Kass-pisze

Kass-pisze xoxo Marzenia są po to, aby je materializować. Chłonę rzeczywistość wszystkimi zmysłami. Piszę o tym, co mnie intryguje i inspiruje w otaczającej rzeczywistości.

Nieuporządkowana artystka, ale przecież tylko geniusz panuje nad chaosem ;)
Zawsze staram się być „jakaś”.

Koniec lata to taki nostalgiczny okres. Na dworze jest jeszcze ciepło, ale gdzieś podskórnie czujemy powiew jesieni. A j...
23/09/2023

Koniec lata to taki nostalgiczny okres. Na dworze jest jeszcze ciepło, ale gdzieś podskórnie czujemy powiew jesieni. A jeśli wiemy, że coś zmierza ku końcowi, to chcemy to jak najbardziej wykorzystać. Wycisnąć, jak cytrynę ostatnie dni lata. Ja tak mam, gdy coś się kończy. Chcę jeszcze więcej, mocniej, intensywniej. I to właśnie ten czas uruchamia we mnie nostalgiczną naturę, z którą egzystować muszę od zawsze. Wielu z nas uparcie podkreśla, że za niczym nie tęskni, niczego nie żałuje, nie chce wrócić do przeszłości. Bo przecież we współczesnym świecie musimy pokazywać, że skupiamy się na teraźniejszości i przyszłości, wszystkie nasze decyzje były świadome i słuszne, jesteśmy silni i gdzie nam w głowie tęsknoty małe i duże. A tęsknota to bardzo silna emocja, która na wskroś potrafi przeniknąć wszystkie części duszy i ciała. Emocja często tak niechciana, a jakże potrzebna. Już Immanuel Kant pisał o tym że osoby przeżywające nostalgię nie chcą wracać do miejsca, lecz do czasu dawnych lat. A jak wiemy i jest to bardzo bolesne, czasu w przeciwieństwie do przestrzeni nie da się przywrócić. Chciałabym jeszcze raz biegać po ogrodzie dziadków i skubnąć raz czarną porzeczkę, raz kwaśny agrest. Jeszcze raz skosztować chleba z białym twarogiem, ogórkiem małosolnym i miodem przygotowanego przez babcię. Jeszcze raz śmiać się ze wszystkiego i o każdej porze, jak to było na pierwszym roku studiów. Jeszcze raz bawić się do rana, nie myśląc o konsekwencjach jutra. I takich momentów jest x-wiele. Jedne są bardziej prozaiczne, inne mniej. Svetlana Boyn przypomina, że nostalgia jest romansem z własną fantazją i może przetrwać tylko jako miłość na odległość. Ja bardzo często odpływam do wspomnień i otulam się nimi, jak ciepłą pierzyną. Dla jednych to objaw słabości, dla innych ucieczka. A dla mnie człowieczeństwo. Każda emocja w naszym życiu jest ważna i tylko dzięki doświadczaniu całego ich spektrum możemy być prawdziwi. A skoro tęsknimy, to znaczy, że wciąż żyjemy.

Na co dzień wiele osób przybiera maski: szczęśliwy, usatysfakcjonowany, pewny siebie, spełniony itd. Bal maskowy trwa w ...
09/01/2023

Na co dzień wiele osób przybiera maski: szczęśliwy, usatysfakcjonowany, pewny siebie, spełniony itd. Bal maskowy trwa w najlepsze! Dawniej maski wkładano na specjalne okazja i wówczas kucharz mógł bezkarnie flirtować z królową, a hrabina z koniuszym. Zasady były wszystkim dobrze znane. Maski dawały bowiem anonimowość, pozwalały żartować z konwenansów i podziałów społecznych. Kto przywdziewał maską, mógł na chwilę przestać być sobą. Współcześnie tak doskonale opanowaliśmy umiejętność maskowania swoich emocji, że nie są już nam do tego potrzebne rekwizyty. Sztuka niby niełatwa, a jednak jak szybko zaadaptowana do współczesnych realiów. Chcemy być widziani, jako osoby silne psychicznie, nie poddające się porażkom, szybko reaktywujące się i gotowe do działania. Jednak nie ma to nic wspólnego z zabawą czy formą gry z konwenansami. To wykalkulowany, a wcześniej przekalkulowany na setki sposobów patent maskowania prawdziwych emocji. Być może tylko wieczorem w swoim domu możemy odetchnąć z ulgą i być tak naprawdę sobą. Płakać. Krzyczeć z bezradności. Być nieperfekcyjną wersją siebie. Ale żeby nie było tak pesymistycznie to przyznam, że chętnie wybrałabym się na prawdziwy bal maskowy. Z szampanem lejącym się strumieniami i uderzającym do głowy lekko i przyjemnie, a ja na tę okazję przyodziana w cekinowe spodnie w kolorze wiśni w duecie z kontrastującą czarną marynarką. A do tego gwar i zabawa w doborowym towarzystwie. I do tego maski, ale prawdziwe z pięknymi zdobieniami i błyskotkami. Co to byłby za bal!

Blue Monday 😴
17/01/2022

Blue Monday 😴

W małym, urokliwym miasteczku od rana gwar był niebywały. Wszyscy byli w ferworze świątecznego nastroju. Pani Hildegarda...
08/12/2021

W małym, urokliwym miasteczku od rana gwar był niebywały. Wszyscy byli w ferworze świątecznego nastroju. Pani Hildegarda już o 7.45 pędziła z koszem wypełnionym rybami, które skoro świt zostały wyłowione z pobliskiego jeziora. Czekała ją jeszcze wizyta w warzywniaku, gdzie od rana piętrzyła się kolejka oczekujących na buraki, które miały niemałe opóźnienie. Dostawca utknął w zaspie śnieżnej, więc wysłano syna pani Klarownej ( właścicielki sławetnego warzywnika) z odsieczą do kierowcy. Zaś pan Józio sprytny i nauczony wcześniejszymi doświadczeniami, wyruszył na świąteczne zakupy, gdy tylko pojawiły się pierwsze promienie słońca.. Okazało się, że sprytnych było więcej i jego plan spełzł na niczym. Ale dzięki temu wyrwał się z tego, czego tak bardzo nie znosi, czyli sprzątania i gotowania. Przy okazji tu porozmawiał, tam się czegoś dowiedział, kupił nadprogramowy prezent dla żony i jeszcze spotkał przypadkiem mleczarza, który podarował mu tuzin jajek. Ale największym powodzeniem w miasteczku w tym dniu cieszył się sklep na ulicy Pokątnej, która niegdyś zwana była ulicą Przekątną. A według najstarszych legend pierwotnie była to ulica Przekorna. Jedni wchodzili, drudzy wychodzili, a więc ruch lepszy niż w piekarni. Tajemniczy właściciel już od dłuższego czasu kusił mieszkańców obietnicą tego, że na ten dzień szykuje wyjątkowy, ekskluzywny towar prosto z egzotycznych zakątków świata. I tak oto na wagę kupić można było: Szczęście, Powodzenie, Miłość, Entuzjazm, Pożądanie itd. Wszyscy się przekrzykiwali, a w powietrzu unosił się zapach orientalnych mieszanek o działaniu iście magicznym. Pani ze środka kolejki donośnym głosem prosiła:” Proszę mi zostawić pół kilo szczęścia, płacę z nadwyżką”. Zaś młody mężczyzna przy ladzie szeptał: “Niechże mi Pan uszykuje 20 dag męskości, 15 mag miłości, 5 dag odwagi. A tej odwagi to poproszę dołożyć do 35 dag”. Znana w całym miasteczku pani Cycolina prężyła z dumą piersi, ponieważ już dobrze wiedziała, czego chce i wciąż powtarzała w głowie całą listę, aby przypadkiem o niczym nie zapomnieć:” 2 kilo seksapilu, pół kilo namiętności, 43 dag miłości i kilo pożądania”. Każdy z mieszkańców chciał spróbować tych importowanych afrodyzjaków. Ale jak to w życiu bywa, każdy jednak pragnął czegoś innego. W pomieszczeniu zaczęło się robić parno, więc właściciel otworzył okno, aby wpuścić trochę świeżego powietrza. Towaru powoli ubywało na pułkach, a kupujący zaczęli kierować się do swych domów, aby zacząć szykować się do Świąt. Na samym końcu kolejki ustawiła się młoda dziewczyna o bystrym spojrzeniu, która dość sceptycznie podchodziła do tych wszystkich orientalnych specjałów. Jednak postanowiła zaryzykować. W końcu i na nią przyszła kolej, więc nieśmiało wydusiła:” Odrobinę szczęścia”. Właściciel omiótł beznamiętnym wzrokiem pułki i stwierdził: “ Droga pani został seksapil, szaleństwo i trochę odwagi. Szczęście się skończyło. Przykro mi. Szczęście to panienko w dzisiejszych czasach towar rozchwytywany. Proszę spróbować przyjść za miesiąc, być może uda znaleźć się coś w nowej dostawie”. Na ulicy Pokątnej było już szaro, a wokół pusto. Młoda dziewczyna o bystrym spojrzeniu wyszła z niczym, ale zrozumiała, że szczęścia nie można kupić. Wszyscy uciekli już do domu, a gwarne miasteczko stało się znów ciche, senne i puste. I paradoksalnie, tylko ostatnia klientka poznała prawdziwą wartość szczęścia. Współcześnie bardzo często prawdziwe szczęście mylone jest z chęcią epatowania czymś, udowodnienia czegoś. A to tylko imitacje. Jako jedyna z mieszkańców i ostatnia z kolejki, młoda dziewczyna zrozumiała, że prawdziwe szczęście to w obecnych czasach towar deficytowy i postanowiła go poszukać na własną rękę.

Rzecz o języku….Zauważyłam, że wiele osób nadużywa pewnych słów. Na prowadzenie wychodzi głośno i mocno akcentowany term...
25/11/2021

Rzecz o języku….
Zauważyłam, że wiele osób nadużywa pewnych słów. Na prowadzenie wychodzi głośno i mocno akcentowany termin: projekt. Projekty stały się częscią naszej codzienność- większość z nas uczestniczyła lub realizowała jakiś projekt bądź zetknęła się z tym pojęciem przy różnych okazjach. Wszyscy dziś robią projekty, a etymologia tego słowa sięga dużo głębiej niż to, co większość z nich ma na myśli. Rzeczownik “projekt” zgodnie z łacińską etymologią oznaczał wstępny szkic czegoś, model, zarys, plan przyszłych działań. A jak to z modnymi słowami bywa, termin ten przewodził się w neosemantyzm, któremu zaczęto nadawać nowe znaczenia. Wszyscy, którzy tak chętnie uczestniczą w tych "modnych" projektach, później bardzo szybko biegną do mediów czy najbliższego grona i się tym chwalą. A szkicem, zarysem chwalić się nie wypada, bo przecież słowo to nie ocieka sukcesem. I tak na peryferia naszej pięknej polszczyzny zepchnięte zostały rodzime synonimy: praca nad czymś, przedsięwzięcie. A co jeszcze smutniejsze, oprócz bezrefleksyjnego nadużycia słów, dla niektórych życie stało się projektem, który złożony jest z mikroprojektów. I tu już zaczyna się poważny problem.

Jak wielu z nas zna się na wszystkim , a w rzeczywistości mało kto zna się na czymkolwiek. Samozwańczy eksperci w każdej...
19/11/2021

Jak wielu z nas zna się na wszystkim , a w rzeczywistości mało kto zna się na czymkolwiek. Samozwańczy eksperci w każdej dziedzinie, powtarzający wyświechtane frazesy w myśl monotonnej melodii. I oczywiście, każdy musi zabrać głos w każdej sprawie. Wypada, jest to w dobrym tonie, wpływa na popularność...Bo przecież jestem taka/i zaangażowany/a w życie społeczno-polityczno-kulturalno... Dziś wypowiem się, a jutro zapomnę. Wystarczy stworzyć ckliwy post, napisać pseudofilozoficzną treść i gotowe! W ogólnym rozrachunku chodzi o rozgłos, popularność, chęć zaistnienia. I tutaj chyba powinien przyjść ktoś na kształt Sokratesa (abstrahując od tego, czy był postacią autentyczną, czy jego postać została wymyślona) i zmusić wszystkich "wszechwiedzących" do refleksji i postawienia tezy: "Wiem, że nic nie wiem". Wówczas może zastanowiliby sie dwa razy, zanim zabraliby głos w sprawie, o której mają nikłe pojęcie. 🤔

Przeraża mnie kondycja współczesnego społeczeństwa. Smutek i cierpienie zostały wyparte przez “ wieczne radowanie się”. ...
01/07/2021

Przeraża mnie kondycja współczesnego społeczeństwa. Smutek i cierpienie zostały wyparte przez “ wieczne radowanie się”. A w sumie niepotrzebnie biorę to w cudzysłów, ponieważ dla osób wierzących to określenie jest czymś naturalnym ( i dla mnie również). Ale nie o wierze i nie o pozagrobowym życiu chcę dziś napisać. Ale o tym, że świat stanął na głowie i wywrócił się o 180 stopni. Ostatnio gdzieś w otchłaniach Internetu mym oczom ukazał się post osoby dość znanej, która straciła bardzo bliską osobę. Nie minęły 3,4 dni ,a już wszystko u niej wróciło do normy, bo przecież trzeba żyć dalej, owa bliska osoba zapewne nie chciałaby, abyśmy tak płakali i cierpieli. Więc czas wrócić do życia i oczywiście skupić się na sobie! Racjonalny egoizm, choć nie wiem czy można to tak nazwać, raczej świat bez uczuć i refleksji. Spójrzcie na te Instagramowe profile, gdzie wszystkie porażki czy niepowodzenia przekuwane są natychmiast w sukces, cenną lekcję czy naukę. Gdzie cierpienie pod płaszczykiem egoizmu, zmieniane jest w to, że po prostu trzeba żyć dalej i hedonistycznie korzystać z życia. Nie ma zatrzymania się, głębszej refleksji czy po ludzku smutku, żalu, cierpienia. A właśnie, że cierp, płacz, a nawet wyj z rozpaczy! Życie nie jest różową bańką wypełnioną “nieczuciem” ( a może raczej czuciem tylko tych miłych i przyjemnych rzeczy), a człowiek nie jest maszyną. Jesteśmy ludźmi z krwi i kości. Jak wiele jest tych samozwańczych coachów, którzy krzyczą, że co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Frazesy, w których nie ma nic, poza pięknymi słowami. Jest to irytujące i świadczy o tym, jak bardzo jako społeczeństwo, pogubiliśmy się i straciliśmy swą ludzką twarz. Nie ma miejsce na łzy i smutek, jestem tylko JA- król/królowa świata. Jak daleko niektórzy w tym zabrnęli, skoro nawet śmierć jest traktowana w tak okrutny sposób. Bliska osoba odchodzi. ale ja przecież żyję dalej, więc cierpienie spycham gdzieś daleko w otchłań i “dolce vita“. I jeszcze ten właśnie sprytny zabieg samousprawiedliwienia swojego zachowania. Myślałam, że pandemia nas czegoś nauczy, ponieważ na początku wyzwoliła w nas taką jedność i chęć niesienia pomocy innym. Ale z czasem spowodowała coś odwrotnego, a mianowicie to, że zaczęliśmy skupiać się tylko na sobie. I nie jest to tylko moje zdanie, ponieważ ostatnio czytałam kilka wywiadów z psychologami, którzy w tym aspekcie są też zgodni. Z jednej strony tyle ostatnio mówi się o czuciu świata całym sobą, o mocy dotyku, wzroku czy węchu. Być może zaczęliśmy poszukiwać straconego rytmu. To akurat wartościowe i warte pielęgnowania. Ale z drugiej strony, jak nigdy wcześniej, egoistyczna natura odezwała się w nas głośno i mocno.
Ciąg dalszy nastąpi.

“Nie można dostrzegać nie widząc, ale można nie dostrzegać widząc. To jest codzienne doświadczenie naszego wzroku i perc...
31/05/2021

“Nie można dostrzegać nie widząc, ale można nie dostrzegać widząc. To jest codzienne doświadczenie naszego wzroku i percepcji”

Słowomir Mrożek

Address


Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Kass-pisze posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Business

Send a message to Kass-pisze:

Videos

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Contact The Business
  • Videos
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Media Company?

Share