03/01/2025
"Bez matki" nie zawsze oznacza fizyczny brak rodzica płci żeńskiej. Czasem – a może nawet często – oznacza, że matka nie była dla nas źródłem bezpieczeństwa, akceptacji czy wsparcia w byciu sobą i realizowaniu własnego potencjału. W tym sensie wiele kobiet może odczuwać, że w ich życiu brakowało lub wciąż brakuje matki.
Taki brak jest niezwykle trudny. Rany, które z niego wynikają, są realne i głęboko bolesne, odciskając swoje piętno na całym życiu kobiety. Jednocześnie, ponieważ matka często fizycznie była obecna, ten brak bywa zaprzeczany. Pojawia się poczucie winy z powodu przeżywanego bólu i trudności, co sprawia, że kobiety karzą się podwójnie – za coś, za co przecież nie są odpowiedzialne.
Nie chodzi jednak o obwinianie matek. Nasze mamy, z różnych powodów, mogły nie potrafić, nie móc, nie umieć widzieć swoich dzieci w pełni i dawać im tego, czego każda dziewczynka, a później kobieta, potrzebuje, by czuć się bezpiecznie w świecie. Gdy spojrzymy z empatią na historie naszych matek i babć, dostrzeżemy, że ich własne niedostatki wynikały najczęściej z braku wspierającej miłości, której same nie doświadczyły w dzieciństwie.
To smutna prawda, ale konieczna do uznania. Trzeba nad tym płakać – nad ich cierpieniem i naszym. Nie można temu zaprzeczać ani udawać, że tego bólu nie było. Dopiero wtedy możliwe staje się uzdrowienie – dla nas, dla naszych dzieci, dla przyszłych pokoleń.
Rozpoznanie i uznanie braku matki jest kluczowym krokiem, by pójść dalej. To moment, w którym możemy zacząć stawać się dla siebie czułą opiekunką – tą, której tak bardzo potrzebujemy przez całe życie. O tym mówi dr Northrup.
Jest w tym jednak coś niezwykłego. W każdej z nas tkwi pierwotne źródło czułości, które nigdy całkowicie nie wysycha, nawet jeśli czasem wydaje się inaczej. To właśnie tam należy szukać energii i siły. Nawet najbardziej zaniedbana emocjonalnie dziewczynka ma w sobie potencjał, by stać się czułą matką dla samej siebie, już dorosłej. To cud, który warto dostrzec.
"Samopoświęcenie i męczeństwo są wytartą drogą do przewlekłej choroby i gniewu – to proste i oczywiste. I choć nasza kultura preferowała tę znojną, starą ścieżkę przez wieki, a my obserwowałyśmy, jak nasze matki i babcie podążały nią – czas z tym skończyć. Matkowanie sobie i troska o siebie z taką samą uwagą, jaką poświęcamy wychowaniu naszych dzieci, wymaga od nas odwagi. I absolutnie jest to konieczne, abyś naprawdę mogła rozkwitnąć".
Z książki "Ciało kobiety, mądrość kobiety", dr Christiane Northrup
"Bez matki" nie zawsze oznacza fizyczny brak rodzica płci żeńskiej. Czasem – a może nawet często – oznacza, że matka nie była dla nas źródłem bezpieczeństwa, akceptacji czy wsparcia w byciu sobą i realizowaniu własnego potencjału. W tym sensie wiele kobiet może odczuwać, że w ich życiu brakowało lub wciąż brakuje matki.
Taki brak jest niezwykle trudny. Rany, które z niego wynikają, są realne i głęboko bolesne, odciskając swoje piętno na całym życiu kobiety. Jednocześnie, ponieważ matka często fizycznie była obecna, ten brak bywa zaprzeczany. Pojawia się poczucie winy z powodu przeżywanego bólu i trudności, co sprawia, że kobiety karzą się podwójnie – za coś, za co przecież nie są odpowiedzialne.
Nie chodzi jednak o obwinianie matek. Nasze mamy, z różnych powodów, mogły nie potrafić, nie móc, nie umieć widzieć swoich dzieci w pełni i dawać im tego, czego każda dziewczynka, a później kobieta, potrzebuje, by czuć się bezpiecznie w świecie. Gdy spojrzymy z empatią na historie naszych matek i babć, dostrzeżemy, że ich własne niedostatki wynikały najczęściej z braku wspierającej miłości, której same nie doświadczyły w dzieciństwie.
To smutna prawda, ale konieczna do uznania. Trzeba nad tym płakać – nad ich cierpieniem i naszym. Nie można temu zaprzeczać ani udawać, że tego bólu nie było. Dopiero wtedy możliwe staje się uzdrowienie – dla nas, dla naszych dzieci, dla przyszłych pokoleń.
Rozpoznanie i uznanie braku matki jest kluczowym krokiem, by pójść dalej. To moment, w którym możemy zacząć stawać się dla siebie czułą opiekunką – tą, której tak bardzo potrzebujemy przez całe życie. O tym mówi dr Northrup.
Jest w tym jednak coś niezwykłego. W każdej z nas tkwi pierwotne źródło czułości, które nigdy całkowicie nie wysycha, nawet jeśli czasem wydaje się inaczej. To właśnie tam należy szukać energii i siły. Nawet najbardziej zaniedbana emocjonalnie dziewczynka ma w sobie potencjał, by stać się czułą matką dla samej siebie, już dorosłej. To cud, który warto dostrzec.
"Samopoświęcenie i męczeństwo są wytartą drogą do przewlekłej choroby i gniewu – to proste i oczywiste. I choć nasza kultura preferowała tę znojną, starą ścieżkę przez wieki, a my obserwowałyśmy, jak nasze matki i babcie podążały nią – czas z tym skończyć. Matkowanie sobie i troska o siebie z taką samą uwagą, jaką poświęcamy wychowaniu naszych dzieci, wymaga od nas odwagi. I absolutnie jest to konieczne, abyś naprawdę mogła rozkwitnąć".
Z książki "Ciało kobiety, mądrość kobiety", dr Christiane Northrup
https://cojanato.pl/produkt/cialo-kobiety-madrosc-kobiety-nowe-wydanie/