12/01/2024
Wczoraj w opolskim Sądzie Okręgowym zakończył się proces 12 mężczyzn oskarżonych o porywanie kobiet i dokonywanie na nich zbiorowych gwałtów.
Najwyższy wyrok, 11 lat pozbawienia wolności i czterech lat pozbawienia praw publicznych, otrzymał Dariusz N. (ps. "Garłacz"), domniemany przywódca grupy. Ośmiu innych zostało skazanych na kary od sześciu do dziewięciu lat pozbawienia wolności. W przypadku dwóch oskarżonych odpowiadających z wolnej stopy zasądzono karę dwóch lat więzienia z zawieszeniem wykonania kary na pięć lat. Jeden z oskarżonych został uniewinniony.
Sprawa brzeskich gwałtów wyszła na jaw wiosną 1999 roku. Okoliczności, w jakich dokonywano przestępstw, zbulwersowały mieszkańców Brzegu. Oskarżeni i ich ofiary pochodzili z tego miasta lub jego okolic.
W kwietniu 1999 roku na komisariat policji w Brzegu zgłosiła się 45-letnia kobieta, informując, że została porwana, a potem zmuszona do picia alkoholu i zażywania narkotyków. W trakcie alkoholowo-narkotycznej libacji kobieta była wielokrotnie zgwałcona. Dzięki jej zeznaniom policja zatrzymała pierwszych podejrzanych. W trakcie śledztwa podobne relacje złożyły cztery inne kobiety w wieku od 16 do 45 lat. Z ich słów wynikało, że były wywożone do przygotowanych melin pod Brzegiem i tam brutalnie gwałcone. Przesłuchujący ich policjanci nie ukrywali potem, że z zeznań kobiet wyłaniał się obraz ogromnej brutalności i zezwierzęcenia gwałcicieli.
Oskarżonym oprócz gwałtów i porwań zarzucono także inne przestępstwa kryminalne: posiadanie narkotyków i działalność w grupie przestępczej. Prokuratura twierdziła również, że po opuszczeniu aresztu część oskarżonych próbowała zastraszać ewentualnych świadków i zmuszać ich do zmiany zeznań.
Za trzema podejrzanymi, w tym za Dariuszem N., wysłano listy gończe. Przywódcę grupy ujęto w sierpniu 1999 roku w jednym z bełchatowskich hoteli.
Wczoraj Dariusz N. z niedowierzaniem kręcił głowa, kiedy usłyszał, że otrzymał najwyższy wyrok z całej grupy (11 lat). Jego kompani zareagowali na to pełnym zaskoczenia pomrukiem.
Proces gwałcicieli rozpoczął się przed dwoma laty. Ze względu na brutalny charakteru przestępstw i dobro ofiar toczył się przy drzwiach zamkniętych. Dziennikarzy wpuszczono jedynie na odczytanie wyroku. Jego ogłaszanie zajęło wczoraj sędziemu przewodniczącemu prawie godzinę. Uzasadnienie wyroku odbyło się ponownie za zamkniętymi drzwiami.
Przy ogłaszaniu wyroku byli rodzice kilku oskarżonych. Wysokie kary część z nich przyjęła ze łzami w oczach.
- To był proces pokazowy, dlatego tyle dostali. Nikogo nie interesowało, kim były dziewczyny, które ponoć zgwałcili. Na pewno trzeba się od tego wyroku odwoływać - mówiła, szlochając po wyjściu z sali sądowej, matka jednego z oskarżonych.
Według Romana Wawrzynka, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Opolu, w najbliższych dniach zapadnie tam decyzja o ewentualnej apelacji.
- Na razie musimy przeanalizować decyzję sądu. Większość kar była zbliżona do tych, które proponował prokurator. Naszej analizy wymaga przede wszystkim jedno uniewinnienie - powiedział prokurator