście w okienku sympatyczna i z powołania pracująca pani bezinteresownie i sensownie poleciła zrobić jeszcze kilka dodatkowych badań, skoro i tak 7 fiolek krwi ze mnie ściągną. Pękły kolejne trzy stówy. Chorowanie jest kosztowne, nawet to "państwowe".

Stać mnie szczęśliwie, ale co z tego. Wolałabym tę mamonę przeznaczyć na coś bardziej przyjemnego, zamiast na oddanie krwi. Chory system. Nic z nim nie da się zrobić.

Ale nie o tym. Ja dzisiaj odkryłam w sobie nowe emocje.

Spędziłam w przychodni 3,5 godziny, bo testy glukozowe wraz z badaniem insuliny to trzy pobrania w godzinnych odstępach. Wrosłam prawie w ławkę w poczekalni. Ale obserwacji przekroju społeczeństwa dokonałam tylu, że hoho.

Mnóstwo staruszków, jedna młoda ciężarna - też na testach obciążenia glukozą i kontroli wariującej tarczycy, jak ja.
Oraz ja - wiekowo pomiędzy staruszkami,
a tą młodą ciężarną.

Na korytarzu bez klimatyzacji zapachy takie, że lepiej nie powtarzać.
Ludzkie ciało jest okropne.
Jeśli się go nie myje.

A przecież nie nosimy już wody ze studni.

I nie wiem, co gorsze - czy męski pot spod owłosionej pachy czy hormonalne poty starszej kobiety przykryte tanią duszącą wodą toaletową. Masakra.

Przecież każdemu z kranu leci woda. Dlaczego ludzie to sobie robią? I innym?
Dlaczego się nie myją...

Pamiętam, że jak w 2001 wyjechałam do Stanów na work&travel i pierwszego dnia w pracy robili nam szkolenie bhp, to było też pięć minut pogadanki, że obowiązkowo trzeba rano przed pracą brać prysznic.🙈

Widocznie Amerykanie nauczeni doświadczeniem pracy z emigrantami, ten element życiowego coachingu włączyli jako konieczny. To się nie wzięło znikąd.

A wracając do poranka spędzonego w poczekalni na twardej ławce ze sklejki, miałam kilka pogadanek o życiu, o przekwitaniu, o prostacie, o utracie figury i przeogromnie widać, że bardzo brakuje ludziom rozmów.

Starsze panie i starsi panowie są bardzo gadatliwi. Przeciętny Kowalski w wieku 70 plus nie ma zahamowań. Może rozmawiać z obcą osobą równocześnie o zupie i o kupie. Bez krępacji.

Najciekawszym elementem dnia było jednak to, że podczas drugiego pobrania na fotelu naprzeciw mnie usiadł kolejny staruszek. Nie zwróciłam uwagi na niego, ponieważ pani pobierająca mu krew stanęła tak, że zasłoniła go. Ale jak się odezwał to mnie zamurowało.

Co za głos? Rety, chyba znam ten głos. Ale skąd? Kto to jest? Jaka elekwencja, jaka dykcja, jak zdania pięknie buduje. No i wszystkie trzy panie w uniformach anielskie uśmiechy na buźkach i humorek od razu lepszy. Szczebiotały jak dwudziestolatki: panie Andrzeju to, panie Andrzeju tamto. Ach i och.

Miękły im kolana.🙂 A w mojej przychodni rzecz niebywała - krew pobierają panie z długim stażem pracy. Jedna od 11 lat jest już na emeryturze. Nigdzie czegoś takiego wcześniej nie widziałam. Wszystkie bardzo fajne pielegniarki z powołania. Już dzisiaj takich ze świecą szukać.

No więc jak pan Andrzej zaczął opowiadać o koncercie, w którym w sierpniu brał udział, użył słowa "estrada", to myślę - jasna cholera - "Do zakochania jeden krok"! 😀😀😀

Tak, tak, to był pan Andrzej Dąbrowski.
Lat 86.

Na estradzie zazwyczaj z muszką.

W przychodni - typowy staruszek: przygarbiony, łysawy, w przyciemnionych okularach, koszuli z kołnierzykiem i przykrótkich portkach bojówkach oraz sandałach z CCC. Jak wychodził, to uśmiechnął się do mnie, ukłonił i pięknie powiedział: do widzenia szanownej pani.

Już dzisiaj panowie tak nie mówią.
Już nie ma takiej kultury.

Normalnie pobiegłabym za nim i poprosiła o fotkę, żeby przesłać rodzicom, bo o tym kroku jednym do zakochania to ich pokolenie śpiewało na dancingach w latach 80-tych. Ale wiecie co? Onieśmielił mnie.

Stwierdziłam, że nie zachowam się jak burak. Że lepiej wpadnę w zadumę, jak odchodzi powoli ze świata pewien poziom estymy i kultury. Że generalnie dzisiaj fota z celebrytą stała się ważniejsza, niż życzliwa wymiana uśmiechu z człowiekiem. Po prostu.

Taka chwila magiczna z fajnym człowiekiem, fajniejsza, niż selfik.
Bo fajny ten pan Andrzej Dąbrowski.

To piękny głos. Jednak to nie tylko taki tam śpiewak estradowy. To muzyk, kompozytor, perkusista. Grał w jazz bandach. Grał z najlepszymi: Karolakiem, Komedą, Namysłowskim, Nahornym czy Ptaszyną-Wróblewskim. Oprócz tego jego wielke pasje to: fotografowanie i rajdy samochodowe. Był wicemistrzem polski w 1957 roku.

Nie spodziewałabym się takiej sławy w bemowskiej przychodni u mnie na dzielni, do tego o tej samej godzinie, co ja. Widocznie taj było mi pisane. Żebym taką właśnie refleksję załapała. I nie zrobiła foci, tylko zapamiętała ten uśmiech, skinienie głową i głos.

A fotkę daję starą, ale bardzo ją lubię.

Podobno to Clint Estwood powiedział, mając 94 lata. Proste, piękne i prawdziwe. Dla mnie dzisiaj dobitne w kontekście te...
01/09/2024

Podobno to Clint Estwood powiedział, mając 94 lata.

Proste, piękne i prawdziwe.
Dla mnie dzisiaj dobitne w kontekście tego, że dzisiaj nad ranem karetka zabrała mojego tatę do szpitala.
Po raz czwarty tego lata.

🌸Nie szukaj luksusu w zegarkach czy bransoletkach.
Nie szukaj go w posiadłościach czy żaglówkach.

Luksus to śmiech i przyjaciele.
Luksus to nie być chorym.
Luksus to deszcz na twarzy.
Luksus to przytulanie i pocałunki.

Nie szukaj luksusu w sklepach,
ani w prezentach.
Nie szukaj go podczas imprezy.

Luksus polega na tym, że ludzie cię kochają.
Luksus polega na tym, że cię szanują.
Luksus polega na tym, że twoi rodzice żyją. Luksusem jest możliwość zabawy z wnukami
Luksusem są te drobiazgi, których nie można kupić🌸

Lidka 🙂 z Wirtualne Kosmetyki - nie wiem, kto pisał artykuł, ale fajnie, że trafił on w moje oko.🙂 Mówiłam pół roku temu...
25/08/2024

Lidka 🙂 z Wirtualne Kosmetyki - nie wiem, kto pisał artykuł, ale fajnie, że trafił on w moje oko.🙂 Mówiłam pół roku temu w nowym miejscu pracy, że czasy mamy takie, że powtórka "efektu szminki" sprzed lat nadejdzie lada moment. I to, co zza oceanu ćwierkają jaskółki o ruchu Warrena Buffetta w temacie Ulty to jest właśnie to. Pan ma 93 lata i głowę na karku. Nic, tylko zakasać rękawy i popłynąć z falą tego trendu. Bo on zbliża się do Europy nieuchronnie.

Niedawny zakup akcji Ulta Beauty Inc. przez Warrena Buffetta wywołał poruszenie nie tylko w branży kosmetycznej. Coraz głośniej mówi się o obawach dotycz

20/08/2024

Z serii socjologicznych ciekawostek...

Wrzucam fajne spostrzeżenie tej prześlicznej dziewczyny z Beninu, której czasem słucham na tik toku.

Zachwycam się jej poziomem opanowania naszego trudnego języka polskiego po 13 latach życia nad Wisłą i niesamowicie fajnych wniosków na temat uwarunkowań kulturowych towarzyszących życiu kolorowej rasy w Polsce.

Dowiaduję się ciekawostek o życiu w Beninie (i tu pewnie u większości myśl się pojawia - cholera, Benin? Gdzie to jest?😂)

Posłuchajcie o różnicy między rozmową głęboką, a płytką. Ja dochodzę do wniosku, że bliżej mi do kolorowych, bo nudzi mnie rozmowa o tym i o owym, jak zwykł mawiać "biały człowiek"🙂🙃

Ja lubię esencjonalnie i emocjonalnie. Czasem tak, że trzewia interlokutora poruszę mocnym pytaniem lub kawą wywaloną na ławę bez ogródek.

Posłuchajcie, jak ona głoski wymawia. Polak niejeden tak pięknie nie wypowiada słowa "kubek".

Niesamowicie zaangażowana w procesie asymilacji expatka. Na tle gości z Ukrainy, którzy z tą asymilacją są czasem na bakier (np. kasjerka w markecie, która po Ukraińsku zwraca się do kupujących, bo ona polskiego nie zna i nie zamierza się uczyć🙉🙃) ta Brown Skin Girl in Poland jest przeurocza.

No i fajnie podsumowała to, jak uwarunkowania kulturowe decydują o wrdzonym sposobie komunikacji, jednocześnie pozwalając na ewoluowanie człowieka w tej materii i przysposabianie nowej formy komunikacji, na przykład w prawidłowo przebiegającym procesie asymilacji.

To po polsku można określić mniej więcej tak, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czy też: z kim przebywasz, takim się stajesz.

I tu wjadę ze słynnym ćwiczeniem samorozwojowym - rozejrzyj się, z kim na co dzień się komunikujesz. Pięć najbliższych osób, z którymi najwięcej przebywasz w ciągu dnia - ma wpływ na Ciebie i Twoje postrzeganie świata i to, jak przyjmujesz sukcesy i jak radzisz sobie z porażkami czy zwykłymi codziennymi zadaniami.❤️🙂

Kurczę, profil ten zakładałam kilka lat temu, żeby pisać o przedsiębiorczości kobiet. Pokazywać, jakie fajne biznesy dzi...
17/08/2024

Kurczę, profil ten zakładałam kilka lat temu, żeby pisać o przedsiębiorczości kobiet. Pokazywać, jakie fajne biznesy dziewczyny prowadzą i jednocześnie inspirować do aktywizacji te zalęknione, nieśmiałe, siedzące cicho w kącie z własnym wielkim potencjałem, schowane i zciśnieniowane za plecami partnera.

Na przestrzeni lat popłynęłam w innym kierunku. Nie interesują mnie twarde cyfry po godzinach. Cyferek trzymam się w pracy. A po - uruchamiam moją potrzebę socjologicznych obserwacji i analiz zjawisk międzyludzkich wokół mnie. 🙃😂

Zawsze miałam świra na ten temat. Jako dziecko, siedząc na tylnym siedzeniu auta podczas wieczornej jazdy przez miasto - lubiłam gapić się w okna blokowisk i zastanawiać się, jak się żyje ludziom w okienku A czy B, na parterze lub na ostatnim piętrze. Czy to fajny dom, czy z wrzaskiem. Czy to dom pedantyczny, czy tam dzieci mają luz blues.

U mnie zawsze było pod linijkę i trzeba było trzymać się norm, być grzeczną, wracać do domu o przyzwoitej porze i nie wychylać się za bardzo. Oj jak mnie to gryzło. Może dlatego w szkole zawsze mówiłam głośno to, co myślę, stawałam w obronie słabszych i teraz jako dorosła pyskuję tu ile wlezie na każdy temat.

Pamiętam, że zazdrościłam sąsiadce Małgosi, która miała ogrom luzu dla twórczości w zabawie i to u niej mogłyśmy bawić się w gotowanie klocków w prawdziwym garnku pełnym wody. To u niej adapter grał na cały regulator, a my do mikrofonów jeszcze głośniej śpiewałyśmy "Co Ty królu złoty" Moniki Borys czy "Mój tata dał mi psa" Natalii.

Dzisiaj wyraźnie widzę, co mnie naprawdę interesuje i z jakimi ludźmi mi po drodze. Jakich ludzi musiałam spotkać przez lata, żeby zdać sobie sprawę, kogo chcę obok, a kogo nie. Naprawdę życzę każdemu takiej swobody wyborów.

Wczoraj wparowała do mnie psiapsi z zerówki. Tłumaczyła się, że czuć na odległość, że wraca ze stajni. Marta uczy angielskiego na jeździeckich koloniach, była zmęczona, ale jechała do mnie z miodem i kwiatkiem, żeby uściskać i i pobyć razem.

Zamorduje mnie za to, że to napiszę 😂
Ale Marta prosto z tej stajni w upale, a ja w domowych ciuchach, nieumytych włosach i rozczłapanych kapciach, bo akurat myłam mamie okno stwierdziłyśmy, że musimy pogawędzić.

Ponieważ na podwórku patelnia, a za płotem miejski zacieniony park, to poszłyśmy w tych outfitach fresh & stylish z kubkami kawy i tortem na ławkę do parku.

Konwersowałyśmy dobrą godzinę. Wyglądać to musiało zabawnie. Ale to jest to. Nie musisz się stroić, żeby dobrze wypaść. Nie musisz się umawiać z tygodniowym wyprzedzeniem, żeby się spotkać. Nie boisz się być ocenioną, bo czujesz się cool przy "swojej" osobie.

My w ogóle żartujemy, że łączą nas skołtunione swetry. Bo my chyba jedyne takie wariatki, które nie lubią chodzić na shoping i zamiast o ciuchach gadamy o książkach, o samorozwoju, o rodowych teaumach i biologii totalnej.

A w kwestii mody łączy nas miłość do starych rozciągniętych swetrów i sprzęt do ich golenia, nadający im drugie życie. Takich ludzi kocham, czy jak Marta zwykła mówić: lovciam. ❤️

Dzień wcześniej wpadłam z dostawą kremów do mojej Pani profesor z liceum.

Oczywiście była szarlotka domowa, ciasteczka lawendowe, lawendowy bukiet i woreczek suszu niezbędny w kuchni.
Woda z lawendą i kawka w lawendowej porcelanie to must have u Pani Basi i zasiedziałam się, bo super - jak zawsze - nam się gawędziło o życiu.

Wyszłam z dwiema torbami świeżo ściętych ziół z ogrodka: werbena, rozmaryn, meksykańska kolendra itp. Nie pokażę, bo suszą się już u rodziców na strychu.

I wzruszające jest to, że mamy taką serdeczną relację od czasów liceum. Niemieckiego używam zawodowo najrzadziej z języków, którymi się posługuję, ale osoba, która mnie go uczyła, zawsze będzie wzbudzać ciepłe wspomnienia. ❤️

I jak widać - z matki Polki przedsiębiorczej przerobiłam się na sentymentalną matkę Polkę. 😝 Bo ludzie i relacje są dla mnie ważniejsi, niż cyfry i mamona. Trzeba swoje przejść, żeby zrozumieć, co jest ważniejsze w życiu od lśniących podłóg, pełnego makijażu i mercedesa w garażu.

Adres

Warsaw

Telefon

+48507187376

Strona Internetowa

http://www.sklep.mollonpro.com/

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Aleksandra Matysiak Matka Polka Przedsiębiorcza umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Aleksandra Matysiak Matka Polka Przedsiębiorcza:

Widea

Udostępnij

Kategoria