07/01/2025
Dziś ostatnia część podsumowania redakcyjnego i kolej na mnie.
Dziś też ostatni dzień, kiedy możecie możecie głosować na Wasze typy do podsumowania czytelników (mogą być w wiadomościach lub komentarzach).
MICHAŁ SPRYSZAK - podsumowanie roku 2024
W tym roku słuchałem głównie starych, klasycznych płyt z lat 80. i 90., ale i tak znalazłem dla siebie tyle fajnych nowości, że nie udało mi się zamknąć tej listy w planowanych 10 pozycjach.
I tak część rzeczy pominąłem, żeby ta lista nie była zbyt długa – kto czyta Fobosa, ten wie, co mi się podobało.
ULCERATE Cutting the Throat of God
Myślę, że dobrze się stało, że odeszli trochę od bezkompromisowej ściany dźwięku na rzecz większej ilości melodii i „powietrza”. We wcześniejszym stylu doszli już chyba do ściany, a ja też szukam dzisiaj bardziej muzyki niż bezkompromisowości, więc spotkaliśmy się z tą płytą w idealnym miejscu. Na żywo brzmi to równie imponująco. Moja płyta roku.
TAYLOR SWIFT The Tortured Poets Department
Słucham dużo muzyki pop, ale jakoś nigdy nie lubiłem Taylor Swift i nie rozumiałem jej „fenomenu”. Ta płyta zaintrygowała mnie gustowną okładką i okazało się, że to bardzo dobre piosenki z niegłupimi tekstami. Do tego była dla mnie ścieżką dźwiękową do pewnego fajnego wyjazdu. Raczej nie dla ortodoksyjnych metalowców, ale przynajmniej jest coś o torturach w tytule.
FIVE THE HIEROPHANT Apeiron
Wspaniały klimat. Jedna z najbardziej wciągających płyt tego roku – mimo, że instrumentalna. Do słuchania nocą w jakimś tajemniczym miejscu.
BLOOD INCANTATION Absolute Elsewhere
Miałem trochę zastrzeżeń do tej płyty, ale mimo tego zauważyłem, że z przyjemnością do niej wracam. Chyba żadna płyta w tym roku nie wzbudziła tylu emocji i kontrowersji – już sam ten fakt zasługuje na uwagę. Dla jednych album roku, dla innych przereklamowany, napompowany do granic możliwości balon. Dla mnie po prostu bardzo dobra płyta, pełna energii i magii.
NILE The Underworld Awaits Us All
Niby to wszystko już było, ale mam wrażenie, że Nile cały czas podnosi sobie poprzeczkę. Do tego czuć w tym takie zacięcie, jakby to był ich debiutancki album. Technika jest tu w służbie muzyki i chwilami panowie robią takie rzeczy, że żaden małolat im nie może póki co podskoczyć. Mają wiatr w żaglach i rozdają karty.
DECEASED Children of the Morgue
Deceased są trochę jak death metalowy Iron Maiden, tyle że w przeciwieństwie do Ironów nagrywają coraz lepsze płyty. Biorąc pod uwagę jakość ich muzyki, powinni być znacznie bardziej popularni niż faktycznie są, ale wiadomo…”dziwny jest ten świat”
BRODEQUIN Harbinger of Woe
Brutalny death metal zagrany i nagrany w najlepszy możliwy sposób. Do tego bardzo „muzyczny”, przebojowy, bazujący na świetnych riffach. Mistrzowie gatunku.
ALUK TODOLO Lux
Przed ich koncertem uważałem, że to fajna muzyka, ale taka, której nie będę często słuchał. Po koncercie kupiłem tę płytę i na pewno tego nie żałuję. To inny rodzaj magii, ale w odpowiednich warunkach równie skuteczny.
MEAT SPREADER Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
Grind to dla mnie głównie klasyczne pozycje z przełomu lat 80. i 90. Od czasu do czasu pojawia się jednak coś wartościowego w tym gatunku i takim właśnie zespołem jest Meat Spreader. Na tej płycie idealnie połączyli goregrind ze starym death metalem i elementami punka. Bardzo bym chciał usłyszeć to na żywo.
UPON THE ALTAR Descendants of Evil
Ścieżka dźwiękowa do sądu ostatecznego.
TODESTRIEB Corona Tenebra
Znakomity black metal z tego bardziej „muzycznego” odłamu (czyli bliżej Christ Agony niż Von 😉). Świetne riffy, melodie, bardzo dobre wokale (szczególnie w czystych partiach) i odpowiednio bluźniercza treść.
ANATOMIA/ETERNAL ROT split
Najlepszy split z gatunku “Noc żywych trupów” od czasu PSYCHOSIS/BURIAL/WOMMBATH.
CRUCIFIER Led Astray
Szukałem czegoś z prawdziwe złowieszczą atmosferą i znalazłem to na „Led Astray”. Obok wcześniejszej epki i starych demówek najlepszy materiał tego zespołu.
SATANIC WARMASTER Exultation of Cruelty
Nigdy nie szalałem za tym zespołem, poprzednia płyta to zupełnie nie moja bajka, ale tutaj spore zaskoczenie na plus. Zmiana stylu na surowe granie po linii Judas Iscariot/Darkthrone (celuj w „Transilvanian Hunger”/”Panzerfaust” minus Celtic Frost) zaowocowała płytą, która idealnie wpasowuje się w mój gust, jeśli chodzi o tego typu granie.
AVMAKT Satanic Inversion of….
Znowu Darkthrone, ale tym razem z epoki „Total Death” – „Sardonic Wrath”. Świetnie, że ktoś to odkurzył i nagrał na takim poziomie.
LINKIN PARK From Zero
Po raz drugi pojawiają się w redakcyjnych zestawieniach 😉 Kto mnie dobrze zna, ten wie, że bardzo lubię ich pierwsze dwie płyty. Po ich powrocie niczego nie oczekiwałem, ale ta płyta jest zaskakująco dobra, a nowa wokalistka daje radę. W kategorii „lekkie, energetyczne granie” nie mieli w tym roku konkurencji.